Ósma Blizna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wrzaski się naśliały, a ich głośność, pokazywała gdzie mam iść. W mojej głowie, pojawiało się milion wykrzykników. Uwielbiam, gdy inni cierpią, ale nie chce opuścić miejsca, gdzie odbywają się tortury. Były coraz bliżej, i bliżej. A ciekawość mnie wyżerała od środka. Może nareszcie, zobaczę tu coś, naprawdę strasznego, przerażającego, i krwawego? Bo jak na razie, nie dzieje się tu nic nie zwykłego. Nie mogłam się doczekać, aż nauczę się, jak zostać największą przestępczynią, Forever! A później, nauczę tego wszystkiego, mojego Pączusia, i nawet Gacek nie stanie nam na drodze! Ale muszę być po raz pierwszy w moim życiu, cierpliwa, i poczekać na ten cudowny moment. Już byłam prawie na miejscu. Od celu, dzielił mnie jeden zakręt. Gwałtownie skręciłam, lecz zamiast poczuć na twarzy, powiew powietrza, uderzyłam głową, w coś twardego, i Upadłam jak długa, na ziemię. Głosy w głowie, panikowały z bólu, a ja pomasowałam sobie ręką, bolące miejsce na czole. Zanim zdążyłam zobaczyć, z kim się zderzyłam, ktoś mnie gwałtownie chwycił za kołnierz, i niczym szmacianą lalkę, podniósł do góry. Wtedy, rozpoznałam tego samego faceta, co uratował mi życie, i nie chciał się ze mną przespać... Jego oczy, przeszywały mnie, jakby próbował mnie samym wzrokiem, rozciąć na pół. Uśmiechnęłam się głupio, maskując wstyd:

  - He, he, he... Hejka! Jak tam życie? - Zapytałam, machając do niego. Ten, wściekł się jeszcze bardziej, i cisnął mną, z niesamowitą siłą o ścianę. Ból, przeszył całe moje ciało, rozbrzmiewając, we wszystkich miejscach.
  - Co ty tutaj robisz?! Mówiłem, że masz się stawić w hali głównej! Za pięć minut! Jak cie tam nie zobaczę, to...- coś tam jeszcze sobie gadał, ze swoją bardzo wściekłą miną, ale ja nie słuchałam. Moją uwagę, przykuło coś, zupełnie innego... Przy jego pasie, spostrzegłam doczepioną małą, maszynkę. Wyglądała, jak połączenie ładowarki od telefonu, oraz GPS'A. Był cały czarny, lekko trząsł się, razem z pasem, a z dwóch, małych wtyczek, umieszczonych na przeciwko siebie, na czubku maszyny, od czasu do czasu, przelatywała wiązka prądu. Automatycznie, chciałam zapytać co to jest, ale zrozumiałam, że napewno mi odpowie: "Nie twoja sprawa". - ZROZUMIANO?!
  - Tak! Oczywiście! Zaraz się stawię, w hali głównej!- Odpowiedziałam, uśmiechając się.
  - Świetnie - Rzucił mi, przelotnie, i poszedł w swoją stronę. Wtedy, zwinnie, wyciągnęłam rękę do jego pasa, i delikatnie, wyrwałam małe urządzenie, biegnąc w swoją stronę. Uff, nie zauważył, że mu to ukradłam. Albo to nie jest takie ważne, jak mi się wydaje. Jak kot, trzymający w pysku swój nowy łup, pobiegłam do swojej kryjówki, obadać.

                         ***
Obudziły mnie kolejne, przeszywające wrzaski. Ej! Stop! Ja spałam...? Jak to? Miałam obadać ten przedmiot... Ale chyba zasnęłam, gdy wróciłam. Tak, nie ma innej opcji. Wyszłam z kryjówki.
Przeszłam kilka kroków, gdy spostrzegłam, przed sobą armię ludzi. Prawdopodobnie, praktykańci B.L.I.Z.N.Y. Ale wydawali się jacyś inni... Odruchowo, dołączyłam do tłumu, idąc marszem, na aulę...

Hejo oo! Dawno nie było rozdziału... A ten nie jest jakiś mega fajny...
Ale mam nadzieję, że wam się spodobał
Bayz!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro