11. Nie dygaj, żartuję.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od rana bujałem się po mieszkaniu czekając na odpowiednią godzinę, aby zadzwonić do szefa. W soboty ciężko znaleźć chwilę by mu nie przeszkadzać. Ciągle zajęty.
Około godziny 9 wybrałem numer Kozłowskiego i zadzwoniłem do niego. Wynegocjować dwa urlopy wcale nie było takie łatwe. Musiałem się nieźle nagłowić, by podać mu odpowiednie argumenty, które jak można się domyślać nie były prawdziwe, bo gdyby znał prawdziwy powód, nie dość, że wyleciałbym z pracy, to o urlopie mógłbym zapomnieć.

Ale udało się - całe dwa tygodnie wolności. Koniecznie musiałem o tym powiedzieć Wiktorii. Ogarnąłem się i pojechałem do niej.

Gdy byłem już pod jej drzwiami spokojnie do nich zapukałem, a dziewczyna otworzyła mi je będąc jeszcze w piżamie.

- Igor! - krzyknęła, gdy zobaczyła mnie w drzwiach - Co ty tutaj robisz o tej porze? - zapytała i przymknęła drzwi tak, żebym nie mógł jej widzieć.

- Nie chowaj się Wiktoria. - powiedziałem stojąc przed drzwiami i patrząc rozbawiony na szatynke, a właściwie na drzwi, które odsłaniały tylko kawałek jej głowy. Dziewczyna stała bez słowa i ani drgnęła - Dobra. Ja poczekam. - stwierdziłem i oparłem się o framuge drzwi, a Wiktoria w końcu je otworzyła i mogłem jej się dokładnie przyjrzeć.

Miała na sobie czerwoną piżamę z krótkim rękawem w żółte kaczki i szare krótkie spodenki. Była boso i muszę przyznać, że ma bardzo ładne nogi. To co jednak najbardziej przyciągnęło moją uwagę, to brak jakiegokolwiek makijażu na jej twarzy i wiecie co? Jest tak samo piękna.

- Nie musisz się przede mną zakrywać, już od jutra będę miał taki widok codziennie. - zaśmiałem się i wszedłem do środka, gdy otworzyła szerzej drzwi.

- Co masz na myśli? - zdziwiła się szatynka.

- 2 tygodnie. Na tyle opuszczamy te dziurę. I to już jutro. - wyjaśniłem, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.

- Jak udało Ci się załatwić aż 2 tygodnie?

- No wiesz.. trochę podkoloryzowałem rzeczywistość, ale grunt, że to przeszło i się zgodził. - mrugnąłem do niej.

- Chcesz jechać już jutro? - zapytała wchodząc do kuchni i siadając przy stole.

- Im szybciej pojedziemy tym dłużej tam będziemy. - odpowiedziałem i usiadłem naprzeciwko niej.

- A dokąd w końcu jedziemy? Pisałeś wczoraj, że będziesz dziś to ogarniał do końca. - oparła łokieć o blat a na nim podbródek i przyglądała mi się.

Kurwa, jest taka piękna. W dodatku wyglądała w tym momencie tak niewinnie.

Odpaliłem internet na telefonie i pokazałem jej domek przy plaży, który stwierdziłem, że będzie idealny dla nas.

- Gdańsk? - zapytała przeglądając stronę.

- Mhm.- zgodziłem się.

- Ale Igor, wynajęcie tego domku na pewno nie jest tanie. - powiedziała przenosząc wzrok na mnie.

- W ogóle nie interesuj się sprawami związanymi z pieniędzmi. Ja to będę ogarniał. - uśmiechnąłem się do niej.

- Mam odłożone jakieś pieniądze, mogłabym ci je...

- Nie ma w ogóle takiej opcji. - przerwałem jej, a ona spojrzała na mnie przechylając głowę na bok.

- Dlaczego? Przecież to musi kosztować kupę kasy. - wzięła ponownie mój telefon do rąk i znalazła cenę - 3000 za sam nocleg. - odłożyła telefon i spojrzała na mnie wymownie - Do tego trzeba tam za coś żyć, plus dolicz sobie drogę w tą i z powrotem, za którą też trzeba zapłacić.

- Już Ci mówiłem. Hajs się zgadza. Także możesz wziąć sobie jakieś pieniądze, jeżeli Ci ulży z tego powodu. - przewróciłem oczami a dziewczyna zachichotała - Ale nie dokładasz nic do noclegu ani dojazdu. Ja cię zabieram i ja zapłacę.

- Dobrze już, skoro tak chcesz to niech ci będzie. - wzruszyła ramionami i sięgnęła po kubek z herbatą, który stał tuż obok niej na stole. - Dzwoniłeś już tam?

- Nie, najpierw chciałem z tobą pogadać czy ci odpowiada. - wyjaśniłem - Więc jeżeli tak to wrócę do domu i to ogarnę.

- Okej. - odpowiedziała i uśmiechnęła się zza kubka, z którego wzięła łyk cieczy.

- Jesteś sama? - zapytałem zmieniając temat.

- Tak, Natalia poszła dziś wyjątkowo do pracy.

- Adrian tak samo. Chyba jakiś projekt przygotowują czy coś. - wzruszyłem ramionami.

- Mhm, podobno. - przytaknęła mi - W ogóle, przepraszam. - uderzyła się lekko z otwartej dłoni w czoło - Napijesz sie czegoś? Głupia jestem, zapomniałam zapytać. - zaśmiałem się z niej i zaprzeczyłam ruchem głowy.

- Nie, dzięki. - wpatrywałem się w nią przez chwilę i zauważyłem rumieńce na jej twarzy, co wywołalo uśmiech na mojej - Będę się zbierał. Zdzwonimy się później. - powiedziałem i wstałem od stołu.

- Okej. - wstała i ruszyła za mną w stronę drzwi - Igor.. - usłyszałem jej delikatny głos.

- Tak? - odwróciłem się przodem do niej.

- Wiesz, Natalia dziś wieczorem wychodzi gdzieś z Adrianem, więc.. - oparła się o ścianę i podrapała w czubek głowy, a ja uśmiechnąłem się, bo wiedziałem o co zaraz zapyta - Może wpadniesz? Obejrzymy coś czy cokolwiek. - dokończyła i podniosła na mnie wzrok.

- Długo czekałem aż pierwsza coś zaproponujesz, ale jak widać warto jest czekać. - odpowiedziałem z uśmiechem i przyciągnąłem ją za biodra bliżej siebie i pocałowałam w czoło - Daj mi znać, o której mam być. - dodałem cicho, a szatynka uśmiechnęła się i skinęła głową - To do zobaczenia.

- Do zobaczenia. - pożegnała się i wyszedłem, a dziewczyna zakluczyła za mną drzwi.

Wiktoria pov.

Po wyjściu Igora wróciłam do kuchni i dopiłam herbatę rozmyślając na nadchodzącymi dwoma tygodniami. To było jak sen, a jednocześnie jak koszmar. Wyjeżdżam na drugi koniec kraju z osobą, z którą mogłabym pojechać nawet i na koniec świata, ale dramatyczne było w tym to, że tak naprawdę była to ucieczka. Ucieczka od przeszłości Bugajczyka, która ciągle daje o sobie znać i rujnuje wszystko. I pomyśleć, że to przez jakąś szmate , która nie rozumie, że Igor nie należy do niej.

Włożyłam kubek do zmywarki i poszłam do swojego pokoju się ogarnąć. Wyjełam czarne rurki, bordową koszule i przebralam się. Później uporządkowałam swoje włosy i zrobiłam sobie makijaż.

Ciężko mi o tym mówić, ale teskniłam za rodziną. Najciężej znoszę rozłąkę z moim starszym bratem Arkiem. Zawsze mieliśmy dobry kontakt, tęsknię za nim. Ostatnio coraz częściej o nim myślę. Boję się jednak z nim skontaktować, nie wie nawet gdzie jestem, nie pożegnałam się z nim nawet przed wyjazdem, po prostu wyjechałam jak najszybciej ze Szczecina. Kumulował się we mnie strach z tym związany, że pewnie nie chce mnie przez to znać.

Przygnębiało mnie to, że oprócz Natalii, Adriana i Igora nie znałam tu nikogo. Chciałabym poznać więcej ludzi, z którymi mogłabym stworzyć lepsze relacje. Nie czuję się samotna, bo nie mam do tego powodów, ale fajne by było kogoś poznać nowego.

Siedziałam bezczynnie na sofie, aż wpadłam na pewien pomysł. Spojrzałam w lustro na swoje włosy. Nigdy nie lubiłam tego koloru, ale przecież zawsze mogę go zmienić. Ubrałam swoją dżinsową kurtkę i wyszłam zamykając drzwi na klucz.

***

To był spontan. Poszłam po farbę i po prostu rozjaśniłam włosy. Potrzebowałam jakiejś zmiany we mnie. Podobało mi się, uważam, że dobrze mi w blondzie.

Gdy skończyłam wszystko ogarniać zapadał powoli wieczór. Umówiłam się z Igorem na wieczór, ale miałam dać znać o której konkretnie, więc wyjełam telefon i napisałam do niego wiadomość.

Ja 17:59
Czekam na ciebie o 20 😘

Nie musiałam czekać długo na odpowiedź.

Igor 18:02
Będę 😘

No i super. Miałam jeszcze dwie godziny do jego przyjścia. Zastanawiałam się, czy powinnam zrobić coś do jedzenia, czy poczekać na Igora i wtedy razem zamówimy pizzę. Cóż, będę mieć jeszcze dwa tygodnie na to, żeby gotować, więc dziś ograniczymy się do pizzy, na którą zresztą miałam ogromną ochotę.

Poszłam do łazienki i wzięłam chłodny prysznic, po czym przebrałam się w świeże ubrania. Zadzwoniłam do Natalii, ale ta nie odebrała telefonu, więc nie wiem nawet, o której mam się jej spodziewać z powrotem w domu. Chciałam jeszcze z nią porozmawiać i powiedzieć, że prawdopodobnie jutro w nocy wyjeżdżam na dwa tygodnie. Dziś niestety chyba mi się to nie uda, więc byłam zmuszona zostawić tę rozmowę na dzień następny.

***

Przeglądałam filmy jakie miałam w mieszkaniu kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko pobiegłam w ich stronę poprawiając się po drodze przy lusterku. Otworzyłam drzwi, a przed nimi stał oparty o framuge szatyn.

- Wejdź. - otworzyłam przed nim szerzej drzwi.

- Zaraz, widzę jakąś zmianę? - uśmiechnął się marszcząc czoło i wchodząc do środka - Czekaj.. - przyjrzał mi się dokładniej - Przefarbowałaś włosy. - stwierdził z uśmiechem.

- Wow, aż tak ciężko było to zauważyć? - zaśmiałam się z niego, na co chłopak przewrócił oczami i znów na mnie spojrzał z uśmiechem.

- Wyglądasz ślicznie, jak zawsze. - powiedział wchodząc do salonu.

- Tak, szczególnie wyglądałam rewelacyjnie jak tu wpadłeś dziś rano. - odpowiedziałam z sarkazmem idąc za nim.

- Ej. - odwrócił się gwałtownie na pięcie w moją stronę i wytknął mnie palcem - Dziś rano wyglądałaś lepiej niż kiedykolwiek.

- Nieważne. - machnęłam ręką - Jaki film oglądamy? - zapytałam kładąc przed nim dwa pudełka z płytami.

- A chcesz się bać czy śmiać? - spojrzał na mnie spod oka.

- Wolę horrory.

- Wolisz, bo wtedy masz pretekst, żeby się do mnie przytulić. - stwierdził, a ja zaśmiałam się.

- Nie muszę mieć pretekstu, żeby to zrobić. - zmrużyłam na niego oczy.

- Nie? - zaśmiał się - Jasne.

- Naprawdę. - zapewniłam go, po czym przybliżyłam się do niego i owinęłam ręce wokół jego talii wtulając się w jego klatkę piersiową.

Moje nozdrza podrażnił zapach jego perfum. Zapach, który uwielbiałam. Po chwili poczułam jego ręce na moich plecach i głowie. Przycisnął mnie lekko do siebie głaszcząc po włosach. Tkwiliśmy w takiej pozycji przez kilka sekund, aż odkleiłam się od niego i spojrzałam mu prosto w oczy.

- Widzisz? Teraz mi wierzysz?

- Przekonałaś mnie. - uśmiechnął się, a ja mu zawtórowałam.

- Czyli może być horror? - zapytałam patrząc na niego i machając pudełkiem z płytą jedną ręką.

- Niech ci juz będzie. Też wolę horrory, niż jakieś komediowe romansidła. - zgodził się siadając na sofie i bacznie mi się przyglądając.

- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - zdziwiłam się.

Bugajczyk pocierał palcem wskazującym dolną wargę, ale nie odpowiedział. W odpowiedzi uzyskałam tylko jego piękny uśmiech.

- Odpalaj ten film. - odpowiedział wymijająco.

Wzruszyłam ramionami i uruchomiłam kino domowe. Wyjełam telefon z kieszeni i usiadłam obok Igora na sofie.

- Jaka pizza? - zapytałam grzebiąc w telefonie.

- Zamawiasz? - zmarszczył brwi.

- Tak, a co w tym dziwnego? - zdziwiłam się, a chłopak wyrwał mi telefon, położył go obok i wyjął swój.

- Ja zamawiam. - poprawił mnie.

- Igor, błagam.. nie denerwuj mnie. - przewróciłam oczami wzdychajac - Ja chcę chociaż raz zapłacić!

- Dobra, już. Tylko nie krzycz. - skrzywił się i oddał mi telefon - Jeżeli Ci pasuje to może być hawajska, w Corrado mają najlepszą w Piastowie.

- Skoro tak mówisz.. - wzruszylam ramionami wybierając numer do pizzerii, gdzie złożyłam zamówienie.

Usiedliśmy wygodnie i oglądaliśmy wybrany film w oczekiwaniu na szamę. Po jakichś 40 minutach ktoś zapukał, więc poszłam otworzyć drzwi i jak się okazało była to dostawa. Zapłaciłam za pizzę, dając dostawcy nieduży napiwek i zaniosłam jedzenie do salonu, gdzie siedział Igor.

- "Szama jest za darmo, studio jest za darmo,
tłocznia jest za darmo, kurwa życie jest za darmo". - zarapowałam wchodząc do pokoju.

- Jesteś niemożliwa! - wybuchnął śmiechem szatyn , gdy to usłyszał.

- Nie ja, przecież to twój tekst. - zarechotałam.

- Ale tobie też nieźle wychodzi to rapowanie. - poruszył zabawnie brwiami.

- No tak, na pewno. - dodałam sarkastycznie, a Bugajczyk podniósł się z sofy i usiadł na fotelu obok stołu, na którym stała szama, po czym wsadził palec do sosu pomidorowego.

- Ej! - pisnęłam zdzielając go po łapach - Gdzie te palce?

- Ała, spokojnie. - zaśmiał się szatyn.
Spojrzałam na niego z uśmiechem i usiadłam na drugim fotelu.

- Nie dygaj, żartuje. - zarechotałam.

- Nie wytrzymam z tobą. - przewrócił oczami po czym wziął kawałek pizzy.

Po zjedzeniu kontynuowaliśmy oglądanie filmu. Siedzieliśmy obok siebie na sofie. Lubię się bać, ale tylko oglądając filmy.

Właśnie leciał jakiś drastyczny moment, w którym było pełno krwi.

- Jezu.. - szepnęłam sama do siebie zasłaniając twarz dłońmi.

- Boimy się? - zapytał sarkastycznie Bugajczyk spoglądając na mnie z uśmiechem. Spojrzałam na niego wymownie, a on zaśmiał sie, po czym przesunął się do mnie i objął mnie ramieniem - Teraz lepiej? - spojrzał na mnie.

- O wiele. - poprawiłam się z uśmiechem na twarzy w jego ramionach i oparłam głowę na jego ramieniu, po czym kontynuowaliśmy oglądanie.

Oglądaliśmy film dalej bez słowa, aż po pewnym czasie usłyszałam ciche chrapanie. Podniosłam powoli głowę i spojrzałam na Igora. Miał zamknięte oczy, a jego głowa spoczywała na drugim ramieniu. Wyglądał tak uroczo. Ostrożnie uwolniłam się spod jego ciężkiego uścisku starając się go nie obudzić. Zatrzymałam film i powoli przechyliłam Bugajczyka tak, że znajdował się teraz w pozycji leżącej. Wzięłam koc, który leżał obok sofy i dokładnie go przykryłam. Przykucnęłam obok tak, że nasze twarze były na tej samej wysokości. Oparłam brodę o łóżko i wpatrywałam się w jego pochłoniętą snem twarz. Wyciągnęłam w jego stronę rękę i bardzo delikatnie, zewnętrzna stroną dłoni pogłaskałam go po policzku. Wyobraźcie sobie, jakie ciepło wywołał ten widok w moim sercu. Patrzyłam na niego uśmiechając się sama do siebie. Chyba właśnie wtedy zrozumiałam, że nie jest już dla mnie tylko chłopakiem, z którym może coś wyjdzie więcej, a może nie. Nikt nigdy nie wywołał u mnie tak silnych uczuć jak Igor.

- Kocham Cie.. - szepnęłam bardzo cichutko, po czym wstałam i wyszłam z pokoju.

***

Witam was moje kochane! Dziś wstawiam trochę wcześniej rozdział, ale postarałam się też, żeby był trochę dłuższy niż zazwyczaj 😌
Mam do was pytanie. Jedna z was, zapytała mnie pod ostatnim rozdziałem, czy któregoś dnia zrobię maraton. Co o tym myślicie? Chciałybyście? Piszcie co o tym sądzicie 😚💕

🔜 NEXT

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#reto