14.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

70 gwiazdek = nowy rozdział!

Westchnęłam i mocniej zacisnęłam dłoń na kołdrze, aby wtulić się w materiał. Czułam promienie słońca na skórze, ale nie miałam zamiaru jeszcze wstawać. Dlatego z zamkniętymi oczami w dalszym ciągu leżałam zakopana w pościeli. Przewróciłam się na drugi bok i poczułam czyjąś klatkę piersiową. Okey...

Jakoś sobie nie przypominam, żebym miała chłopaka... Ktoś mi powie do kogo właśnie się przytuliłam? Trochę zaczynam się martwić. Powinnam się odsunąć i doskonale o tym wiedziałam, ale ciepło bijące od mężczyzny było tak przyjemne, że nie mogłam się oprzeć i mocniej się w niego wtuliłam.

Okey. Raz. Dwa. Trzy. Niepewnie otworzyłam oczy i zobaczyłam hybrydę. No cóż tego się nie spodziewałam. Mogło być lepiej, ale mogło też być gorzej... Pytanie, dlaczego spałam z Klausem?

- Nie śpisz? - mruknął i rozchylił powieki, jego spojrzenie od razu skrzyżowało się z moim. Pokręciłam głową.

- Nie śpię. - wyszeptałam - Dlaczego...

-Nie mogłaś spać i wierciłaś się na łóżku przez co ja nie mogłem spać. - prychnął - Więc stwierdziłem, że wolę robić za twoją poduszkę i się wyspać niż całą noc słuchać sprężyn łóżka. - wyjaśnił. Zmarszczyłam brwi nie spuszczając z niego wzroku.

-Trzymałeś rączki przy sobie? - prychnął ma moje słowa.

-W odróżnieniu od Ciebie, tak. - obwieścił. Wytrzeszczyłam oczy na jego słowa, że niby ja nie trzymałam rąk przy sobie? To jakaś ściema.

Hybryda wyszła z łóżka i stanęła obok. Ubrany był jedynie w spodnie dresowe i nie ma co, klate to on miał niezłą. Ale ja na pewno byłam grzeczna!

-Ściemniasz. - syknęłam, krzyżując ręce na piersi. To tak bardzo do mnie nie podobne, ale z drugiej strony, byłam cholernie zmęczona i w ogóle nie pamiętam wczorajszego wieczoru. Matko...

-Mówię prawdę. - zaoponował z chytrym uśmiechem na ustach.

Dobra, czuję, że zaczynam się rumienić. A rumieńce przy rudych włosach to coś naprawdę strasznego. Wyglądam wtedy żałośnie. W takich sytuacjach brakuje mi jedynie czerwonej sukni, która całkowicie zniszczyłaby moją urodę.

Ogólnie nie uważam się za osobę brzydką, ale strasznie denerwują mnie moje włosy i waga. Od zawsze mam jakieś fobie, że jestem gruba i często zdarza się, że przez kilka dni nic nie jem. Takie moje dziwactwo... Za to bardzo lubię swoją twarz.

Ogółem, staram się siebie akceptować! Nie zawsze, mi jednak wychodzi...

-Wypad stąd, chcę się ubrać. - syknęłam, starając się zmienić temat. Hybryda pokiwała głową z politowaniem na twarzy.

-Czyżby do Ciebie dotarło, że uległaś mojemu urokowi? - zakpił, szczerząc się. Mam wrażenie, że pierwszy raz widzę jak naprawdę się uśmiecha. Pierwszy raz widzę jego szczery uśmiech. W tym momencie mam wrażenie, że wszystko co o nim mówią i o czym przekonałam się na własnej skórze to ściema. Wydaje się taki niewinny, zwyczajny uśmiechnięty facet. W takim wydaniu naprawdę mogłabym go polubić. - Dlaczego się tak na mnie patrzysz? - mruknął.

- Bez powodu. - wzruszyłam ramionami. Zmarszczył brwi i dzięki szybkości wampira, stanął tuż przede mną i chwycił twarz w dłonie.

- Powiedz mi o czym myślałaś. - rozkazał hipnotyzującym głosem i zdjął dłonie z mojej twarzy.

-Dupek. - syknęłam, zaciskając dłonie w pięści. - Skoro już musisz wiedzieć to mam wrażenie, że masz dwie twarze. - odparłam mimo woli - Po prostu... Dla obcych sprawiasz wrażenie niebezpiecznego i brutalnego i taki też jesteś, ale dla rodziny jesteś zupełnie inny. - wyjaśniłam, cały czas patrzyłam mu w oczy i widziałam w nich rosnące zdziwienie. - I nawet się nie waż usuwać mi teraz pamięci! - syknęłam, odsuwając się od niego na bezpieczną odległość, jednak szybko przyparł mnie do ściany.

Górowałam nade mną wzrostem i nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać. Brawo dla mnie, udało mi się wyprowadzić z równowagi najniebezpieczniejszą bestię na świecie. Ja to mam talent...

Byłam przerażona, ale zawzięcie patrzyłam mu w oczy. Nie zabije mnie, bo jestem mu potrzebna. Jednak z drugiej strony jest bardzo porywczy, co jeśli coś mu odwali i jednak coś zrobi? Jego dłonie mocniej zacisnęły sie na moich nadgarstkach i przycisnął je do ściany. Jęknęłam z bólu.

-Klaus, błagam Cię opanuj się, bo przestaję czuć dłonie. - jęknęłam - Proszę Cię, to serio boli. - mruknęłam. Ku mojemu zdziwieniu hybryda mnie puściła, ale wciąż stał centralnie przede mną. - Nie jesteś aż taki zły...

-Daruj sobie. - wysyczał - Nic o mnie nie wiesz! - warknął, a jego dłoń uderzyła w ścianę nad moją głową. Zmusił mnie do powiedzenia prawdy a teraz się na mnie wyżywa. Dupek.

-Klaus, błagam Cię uspokój się, przerażasz mnie...

-Tak jak każdego. - przerwał mi - Bo wyobraź sobie, że się pomyliłaś. Daleko mi do kogoś o dobrym sercu. - syknął i zbliżył się jeszcze bardziej, nasze twarze dzieliło maksymalnie dziesięć centymetrów. Głośno przełknęłam ślinę.

-Widzę to jakoś inaczej... - wyszeptałam - Po prostu chcesz żeby inni się Ciebie bali. - stwierdziłam.

Moje ręce luźno zwisały po obu stronach mojego ciała, plecy miałam wbite w ścianę, gdyż chciałam być jak najdalej od hybrydy. Niejednokrotnie zostałam pobita czy skrzywdzona w inny sposób, choć wiedziałam kim jest Klaus to byłam pewna, że nie podniesie na mnie ręki. To na pewno nie było w jego stylu.

Powoli uniosłam prawą dłoń i położyłam ją na policzku Klausa. Poczułam pod palcami kilkudniowy zarost hybrydy. Wzdrygnął się na mój niespodziewany dotyk, ale się nie odsunął. Brałam głębokie oddechy i choć sama byłam przerażona, chciałam aby on był spokojny.

Nim się zorientowałam chwycił moją twarz w dłonie i połączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Byłam zaskoczona, prędzej spodziewałabym się kolejnego wybuchu złości niż pocałunku. Początkowo nie wiedziałam co zrobić, ale gdy blondyn mocniej naparł na moje usta, rozchyliłam wargi i podałam się przyjemności. Dłonie wplątałam we włosy pierwotnego, hybryda jedną dłoń umiejscowiła na mojej talii a drugą na policzku. Jego język przejechał po mojej wardze, starałam się oprzeć i nie dać mu tego do tego dążył, ale był uparty. Jego dłonie znalazły się na moich pośladkach i ścisnął za nie przez co z moich ust uciekł jęk, a jego język wdarł się między moje wargi. Pieprzony intrygant! Mimowolnie jęknęłam, gdy nasze języki zetknęły się ze sobą.

Po kilku dłuższych chwilach pierwotny odsunął się ode mnie zdyszany i spojrzał prosto w moje oczy.

-Zapomnij o tym pocałunku. Po rozmowie po prostu wyszedłem. - mruknął  i błyskawicznie wyszedł z pokoju.

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro