Ujawnienie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stiles spojrzał na swoje dłonie i zobaczył swoje odbicie w lustrze. Na jego twarzy malowały się zdumienie. Sam fakt, że przeszedł przemianę był dla niego niesamowity, ale to co się stało to inna bajka.

Przyglądał się swoim oczom, nikt nie wiedział czemu tak się stało. Lecz nie to było teraz najważniejsze. Stilinski dziwnie łatwo przechodził przemianę. Jednak to była korzyść po ich stronie.

- Jedź do domu. - pokierował Hale. - A ja poszukam informacji na ten temat.

- Dobra, czy mogę powiedzieć o tym wszystkim ojcu? Jestem pewny, że nam pomoże.

- Okey, niech tak będzie.

Zeszli na dół do samochodu, podczas gdy Hale rozmawiał z Peter'em. Wsiedli i odjechali w kierunku domu. Nikt się nie odzywał, ponieważ każdemu brakło słów.

Isaac zaparkował pod domem szeryfa i cała trójka weszła do środka. Noah siedział przy stole i przeglądał papiery obecnej sprawy. Kiedy usłyszał zamykane drzwi, spojrzał w ich kierunku. Uśmiech wykwit na jego twarzy i zaprosił ich, aby się dosiedli.

- Witaj Allison, dawno cię nie wiedziałem. - wstał i ją przytulił. - Jak się trzymasz?

- Dzień dobry, jest okej.

- Tato musimy ci coś powiedzieć. - zaczął spięty syn. - Tylko proszę przyjmij to spokojnie i nie uznaj nas za chorych psychicznie.

- Okej... - policjant przyjrzał mu się spod przymrużonych powiek.

- Wiemy kto jest odpowiedzialny, za ataki. - szeryf otworzył usta, ale zaraz je zamknął, ponieważ młody Stilinski kontynuował. - Nie jest to do końca człowiek. To kanima czyli mistyczne zwierzę, ma ona swojego pana, który nią w pewien sposób steruje. Ma ogon tak ostry, że kiedy przetnie skórę wygląda to jak zacięcie papierem.

Szeryf patrzył się na nich jakby oszaleli. Po chwili się roześmiał, ale zaraz spoważniał. Zobaczył, że nie żartują.

- Niby czemu mam w to uwierzyć?

- Stiles, Isaac pokażcie mu. - odezwała się władczo dziewczyna.

Nastolatkowie, natychmiast przeszli przemianę. Ich kły i pazury się wydłużyły, uszy zmieniły kształt, a oczy zalśniły na fioletowo i żółto. Noah siedział z otwartą buzią i patrzył to na jednego to na drugiego.

- Czyli mówisz mi, że pod naszymi nosami, żyją istoty takie jak ty, isaac i Jackson?

- Tak znaczy Jackson to pomyłka, ale jak ja czy Isaac zdecydowanie tak. My jesteśmy wilkołakami, chcieliśmy się nimi stać. Scott i Liam również nimi byli, niestety nasze zmysły czasami zawodzą. Ja sie wilkołakiem stałem dzisiaj, więc oddaje ci broń - wyjął spluwę zza spodni i położył na stole. - Teraz mam lepszą broń.

- Okej, rozumiem. Jak zabijemy Jackson'a i tego, który nim steruje.

- I tutaj mamy problem. Nie wiemy kto nim steruje, a Jackson'a nie zabijemy. To nie jego wina, że ich zabijał.

- Dobrze, narazie mniejsza o to. Czy ktoś jeszcze jest jakimś wilkołakiem?

- E no tak. Mamy jeszcze Derek'a i Peter'a Hale'ów, Erica Reyes, Vernon Boyd, Malia jest kojotołakiem, Kira jest kitsune i mamy jeszcze Lydie jako Banshee. - przerwał i spojrzał na przyjaciółkę. - Daj mu bestiariusz.

Dziewczyna zdjęła plecak i wyjęła z niego książkę. Przekartkowała ją i podała otwartą na stronie o kitsune. Szeryf szybko to przeczytał i przejrzał resztę książki. Spojrzał na nas i odchrząknął.

- Allison czy mógłbym to zatrzymać do jutra?

- Oczywiście. Tylko prosze na nią uważać to jedyna kopia po angielsku. Oryginał jest po staro francuskim. Tłumaczenie trochę zajęło Lydii.

- Dobrze będę uważać. Jedź do domu i jutro nie idź do szkoly z samego rana zjaw sie u nas w domu. - zobaczył ich zdziwione spojrzenia i dodał. - Musimy dorwać tego skurwysyna, który zabił naszych. Osobiście wam usprawiedliwie opuszczone dni.

- Zrozumiałam, pozwoli pan, że już pojadę. Jak w przeciągu dwudziestu min nie zjawię się w domu mój ojciec urwie mi głowę.

- Jedź.

Dziewczyna zarzuciła plecak na ramię i ruszyła do wyjścia. Kiedy drzwi się za nią zamknęły, Noah rzucił si do nich i je zakluczył. Polecił chłopcom, aby poszli do siebie i położyli się spać bo jutro zaczynają polowanie.

^^^^
612 słów. Wiem, że dzisiaj krótko, ale za to niedługo przeczytacie dłufi rozdzial ze zwrotami akcji i niespodziewanymi rzeczami. Do zobaczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro