Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Usłyszałem huk zbitego szkła. Meredith strąciła szklankę dłonią, gdy jej powiedziałem, że odwołuje nasze zaręczyny. Oparła się dłońmi o stół, a przy tym na mnie krzyczała, jednak kompletnie nie robiłem sobie z tego niczego. Nie rozumiałem jej gniewu.

— Jak możesz?! Całe życie chciałam ci oddać, a ty mi z takim czymś wyjeżdżasz?! Mieliśmy mieć piękne wesele, miesiąc miodowy, potem chcieliśmy mieć dzieci i razem się zestarzeć, a teraz ci się nagle odwidziało? Skurwiel! — Zdjęła z palca pierścionek, a następnie rzuciła nim we mnie, ale ponownie nie rozumiałem jednej rzeczy.

Czemu ona tak dramatyzuje? Przecież to nie jest nic poważnego. Odeszła od stołu, po czym ruszyła w kierunku sypialni. Ruszyłem za nią, bo słyszałem, że ona nadal coś mówiła.

— Od czasu tamtego cholernego wypadku się zmieniłeś! Już nie jesteś tym facetem, w którym się zakochałam! — Darła się na mnie, a podczas tego wszystkiego, pakowała swoje rzeczy.

Po pół godziny stanęła pod drzwiami, a gdy zakładała płaszcz, spojrzała na mnie zapłakana. Nadal miałem ten sam wyraz twarzy. Lekko zmróżone oczy, lekko uniesione brwi i brak jakiegokolwiek wygięcia na ustach. Podeszła do mnie, a w kolejnej chwili uderzyła w mój prawy policzek z otwartej dłoni.

— Mój Jay już chyba nie wróci. Idź do tych swoich pacjentów, jebany terapeuto. Może ich uczucia będą coś dla ciebie znaczyły. — Odeszła z uniesioną głową, a następnie wzięła swoją walizkę i wyszła z mieszkania.

— Uczucia? — Wyszeptałem pod nosem, po czym poszedłem do swojego biurka, które znajdowało się w moim gabinecie. — Co one znaczą? — Zadałem sobie pytanie, kiedy spojrzałem na kartę jednego z moich pacjentów, a ja poczułem gdzieś w środku, że muszę to odkryć.

Na samą tę myśl, na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, który przysłoniły kosmyki blond włosów. Usłyszałem stukanie, dlatego spojrzałem na okno, w które uderzały  krople deszczu. W tym momencie usłyszałem huk, a w kolejnej chwili zobaczyłem piorun na niebie, który spowodował, że moje usta się jeszcze mocniej wykrzywiły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro