07.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

70 gwiazdek = nowy rozdział!

Rok to 365 dni.
Rok to 52 tygodnie.
Rok to 8 760 godzin.
Rok to 525 600 minut.
Rok to 31 536 000 sekund.

Dokładnie rok temu na moim profilu pojawiła się pierwsza praca, czyli Ordinary Girl.

Przez ten rok zdobyłam aż 293 obserwatorów.

Przez jeden rok na moim profilu pojawiło się 9 prac.

Przez rok przy moich pracach pojawiło się ponad 200K wyświetleń i ponad 20K gwiazdek.

Chciałam po prostu powiedzieć, dziękuję.

To naprawdę wiele, to wszystko dzięki wam. Jestem cholernie wdzięczna za każdy głos i każdy follow. Dziękuję, że jesteście ze mną już cały rok! 🖤




-Freya! - syknął Elijah - Ona nie wytrzyma. - wargi miałam zagryzione, aby nie wrzeszczeć, oczy zamknięte z nadzieją, że ból po prostu zniknie.

Blodnynka przerwała zaklęcie a ja poleciałam na podłogę, ponieważ nie byłam w stanie utrzymać się na nogach, nie poczułam jednak zimnej posadzki a ciepłe ramiona. Elijah.

Głowa bolała mnie niemiłosiernie, mam nadzieję, że przynajmniej dostała się mojego umysłu i dowiedziała się tego co chciała.

-Coś blokuje jej umysł. Jakaś inna czarowanica, musi być bardzo potężna, skoro nie jestem w stanie złamać zaklęcia. - głos krótkowłosej dotarł do moich uszu.

Czyli cierpiałam na próżno? Dzień jak co dzień.

-Spróbuj jeszcze raz. - usłyszałam głos nad głową. Kurwa, brytyjski akcent. To nie Elijah... Ale Klaus? Klaus nie pozwolił mi upaść? Niby dlaczego? Jaki miał w tym cel?

-Nie mogę teraz, ona może zginąć. Jest strasznie osłabiona. Najlepiej żeby się teraz położyła, jeśli się zgodzi jutro spróbujemy ponownie. - obwieściła - Nie patrz tak na mnie, Klaus, nie rzucę zaklęcia, które może ją zabić. - warknęła.

-Niklaus, panna West odpocznie dzisiejszej nocy a przy odrobinie szczęścia jutro spróbujemy ponownie. - zarządził Elijah - A teraz daj mi ją. Zaniosę ją do jednej z wolnych sypialni. - mruknął.

-Dam radę. - prychnęła hybryda. Sekundy później poczułam dłoń mieszańca pod kolanami, a drugą na plecach. Znalazłam się nad podłogą i resztkami świadomości zacisnęłam dłonie na koszulce blondyna, aby mieć pewność, że mnie nie upuści. Prychnął pod nosem i mocniej zacisnął dłonie na moim ciele. - Odrobinę zaufania. - zaśmiał się.

Otworzył jakieś drzwi i wszedł ze mną do środka. Poczułam jak kładzie mnie na satynowej pościeli i odsuwa się ode mnie. Mimo to moje dłonie wciąż były mocno zaciśnietę na jego koszuli. Nie mogłam rozluźnić uścisku, po prostu nie potrafiłam. Traciłam świadomość. Usłyszłam westchnienie z ust hybrydy.

-Następnym razem gdy Elijah powie, że coś zrobi to nie będę mu w tym przeszkadzał. - syknął. Chwilę później jego dłonie ponownie znalazły się na mojej talii, a ja zostałam przesunięta. Poczułam jak materac obok mnie się ugina. Wciąż kurczowo trzymałam się koszulki mężczyzny. - Jeśli mi ją rozciągniesz to oddasz pieniądze, bo ją lubię. - usłyszałam warknięcie. Wzięłam głęboki wdech i odleciałam. Był i tak cicho, ja byłam zmęczona. Mam dość tego dnia. Już chcę spać...

~~~~~

Przeciągnęłam się i wzięłam głęboki wdech, moja dłoń trafiła w coś twardego. Przerażona szybko otworzyłam oczy i przekręciłam głowę. Klaus. Co, do kurwy nędzy, on robi ze mną w łóżku?

Byłam pijana? Chyba nie.

Użył na mnie perswazji? Chyba nie.

Mam na sobie ubrania? Na szczęście tak.

Jest przystojny? Na szczęście tak.

Czy byłam wczoraj napalona i mogłam zapomnieć, że przespałam się z hybrydą? Szczerze wątpię!

-Patrząc na twoją minę nic z wczoraj nie pamiętasz. - mruknął, od razu spojrzałam mu w oczy.

-Czy ja... Że my... - zaczęłam się jąkać - Ja i ty... my coś.. ten teges? - spojrzał na mnie jak na idiotkę. Poczułam rumieńce na twarzy. Głupia. Głupia. Głupia.

- Nie. - prychnął - Nie uprawialiśmy seksu jeśli o to pytasz. - odetchnęłam z ulgą na jego słowa.

-Dzięki Bogu. - wyszeptałam.

-Dzięki. - prychnął - Nie sądziłem, że seks ze mną byłby taką tragedią. - zakpił.

- Nie... - zaoponowałam, wyplątując się z kołdry. Syzbko usiadłam na łóżku, a leżący wciąż blondyn przyglądał mi się z zainteresowaniem. - W sensie. - zawahałam się - Mogłam trafić gorzej. - wzruszyłam ramionami i uświadomiłam sobie co powiedziałam... Zabijcie mnie. - Nie to miałam na myśli. - mruknęłam zażenowana.

Hybryda momentalnie znalazła się tuż przede mną, chwyciła moją twarz w dłonie.

- Co tak naprawdę myślisz? - jego pytanie odbiło się echem w mojej głowie, od razu poczułam chęć odpowiedzenia. Cholerny dupek użył na mnie perswazji. Znowu...

-Seks z Tobą musiałby być nieziemski. - odparłam. Proszę nie. Błagam nie. Na litość boską, ja tego nie powiedziałam... Poczułam gorąc na policzkach, a usta Klausa uformowały się w zwycięski uśmiech. Nigdy w życiu nie było mi tak wstyd...

-Szkoda, że tego nie zapamiętasz, bo chciałbym Cię tym dręczyć. - westchnął, zmarszczyłam brwi na jego słowa. Nim zdążyłam zapytać, jego dłonie znów pojawiły się na mojej twarzy a spojrzenie skrzyżowało z jego. - Zapomnisz o naszej rozmowie, zapomnisz, że obudziłaś się przy mnie i zapomnisz, że spałaś ze mną w jednym łóżku. Będziesz pamiętać tylko to, że Cię tu przyniosłem. Jasne? - nieświadomie pokiwałam głową. Poczułam podmuch wiatru i byłam sama w pokoju.

Co się stało?



*****
Zgadnijcie kto pracuje nad nową książką 😏

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro