Pokerowa twarz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czyżby ta niezupełnie zakrywająca cię maska, którą do tej pory mi pokazywałeś, też była kłamstwem?-zadaję sobie za każdym razem to pytanie, kiedy siedzimy dookoła okrągłego stołu w kasynie, gdzie każdy gracz liczy na dar od losu i wygraną.

Chcę cię zobaczyć, zawsze mi cię za mało. Daj mi swoje serce Bill. 

O spójrz w mgnieniu oka odebrano mi też karo-zerkam na rozłożoną na blacie talie. Ty tylko siedzisz z tyłu i się uśmiechasz. Co chcesz przede mną ukryć ?

Prawdziwy charakter ? Instynkt ? Mam rację, prawda Bill?

Tragedie sprawiły, że klaun odpadł z gry-kolejna wygrana przeze mnie rozgrywka. Tasujesz jakby od niechcenia karty, mimo że wiem, iż potrafisz to robić jak zawodowiec, to udajesz, że nie potrafisz tego robić. Ach ta gra pozorów...

Ach, jak dobrze, że ktoś odpadł znów! Staram się zręcznie blefować, tak jak mnie nauczyłeś Bill~

~*~

-Co siedzi ci w głowie ?-pytasz retorycznie, by po chwili odpowiedzieć-To zbyt proste. Tak łatwo Cię przejrzeć, Pine tree.

Czy tak, czy nie, wnerwia mnie to! Wnerwia mnie, że możesz przewidzieć każdy mój ruch! 

Tu i tam, chodź tu panie demonie !

-Chodź do mnie, chcę cię-szepczę lubieżnie, rozkładając ramiona. Czas na moją grę i tym razem wygram JA!

~*~

Co tam ukrywasz, Cipher? Zostało nas tylko kilkoro przy tym stole, a i tak wiem, że czekasz tylko na mnie. Aż zostaniemy sami, we dwójkę, byś mógł później triumfować. Lecz nie tym razem-ta rozgrywka należy do mnie.

Jedna para, dwie ? A może full ? 

Co chowasz w rękawie Bill ?

Zaraz to odkryję.

Nie widzę co masz, sam też nie zamierzam Ci nic pokazywać. Zakrywam obydwoje oczu, wstrzymuje oddech, próbuję się skoncentrować, czując twe pełne pożądania i pewności spojrzenie.

-Nie mam nic-oznajmiasz wypranym z emocji głosem.

 -Ach tak?-Udaję, że dałem się nabrać. Doskonale znam te twoje gierki Cipher i tym razem nie dam się nabrać.

Udając pana całego świata świecisz swoimi kartami, pokazując wszechświatowi środkowy palec.

-No, coraz lepiej ci idzie-egzaltujesz, gdy odkrywam karty na stół, tym samym wygrywając partię stritem.

-Ach nie, on to kłamca- mówi ktoś inny gdy blefujesz, udając przegraną, ale już za późno dla nich.

Oszukałeś mnie już niezliczoną ilość razy i mimo iż już się przyzwyczaiłem, nadal wnerwia mnie to.

Zobaczysz trójkącie-Dokonam zbrodni idealnej. Nauczyłeś mnie, by me sumienie mnie nie powstrzymywało. W końcu moralność to rzecz względna, czyż nie ?

Nie powstrzymasz mnie zanim wykonasz swój ruch.

Zabiję cię

Wymyślę sobie alibi, na twarz nakładając maskę uśmiechu grzecznego dzieciaczka

Cieszymy się, że wygraliśmy,

Chcę tego demona, ale tak naprawdę chcę Ciebie bez tej maski.

Dlatego zniszczę twą wypaczoną naturę. I nie-Nie pozwolę ci się targować

Jeszcze zobaczysz, zdobędę to czego chcę. W końcu to Ty mnie wyuczyłeś cierpliwości i determinacji w dążeniu do celu.

Czy chowasz się za maską kłamstw, Bill ?

Aby ukryć zawstydzenie ?

No do cholery, powiedz mi !

Tu i tam, chodź tu panie demonie !

Chodź do mnie, chcę cię takim jakim jesteś~

Jedna para? Dwie pary? Nie, full ?

Pokaż mi swoje prawdziwe zamiary, a ja dokonam zbrodni idealnej niszcząc tę maskę pokerzysty.

Nie będę się powstrzymywać, bo wiedz, że kocham cię

Zanim wyłożę swoją ostatnią kartę,

Odkryję tę twoją maskę i zniszczę ją w oka mgnieniu, abyś zobaczył, że przy mnie możesz być sobą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro