Amnezja
Za każdym razem, kiedy nic nie widzimy i nie czujemy-świat na okrągło się zmienia. Dochodzi do zbrodni, gwałtów, przemian natury, spotkań, ale też i przemian w człowieku.
Nikt by się nie spodziewał, że to właśnie w NIM nastąpi tak gwałtowna zmiana.
Po chwilowej amnezji wszystko się zmieniło... Poznał go od innej strony. Od tej, której nikt prócz niego nie poznał i nie pozna~
-Już wróciłeś ?-spytał, patrząc na złotookiego. Myślał, że ten jesienny wieczór znów przeleci mu w samotności.
-Próbowałeś gotować?-bardziej stwierdził niż spytał, odstawiając siatkę z zakupami na blacie. W kuchni jak i w salonie rozprzestrzenił się obrzydliwy zapach spalenizny.
Brązowooki kiwnął tylko głową, lekko się odsuwając od kuchenki, aby demon mógł spostrzec jego wyczyny kulinarne.
-Znowu to spieprzyłeś-westchnął, kręcąc głową z politowaniem. Dipper od razu nadymał ze złości policzki. Starał się i co ? Zawsze był, jest i będzie gorszy...
-Nie zawsze-czuł jego ciepły oddech na swoim karku, wraz z językiem lekko przejeżdżającym po jego skórze. Zamarł. Chodź pieszczota była nad wymiar przyjemna, jakoś nie czuł się dziś na siłach.
-Zostaw mnie!!!-wrzasnął, łapiąc w pierwszym odruchu patelnię. Patrzył na demona z przerażeniem, jakby pierwszy raz go widział...
Taka właśnie była cena jego "wypadku", za który do dziś muszą płacić.
****
Biegł ile sił w nogach.
Nie był w stanie przeboleć myśli wspólnego mieszkania... Wspólnego życia. Wiedział, że wszyscy go nienawidzą, a raczej obawiają się go , chcą pozbyć się problemu, ale czemu wujek wybrał JEGO?!
Z każdym krokiem tracił siły. Każdy oddech sprawiał mu trudność, ale nie podda się. Nie tym razem...
Czuł, że dla NIEGO jest to tylko zwykła zabawa w kotka i myszkę, ale... w jego oczach było to na wagę złota. Już nigdy nie będzie szykanowany, przez NIKOGO.
-Jesteś tego taki pewny?-zamarł. Nie miał szans...-Naprawdę jesteś taki głupi ? Myślałeś, że mi uciekniesz? Może miałbym Cię zostawić ?-spytał wyzywająco, obdarzając go pobłażliwym uśmiechem. Zacisnął dłonie w pięści, kalecząc skórę.
Nie panował nad sobą i wystarczyła chwila, aby rzucić się na demona. Tyle tylko wystarczyło, żeby ponieść też straty. Splunął, po czym otarł stóżke krwi.
-I po co Ci to ?-jeden krok w przód, a za nim dwa w tył.
-Nie podchodź do mnie !!!!
-Czyżbyś się bał?-kolejne kroki, a wraz z nim uderzenie.
Trzask.
Nocną ciszę rozdarł krzyk... A wraz z nim łzy.
~
-I jak to widzisz Will ?-spytał, przyglądając się uważnie chłopakowi. Zaczerwienione policzki, podpuchnięte oczy i drobne rany widniały na twarzy młodego Pinsa. Wraz z każdym dotykiem niebieskowłosego, po twarzy Mansona przechodził grymas bólu.
-Żyje, ale ma uszkodzoną pamięć, co się wiąże z pewnymi komplikacjami-wyszeptał, nie chcąc bardziej denerwować brata.
~
Płakał niczym małe dziecko, jednak czuł się bezpiecznie w jego ramionach.
~Kim on jest? Czyżby anioł?~przeszło mu przez myśl, na co na twarzy Billa za widniał delikatny uśmiech, a wraz z nim pocałunek w czoło.
-Masz złe wyobrażenie co do istot niebieskich-wymruczał pod nosem, mocniej go utulając w ramionach, aby ten mógł się uspokoić. Wystarczyła chwila, jednak to nie koniec...
~KILKA GODZIN PÓŹNIEJ~
-Przepraszam-wychrypiał, przypominając sobie wszystko. Patrzył z żalem na Ciphera, chcąc go tym samym udobruchać.
-Czyżbyś sobie kpił ? Ja wolę sam brać niż otrzymywać-szepnął, przejeżdżając dłonią po liczku chłopaka. Ten stał nieruchowo, nie do końca znając zamiary Władcy Snów. W tym wypadku mógł się tylko domyślać, ale jego mniemania też poszły na nic, gdyż chciał by skończyło się na jednym pocałunku.
-Zawsze mi na Tobie zależało, Dipper i mam nadzieję, że w końcu to widzisz~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro