Rozdział 61

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- A nie ma bardziej pokojowego sposobu niż tortury?- spytałam.
-Nie. No chyba, że wiesz jak zniszczyć barierę.
-Nie, nie wiem- skłamałam. Oczywiście, że wiedziałam, jak to zrobić. W końcu znalazłam ten błąd. Ale się bałam. Gdybym zniszczyła barierę, Bill zyskałby naprawdę potężną moc, a ja obawiałam się, czy nie zniszczyłby wszystkiego.
Nagle, jedna ze ścian pałacu została zniszczona. Zobaczyłam, że zrobiła to...głowa tyranozaura? Potem to coś odsłoniło dobrze znajomy mi szyld Tajemniczej Chaty.
-Czyli wszyscy śmiertelnicy postanowili się zjednoczyć i walczyć przeciwko mnie?- spytał sarkastycznie Bill.
-Sługusy, wiecie co macie robić. Pozbyć się ich!- krzyknął mój brat i powiększył swoją zgraję.
A ja starałam się odwrócić czary Billa i odmienić wszystkich mieszkańców Gravity Falls z powrotem. Niestety, by to zrobić, musiałam pozbyć się Billa. On by mi nie pozwolił na zrobienie czegoś takiego.
Ale dzisiaj miałam szczęście. Przedziwny robot pokonał demony i mój brat sam poleciał się nim zająć.
Chwyciłam burmistrza Gravity Falls i pociągnęłam go za rękę. Cały tron poszedł w rozsypkę. Uwolniłam Gideona z klatki. Popatrzył na mnie dziwnie, ale nic nie powiedział. Ford także odzyskał zdolność ruchu.
-Dobra, posłuchajcie mnie. Nie wiem, ile mój brat będzie na zewnątrz, więc musicie się streszczać. Znajdźcie sobie jakąś kryjówkę i...- nie dokończyłam. Zobaczyłam, że jednym z okien przelatują spadochroniarze. Zaraz, co?! Na ziemi wylądowali Dipper, Mabel, Pacyfika i reszta ocalałych.
-Co wy tu robicie?
- Przyszliśmy ratować miasto- odpowiedziała na moje pytanie Mabel.- A właśnie, gdzie podział się ten kamienny tron?
-Zniszczyłam go. A z resztą... eh, róbcie, co musicie- powiedziałam zrezygnowana. Miałam już dość. Jeśli mam wybierać, to nie będę tego robić. Ni mam już siły na coś takiego. Konflikty wewnętrzne niszczyły mnie od środka, więc już je sobie odpuściłam. Po prostu byłam obojętna na wszystko.
Próbowali wykorzystać krąg zniszczenia, by pokonać Billa. Ale to niezbyt wyszło. Doszło do kłótni pomiędzy Fordem i Stanleyem. A wtedy przyleciał Bill. Spalił krąg. Chciał zniszczyć dziesiątkę z kręgu. Ale wtem coś we mnie pękło.
-Bill, nie!- wrzasnęłam. On spojrzał na mnie zdziwiony.
-Bo widzisz... Ja...znalazłam błąd...ja...wiem jak zniszczyć barierę- wydukałam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro