Rozdział 28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Trochę późno, ale tak wyszło ;)
Miłego czytania <3
_________________________________________

Kolejny pochmurny dzień. Szarość poranka zaczęła wlewać się leniwie przez zasłony. Draco przebudził się, gdy tylko poczuł, jak Harry obraca się z jednego boku na drugi, tak aby być bliżej niego. Poprzednią noc spędzili na sprawianiu sobie przyjemności, ba, nawet wzięli razem prysznic. Obaj rozgrzani zasnęli w samych bokserkach, ale kolejny poranek przyniósł chłód, przez co ramiona bruneta pokryły się gęsią skórką. 

Na ustach Ślizgona zawitał niewielki uśmiech, widząc ukochanego, który szukał u niego ciepła. Szarooki podniósł się lekko, żeby sięgnąć po kołdrę, którą Harry rozkopał przez sen. Sprężyny materaca skrzypnęły przy uniesieniu, na co Potter od razu zareagował i położył swoją drobną dłoń na gołej klatce piersiowej Draco, żeby go zatrzymać.

- Nie idź nigdzie - wymamrotał w półśnie. Malfoy zaśmiał się cicho, żeby nie rozbudzić przypadkiem zielonookiego.

- Nigdzie się nie wybieram - odparł Arystokrata, a gdy tylko chwycił krawędź kołdry w swoje blade dłonie, położył się ponownie, przyciągnął ukochanego do siebie i okrył jego prawie gołe ciało, co skutkowało zadowolonym pomrukiem Wybrańca. 

Malfoy zaczął delikatnie przeczesywać palcami kruczoczarne włosy mniejszego. Potter przez chwilę leżał bez ruchu, a następnie leniwie zarzucił swoją rękę na tors Draco, a nogę na nogi blondyna. Obaj zaśmiali się.

- Nie za wygodnie? - zapytał Ślizgon.

- Ciepły jesteś.

- Mam robić za żywy termofor? - zażartował szarooki. Harry w odpowiedzi podniósł się na przedramiona, żeby pocałować chłopaka i przytulić się do niego jeszcze mocniej. - Jak ci się podobał wczorajszy wieczór? - zapytał Malfoy, rysując opuszkami palców kółeczka na plecach bruneta.

- Było tak cudownie, że nie jestem w stanie ubrać tego w słowa. Zdecydowanie to były moje najlepsze urodziny i najlepsza niespodzianka urodzinowa. Kocham cię, dziękuję, że tak to dla mnie zorganizowałeś - odparł Harry.

- Ależ nie ma za co dziękować, mi też się podobało. Dla mnie to była sama przyjemność.

Młodzieńcy leżeli przytuleni w łóżku, rozmawiając o jakiś mało istotnych sprawach jeszcze przez jakieś pół godziny, dopóki Potter nie oznajmił, że musi skorzystać z toalety.

Gdy prysnął urok tego leniwego poranka, obaj zaczęli się ogarniać. Draco, jak zawsze, pościelił łóżko, i w końcu obaj zeszli na śniadanie, gdyż głód już zaczął dawać się we znaki.

Zapowiadał się luźny dzień. Nie mieli jeszcze żadnych specjalnych planów. Jedynie Harry chciał poukładać sobie w głowie najnowsze informacje i sprawy związane z testamentem Albusa Dumbledore'a.

Gdy przyszli do kuchni, przy stole siedzieli Lupin, Ginny i Ron, a pani Weasley krzątała się przy blatach, pomimo tego, że Stworek również tam był i czuwał śniadaniem.

- Hej - przywitał się Harry. Zgromadzeni unieśli twarze znad talerzy i powitali ich uśmiechami, bądź skinieniami głowy. Malfoy i Potter zajęli wolne miejsca.

- Jak spaliście, kochaniutcy? - zapytała pani Weasley.

- Bardzo dobrze, dziękujemy - odpowiedział blondyn. Molly posłała mu promienny uśmiech i zaczęła mówić o sprawach, jakie działy się obecnie w Ministerstwie i o których powiedział jej pan Weasley. Z kolei Lupin przeczytał im najciekawsze kawałki z Proroka Codziennego. Wszyscy dyskutowali w najlepsze, tylko Ginny siedziała cicho, co jakiś czas zerkając ukradkiem na Harry'ego, co oczywiście nie umknęło uwadze Draco i młodzieniec już układał w głowie plan misji pod tytułem "Wybicie z głowy tej wkurzającej dziewuchy mojego chłopaka raz na zawsze".

***

Harry i Draco przeleżeli większość dnia przytuleni do siebie w ciepłym łóżku, rozmawiając o jakichś błahostkach i ani im się myślało, żeby stamtąd wychodzić. Obaj chcieli zrobić sobie jeden spokojny dzień wytchnienia, w końcu im się należało. 

Wywlekli się ze swojego przytulnego gniazdka dopiero około 15, kiedy to pani Weasley zwołała wszystkich na obiad. Draco wciąż nie mógł pojąć, dlaczego ta kobieta, jakby nie było czarownica czystej krwi, pomaga Stworkowi w tak prozaicznych czynnościach? Przecież gotowanie leżało w obowiązkach Skrzatów Domowych, tak samo jak sprzątanie. Możliwe, że Molly nie przyzwyczaiła się jeszcze do tego, że ktoś ją obsługuje albo po prostu chciała zająć czymś głowę.

W każdym razie stół był jak zawsze syto zastawiony, a już na schodach dało się wyczuć woń wszystkich pyszności, które ta złota kobieta przygotowała. 

Wszyscy zajęli swoje miejsca i zaczęli nakładać sobie jedzenie na talerze. Jak się okazało, dzisiaj wspólny posiłek spożywali wszyscy mieszkańcy Grimmauld Place, co nie było codziennością. Ron mówił coś na temat sklepu bliźniaków, a pani Weasley prawiło a swoim synu, który zamierzał wyjść za mąż i o małym, kameralnym przyjęciu, jakie planują zorganizować z tej okazji. 

Gdy wszyscy skończyli jeść, Harry zaoferował się do pomocy w sprzątaniu, ale pani Weasley zbyła go machnięciem ręki i na tym jego pomoc w obowiązkach domowych się skończyła. 

Wszyscy się rozchodzili i Malfoy również zamierzał wrócić do przytulnej sypialni, gdy ktoś go zaczepił.

- Draco, chciałbym zamienić z tobą słówko - powiedział Syriusz. Potter momentalnie znalazł się obok swojego chłopaka, gotów bronić go przed wszelkimi zarzutami, jakich się spodziewał.

- Idź, Harry, poradzę sobie przecież - rzekł blondyn, uśmiechając się do Gryfona, który mimo wszystko miał niepewną minę. Kiwnął jednak tylko głową na znak zgody, nie chciał wyjść na kogoś nadopiekuńczego, i nieśpiesznie poszedł na górę. 

Black zaprowadził Ślizgona do salonu, gdzie dołączył do nich Lupin.

- Coś się stało, tak? - zaczął Arystokrata. Założył na twarz tak dobrze mu znaną  maskę obojętności, w końcu tak należało, w jego mniemaniu, załatwiać poważne sprawy. Bez emocji.

- Z jednej strony tak, a z drugiej nie. Chciałem po prostu, żebyś wiedział... Lucjusz Malfoy został wczoraj zatrzymany przez aurorów - rzekł Syriusz. Draco przez chwilę analizował te słowa.

- Co? Jak to? To niemożliwe, jak mój ojciec mógł dać się złapać?! - zasypał ich falą pytań, gdy tylko wszystko do niego dotarło.

- Nie wiemy dokładnie, o co chodziło, Draco. Sprawa wydaje się dość podejrzana. Ministerstwo dostało wiadomość o tym, że po Ulicy Pokątnej grasuje Śmierciożerca. Oczywiście Scrimgeour wysłał na miejsce najlepszych aurorów. Jak się okazało, tą podejrzaną osobą był właśnie Lucjusz - wyjaśnił Lupin.

- Spokojnie, nic mu nie jest. Wypuścili go - odpowiedział szybko Syriusz, widząc zaniepokojoną minę młodzieńca.

- Nie rozumiem - odparł Arystokrata po chwili namysłu.

- Gdy na miejsce dotarli aurorzy, jedyną chodzącą po ulicy osobą był właśnie twój ojciec, jednak ubrany w normalne ubrania. Nie robił nic podejrzanego, ale jak się okazało, podczas przeszukania,  musiał zrobić zakupy u Borgina i Bukresa, więc Ministerstwo nie mogło zostawić tego w spokoju, dlatego zabrali go na przesłuchanie, którego przebiegu nie znamy. Wiadome jest jednak, że Lucjuszowi niepostawiono żadnych zarzutów, a gdy wychodził z ministerstwa, szef aurorów osobiście przeprosił go za zamieszanie. Nie mamy szczegółów. Nie wiemy, o co dokładnie chodziło, ale cała ta sprawa jest bardzo podejrzana, zastanawialiśmy się, czy ty przypadkiem czegoś nie wiesz? - zapytał Remus Lupin.

- Niestety nie mogę pomóc. Nic nie wiem. Rodzice nie kontaktowali się ze mną od bardzo dawna. Dobrze przynajmniej wiedzieć, że ojciec żyje, martwiłem się, czy Czarny Pan go nie zabił. A co do tego zajścia to jestem pewny, że zapłacił solidnie Ministerstwu.

- Tylko po co kupował u Borgina i Bukresa w dodatku osobiście? To podejrzane. Musi zdawać sobie sprawę, że Ministerstwo przynajmniej przypuszcza taką możliwość, że Malfoyowie są Śmierciożercami. Dlaczego narażał się na aresztowanie? - dopytywał Lupin.

- Fakt, ojciec dobrze zdaje sobie sprawę z sytuacji. Musiał mieć jakiś interes w tym, żeby się pokazać, po tak długim braku oznak życia, ale nie mam pojęcia, o co mogło mu chodzić. Może Czarny Pan coś wymyślił, ale nie mam dla was żadnych wskazówek.

- Trudno, chcieliśmy, żebyś wiedział, że z tatą wszystko w porządku - odparł Black. Draco uśmiechnął się niemrawo, po czym wstał i udał się na górę. Z jednej strony czuł wielką ulgę, a z drugiej nie wiedział jaki krok ma w planach Czarny Pan. Co mogli tym razem wymyślić? 

Jednak gdy tylko wszedł na swoje piętro, został niemile sprowadzony na ziemię. Harry, a obok niego ta przeklęta Ginny! W dodatku stała zdecydowanie za blisko Pottera i uśmiechała się do niego głupkowato, owijając swoje rude włosy wokół palca. 

Draco ogarnęła fala złości. Co miał zrobić, żeby ta dziewczyna raz na zawsze zostawiła jego chłopaka w spokoju?! Wziął kilka spokojnych oddechów, nie chciał dawać Ginny satysfakcji z tego, że dała radę wyprowadzić go z równowagi.

Cicho podszedł do Harry'ego, który stał odwrócony tyłem do niego, a gdy był już dostatecznie blisko, objął go w talii i lekko pociągnął do siebie. Harry gwałtownie wciągnął powietrze.

- Draco! Nie zakradaj się do mnie w ten sposób! - krzyknął, ale uśmiechnął się uroczo, gdy odwrócił swoją głowę do blondyna. Weasley patrzyła na nich spode łba, cała czerwona na twarzy.

- Muszę cię porwać ze sobą, kochanie - powiedział Draco, dość cicho, aby ta wymiana zdań wydawała się intymna, jednak wystarczająco głośno, aby uważna Ginny mogła dosłyszeć jego słowa. 

- Ale... - zaczął brunet, którego policzki stały się różowe. Wciąż miał pewne obiekcje co do mówienia sobie pieszczotliwych rzeczy w obecności innych ludzi.

- Nie ma żadnego "ale" - odparł Draco, po czym złapał Gryfona za rękę i pociągnął w stronę ich sypialni.

- Harry! - zawołała oburzona Ginny.

- Harry jest teraz zajęty! - odkrzyknął Malfoy, nie patrząc na nią. Potter z kolei nie zamierzał się wyrywać i poszedł ze swoim chłopakiem, posyłając Weasley jedynie zakłopotany uśmiech.

Aby uspokoić zazdrosnego Ślizgona, Wybraniec zasypał go serią słodkich pocałunków, gdy już byli bezpieczni w swoim pokoju. Draco postanowił na razie schować urazę i odwzajemnić pieszczoty. Weasley się zajmie później.

***

Przez większość czasu Harry'emu udało się zatrzymać Malfoya ze sobą w pokoju. Brunet już nawet zaczął myśleć, że Draco zapomniał o sprawie z Ginny. Jednak gdy tylko zielonooki poszedł do łazienki, żeby wziąć kąpiel, blondyn cicho wyszedł z sypialni i udał się prosto do tej głupiej wiewióry. Doskonale wiedział, że gdy zobaczy ją jeszcze raz przy Harrym, to się nie powstrzyma i zrobi jej jakąś krzywdę.

Zapukał natarczywie do drzwi. Mimo wszystko miał nadzieję załatwić tę sprawę szybko. Najlepiej tak, żeby Potter się nie zorientował, że Ślizgon gdziekolwiek poszedł.

Usłyszał kroki i zaraz potem rudowłosa dziewczyna stanęła w progu. Przywdziała na piegowatą twarz "uroczy" uśmiech, ale gdy tylko zobaczyła kto raczył ją odwiedzić, wydała się być zaskoczona.

- Och, myślałam, że to Harry - powiedział smutno. Malfoy doskonale wiedział, że dziewczyna tylko gra, dlatego nie mógł się dać ponieść emocjom.

- Chyba powinienem cię wyjaśnić, Weasley. Wciąż bujasz w obłokach - rzekł Draco, uśmiechając się jadowicie. 

- Naprawdę nie rozumiem, o czym ty mówisz, Malfoy.

- W takim razie widzę, że najwyraźniej jesteś niespełna rozumu. Nic do ciebie nie dociera - odparł blondyn zimnym tonem. Nastolatka zrobiła oburzoną minę i już chciała coś powiedzieć, ale Draco nie dał jej dojść do słowa. - Dlatego postanowiłem poświęcić dla ciebie kilka minut mojego cennego życia i wyjaśnić ci wszystko tak, jak małemu dziecku, którym jeszcze jesteś. Harry Potter, Wybraniec, Chłopiec, Który Przeżył to mój chłopak i nie jest tobą w żadnym stopniu zainteresowany. Dlatego możesz przestać się tak do niego ślinić, bo jeszcze podłogę zaplujesz.

Dziewczyna prychnęła z irytacją, po czym podniosła dumnie głowę i powiedziała:

- Teraz śmiem twierdzić, że jesteś zazdrosny z mojego powodu, bo najwyraźniej masz podstawy sądzić, że jestem w stanie odbić ci Harry'ego, w przeciwnym razie nie robiłbyś tutaj takiego cyrku, ani popisu swoich żałosnych tekstów.

- Nie schlebiaj sobie, Weasley. Ja po prostu lubię być w centrum uwagi. Wbij sobie do tej rudej główki, że nigdy nie będziesz z Harrym. Z dobrego serca radzę ci znaleźć sobie kogoś innego, bo inaczej zostaniesz starą panną. Głupio jest wzdychać do chłopaka, który nawet nigdy na ciebie nie spojrzy w taki sposób, jak ty na niego. W pewnym sensie szkoda mi ciebie.

- Nie bądź taki pewny swego, Malfoy. Życie to równia pochyła - rzekła oschle, patrząc pogardliwie na swojego konkurenta. Malfoy tylko westchnął teatralnie i wzniósł oczy do nieba. 

- Nie możesz się ze mną równać, bo jesteś dziewczyną, Weasley. Harry po prostu woli chłopców. Ma przecież do tego prawo, prawda? Nie lubi przejmować inicjatywy i zdecydowanie podoba mu się bycie uległym. Z tego powodu wasz związek nie miałby nawet najmniejszych szans - powiedział Draco. Lewy kącik jego ust uniósł się teraz w lekkim uśmiechu. Dopiął swego, widział to po twarzy Ginny, w której oczach stanęły łzy. Nie miał w planach doprowadzenia jej do płaczu, ale liczył, że przynajmniej teraz zrozumiała raz na zawsze, że Harry jest tylko jego.

Blondyn już chciał się odwrócić i pójść do siebie, ale dziewczyna złapała go za ramię i pociągnęła w dół, tak, żeby chłopak był na jej wysokości i nie mógł patrzeć na nią z góry.

- Co ty sobie w ogóle myślisz, co? Uważasz, że jesteś dla Harry'ego taki ważny, skoro liczy się dla ciebie wyłącznie kontakt cielesny? Nie chodzi tylko o to, wiesz? Miłość nie polega na wzajemnym przyglądaniu się sobie! Wiesz, co się naprawdę liczy? Jak dobrze znasz Harry'ego? Jestem pewna, że nie wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, co go tak naprawdę uszczęśliwia, czego się najbardziej obawia, a czego najbardziej pragnie? Zauważyłeś, jak bawi się palcami, gdy jest zestresowany? Czy wiesz, jak wyglądały jego najstraszniejsze chwile w życiu, a jak te najpiękniejsze? Wiesz, co się dla niego najbardziej liczy w drugim człowieku? Zapewne możesz tylko zgadywać, a miłość to nie jest jakaś durna zgadywanka! To poznanie się na wskroś i bezgraniczne zaufanie sobie nawzajem, akceptowanie w drugiej osoby w 200 procentach! Zastanów się dobrze, ile Harry ci tak naprawdę mówi. Wiesz, jak okropnie traktowali go Dursleyowie? Słyszałeś o tym jak pokonał Quirrella lub jak ocalił Syriusza przed pocałunkiem dementora? Rozmawiałeś z nim o wydarzeniach w finale trójmagicznym, wiesz, że dalej boli go śmierć Cedrika? Słyszałeś o tym jak narażał swoje życie dla przepowiedni? - Ginny była czerwona ze złości, a po jej policzkach spłynęło kilka łez. Teraz puściła Draco, który do tej pory słuchał jej uważnie. - Jeśli naprawdę ci na nim zależy, jeśli naprawdę go kochasz, to powinieneś to wiedzieć - dodała, a następnie szybko weszła do swojej sypialni i trzasnęła głośno drzwiami.

Malfoy przez chwilę stał jak sparaliżowany, analizując w głowie przydługi wywód rudowłosej. Jednak czy ona nie miała, przynajmniej w jakimś stopniu, racji? 

Malfoy zacisnął pięści, wbijając paznokcie w skórę. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak mało wie. Przecież Harry rzeczywiście mu nic nie mówił, a wszystkie ważne rzeczy zachowywał dla siebie albo dzielił się tym z Ronem i Hermioną! Nie z Draco.

Podburzony blondyn szybko wrócił do pokoju. Zeszło dużo więcej czasu, niż przypuszczał i Harry już dawno wyszedł z łazienki. Teraz leżał na łóżku oparty na stosie poduszek z książką w rękach. Gdy tylko usłyszał skrzypnięcie drzwi, uniósł głowę i uśmiechnął się promiennie na widok Draco. 

Malfoy starał się odwzajemnić uśmiech, ale nie wyszło mu to tak dobrze, jakby tego chciał. W dodatku zaczęła boleć go głowa od nadmiernego myślenia. Wdrapał się na łóżko obok Harry'ego, po czym przysunął się blisko chłopaka, a ten objął go troskliwie ramieniem. 

Arystokrata chciał wyrzucić z umysłu słowa Weasley. Był zły, że dał się sprowokować. Zły, że w ogóle zaczął z nią jakąkolwiek rozmowę. Przecież ona nic nie wie o naszym związku? Dlaczego mam się tym przejmować? - przekonywał siebie Ślizgon. Ufał Harry'emu i wiedział, że ten nie okłamałby go, ani nie zataił żadnych ważnych informacji, ale jednak coś z tyłu głowy nie dawało mu spokoju.

- Harry, czy jest coś, o czym chciałbyś mi powiedzieć? - zapytał Draco po jakichś 10 minutach gorączkowej gonitwy myśli.

- Słucham? Coś się stało? - Brunet zamknął książkę i spojrzał w oczy blondyna.

- Nie zataiłbyś przede mną niczego, prawda? Nie ważne, głupie pytanie - Arystokrata miał szczerą nadzieję, że Harry przytaknie jego słowom, ale mijały kolejne sekundy, a tak się nie działo. Cisza. - Harry? - zagaił Draco, nie mógł już znieść napięcia, które w nim rosnęło.

- W-właściwie... to jest coś, o czym chciałbym ci powiedzieć... Nie mówiłem tego szybciej, bo nie chciałem, żebyś się martwił, ale w końcu muszę to zrobić - odparł Harry, nabierając w płuca haust powietrza. Wiedział, że prędzej czy później nadejdzie ten moment, ale nie przypuszczał, że to właśnie już teraz. Tego wspaniałego dnia. Niestety nie mógł czekać w nieskończoność, dlatego musiał w końcu szczerze porozmawiać z Draco.
_________________________________________

UWAGA!
Zapraszam wszystkich bardzo serdecznie na mojego one shota Drarry UwU

Na szczęście udało mi się wyrobić w terminie, bo miał być jeden rozdział tygodniowo. Mam nadzieję, że spodobało Wam się, bo ja cały czas mam wrażenie, że coś tutaj zgrzyta  (jeśli ktoś widzi usterkę, niech śmiało pisze)

Wiem, że wymiana zdań między Draco, a Ginny jest cringe'owa, przepraszam XD

W każdym razie, dziękuję za uwagę i do usłyszenia w przyszłym tygodniu <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro