34.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

90 gwiazdek = nowy rozdział!




Powoli wyszłam z kościoła i usłyszłam kroki za mną. Nie miałam żadnych wątpliwości, że to Klaus.

Nie zastanawiałam się nad niczym po prostu ruszyłam przed siebie. Kilkanaście dni temu byłam zwykłą dziewczyną, która była poniżana na każdym kroku. Teraz okazuje się, że jestem hybrydą wilka i czarownicy. Mam być szczera? Jakoś mi to do szczęścia nie potrzebne.

Chciałam wyjechać z Nowego Orleanu i zacząć spokojne, normalne życie.

Chciałam zapomnieć o całym świecie nadprzyrodzonym, a teraz okazuje się, że jestem jego częścią. Wcale tego nie chciałam. Nie prosiłam się o to.

Westchnęłam i przeczesałam dłonią włosy. Co ja mam teraz zrobić? Jak panować nad mocą? Jak panować nad nadludzką siłą, którą mam przez ten cholerny gen wilkołaka.

-Wiesz gdzie idziesz czy po prostu chcesz uciec od całego świata i wszystkich problemów? - brytyjski akcent przerwał moje rozmyślania.

Momentalnie się odwróciłam i z impetem uderzyłam w klatkę piersiową hybrydy. Szybko złapałam równowagę i zrobiłam krok w tył przy okazji obejmując się ramionami.

-Nie mam pojęcia co mam robić. - wyszeptałam zagubiona ze wzrokiem wbitym w ziemię - Ja sobie nie poradzę... To dla mnie za dużo. - zaczęłam się jąkać.

Z każdą chwilą docierało do mnie coraz więcej. Nie byłam w stanie zapanować nad emocjami. Nawet nie zauważyłam kiedy z oczu zaczęły mi lecieć łzy. Nie byłam w stanie zrozumieć co się ze mną dzieje. Przerażona spojrzałam na pierwotnego.

- Co ja mam zrobić? Dlaczego nad sobą nie panuję? - zamiast odpowiedzi, poczułam dłonie mieszańca na mojej talii. Szybko przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. Zaciągnęłam się zapachem wody kolońskiej Mikaelsona i mocno zacisnęłam dłonie na jego płaszczu. Jedną dłonią mocno mnie obejmował a drugą gładził po plecach. To dziwne, ale z sekundy na sekundę czułam się coraz lepiej. Mój oddech się unormował, a ja czułam się o wiele spokojniejsza.

 Pierwotna hybryda uważana za najniebezpieczniejszą bestię na świecie sprawia, że się uspokajam. Co jest ze mną nie tak, do kurwy nędzy?

-Co mam robić? - wyszeptałam, będąc wciąż wtulona w jego pierś.

-Jeszcze nie wiem, ale Freya powinna wiedzieć. Przynajmniej mam nadzieję... - mruknął. Pokiwałam głową. Wzięłam głęboki wdech i powoli odsunęłam się od Nika.

-Jakim cudem odzyskałam moc? - zapytałam - Czy to znaczy, że jestem teraz czarownicą i wilkołakiem w jednym? Czy może straciłam wilczą część? - zainteresowałam się.

-Nie pozbędziesz się genu wilkołaka i niemożliwym jest, abyś była tylko czarownicą. Wychodzi na to, że jesteś jedyną na świecie hybrydą wilka i czarownicy. - poinformował, wzruszając ramionami.

-Bosko. - sarknęłam zirytowana.

Czy ja się o coś takiego prosiłam? Chciałam się tylko uwolnić od pojebanej rodzinki. Nic więcej, chciałam po prostu odrobinę normalnego życia. Zamiast tego stałam się hybrydą czarownicy i wilkołaka. Po prostu świetnie...

-Mam dość życia. - prychnęłam - Czy chociaż raz coś nie może się udać po mojemu? Przecież ja nie pragnę rzeczy niemożliwych. Chciałam tylko być normalna, a wyszło całkiem na odwrót... - wyżaliłam się. Uśmiechnął się pod nosem i trącił ramieniem o moje ramię.

-Myśl pozytywnie, dzięki pojebanej historii rodzinnej, miałaś okazję poznać legendarnego Klausa Mikaelsona. - zaśmiałam się na jego słowa - Nie każdy ma tyle szczęścia, złotko. - puścił mi oczko.

-Mhm, już widzę jak wiele osób mi zazdrości tego, że poznałam psychopatę i paranoika, który jest praktycznie nieśmiertelny. - mruknęłam. Powoli zaczęliśmy kierować się w stronę jego posiadłości. Cały czas miałam nadzieję, że Freya będzie w stanie mi wytłumaczyć to co się ze mną dzieje. - Ci sami ludzie pewnie będą mi cholernie wdzięczni, że dzięki mojej pomocy masz pod swoimi rządami całe miasto... Mieszkańcy Nowego Orleanu skaczą z radości... Z mostu pod pociąg. - prychnęłam.

-Wypraszam sobie, jestem urodzonym przywódcą. - bronił się. Spojrzałam na niego kątem oka.

Nie widziałam już tego potwora, co kilka dni temu. Teraz widziałam fajnego, przystojnego faceta z cholernie trudnym charakterem. Jednak doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że przeszłość w taki sposób go ukształtowała. Byłam w stanie go zrozumieć.

-Wiem, że jestem w cholerę przystojny, ale nie pożeraj mnie proszę wzrokiem na ulicy. - zwrócił mi uwagę - Myślę, że znajdę dla ciebie trochę czasu i dobrze go wykorzystamy. Na przykład w moim pokoju. - wzruszyłam ramionami i objął mnie przy szyi. Pokręciłam głową z uśmiechem i powoli wyswobodziłam się z uścisku hybrydy.

Ego ma większe niż staż spędzony na ziemi, a ma ponad tysiąc lat...









Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro