19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

70 gwiazdek = nowy rozdział!




Czułam przytulny materiał na ciele, było mi tak przyjemnie ciepło. Mocniej wtuliłam twarz w poduszkę i szczelnie okryłam ciało kołdrą. Powoli uchyliłam powieki i do moich oczu dotarły promienie słońca, oślepiając mnie na kilka sekund. Zamrugałam, aby przyzwyczaić do jasności pomieszczenia.

Znów jestem w pokoju, w którym spędziłem ostatnie noce. Zaklęcie się udało, więc super... Tylko dlaczego Freya mi nie powiedziała o co chodzi.

Jak na zawołanie do środka weszła blodnynka z dwoma braćmi. Klaus, Elijah i Freya patrzyli centralnie na mnie. Usiadłam na łóżku i skinęłam głową, aby zaczęli.

-Więc? O co chodzi? Dostałaś się do mojego umysłu? - zainteresowałam się. Skinęła głową.

-Wiem dlaczego twoi rodzice tak bardzo martwią się o to, gdzie jesteś i dlaczego jesteś im potrzebna. - mruknęła.

-Świetnie. - skwitowałam - Mów czego się dowiedziałaś. - ożywiłam się. Pierwotni stanęli przy ścianie a blondynka spoczęła obok mnie.

-Posłuchaj, twoi rodzice już od twoich narodzin zastanawiali się czy jesteś czarowanicą czy wilkołakiem, ale nie mieli zaklęcia, aby to sprawdzić a bali się skandalu w razie gdyby okazało się, że jesteś wilkiem, więc nie poprosili nikogo o pomoc. - zaczęła mówić - Po kilku latach gdy nie zaczęłaś wykazywać magicznych zdolności zrozumieli, że jesteś wilkołakiem. - mruknęła - Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie to, że jesteś pierwszym takim przypadkiem. Jesteś pierwszym wilkołakiem, którego urodziła czarownica, to skandal. - westchnęła - Mało tego... - zawahała się na chwilę.

-Co jeszcze? - jęknęłam - Naprawdę może być jeszcze gorzej?

- Nie tylko twoja mama miała kochanka... - wyszeptała. Nosz kurwa mać. Co jest z tymi ludźmi...

-Więc mój ojciec też?.. - skinęła głową. Chyba żart. Po co w ogóle brać ślub skoro i tak się zdradzali... Gdzie logika?

- Ale sęk w tym, że kochanka twojego ojca była czarowanicą i gdy się dowiedziała, że nie odejdzie od żony, a wiedziała, że jesteś wilkołakiem rzuciła na was pewną klątwę...

-Co? - jęknęłam - Mam w życiu przerąbane, bo moja matka i ojciec się zdradzali? - prychnęłam, a Freya skinęła głową.

-Rzuciła zaklęcie. Jeśli dojdzie do twojej przemiany, twoja matka, ojciec i siostra straciliby moc. - wyjaśniła - Dlatego nigdzie Cię nie wypuszczali, bo bali się, że dojdzie do jakiegoś wypadku, zabijesz kogoś i sama rozumiesz... - mruknęła, a ja pokiwałam głową - Kochanka twojego ojca była zbyt słaba na tak silne zaklęcie i zginęła przy rzucaniu go. Zaklęcia nie da się przełamać. - wyjaśniła.

- Stąd mój sen? Dlaczego niby wasza rodzina miałaby odzyskać władzę w Nowym Orleanie dzięki mnie? - zdziwiłam się.

-Twój ojciec i matka kontrolują wszystkie czarownice w mieście, jeśli stracą moc, Marcel straci czarownice. A wtedy nie będzie żadnego problemu przy obaleniu go. - skinęłam głową.

Pięknie... Więc żeby Mikaelsonowie odzyskali władzę, ja muszę kogoś zabić i w każdą pełnię zamieniać się w wilkołaka. Tego mi brakowało! Morderstwa na sumieniu i futra raz w miesiącu...

-Jest coś jeszcze co powinnam wiedzieć? - zapytałam niechętnie. Bałam się odpowiedzi, ale czy może być gorzej?

- Chyba to wszystko. - mruknęła - Jak się czujesz? No wiesz, to trochę natłok informacji. - wzruszyła ramionami - Wszystko okey? - pokręciłam głową.

- Nie bardzo... Znaczy kilka dni temu myślałam, że zrobiłam coś mojej rodzinie i to dlatego tak bardzo mnie nienawidzą. Myślałam, że jestem zwykłą dziewczyną bez mocy, bez kłów, bez futra. - prychnęłam - A teraz okazuje się, że tak naprawdę jestem w tym wszystkim niewinna. Mam puszczalskich rodziców i to przez nich cierpiałam przez tyle lat. Plus jest duże prawdopodobieństwo, że raz w miesiącu będę sobie biegać po lesie jako duży pies. - jęknęłam zażenowana i podniosłam wzrok na Freye - Co ja mam niby teraz zrobić? Co ja mam o tym myśleć? - miałam nadzieję, że mi doradzi. Powie co zrobić, ale widziałam po niej, że jest tak zagubiona jak i ja.

-Przede wszystkim musisz zrobić to co ty uważasz za słuszne i najlepsze dla Ciebie. - poradziła.

-Chciałam wam pomóc. - mruknęłam po chwili - Chciałam żeby Marcel stracił władzę, ale nie wiem czy jestem w stanie tak po prostu kogoś zabić... - wzdrygnęłam się na samą myśl, że miałabym to zrobić. Cała trójka cały czas mnie obserwowała a ja nie miałam pojęcia co mam robić...



*****
Ja wam mówię, dopiero teraz będzie się działo!

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro