~1~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Powoli otworzyłam swoje niebieskie oczy. Jasne promienie słońca wpadały do mojego pokoju przez duże okno. Spojrzałam na zegarek elektroniczny stojący na szafce nocnej, obok mojego jakże wygodnego łóżka. Wskazywał godzinę siódmą. Tak bardzo nie chciało mi się wstawać.. Ale o dziewiątej zaczynałam lekcje, więc musiałam się ogarnąć. Pierwsza klasa liceum ogólnokształcącego. Łatwo nie jest, dlatego wolałam nie opuszczać lekcji. Jak dobrze, że to już początek maja i niedługo wakacje.. Dobra, koniec rozmyślania.

Wstałam z łóżka chwiejnym krokiem, bo byłam jeszcze zaspana. Przeciągnęłam się i ruszyłam w stronę łazienki. Umyłam zęby i wzięłam poranny prysznic, po czym owinęłam się ręcznikiem i wróciłam do pokoju. Otworzyłam swoją szafę i wyjęłam z niej czarną koszulkę na krótki rękaw, odsłaniającą brzuch. Miała biały napis 'NORMAL PEOPLE SCARE ME'. Do tego wybrałam jasne jeansy z dziurami na kolanach. Oczywiście nie zabrakło bielizny i skarpetek. Po ubraniu się, podeszłam do lustra, chwyciłam szczotkę i zaczęłam rozczesywać swoje długie, białe włosy. Kocham je. Sięgają mi do pasa, a pofarbowałam je na biało dwa lata temu, czyli w wieku piętnastu lat. Wiecie co jest najśmieszniejsze? To, że nie mam odrostów w naturalnym kolorze. Zachowują się tak, jakby od zawsze były białe. No ale wracając. Zdecydowałam, że tak jak zwykle zostawię je rozpuszczone, z przedziałkiem po prawej stronie. {Obrazek w mediach. dop.aut.} Zrobiłam sobie jeszcze makijaż i gotowa zeszłam na dół, do kuchni w celu zjedzenia śniadania. Tak, mój pokój jest na piętrze. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej mleko, które już po chwili wlałam do miski. Właśnie wsypywałam do mleka płatki, kiedy nagle koło mnie pojawił się Matthew. To mój przyszywany brat. Może lepiej wyjaśnię.. Mam tylko ojca, bo moja mama zmarła, kiedy miałam siedem lat. Jakiś czas temu tata znalazł sobie nową kobietę, matkę Matt'a. Nie lubię jej, ona mnie też. Chce się mnie pozbyć. Tata dużo pracuje, przez co ma mało wolnego czasu. Jednak jeśli już go ma, to spędza z tą swoją Cornelią. Jak ja jej nienawidzę! Zresztą Matthew, jej synka, również nie znoszę. Ma 19 lat i jest takim typowym bad boyem. Jego czarne włosy zawsze są postawione do góry za pomocą żelu. Oczy ma niebieskie, tak jak ja. I to mnie wkurza. Posiada kolczyk w wardze i w brwi. Jest wysoki. Myśli, że wszystko mu wolno. Ciągle mnie poniża, tak samo jak jego matka. Raz próbuje się do mnie dobrać, a raz mnie bije. Nie mocno, ale często dostaję z liścia w twarz, albo z pięści w brzuch. Co z tym robię? Nic. Nie potrafię się obronić, jestem za słaba. A kiedy powiedziałam o tym tacie, zwyczajnie mi nie uwierzył. Dobra, ale wróćmy do fabuły. Nagle pojawił się koło mnie Matthew i przeleciał po mnie tym swoim wkurzającym spojrzeniem. Najgorsze, że był bez koszulki. Może i miał tzw. sześciopak, ale mnie to nie jarało. Nie u niego. Matt podoba się praktycznie wszystkim dziewczynom, ale nie mi. Mnie on wręcz obrzydza. Przystojny może i jest, ale charakter ma paskudny. 

— Dzień dobry Charlotte. Jak się spało?

— A od kiedy cię to interesuje?

— Nie interesuje. Pytam z grzeczności.

—Ty? Z grzeczności? Odpuść sobie te złośliwości.

Jak on mnie wkurzał.. Postanowiłam to ignorować.

— Gdzie mój tato? — spytałam.

— Wyszedł już do pracy, a moja mama poszła do koleżanki.

Serio? Po cholerę on mi to mówi? Nie obchodzi mnie gdzie jest ta zdzira!

— Nie pytałam o twoją matkę.

— Wiesz co to oznacza? — zaczął, kompletnie ignorując moją wypowiedź — Jesteśmy sami.

— Poważnie? Mam to gdzieś.

Starałam się udawać odważną, ale w rzeczywistości się go bałam. Był nieobliczalny. Już po chwili przyparł mnie do blatu kuchennego tak, że nie mogłam się ruszyć. Swoją twarz przybliżył do mojej na niebezpieczną odległość.

— Nie chcesz spędzać czasu ze swoim starszym braciszkiem?

— Nie jesteś moim bratem. Jesteś tylko synem zołzy, która leci na hajs mojego ojca.

— Skoro nie jestem twoim bratem, to nic się nie stanie, jeśli zrobię to..

Po tych słowach namiętnie mnie pocałował. Chciałam go odepchnąć, albo jakoś się wyrwać, ale on był silniejszy. Po tym po prostu poszedł do swojego pokoju, a ja mogłam wreszcie spokojnie zjeść swoje płatki pomimo braku dalszego apetytu. Po zjedzeniu popędziłam do swojego pokoju, spakowałam się na dzisiejsze lekcje, ale dodatkowo wzięłam swój ulubiony szkicownik. Potem zeszłam na dół, założyłam swoje nieśmiertelne, czarne trampki i wyszłam z domu. 

Lekcje minęły mi dobrze. Jestem dobrą uczennicą i w szkole większość osób mnie lubi. Po skończonych zajęciach postanowiłam pójść do parku, żeby sobie porysować.  Usiadłam na ławce, wyjęłam szkicownik z czarnego plecaka i zaczęłam przeglądać poprzednie rysunki. I właśnie tutaj ujawnia się moja ciemna strona.. Wszystkie moje dzieła są makabryczne. Na moich pracach można było znaleźć krew, wnętrzności, zmasakrowane zwłoki, itp. Na jednym była kobieta z ranami kłutymi na całym ciele i nożem wbitym między oczy. Na drugim mężczyzna z rozciętym brzuchem, z którego wypadają wnętrzności. Na kolejnym dziewczyna w zakrwawionym kaftanie bezpieczeństwa i wiele innych w tym stylu. Muszę się pochwalić, że wyszły mi bardzo realistycznie. Tym razem zaczęłam szkicować piwnicę, w której stało krzesło, a na nim zmasakrowane ciało bez kończyn. Ręce i nogi leżały porozrzucane po całym pomieszczeniu. Twarz była pozbawiona oczu, one leżały w jednym z kątów w słoiku z wodą. Zrobiłam tylko szkic. Postanowiłam w domu wypełnić to kolorami. Powoli wstałam z ławki i ruszyłam w stronę domu. W progu przywitała mnie ta jędza, Cornelia..

~~~~***~~~~

Witam kochani! Przychodzę do was z nowym fanfikiem. Tym razem główny wątek będzie związany z Candy Popem. Co nie oznacza, że zabraknie też innych postaci. Tutaj macie coś w rodzaju prologu. Mam nadzieję, że się spodoba. 

To co? Może gwiazdka i jakiś komentarz z opinią? ;3

-Shadey-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro