Rozdział 58

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czułam, jak moje cząsteczki z trudem utrzymują się w miejscu. Musiałam się skupić, by utrzymać je tam, gdzie powinny być. Było to dość trudne zadanie, ale dałam radę. Po chwili to uczucie zniknęło. Bolało mnie dosłownie wszystko.
Z trudem się podniosłam. Byłam gdzie nie gdzie poprzypalana i dymiłam przy tym jak jakieś ognisko. A dopiero co się myłam.
Pyronica pomogła mi stanąć na nogi. Ona jest chyba moim ulubionym demonem z bandy Billa.
-A myślałem, że ten dzień lepszy już być nie może!- powiedział Bill i wystrzelił z palca błyskawicę. Trafiła ona w dzwonnicę, z której padł strzał. Ta w odpowiedzi na takie działanie wybuchła. Bill podleciał do szczątków wieży. I kogoś tam znalazł. A tym kimś był Ford.
Bill zaproponował mu, by dołączył do jego zgrai. Ten się na to nie zgodził. W zamian, Bill zamienił go w złotą drapaczkę do pleców. Nikomu nie rzyczę czehoś takiego, nawet mojemu najgorzszemu wrogowi. To musi być naprawdę upokarzające.
Mój brat ruszył w stronę swojego piramidalnego pałacu, zostawiając Dippera na pastwę 8balla i Zgryza. Postanowiłam mu pomóc. Pobiegłam za nimi.
Dipperowi udało zgubić się pościg, ale nie mnie. Podeszłam do niego.
-Nic ci nie jest?
Ten tylko podskoczył z wrzaskiem.
-A, to ty, Ash. Możesz powiedzieć mi dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś?
-Ale co?
-Mogliśmy pokonać Billa! A ty wszystko zepsułaś!
-Dipper, to nie tak...
-A właśnie, że tak!
Po policzkach pociekły mi łzy.
-Jaaa... Przepraszam, nie chciałem...
-Taki jesteś? To sam ratuj se świat! Mam to gdzieś, co o tym sądzisz! Wymagasz ode mnie czegoś takiego, a sam co zrobiłeś?! No, pochwal się!
-Ash, ale ja...
-Nie obchodzi mnie to! Sądzisz, że wszystko psuję, tak?! To leć do tej swojej rodzinki, idź ratuj ten cholerny wymiar! Przecież ja tylko wam przeszkadzam, czyż nie?!- nie pozwoliłam mu dokończyć. Odwróciłam się i uciekłam jak najdalej od niego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro