Amnezja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Za każdym razem, kiedy nic nie widzimy i nie czujemy-świat na okrągło się zmienia. Dochodzi do zbrodni, gwałtów, przemian natury, spotkań, ale też i przemian w człowieku.

Nikt by się nie spodziewał, że to właśnie w NIM nastąpi tak gwałtowna zmiana.

Po chwilowej amnezji wszystko się zmieniło... Poznał go od innej strony. Od tej, której nikt prócz niego nie poznał i nie pozna~

-Już wróciłeś ?-spytał, patrząc na złotookiego. Myślał, że ten jesienny wieczór znów przeleci mu w samotności.

-Próbowałeś gotować?-bardziej stwierdził niż spytał, odstawiając siatkę z zakupami na blacie. W kuchni jak i w salonie rozprzestrzenił się obrzydliwy zapach spalenizny.

Brązowooki kiwnął tylko głową, lekko się odsuwając od kuchenki, aby demon mógł spostrzec jego wyczyny kulinarne.

-Znowu to spieprzyłeś-westchnął, kręcąc głową z politowaniem. Dipper od razu nadymał ze złości policzki. Starał się i co ? Zawsze był, jest i będzie gorszy...

-Nie zawsze-czuł jego ciepły oddech na swoim karku, wraz z językiem lekko przejeżdżającym po jego skórze. Zamarł. Chodź pieszczota była nad wymiar przyjemna, jakoś nie czuł się dziś na siłach.

-Zostaw mnie!!!-wrzasnął, łapiąc w pierwszym odruchu patelnię. Patrzył na demona z przerażeniem, jakby pierwszy raz go widział...

Taka właśnie była cena jego "wypadku", za który do dziś muszą płacić.

****

Biegł ile sił w nogach.

Nie był w stanie przeboleć myśli wspólnego mieszkania... Wspólnego życia. Wiedział, że wszyscy go nienawidzą, a raczej obawiają się go , chcą pozbyć się problemu, ale czemu wujek wybrał JEGO?!

Z każdym krokiem tracił siły. Każdy oddech sprawiał mu trudność, ale nie podda się. Nie tym razem...

Czuł, że dla NIEGO jest to tylko zwykła zabawa w kotka i myszkę, ale... w jego oczach było to na wagę złota. Już nigdy nie będzie szykanowany, przez NIKOGO.

-Jesteś tego taki pewny?-zamarł. Nie miał szans...-Naprawdę jesteś taki głupi ? Myślałeś, że mi uciekniesz? Może miałbym Cię zostawić ?-spytał wyzywająco, obdarzając go pobłażliwym uśmiechem. Zacisnął dłonie w pięści, kalecząc skórę.

Nie panował nad sobą i wystarczyła chwila, aby rzucić się na demona. Tyle tylko wystarczyło, żeby ponieść też straty. Splunął, po czym otarł stóżke krwi.

-I po co Ci to ?-jeden krok w przód, a za nim dwa w tył.

-Nie podchodź do mnie !!!!

-Czyżbyś się bał?-kolejne kroki, a wraz z nim uderzenie.

Trzask.

Nocną ciszę rozdarł krzyk... A wraz z nim łzy.

~

-I jak to widzisz Will ?-spytał, przyglądając się uważnie chłopakowi. Zaczerwienione policzki, podpuchnięte oczy i drobne rany widniały na twarzy młodego Pinsa. Wraz z każdym dotykiem niebieskowłosego, po twarzy Mansona przechodził grymas bólu.

-Żyje, ale ma uszkodzoną pamięć, co się wiąże z pewnymi komplikacjami-wyszeptał, nie chcąc bardziej denerwować brata.

~

Płakał niczym małe dziecko, jednak czuł się bezpiecznie w jego ramionach.

~Kim on jest? Czyżby anioł?~przeszło mu przez myśl, na co na twarzy Billa za widniał delikatny uśmiech, a wraz z nim pocałunek w czoło.

-Masz złe wyobrażenie co do istot niebieskich-wymruczał pod nosem, mocniej go utulając w ramionach, aby ten mógł się uspokoić. Wystarczyła chwila, jednak to nie koniec...

~KILKA GODZIN PÓŹNIEJ~

-Przepraszam-wychrypiał, przypominając sobie wszystko. Patrzył z żalem na Ciphera, chcąc go tym samym udobruchać.

-Czyżbyś sobie kpił ? Ja wolę sam brać niż otrzymywać-szepnął, przejeżdżając dłonią po liczku chłopaka. Ten stał nieruchowo, nie do końca znając zamiary Władcy Snów. W tym wypadku mógł się tylko domyślać, ale jego mniemania też poszły na nic, gdyż chciał by skończyło się na jednym pocałunku.

-Zawsze mi na Tobie zależało, Dipper i mam nadzieję, że w końcu to widzisz~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro