Rozdział 56

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Ashley, zaczekaj!
Potknęłam się i upadłam na twarz. Klasyczna ja. Podniosłam się z ziemi. Poczułam dłoń na swoim ramieniu. Gwałtownie się obróciłam.
-O co chodzi, Dipper?- spytałam.
-Pomożesz nam z tą szczeliną?
Westchnęłam cicho.
-Ja mam wam pomóc? Zdemolowałam wam Chatę i zraniłam Mabel. Jestem do bani przyjaciółką. Lepiej wam pójdzie beze mnie.
-A tam, bzdury gadasz- powiedział i przytulił mnie. Zrobiło mi się ciepło na sercu, a w brzuchu cała chmara motyli wzbiła się w powietrze.
-No dobra, ten jeden raz...
Wróciliśmy na miejsce upadku kapsuły.
-A tak w zasadzie, to po co byliście na tym statku UFO? Albo nie, niech zgadnę. Szkło kuli, w której znajduje się szczelina pęka, a wy szukaliście tam spoiwa?
-Skąd to wiesz?
-Też tam byłam.
Popatrzyli po sobie. Ugh, no trudno. Nie chce mi się tłumaczyć.
-A, właśnie. Pewnie nie było cię w domu, kiedy Mabel przyszła. Wiesz mamy w ostatni dzień wakacji urodziny i, tak się zastanawiałem... Mogłabyś przyjść?
-Dipper... Ja nie jestem pewna, czy w ogóle będę mogła do was przychodzić.
-A to niby czemu?
-Bo...widzisz...za niedługo będę mieć pięćsetne urodziny, a wtedy nastąpi przemiana...
-A co to jest?
-Wiesz...przemianę przechodzi każdy demon w swoje pięćsetne urodziny. Wtedy dowiaduje się, czego dokładnie jest demonem i tak dalej. A moja przemiana odbędzie się właśnie za tydzień.
-Ale jak to?
-Nijak. Nie mam na to wpływu. I proszę, nie interesujcie się tym. Wiem, mniej więcej jak taki proces przebiega, i uwierzcie mi. Nie chcielibyście być w pobliżu.
-Przecież coś takiego nie może być aż tak groźne...
-Widziałeś to, co stało się dwa dni temu? Teraz wyobraź sobie podobną sytuację, tyle, że tysiąckrotnie zwiększoną. Robi wrażenie, co? Poza tym...jest jeszcze parę innych, dość trudnych dla mnie kwestii, o których wolę nie mówić- mówiąc to, teleportowałam się do domu. Chciałam przyjść na te ich urodziny, ale...ja jestem zagrożeniem. A zagrożenie trzeba zlikwidować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro