~27~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęły prawie trzy tygodnie, odkąd dowiedziałam się, że mieszkam z mordercami. Jakoś już przyswoiłam tę informację.
Siedziałam właśnie na zapleczu sklepu Jasona i piłam z czerwonowłosym herbatę. Candy i L.J poszli do cyrku, a ja nie chciałam zostawać w domu z Puppeteerem. Po tym jak dowiedziałam się, że próbował nastawiać mnie przeciwko niebieskowłosemu, znowu zaczęłam czuć do niego odrazę. Poza tym miał te swoje mega dziwne zachowania. Czułam, że z nim jeszcze nie koniec, że on coś kombinuje.

- Lottie. - zaczął Jason - Naprawdę cieszę się, że nie mamy już przed sobą tajemnic i akceptujesz naszą naturę.

Chciałam mu odpowiedzieć, ale przeszkodził mi dźwięk dzwoneczka oznajmiający, że przyszedł klient.

- Zajmę się tym. - powiedziałam i poszłam przywitać klienta.

- Dzień dobry, mogę w czymś pomóc? - spytałam z uśmiechem, który szybko zszedł mi z twarzy.

- Cześć mała. - przywitał się wysoki, czarnowłosy chłopak z niebieskimi oczami i kolczykami na twarzy - W sumie tak. Kumplowi urodził się dzieciak i wypadałoby wpaść z czymś oprócz alkoholu.

- Jasne, rozumiem. To może jakiś pluszowy miś by się nadał.. - odparłam.

Nie poznał mnie, to dobrze. Nagle usłyszałam jego głos zbyt blisko siebie.

- Może być. Wiesz co? Ładna jesteś. Może po twojej pracy wyskoczymy do pubu? Albo od razu do mnie. Co ty na to?

Zrobiło mi się niedobrze. Nic a nic się nie zmienił.

- Dzięki, ale nie.

- Nie daj się prosić. Podobasz mi się. - powiedział, obejmując mnie w pasie.

- Jakiś problem? - usłyszałam za plecami głos Jasona, a Matt od razu się ode mnie odsunął.

Spojrzałam na czerwonowłosego, a do głowy wpadł mi pewien pomysł..

- Pan tylko szuka prezentu dla niemowlaka. - oznajmiłam szybko - Pomożesz mi przynieść tę limitowaną kolekcję miśków z zaplecza? Jestem pewna, że coś z niej będzie idealne. - mówiąc to, mrugnęłam do właściciela sklepu, bo oczywiście żadnej takiej kolekcji nie było.

- Jasne, niech pan poczeka, naprawdę warto. - uśmiechnął się do Matthew.

- Charlotte, o co chodzi? - spytał szeptem, gdy dotarliśmy na zaplecze.

- To on. Mój przybrany brat, Matthew.

- Mam się nim zająć, jeśli dobrze rozumiem? - na jego pytanie kiwnęłam twierdząco głową

- Zawołaj go tu. - mówiąc to wziął w ręce ciężką figurkę i przywarł plecami do ściany tuż obok drzwi.

- Przepraszam! - krzyknęłam z uśmiechem lekko wychylając się zza drzwi - Mógłby pan tu podejść?

Odeszłam w głąb pomieszczenia i czekałam na rozwój akcji. Czarnowłosy szybkim krokiem wszedł do środka, nie zauważając Jasona. Mój przyjaciel zaszedł go od tyłu i uderzył figurką w głowę. Matt upadł na ziemię tracąc przytomność.

- Zabiorę go do piwnicy, zwiążę i zaknebluję. Niedługo i tak zamykamy, więc wtedy się nim zajmę.

                                                         * * *

- Cześć Matthew. - przywitałam się, gdy odzyskiwał przytomność, a Jason poszedł obsłużyć klientkę.

Chłopak spojrzał na mnie wystraszony

- W końcu rolę się odwróciły, jak fajnie. Dalej nie poznajesz? Teraz to twoja siostrzyczka jest górą. Nigdy ci nie wybaczę tego, co przez ciebie przeżyłam. Ale wiesz? Udało mi się stamtąd wydostać. Teraz mieszkam z mordercami. Ten czerwonowłosy jest jednym z nich. Wiesz co cię teraz czeka, Matt? Zemsta. Zemsta za moje cierpienie.

- I jak tam Charlotte? O, obudził się.

- Tak, właśnie uświadamiałam go, że próbował podrywać swoją przybraną siostrzyczkę.

- Czyli już wiesz kto kim jest? Świetnie. Zamknę sklep i możemy zacząć zabawę. - oznajmił Jason, a jego oczy zmieniły kolor.

                              * * *

Po powrocie do domu od razu postanowiłam sprawdzić, czy mój chłopak już wrócił. Pobiegłam do jego pokoju, zapukałam i weszłam do środka. Candy leżał na łóżku gapiąc się w sufit. Rzuciłam się na niego i pocałowałam na przywitanie.

- Cześć lizaczku, co ty taka szczęśliwa?

- Nie uwierzysz co się stało. - oznajmiłam patrząc mu w oczy - Zgadnij, kto był naszym klientem!

- Ee, biorąc pod uwagę twoją radość, to.. Johnny Depp.

- Pudło. To był Matthew. - uśmiechnęłam się.

- Zaraz.. Ten Matthew? - spytał zaskoczony, na co kiwnęłam głową - To dlaczego jesteś szczęśliwa? Opowiadaj co się stało.

- Tak w skrócie to poprosiłam Jasona o przysługę i przerobił mojego braciszka na jedną ze swoich lalek. - wyszczerzyłam się.

- Ty mój mściwy szaleńcu.. - mruknął i namiętnie mnie pocałował - Ale wiesz co?

Spojrzałam na swojego chłopaka pytająco.

- Powinniśmy być Matthew wdzięczni za to wszystko. - oznajmił.

- O czym ty mówisz? - zdziwiłam się.

- No bo.. Gdyby nie ten pojeb, to nigdy byśmy się nie poznali.

- Uh.. Kocham cię kretynie.

- Ja ciebie też Lottie. - ponownie mnie pocałował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro