03.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

50 gwiazdek = nowy rozdział!





Powoli otworzyłam oczy, pierwsze co poczułam to ból głowy. Któryś z nich solidnie mi przyjebał, nie wiem który...

Próbowałam złapać się za głowę, ale nie mogłam. Ręce miałam skute kajdankami, a łańcuchy były podpięte do przeciwległych ścian. Czyli nie ma szans na ucieczkę bosko.

Były przykuta za nadgarstki do dwóch przeciwległych ścian. Ciekawe jak długo zamierzają nie tu trzymać.

Westchnęłam i szarpnęłam rękami w nadziei, że łańcuchy pękną, ale nic to nie dało. Wciąż byłam skuta.

Strasznie tu brudno i ciemno, ale przynajmniej nie muszę oglądać twarzy mojej fałszywej rodziny. To zawsze jakiś plus.

-O, śpiąca królewna się obudziła. - do środka wparował blondyn, którego wcześniej widziałam u siebie w domu. Wypuściłam głośno powietrze i podniosłam wzrok, aby spojrzeć hybrydzie w oczy. Wyglądał dość groźnie, a jego mina jedno mówiła, że mam problemy. Zaczynałam się bać. - Muszę się przedstawiać? - zakpił.

- Klaus Mikaelson. - mruknęłam, a na jego twarzy pojawił chytry uśmiech.

-Więc słyszałaś o mnie, fantastycznie. - obwieścił zadowolony.

-Dlaczego tu jestem? - pytanie opuściło moje usta zanim zdążyłam to przemyśleć. Przewrócił oczami i podszedł bliżej mnie. Czuję się coraz mniej pewnie.

-Kim jesteś dla Westów? - spojrzał na mnie badawczo. Prychnęłam głośno, liczyłam na coś bardziej ambitnego jak mam być szczera.

-Jak Ci powiem to i tak mi nie uwierzysz. - wzruszyłam ramionami - Cokolwiek powiem dla Ciebie to nie będzie nic znaczyło. Nie uwierzysz w ani jedno moje słowo. - westchnęłam zmęczona - Tego jestem pewna. - oblizałam usta, czując spierzchnięte wargi. Nie jadłam nic od ponad dwóch dni, jedynie piłam co kilka godzin. Byłam zmęczona i miałam wszystkiego dość.

-Albo mi powiesz albo Cię zabiję. - syknął. Wiedziałam, że nie żartuje. Ton jego głosu dał mi do zrozumienia, że nie będzie tu dla mnie kolacyjek i pogawędek. Albo powiem mi to czego chce albo zginę. Krótka piłka.

-Powiem, ale ostrzegłam, że nie uwierzysz. - westchnęłam i powoli wstałam z brudnej ziemi, aby stanąć z nim twarzą w twarz.

Nie boję się jego ani tego co mnie czeka. Nie boję się bólu ani cierpienia. Swojego w życiu doświadczyłam, gorzej być nie może.

Przewrócił oczami i błyskawicznie znalazł się przede mną, chwycił mnie za gardło i docisnął do ściany. Zabrakło mi tchu, a w oczach pojawiły się łzy.

- Nie mydl mi oczu i odpowiadaj na pytania, jasne? - warknął. Zaczęłam się dusić, próbowałam pokiwać głową, ale jego uścisk skutecznie mi to uniemożliwiał. W końcu jego dłoń zniknęła z mojej szyi, a ja opadłam na podłogę. Powoli próbowałam unormować oddech, po chwili mi się udało. Spojrzałam w górę i widziałam dumę w jego oczach.

Prawdą jest to, że Klaus Mikaelson to potwór, którego cieszy cierpienie innych.

-Co chcesz wiedzieć? - wyszeptałam mimo bólu gardło. Ma siłę w ręce...

-Kim jesteś? - cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku.

-Nazywam się Sabrina West. - odparłam i plecami oparłam się o ścianę. Coraz mniej sił.

- To niemożliwe. - mruknął, a na jego twarzy widoczna była konsternacja.

-Mówiłam, że nie uwierzysz. - westchnęłam, obejmując się ramionami. Zaczęło mi się robić zimno, to pewnie przez mój sposób odżywiania i brak snu. Dziesięć kilo niedowagi miałam lekko. - Mówię prawdę. Nazywam się Sabrina West i jestem córką Alicji i Dona. Nie chwalą się mną zbytnio, ponieważ jako jedyna z rodziny nie mam mocy. - odparłam - Nie jestem czarowanicą. - wzruszyłam ramionami.

-Jak to...

-Niklaus! - do środka wbiegł Elijah. Spojrzał najpierw na mnie, a później na brata. - Ona ledwo siedzi, widać, że jest zmęczona, głodna i osłabiona a Ty się bawisz w detektywa. - wysyczał - Daj jej odpocząć. Nie masz prawa jej skrzywdzić. - warknął podchodząc do mnie. Patrzyłam na niego zainteresowana. To zabawne, ale to co powiedział to najmilsze słowa jakie usłyszałam od jakiś dziesięciu lat. - Wszystko w porządku? - spojrzał na mnie, lekko skinęłam głową.

-Tak, dziękuję. - westchnęłam.

-Elijah, chyba nie masz zamiaru bawić się w negocjacje. Niech nam powie co wie i się pożegnamy. - jęknął Klaus.

-Możemy się dowiedzieć tego na czym nam zależy, nie robiąc jej przy okazji krzywdy.

Jak miło. Ktoś na tym świecie, nie chce mojej krzywdy. Urocze.



*****
Co jakiś czas dostaje od was równe pytania czy priv czy pod rozdziałem. Często się one powtarzają i nie chce mi się na wszystko odpisywać po kilka razy haha. Mam propozycję, mini Q&A, zadajcie pytania pod tym rozdziałem lub priv, a ja w ciągu dwóch dni na wszystko odpowiem. Pasuje? 😜

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro