Rozdział 43

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pinesowie już sobie poszli. Cieszyłam się trochę, a jednocześnie byłam smutna, że to wszystko się już skończyło. To były fajne trzy dni. No nic.
Wmaszerowałam do swojego pokoju i od razu zauwarzyłam jakąś kartkę na swoim biurku. Podniosłam ją i przeczytałam.
Mogłabyś przyjść dzisiaj na taką polankę w lesie około godziny piątej po południu?
Dipper
Wait a second...żeco? Coś mnie ominęło?
Nie wierzyłam w to, co jest tam napisane.
E tam, to pewnie dlatego, że chce się czegoś dowiedzieć o magii, albo coś. No bo chyba nie randka, prawda?- podpowiedział mi mózg. Przyznałam mu rację, ale postanowiłam tam przyjść. Nie widziałam żadnych przeciwności.
Zajęłam się zabezpieczaniem domu przed dziwnością. Zanim Will sobie poszedł powiedział, żebym to zrobiła, a ja nie miałam akurat nic do roboty, tak więc wylądowałam na suficie, malując runy za pomocą łez jednorożców. Taki łzy są rzadkością, ale na rynku nie znajdziesz lepszego przewodnika magicznego. Włosy też są spoko, no ale łzy lepsze. Co do tego, to krew jednorogów zupełnie się do tego zadania nie nadaje. Jest zbyt niestabilna.
Miałam oczywiście swoje okulary na nosie, a jak dostałam się na sufit? Magia.
Przyjrzałam się zwojowi z runami. Niektóre znaki są naprawdę skomplikowane, a trzeba robić je bardzo dokładnie, bo błędy to potencjalne pęknięcia i przyzyna rozpadu bariery. Tak jak było z tą barierą u Pinesów. Z łatwością ją rozwaliłam, ponieważ była bardzo niedokładna. Ostatnio zajęłam się także tą wokół Gravity Falls. Była to wjątkowo udana i bardzo skuteczna bariera. Ale mimo to, znalazłam w niej błąd. Był tak dobrze schowany, że prawie go ominęłam. Ale ja błędu nie przeoczę. Onie, ja mam przeczyć błąd? Prędzej wypiję cały galon mikstury odkotowującej niż przeoczę coś takiego. Nie ze mną takie numery.
Powróciłam do pracy. Skończę za jakieś dwadzieścia minut. A wtedy będę musiała poważnie pomyśleć, czy aby na pewno chcę iść na to spotkanie z Dipperem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro