Rozdział 87

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Promień magii trafił w tą głupią opcję, niszcząc ją doszczętnie. Zaskoczona Kate popatrzyła na mnie, jak na wariatkę.
-Czy w ogóle dociera do ciebie, co ty właśnie przed chwilą zrobiłaś?!- krzyknęła. Była wściekła i zaskoczona.
-Oczywiście... Że nie- odpowiedziałam jej chamsko. A co tam, niech ma. I tak będzie chciała mnie zabić, więc co z tego, że z morderczej stanie się zabójcza? Tylko synonim zmienię. Zachichotałam z własnego kiepskiego żartu.
-Dobrze. Niech ci będzie. Zamiast ciebie... Po prostu usunę całą tą linię czasową!- zaśmiała się wrednie. Czarne łańcuchy pochwyciły mnie. Tym razem jednak nie potrafiłam się wyrwać z ich uścisku. Kate zaczęła mówić coś. Nie rozumiałam, co, ponieważ zbyt zajęłam się próbą uwolnienia z tego głupiego łańcucha. Kiedy przestałam na chwilę, by odsapnąć, dotarło do mnie, co tak naprawdę ona mówi.
-Daemon ad tempus finis
Nihil sub eius
Ego plurimum caedentes
Sanguinem meum honorificabo
Victima subiecti
In die creationis,
Pro eorum peccatis,
Confringetur : dæmonium*
Zaczęłam panikować. Dobrze wiedziałam, co to dla mnie znaczy. Ona naprawdę chciała mnie zniszczyć i całkowicie przejąć moją moc.
I wtedy stało się coś, czego ani ona, ani ja się niespodziewałyśmy.

Czas demona końca dobiega
Nic nie zostanie z mocy jego
Ja, najpotężniejsza pokonam go
Krew jego zaszczyci mą
Ofiara zostanie złożona
W dzień powstania mego
Odpowie za swe grzechy
Demon zepsuty- (łac.)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro