24.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

70 gwiazdek = nowy rozdział!







Przekroczyłam próg posiadłości rodziny Mikaelson i od razu pobiegłam do pokoju, w którym tymczasowo mieszkałam. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i zmęczona opadłam na łóżku. Dzisiejszy dzień jest zdecydowanie najgorszym w historii...

Moje oczy się zaszkliły na myśl tego co się dziś stało. Muszę się wypłkać. Mam tak od zawsze. Jeśli stało się coś z czym nie byłam w stanie sobie poradzić musiałam się wypłakać. Pozbyć wszystkich niechcianych emocji, z którymi nie byłam w stanie sobie poradzić. Nie wiem czy to normalne, ale tak już miałam.

Wzięłam głęboki wdech i przetarłam mokre od łez policzki. Bezcelowe działanie, ponieważ kilka sekund później znów były mokre przez słoną ciecz.

Poczułam podmuch wiatru i usłyszłam czyjeś kroki. Powoli podniosłam głowę w górę i ujrzałam hybrydę, opartą plecami o drzwi.

-Nie chcę Cię widzieć. - warknęłam - Wynoś się stąd! - zarządziłam. Pierwotny jednak nic sobie nie zrobił z moich słów i jedynie podszedł bliżej mnie.

-Jesteś u mnie w domu... - wbiłam twarz w poduszkę.

- Mam to gdzieś. - mój głos był zniekształcony przez materiał - Wyjdź stąd. - westchnęłam.

- Nie radzisz sobie z tym co się dziś stało. Po prostu pozwól sobie pomóc. - mruknął i poczułam jak materiał z lewej strony ugina się pod wpływem jego ciężaru.

Czy on nie rozumie zwrotu "wynoś się stąd"? Co w tym takiego trudnego?

Wzięłam głęboki wdech i ponownie powoli się podniosłam, spojrzałam na niego zdegustowana.

-Jeśli teraz zacznę krzyczeć to na sto procent przyjdzie tu ktoś z twojego rodzeństwa, jeśli dowiedzą się o tym co się dziś stało to raczej nie będą zachwyceni. - posłałam mu fałszywy uśmiech.

- Nie szantażuj mnie w moim domu, to po pierwsze. Po drugie, nie jestem debilem, pozbyłem się rodzeństwa dając im beznadziejne zadania do wykonania, nie wyrabią się do jutra na sto procent. - prychnął.

Cholerny dupek, w dodatku bardzo sprytny. Albo ma podpisany pakt z diabłem albo po prostu jest diabłem. Sama nie wiem co jest bardziej prawdopodobne.

-Wyjdź, Klaus. - mruknęłam po raz kolejny. Poczułam jego dłoń na ramieniu. Niemal od razu wzdrygnęłam się na ten niespodziewany i niechciany gest. Poderwałam się i odsunęłam na koniec łóżka. - Nie zbliżaj się do mnie! Jestem w takim stanie przez Ciebie. - wysyczałam - Po prostu zostaw mnie samą... - poprosiłam. Przez cały ten czas z moich oczu leciały łzy i nie byłam w stanie tego zatrzymać. Nie chciałam i nie potrafiłam udawać, że wszystko jest w  porządku. Zamknęłam oczy, opierając o ścianę przy łóżku. - Proszę Cię, Klaus, po prostu mnie zostaw. - wyszeptałam.

Usłyszałam jak bierze wdech i przysuwa się bliżej mnie. Od razu otworzyłam oczy aby wiedzieć co zamierza. Obraz miałam zamazany przez łzy, ale wolałam wiedzieć jakie ma zamiary.

Nim się obejrzałam, poczułam dłonie pierwotnego na biodrach i kilka sekund później byłam w jego ramionach. Zacisnęłam ręce na jego bluzce i mocniej wtuliłam w klatkę piersiową hybrydy.

Już mi wszystko jedno czy to on czy ktokolwiek inny.

-Musisz się pogodzić z tym co się stało. - wyszeptał do mojego ucha - Inaczej nie dasz rady funkcjonować. - mruknął.

-Łatwo Ci mówić, Ty ciągle kogoś zabijasz. - prychnęłam, pociągając nosem - Nie robi to na tobie żadnego wrażenia, po prostu już się przyzwyczaiłeś. Ja tak nie umiem... Nie nauczę się tego. - westchnęłam z bólem. Tak bardzo chciałabym podchodzić do niektórych aspektów tak jak on.

-Myślisz, że od zawsze taki byłem? - wyszeptał. Cały czas był tak blisko mnie. Emanował takim przyjemnym ciepłem, że nie potrafiłam się od jego odsunąć. - Kiedyś byłem zupełnie inny. O rodzeństwo dbałem  bardziej niż o własne życie. Kiedyś to ja się bałem, tak cholernie bałem się ojca. - wyznał - Teraz jest inaczej. To dlatego tak bardzo chcę żeby inni bali się mnie. Nie chcę wrócić do tego co było. Już nigdy nie chcę się bać. - syknął. Jego dłonie mocniej zacisnęły się na moim ciele.

On nie był potworem. Po prostu się bał. I nie bał się tylko o siebie, martwił sie też o życie rodzeństwa. Chciał żeby każdy się go bał, bo w ten sposób nikt nie zbliżał się do niego i jego rodziny. W ten chory i dziwny sposób, dzięki niemu byli bezpieczni.

Wzięłam wdech i mocniej się w niego wtuliłam. Powinnam go teraz zezwać. Pokazać mu jak bardzo go nienawidzę, jak bardzo mnie skrzywdził. Jednak nie mogłam. Od początku miałam wrażenie, że nie jest taki zły za jakiego sam się uważał. Teraz mam dowód, że choć jest zagubiony to nie jest zły.

-Przykro mi. - wyszeptałam, chcąc dodać mu otuchy - Ale nie myśl sobie, wciąż Cię nienawidzę. - mruknęłam, a blondyn parsknął śmiechem.

-Wiem, rudzielcu, wiem. - potarł moje plecy. Z jednej strony go nie lubię, ale z drugiej mam do niego jakąś słabość. Boję się tego...



*****
Zostałam nominowana, więc zaczynamy...

Dzięki za nominację teen10wolfwilk

1

. Dawniej lubiłam.

2. Jeść.

3. Nie znam Cię 🤷‍♀️ ale wydajesz się spoko osobą! ✌🏼

4. Nie mam.

5. Tego, że ktoś będzie chciał skrzywdzić moich bliskich, a ja nie będą w stanie nic z tym zrobić.

6. Nie ma takiej opcji haha.

7. Harry Potter, Sherlock Holmes, Dary Anioła, seria od Maxa Czornyja. Nie mam ulubionej serii, lubię wiele.

8. Anime nie. Seriale tak. Jakie? Różne, ale moje ulubione to Friends, The originals, The vampire diaries, The Flash, 13 reasons why, The big bang theory, Scooby Doo i brygada detektywów, Looney Tunes Show, Never have I ever, Rick and Morty.

9. Nie.

10. _little_sunshine_69

11.

12. Nie chcę mi się 😝.


Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro