"Śmiertelna gra" 🇨🇳 x 🇺🇸

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zamówienie od _Maka-Paka

~~~

Pov Ame

Ogarniałem właśnie w domu. Chiny był w pracy. Wiedziałem jednak, że zaraz zadzwoni. Zawsze tak robił, gdy miał przerwę. Gdy wycierałem kurze telefon zawibrował. Uśmiechnąłem się i odebrałem.

- Chiny! - zawołałem radośnie.

- Hej kochanie. - przywitał się.

- Jak tam w pracy? - spytałem.

- Jak zwykle. Nudy i nudy. A co u ciebie?

- Właśnie sprzątam trochę.

- Czyżby coś się szykowało? - spytał zaciekawiony.

- Nie mów mi, że zapomniałeś! - odparłem zły.

- Żartuje przecież. Wiem, nasza rocznica.

- Tak. I to nie byle jaka, a czwarta.

- Tak, tak.  Wiem. Pomyślałem, że dziś wrócę nieco szybciej z pracy.

- Naprawdę? To cudowny pomysł! Gdy wrócisz do domu będzie cię czekać niezapomniana niespodzianka.

- Już się nie mogę doczekać.

- Ja też. Szkoda, że pracujesz do tak późnej godziny. Wiesz jak ja tęsknię?

- Domyślam się, ponieważ ja tak samo tęsknię za tobą.

- Kocham cię Chiny. - odparłem z uśmiechem.

- Ja ciebie też Ame.

- Właśnie! Przypomniałem sobie. Masz wolny weekend?

- Chyba tak, a co?

- Co powiesz na mały wypad nad morze? Sprawdzałem pogodę i ma być ciepło.

- Czemu nie. Już nie mogę się doczekać momentu, w którym zobaczę cię w kąpielówkach.

- Idiota. - zaśmiałem się.

- No co? Nic na to nie poradzę.

- Masz szczęście, że jesteś sam na przerwie. Jakby ktoś to usłyszał, to nie miałbyś do kogo wracać.

- W sumie jest tu jeszcze Korea Południowa i Niemcy.

- Co?! Mam nadzieję, że nie słyszeli! - zawołałem.

- Spytać ich? - spytał Chiny rozbawiony.

- Tylko spróbuj! - zaśmiałem się. Wziąłem w ręce stertę ubrań i udałem się na górę. Chiny zaczął mi o czymś mówić. Zaniosłem ciuchy do sypialni i położyłem na łóżko. Nagle usłyszałem odgłos otwieranych drzwi.

- Chiny? Wróciłeś szybciej? - spytałem nieco zaniepokojony.

- Nie? Jeszcze nawet przerwy nie skończyłem. - odparł. - A co?

- Ktoś wszedł do domu. - szepnąłem.

- Cholera, a zamykałeś drzwi?

- Tak. Tylko ty masz klucze.

- Dasz radę zerknąć czy ktoś jest na dole? Ale postaraj się to zrobić jak najciszej.

- Dobrze. - odparłem. Powolnym krokiem udałem się do schodów. Kucnąłem i zauważyłem jakąś osobę. Była ubrana na czarno. Na głowie miała kominiarkę. Po chwili udała się w kierunku kuchni.

- Ktoś tu jest. - szepnąłem. - Ubrany na czarno w kominiarce.

- Dobrze słuchaj uważnie. Ja dzwonię na policję, a ty masz się schować. Zbieram się z pracy i będę zaraz u ciebie. Będę do ciebie pisał. - odparł.

- Dobrze. - odparłem drżącym głosem. Rozłączyłem się. Wycofałem się cicho do sypialni. Rozejrzałem się pośpiesznie i stwierdziłem, że najlepiej schować się w szafie. Gdy to zrobiłem napisałem do Chin.

~ Schowałem się w szefie.

Chwilę później dostałem wiadomość.

~ Policja już jedzie.

~ Boje się.

~ Spokojnie skarbie. Ja też już jestem w drodze. Walenie wychodzę z biura.

~ Dobrze. Co mam robić?

~ Nie wychylaj się. Stara się nasłuchiwać.

~ Z tego co wiem jest jeszcze na dole. Szedł do kuchni.

~ Dobrze. Trzymaj się tam.

Trzymałem telefon w rękach. Drżałem cały ze strachu. Ktoś się do nas włamał. Starałem się nasłuchiwać. Nagle całkiem zbladłem. Słyszałem kroki. Włamywacz chodził na górę.

~Chiny! On wchodzi po schodach!

~ Co?! Trzymaj się! Jadę!

Zakryłem usta ręką, aby nie było słychać mojego przyspieszonego oddechu. Włamywacz wszedł do sypialni.

~ Jest w sypialni!!

~ Zaraz będę!

Kroki włamywacza były coraz głośniejsze.

~ Ame?!

Stał przy szafie.

~ Skarbie!?

Jego dłoń sięgnęła ku klamce.

~ Ameryka?!

Jednym ruchem otworzył szafę. Pociągnął mnie za rękę i zmusił do wstania.

~ Ame?!

Poczułem jak przykłada mi do gardła coś zimnego.

~ Cholera! Ame?! Jesteś?! Już jadę!!

Oczy zaczęły się przymykać, czerwona ciesz spływała po moim ciele z wielkiej rany na szyji. Upadłem bezwładnie na ziemię.

Chiny zadzwonił. Telefon został odebrany.

- Ameryka?!

- Wracaj do domu Chiny. Niespodzianka czeka.  - rozłączono się. Przed domem migały policyjne światła. Włamywacz uciekł. Moje ciało znaleziono na dywanie przy łóżku. Podcięto mi gardło. Nie miałem szans. Chiny wrócił do domu. Wbiegł na górę. Widząc moje ciało upadł. Fala łez zaczęła spływać z jego oczu.

- Ame... - załkał. Cisza z mojej strony. Nie mogłem mówić. Nie żyłem. To koniec.

~~~

Wyszło coś takiego. Ma to niestety tylko 600 coś słów, ale nie miałam już pomysłu jak do dalej rozpisać. Przepraszam.

Dodatkowo w końcu zaczęłam dodawać zdjęcia i póki co są w kolejnych rozdziałach, tym i w rozdziale z Jamajką i Holandią (Zdjęcia zbyt cudne by ich nie dodać xD)

Mam też informacje, że jutro wracam do szkoły po tygodniu choroby, ale wracam jedynie na jeden dzień xD przez trzy dni będę mieć wolne, ponieważ będą nam robić łazienki. W końcu. Dlatego może wpaść kilka rozdziałów, jeśli wena mi dopisze. Ostatnio nie mam zbytnio skąd jej brać, ale lecę na końcówce. Dzięki mojej siostrze i naszych dziwnych pomysłach, Countryhumans znów zakwitło w moim sercu 
( ah ta moja poezja xD )
No cóż nie przedłużam już niepotrzebnie.

Zmykam bo o 6 pobudka.
Do zobaczenia  w kolejnym rozdziale misie ❤️

Dobranocki ^^

~~ Bakuś 🐾🐺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro