Szósta Blizna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Moja twarz, przykleiła się do szyby, podziwiając nieludzki blask. Im dłużej patrzyłam, tym bardziej diament był zachwycający... Wiedziałam, że mogłabym tak patrzeć cały dzień. Złodziejska mentalność, kazała mi zabrać trójkąt, i uciekać stąd, ale coś mnie zatrzymywało. Może to ten podziw? A może strach? Jedyne na co ciało mi pozwoliło, to patrzeć na to coś. Nagle, poczułam ból, przeszywający moje ręce, i docierający do reszty organizmu. Prąd, mnie kopnął tak mocno, że poleciałam kilka centymetrów w tył.

  - Ała! Co jest?!- Krzyknęłam, odruchowo.
  - Nikt ci nie powiedział, że nie możesz tu wchodzić?! - Usłyszałam ryk, który podrażnił moje uszy, bardziej niż prąd. W drzwiach, stał starzec, z którym uciekłam z więzienia. Wyraz twarzy, mówił, że jest wściekły... Ale w oczach, kryła się jakaś tajemnica. Coś, czego nie chce mi powiedzieć.
  - A co pan tu robi? - Zapytałam, z podejrzeniem. - Skoro nie można tu wchodzić.
  - Nie można tu wchodzić, takim blondyneczkom, jak ty!- Nagle, zza pleców starca, wyrosła młoda, rudo włosa dziewczyna. Jej długie, ogniste włosy, ściekały po czarnym, jak noc kombinezonie. Na twarzy, widać było nadmierną pewność siebie, egoistyczność i zero litości. Zaskakujące, jak wiele można wyczytać z ludzkiej twarzy. Ale, psychopaci tak mają. Wyczytują emocje z twarzy.
  - Ej! Moje włosy są farbowane!- Wykrzyknęłam, wstając, i zbierając z powietrza, resztki swojej godności. Wystawiłam jej język, na całą długość, i odwróciłam się napięcie, niczym obrażona, mała dziewczynka, która nie dostała lizaka. Ale ten stan, nie potrwał długo- A tak właściwie, co to jest?
  - Nie twoja sprawa- Warknęła, ta dziewczyna.
  - A właśnie, że moja! - Uparłam się. No, ale walczę o ważną sprawę! Ja powinnam wiedzieć wszystko! Nikt nie lubi, czegoś nie wiedzieć! Nawet psychopata!
  - Kano, zaprowadź ją na lekcje. - Mruknął starzec. Zanim zdążyłam się zapytać, dlaczego on tu zostaje, dziewczyna mnie pociągnęła za rękaw, w swoją stronę. Odruchowo się wyrwałam, i odrzekłam:
  - Sorki, ale nie przepadam za wycieczkami z przewodnikiem. - Złośliwie się Uśmiechnęłam, i wyszłam z pomieszczenia, zostawiając oboje za sobą. Wiedziałam, że ze sobą gadają, ale nie chciałam wiedzieć co. Po co mi ta informacja? Nie potrzebnie zaśmieciłabym mój umysł. Bo w końcu, jak powiedział mi ten psorek, nie powinnam zapychać sobie głowy, nie potrzebnymi rzeczami. Pewnym krokiem, przemaszerowałam przez korytarz, lekko kiwając biodrami. Nie pytajcie po co. Pod nosem nuciłam jakąś piosenkę, która odbijała się pomiędzy ścianami. Stanęłam przy jednej z sal. Poprawiłam sobie włosy, Uśmiechnęłam się do siebie.
Wszystko będzie dobrze... Powiedziały mi głosy w głowie. Zaufałam im, uchylając delikatnie drzwi. Lecz w tej samej chwili, przed oczami, świstnęła mi kulka! W porę się uchyliłam, unikając śmierci. Niestety, uczeń, stojący pod ścianą, nie miał tyle szczęścia. Z niewiadomych mi przyczyn, został zastrzelony. Ołowiany pocisk, utknął mu w czaszce, podsycając krwawienie. Natychmiast rozejrzałam się po sali, poszukując osoby, która wystrzeliła. Sala była mała i pusta. Kłębiło się w niej kilka osób. W różnym przedziale wiekowym. Widziałam młodych nastolatków, osoby w średnim wieku, a nawet ludzi po pięćdziesiątce.
  - No, hejka ludzie! - Krzyknęłam z radości, podnosząc ręce do góry, w geście pokazania się. Reakcja była natychmiastowa. Facet, który przedtem wystrzelił kulkę, rzucił się na mnie, chwycił mnie za koszulkę więzienną, i przygwoździł mnie do ściany, z dziecinną prostotą.
  - Już stąd nie wyjdziesz, koteczku. Wiesz gdzie trafiłaś?
  - Ja się tu mam uczyć! To mój pierwszy dzień! Serio tak traktujecie nowych? - Wyjąkałam. Mężczyzna, przeszył mnie, zimnym, bezlitosnym spojrzeniem, i mnie puścił. Padłam ciężko na podłogę, ciesząc się, że mogę stać o własnych nogach. Facet, wrócił za biurko, zostawiając mnie, jak dziecko zużytą zabawkę.
  - Wracając do tematu. Zasada jest prosta- Tu, walnął pięścią o stół- Zna ją każdy. Słabi umierają, silni przeżyją. - Wziął że stołu nóż, podciął sobie rękę i nabazgrał swoją krwią, to co przed chwilą powiedział. Łał. Ale maniak. Wolę wylewać krew czyjąś, niż moją. - I zapamiętajcie to sobie. Nie wielu przeżyje ten kurs. - Następnie, spojrzał na jednego ze studentów. - Ej! Ty! W jakim jesteś stanie? - Zanim biedak zdążył udzielić odpowiedzi, jego serce, zostało przeszyte pociskiem. Poleciał daleko w tył, i walnął o ścianę, rozmazując na niej krew.
  - Odpowiedź poprawna? Martwy.
  - A to, dlaczego? Co on zrobił?- Zapytałam.
  - Był słaby. I jestem ciekawy, czy ty też... - błyskawicznie, zobaczyłam że ponownie uniósł lufę, tym razem, wycelowaną w moją głowę. Mężczyzna poruszył palcem, a z głębi pistoletu, wydostał się złoty pocisk, lecący prosto na mnie. Odskoczyłam w ostatniej sekundzie. Ale facet się na mnie uwziął. Kulka, za kulką wylatywały z broni, goniąc mnie. Fajny pierwszy dzień! Naprawdę są są gościnni! Rozmyślając, nie patrzyłam pod nogi, i potknęłam się. Głową, wpadłam w podłogę. Nad sobą, usłyszałam dźwięk wystrzelonego pocisku. Czekałam, aż przebije moją głowę, z przerażeniem. Zacisnelam oczy, i czekałam na śmierć. No, jednak jestem słaba. Jednak, nie czułam bólu. Podniosłam się z podłogi, zastanawiając się, co się stało. Dlaczego jeszcze mnie nie zastrzelił?
Spojrzałam do góry, a mnie pokazała się niesamowita scena. Przedemną, stał napakowany, chłopak o czarnych włosach. W dwóch palcach, trzymał pocisk, który przedtem został we mnie wystrzelony.
  - Masz rację. Najsilniejsi przeżyją.- Powiedział, wyrywając mu pistolet, i przełamując go na pół...

Hejka! Wiem, że dawno nie było rozdziału... Więc macie taki długi ^^

Z dedykacją dla SuziRegiSolowymień użytkownika

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro