25.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

70 gwiazdek = nowy rozdział!




Siedziałam wtulona w Klausa już od kilkunastu minut i z bólem serca muszę przyznać, że dobrze mi przy nim. Wiem co mi zrobił. Wiem, że powinnam być wściekła, ale jakoś nie potrafię. Po prostu nie umiem. Sama nie wiem czemu.

W końcu przestałam płakać i można powiedzieć, że się uspokoiłam. Wzięłam głębszy wdech i powoli odsunęłam się od ciepłej klatki piersiowej hybrydy. Spojrzałam pierwotnemu w oczy.

-Posłuchaj - mruknęłam - czy ja mogę ci zaufać? - zapytałam. Matko boska. Dlaczego ja zadaję tak debilne pytania? Kto pyta pierwotną hybrydę, która kilka minut temu zmusiła Cię do morderstwa, o to czy może jej zaufać? Zabijcie mnie...

-Tak. - odparł niemal od razu z pełną powagą w głosie, przetarł twarz dłońmi - Więcej nie użyję na tobie perswazji. - zarzekał się. Zmrużyłam oczy, dokładnie mu się przyglądając. Coś mi tutaj nie pasuje...

-Zacznijmy od tego, że nie potrafię Ci tak po prostu zaufać. - westchnęłam, zgarniając włosy z twarzy - Ale muszę z kimś porozmawiać, bo masz rację z tym, że sama sobie z tym nie poradzę. - wyjaśniłam - A w sumie mam tylko Ciebie. - prychnął na moje słowa.

-Ależ Ty jesteś urocza... - sarknął.

-Zmusiłeś mnie do zabicia niewinnej kobiety, nie masz prawa do oceniania mnie! - warknęłam. Uniósł dłonie w górę w geście poddania.

-Wybacz. - mruknął - I weź się uspokój, bo twoja twarz zaraz będzie tego samego koloru co włosy... - zrobił dziubek ustami. Miałam ochotę parsknąć śmiechem, ale zdołałam się powstrzymać. Wyglądał teraz tak uroczo! Gdybym miała telefon w dłoni to zrobiłabym mu zdjęcie. Poważnie.

- Zignoruję to dla dobra ogółu. - mruknęłam z fałszywym uśmiechem - Jak sobie poradziłeś z pierwszym morderstwem na sumieniu? - zainteresowałam się.

Westchnął i przysunął się bliżej mnie. Usiadł ze mną ramię w ramię. Nie zamierzałam się odsuwać. Chyba potrzebowałam kontaktu cielesnego z kimkolwiek. Może to być nawet pierwotny psychopata.

-To było wtedy, gdy matka przemieniła nas w wampiry. - mruknął - Zmusili mnie do spróbowania ludzkiej krwi i nie byłem w stanie się oprzeć. Piłem tak długo aż całkowicie osuszyłem ciało z krwi. Początkowo byłem w szoku, nie wiedziałem co robić ani co myśleć. Nie trwało to jednak długo. - zatrzymał się na chwilę, a ja spojrzałam na niego. Widziałam łzy w jego oczach. Wiedziałam, że ma uczucia! Wiedziałam o tym. Niepewnie chwyciłam go za dłoń, a on spojrzał na mnie zdziwiony.

- Nie patrz tak na mnie. - mruknęłam zażenowana - Nie myśl, że jestem taka tylko wobec Ciebie. Ogólnie jestem zbyt dobrym człowiekiem i dobro innych jest dla mnie ważniejsze niż moje. - wyznałam - Ale to nie ważne. Mów dalej. - poprosiłam.

-Kilka dni później była pełnia. - znów zaczął opowiadać, mocno ścisnął moją dłoń, jakby chciał dodać sobie otuchy - Wtedy okazało się, że mam w  sobie gen wilkołaka i zacząłem przechodzić przemianę. Nie doszło jednak do niej, bo matka rzuciła na mnie zaklęcie i zablokowała wilczą naturę. - wyjaśnił - Później wszystko się działo zbyt szybko. Mikaelowi odwaliło i chciał nas wszystkich pozabijać. Na szczęście mu się nie udało. - dodał z uśmiechem w kącikach ust. I znów to samo. Wspomina o rodzeństwie i jest szczęśliwy, to urocze.

-Czyli tak naprawdę nie miałeś czasu, żeby się zastanowić nad tym, że kogoś zabiłeś? - zdziwiłam się, pokiwał głową.

-Dokładnie. Krótko po pierwszym, doszło do kolejnych. - wyjaśnił - Więc nigdy się nad tym nie zastanawiałem. - wzruszył ramionami. Wzięłam głęboki wdech.

-Ja nie chcę nikogo więcej zabić. - wyszeptałam - Ja nie chcę był wilkołakiem... Nie chcę przechodzić przemiany. - przełknęłam gulę w gardle i poczułam łzy w oczach. -Boję się, że nie dam sobie rady. - wyjaśniłam.

-Wiem. - jego ramię owinęło się wokół mojej szyi, oparłam głowę na jego ramieniu - Ale dasz radę. - stwierdził - Pierwsza przemiana będzie najgorsza. - dodał po chwili - Później będzie już lepiej. Ból nie zniknie, ale będzie do zniesienia. Dasz sobie radę. - pokiwał głową.

-Skąd wiesz jak to boli? - spojrzałam na niego.

-Musiałem przejść przemianę. - wyjaśnił - Gdy ściągałem zaklęcie, stałem się w połowie wilkiem. Pierwsza przemiana była konieczna. Później mogłem już nad tym panować. - wyznał. Tak, on miał wybór, bo był hybrydą. Ja tego wyboru nie miałam...

- Nie będzie łatwo, prawda? - pokręcił głową.

-W życiu nigdy nie jest łatwo. - odparł.







Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro