Eyeless Jack x Reader~ Zdobyłem ją, specjalnie dla ciebie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kolejna ofiara. Taka, jak wszystkie inne. Wykonuję nefrektomię.

Robię cięcie pod łukiem żebrowym. Na szczęście usunięcie żeber nie jest konieczne, zabrałoby to jedynie cenny czas. Przecinam tkankę podskórną i mięśnie, by dotrzeć do jamy otrzewnowej. Po otwarciu jej przesuwam jelita, by dostać się do otrzewnej ściennej i linii Toldta. Preparuję torebkę tłuszczową, zaczynam od dolnego bieguna nerki. Uwidaczniam tętnice i żyły nerki.

[Twoje Imię]...

Odcinam unaczynienie narządu. Podwiązuję szypułę naczyniową grubymi podwiązkami, a nerka powoli jest odseparowywana, wraz z nadnerczem.

[Twoje Imię]...

Trzymam organ w dłoniach i odkładam go na bok. Kolejna nerka.

Próbuję jej. Ta jest wystarczająca. Ta jest w porządku. Ta jest najlepsza dla ciebie, [Twoje Imię].

Wydobędę drugą, jak tylko cię poinformuję. Do tej pory muszę utrzymać pacjenta przy życiu.

***

– Jack... – witasz się ze mną. Nie wstajesz, leżysz.

Leżysz w szpitalnym łóżku. Jesteś chora. Musisz mieć przeszczep prawej nerki. Przyniosłem ci to, czego potrzebujesz.

– [Twoje Imię] – odpowiadam. – Cześć... – Uśmiecham się za maską. – Mam prezent.

Gdybym miał oczy, gruczoły łzowe, zapłakałbym.

– Teraz w końcu możesz przejść operację! – informuję ją, staram się brzmieć jak najradośniej potrafię. – Wszystko będzie dobrze – zapewniam. Chcę wierzyć, że mówię prawdę.

– S-skąd!? Znalazł się dawca? – dziwisz się.

– Tak. Można tak powiedzieć – kłamię. Nie chcę, byś wiedziała.

Podchodzę do ciebie, siadam przy twoim łóżku. Chwytasz mnie za dłoń. Rozmawiamy przez chwilę o tym, że pielęgniarka opowiadała ci dzisiaj historię i o tym, co dzisiaj jadłaś. Opowiadasz o wszystkim z takim entuzjazmem, jakby to była zwyczajna rozmowa w twoim domu... Zasypiasz. Przeczesuję twoje włosy, nie chcąc się od nich oderwać. Nie chcę cię opuszczać. Powoli się odsuwam, odchodzę od łóżka. Muszę coś zrobić.

***

Lekarz mówi do mnie. Nie słucham.

"Przykro nam, ale..."

Już wiem. Z wyrazu jego twarzy, udawanego smutku, żalu. Ma setki pacjentów, codziennie umierają. Wcale nie jest mu przykro.

Mówi o powikłaniach, jakie nastąpiły. Zdobyłem tę nerkę specjalnie dla ciebie...

Informuje o tym, że to nie jest niczyja wina.

Boga?

Jeśli on istnieje, w co nie wierzę.

Gdy chirurg odchodzi, siadam na krześle. Załamuję się, umarłaś. Nie wierzę w to, nie chcę w to wierzyć. "To nie może być prawda", "To kłamstwo". Chcę krzyczeć, chcę płakać. To, co właśnie się stało do mnie nie dociera, udaję się do twojego pokoju.

Pielęgniarka powtarza, że cię już nie ma, że odeszłaś. Moje serce jeszcze bardziej pęka, jest tam jeszcze w ogóle?

Nie wiem. Wygląda na to, iż muszę iść do kostnicy, nie możesz odejść bez pożegnania.

***

Smaczna. Lepsza... niż mojej matki...

Tak właśnie stwierdzam po ugryzieniu jej.

Twojej lewej nerki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro