22.
70 gwiazdek = nowy rozdział!
Gdy tylko Klaus zabrał dłoń z moich ust, wzięłam głęboki wdech i zaczęłam krzyczeć.
-Ratunku! Jakiś psychopata mnie... mhm... hhhm- ręka hybrydy znów znalazła się na mojej twarzy, sprawnie zamykając mi usta. Żałuję, że moje spojrzenie nie może zabijać, gdybym jednak miała tak umiejętność, pierwotny leżałby martwy. Westchnął, kręcąc głową.
-O co prosiłem? - mruknął. Uniosłam dłonie i powoli chwyciłam za jego, aby zdjąć ją z moich ust. Po chwili mi się to udało.
-Ty nie prosiłeś. Cały czas wydajesz rozkazy albo używasz perswazji. - warknęłam - Ale na pewno nie prosisz! - wysyczałam.
Przed oczami cały czas miałam widok martwej dziewczyny. Byłam winna śmierci niewinnego człowieka... Jak mam z tym żyć? Ona mogła mieć kochającą rodzinę, chłopaka czy przyjaciół, ja nie mam nic. To powinnam być ja a nie ona.
Poczułam jak z moich oczu znów zaczynają lecieć łzy i wiedziałam, że nie jestem w stanie nad tym zapanować.
-Hej. - mruknął, przesuwając się bliżej - Uspokój się. - próbował mnie do siebie przyciągnąć i przytulić, ale od razu zareagowałam. Mocniej wbiłam plecy w drzewo.
- Nie zbliżaj się do mnie. - wysyczałam - To wszystko twoja wina! - wybuchłam - Gdyby nie Ty, ta dziewczyna... - spojrzałam na szatynkę na ziemi - ona by żyła... - wyszeptałam z bólem. Jedyną winną jestem tutaj ja. To ja ją zabiłam.
-Życia już jej nie wrócimy. - westchnął - Wierz mi lub nie, ale...
-Ja już nigdy w nic Ci nie uwierzę! - prychnęłam, wyrywając się od jego dłoni, którymi przypierał mnie do drzewa - Gdyby nie Ty to nic by się nie stało! - wrzasnęłam - Ale oczywiście musiałeś mi udowodnić, że się mylę co do Ciebie! Że wcale nie jesteś dobry, że nie ma w tobie nawet pierwiastka dobroci... - jęknęłam, po czym przeniosłam wzrok z dziewczyny na hybrydę - I wiesz co? Udało Ci się. - wyszeptałam. Widziałam na jego twarzy zmieszanie, powoli cofnął się do tyłu robiąc mi więcej miejsca. Okey. To moja szansa. - Ratunku! Psychopata mnie... - i znów ta sama sytuacja. Klaus znów zasłonił mi usta, posyłając zażenowane spojrzenie.
-Poważnie? - zakpił - Co chciałaś krzyknąć? - przewrócił oczami.
-Mmh... hmmm...mmm! - jego ręka skutecznie uniemożliwiała mi mowę. Spojrzałam na niego spod byka.
-Drugi raz się na to nie nabiorę. - prychnął i spojrzał mi w oczy - Zabiorę dłoń, a Ty nie zaczniesz krzyczeć i wyzywać mnie od psychopatów. - oznajmił, jego źrenice zaczęły pulsować a ja wiedziałam, że zrobię wszystko co mi każe. Odsunął dłoń i zrobił krok w tył.
-O tym mówię. Ciągle tylko perswazja i wrzaski, nic więcej nie potrafisz? - przymrużyłam oczy, obserwując go. Wziął wdech i powoli wypuścił powietrze.
- Tak jak mówiłem zanim mi przerwałaś. - westchnął - Może nie uwierzysz, ale żałuję, że do tego doszło. - wskazał na ciało dziewczyny za nim - Mówię to z bólem, ale faktycznie mogłem to rozegrać inaczej... - przyznał w końcu.
Ja jednak w dalszym ciągu patrzyłam na martwą kobietę. Życie jest takie niesprawiedliwe... Szybko wytarłam pierwszą łzę, ale na jej miejscu pojawiły się kolejne. Czułam, że moje nogi robią się jak z waty. Byłam słaba i traciłam kontrolę nad ciałem. Dłonie hybrydy znalazły sie na moich biodrach i szybko przyciągnął mnie do swojego rozgrzanego ciała. Automatycznie próbowałam się wyrwać, ale trzymał mnie cholernie mocno.
-Puść mnie. - warknęłam, w dalszym ciągu próbując się wyrwać, ale bez skutku - Nienawidzę Cię za to co zrobiłam. - spojrzałam mu w oczy - Puszczaj mnie, popaprańcu. - syknęłam. Jedynie mocniej przyciągnął mnie do siebie i wtulił w swoją klatkę piersiową.
Bezsilna po prostu poddałam się jego dotykowi i oparłam czołem o jego tors. Zaczęłam płakać jak dziecko.
Zachowuję się jak obłąkana. Co chwilę tylko płaczę i krzyczę, to zdecydowanie nie jest oznaką normalności.
Łzy spływały po moich policzkach, a ja stałam przytulna do psychopaty przez którego zabiłam niewinnego człowieka.
Jestem pojebana.
Jakby nigdy nic, objęłam hybrydę w pasie. Po prostu potrzebowałam czyjejś bliskości, może być nawet Klaus... Jego dłonie mocniej zacisnęły na mojej talii.
-Nienawidzę Cię. - wyszeptałam przez płacz.
-Wiem o tym. - dłonią potarł moje plecy.
-Mam nadzieję, że zgnijesz w piekle... - syknęłam, zaciskając dłonie na jego bluzce.
-Wiem, rudzielcu, wiem. - wyszeptał mi do ucha...
*****
Jak pewnie zauważyliście nasza główna bohaterka ma bardzo dobre serduszko. Aż za dobre. Pewnie nie każdy z was ją polubi, jak mam być szczera to sama też bym się z nią nie dogadała, ale przyszedł mi taki pomysł na postać i będziemy się z nią męczyć haha.
Xoxo Emilia Mikaelson
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro