"Tego się nie spodziewałem" (Billdip)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

UWAGA ONE-SHOT ZAWIERA SCENY +18.
NIE ODPOWIADAM ZA CZYJĄŚ ZNISZCZONĄ PSYCHIKĘ, A WSZELKIE ZAŻALENIA IDĄ DO SPECJALNEJ SKRZYNKI "czyli do kosza lub spamu xD"

Czy mógłbym wiedzieć czego Pan ode mnie chciał ?-zapytał. Tak on Manson "Dipper" Pines zniżył się do roli kamerdynera tego cholernego nachosa, ponieważ obowiązywała go ta zasrana umowa. Poza tym po ostatniej awanturze z rodziną i tak nie miał gdzie się podziać, niestety, ale Cipher złożył mu "ciekawą" propozycję, a dokładniej cytując "Hym... to naprawdę zabawne, ale mimo wszystko robactwo też powinno żyć, a że jesteś jedynym interesującym człowiekiem w okolicy, to możesz zamieszkać ze mną, jednak pamiętaj-nie ma nic za darmo...".

Do dziś pamiętał jego słowa i z każdym jego widokiem brzydził się demonem,  jednakże czuł również zażenowanie spowodowane zaistniałą sytuacją.

-Dobrze, że jesteś Sosenko-mruknął złotooki, będąc w trakcie dość "dziwnej" jak na demona czynności. Jak każdy normalny "człowiek" przebierał się. Szatyn naprawdę nie wiedział, po co niby jest mu potrzebna pomoc, skoro w jego wypadku wystarczy pstryknięcie palcami i odrobina magii, aby wyglądał olśniewająco.

~Cholera~pomyślał Pines czując jak się czerwienił. Sam nie wiedział czemu widok tego pół nagiego dorito w ludzkim ciele wywołuje u niego zaczerwienienie na policzkach, słusznie kojarzone z zawstydzeniem.

Demon widząc to, zaśmiał się pod nosem, zaś jego "własność" widząc to chciał wyjść, jednakże ktoś mu w tym przeszkodził.

-Co tak szybko się zmywasz ? Nie kazałem Ci wyjść, poza tym miałeś pomóc-stwierdził złotooki, grodząc Dipperowi ręką drzwi.

Nastolatek był coraz bardziej czerwony i wściekły na zaistniałą sytuację. Nie był pewny o co chodziło Billowi, ale czuł, że z pewnością jest to jedna z tych jego gierekm. Domyślił się już o jaką formę pomocy chodzi blondynowi, kiedy oberwał koszulą po twarzy.

-Może się ruszysz ?!

-Yhym-odbruknął chłopak, podając mu wcześniej minioną rzecz,  po czym "pomógł" założyć ją demonowi i po skinieniu głowy  swego "Pana" domyślił się iż ma pomóc.

Powoli zapinał guziczki żółtej koszulki. Z jednej strony chciał zapaść się pod ziemię, ale z drugiej nie do końca, gdyż nawet tak niepozorna czynność dawała mu możliwość bliższego, cielesnego kontaktu z Cipherem, który gdzieś fizyczynie go pociągnał. Szybko jednak odgonił niechciane myśli i uczucia, dalej tocząc ze sobą zaciekłą walkę.

Z jego zamyśleń wyrwało go uczucie ciepłego oddechu na karku. Zdziwiony uniósł głowę w górę, gdyż był nieco niższy od mężczyzny.

Zdziwiony tą postawą, próbował się wyrwać.

-Czy pozwoliłem Ci odejść, Sosno?-szepnął władca snów i umysłów, by po chwili przyledz ustami do szyji brązowowłosego. Na policzkach Mansona zagościł po raz kolejny dość wyraźny rumieniec, co nie uszło uwadze demona, który wzmocnił swój uścisk.

-Czy ty nie musisz już iść?-spytał Pines, szarpiąc się. Mimo iż nie chciał tego, to z drugiej strony było mu nawet przyjemnie i pragnął więcej. Nienawidząc kochał, ale może to tylko złudzenie ?

-Od kiedy przeszliśmy na ty ?!-warknął złotowłosy, zaciskając mocniej ręce na plecach Dippera, przez co chłopak syknął cicho z bólu.-Poza tym zostań...

-Ale..-zaczął chłopak, lecz w odpowiedzi został dość boleśnie przyciśnięty do ściany.

-To rozkaz-warknął "trójkąt", zdejmując ze swojego "kochanka" górną partię odzieży-Nadal się nudzę-wyszeptałmu do ucha, po czym przygryzł je lekko, jeżdżąc językiem po małżowinie.

Natomiast on stał zszokowany tym co się dzieje, zdzwiony delikatnością u czułością z jaką dotykał go Cipher. Jedynak pieszczota nie trwała zbyt długo, ponieważ Bill rzucił swoim "partnerem" na łóżko pozbawiając go pstryknięciem palców koszuli. Pół nagi chłopak leżał więc zszokowany na mięciutkim materacu wyczekując dalszych ruchów ze strony swego ex-wroga, jednak komfort nie trwał długo, bo po niecałej minucie- poczuł na sobie ciężar mężczyzny, który siedząc na nim okrakiem, zaczął drażnić jego skórę subtelnymi ruchami dłoni, schodząc rękoma z szyi do torsu Dippera, by zacząć bawić się jego sutkami, wykręcając mocno jeden, że aż z oczu nastolatka popłynęło kilka słonych kropel, zwanych potocznie łzami.

-Pozwoliłem Ci płakać ?-spytał retorycznie demon, jednak nie czekał na odpowiedź i złączył ich usta w namiętnym pocałunku, przygryzając przy tym wargę kochankam, by po chwili poczuł metaliczny, ale również słodkawy smak krwi , co jeszcze bardziej go podnieciło.

Zdążył w tym czasie pozbawić Dippera spodni, przez co chłopak leżał teraz zupełnie nagi, przewrócony na brzuchu i do tego całkiem bezbronny. Był zakazanym owocem, pełnym niewinności, nie splamiony jeszcze przez nikogo. Dlatego Bill czuł wielką potrzebę aby spalić tej niewinności kwiat.

Nim zdążył się wyrwać, poczuł w sobie "coś", przez co przygryzł wargę, z której znowu ciekła krew i wydał cichy pisk. Jednak wbrew temu co się wydawało młodemu Pinesowi, Cipher nie chcąc sprawić swojemu kochankowi bólu, starał się wejść w niego jak najdelikatniej, wiedząc iż doprowadza chłopaka do łez i mimo bólu, jęków rozkoszy i cichych westchnień, co bardzo ucieszyło demona, że jego partner również odczuwa swego rodzaju przyjemność, a nie tylko ból i niechęć.

-Nienawidzisz mnie ?-spytał, niby znając odpowiedź.

-Nie wiem. Nie, chyba Cię nie nienawidzę-odparł szatyn~I chyba się już dawno temu w Tobie zakochałem, cholerny trójkącie~dodał w myślach, wiedząc, że Bill chcąc nie chcąc też je słyszy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro