☆Rozdział XIII☆

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Reszta dni naszego pobytu minęła normalnie. Prawie codziennie gdzieś wychodziliśmy i Mark czasami mnie przytulił.
Ja nakupywałam sobie tyle ciuchów, że ledwo walizka mi się domyka. Opaliłam się też trochę opaliłam. Szkoda, że nie mogę zostać tu dłużej.

Dzisiaj wracamy. Mam jeszcze 2 dni ferii i możemy zostać jeszcze 1 dzień, ale musimy trochę ogarnąć w domu i się rozpakować.
1Musiałam wstać o 6 rano, żeby się spakować. Postanowiłam dzisiaj założyć spodnie luźnie spidnie, bluzę rozpinaną, a pod bluzę krótki rękawek.
W godzinę się spakowałam i oczywiście sprawdziłam, czy wszystko mam spakowane. Poprosiłam Marka, żeby dał moją walizkę do samochodu.
Odkąd wstałam nic nie jadłam, więc poszłam coś zjeść. Otworzyłam lodówkę i wzięłam jogurt z owocami. Był nawet dobry.
Była już 7.30. Przez to, że dzisiaj wylatujemy i samolot mamy o 10.30, to o 8 mamy śniadanie. Nie miałam co robić, więc postanowiłam spakować jeszcze bagaż podręczny. Poszłam do swojego pokoju i wzięłam  plecak. Dałam tam książkę, słuchawki, wodę i pieniądze.
Dalej miałam dużo czasu, więc zaczęłam przeglądać telefon.

Za pięć minut śniadanie, więc zeszłam do salonu. Prawie wszyscy już byli przy stole. Usiadłam koło Marka. Uśmiechnął się do mnie. Po chwili wszyscy zaczęli jeść. Nałożyłam sobie naleśniki i nalałam herbaty owocowej. Do tego wzięłam sobie kilka makaroników.
Kiedy skończyliśmy była 8.39. Poszłam do pokoju sprawdzić, czy napewno nic nie zostawiłam i trochę ogarnąć. Na szczęście wszystko mam spakowane. Nic nie miałam do roboty, więc wyszłam do ogrodu przejść się ten ostatni raz. Było tak pięknie i przyjemnie, że aż szkoda wyjeżdżać. Usiadłam na krześle i cieszyłam się dniem.
Nie nasiedziałam się długo, bo mama mnie zawołała, żebym się pożegnała z rodziną, bo za chwilę wyjeżdżamy. Weszłam na chwilę do pokoju i  wzięłam plecak i sprawdziłam czy na pewno wszystko mam. Pokój też sprawdziłam, czy nic nie zapomniałam. Dopiero po tym zeszłam na dół.
Przytuliłam ciotkę i pożegnałam się z nią. Ona dała mi pieniądze. Zresztą też się pożegnałam. Przy ubieraniu butów pokazałam kuzynostwu język. Ostatni raz obejrzałam się na wille i obok ławeczki, gdzie siadałam z Markiem stali ciotka z wujkiem, babką i kuzynostwem i nam machali. Odmachałam im i wsiadłam do samochodu. Reszta też wsiadła. Ruszyliśmy.

O 10 byliśmy już na lotnisku. Mieliśmy jeszcze pół godziny do odlotu. Ja szybko poszłam do toalety. Kiedy wracałam z toalety kupiłam sobie bezę z kremem. Zjadłam ją odrazu. Mama powiedziała, że mamy iść do odprawy.
Po odprawie wsiedliśmy do samolotu. Ja usiadła przy oknie, a Mark koło mnie. Zapiełam pasy. Na szczęście wracaliśmy prywatnym samolotem ciotki, więc nie było innych ludzi i był spokój. Po chwili startowaliśmy. Postanowiłam włączyć muzykę na słuchawkach i zaczęłam czytać książkę. Po jakimś czasie przyszła stewardesa z przekąskami. Wzięłam sobie batonik.

Po paru godzinach wylądowaliśmy. Odebraliśmy nasze bagaże i wróciliśmy do domu taksówką.
Przy naszych domach się rozstaliśmy. Mark z mamą poszli do swojego domu, a my do swojego. Mama otworzyła drzwi. Weszła pierwsza. Za nią ja, a na końcu tata z bagażami. Trochę się stęskniłam za swoim domem. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Tata postawił moją walizkę przy schodach. Oświadczyłam, że idę do siebie. Wzięłam walizkę i poszłam do swojego pokoju.
Postanowiłam od razu się rozpakować, a potem sobie odpocznę.
Okazało się, że muszę wyrzucić trochę starych ciuchów. Zrobiłam jeszcze przegląd ciuchów. Część wpakowałam do worka i postawiłam na korytarzu. Powiedziałam jeszcze mamie, że w tym worku są moje stare ciuchy. Mama powiedziała, żebym przysła na obiad. Była pizza. Po zjedzeniu pozmywałam i skierowałam się do siebie i walnęłam się na swoje łóżko i zasnęłam.

Obudziłam się dopiero o 18. Mama zawołała mnie na kolację. Na kolację było sushi.
Po zjedzeniu poszłam się wykąpać. Po kąpaniu podłączyłam telefon do ładowania i zasnęłam.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro