12. I kocham cię jak nikogo na świecie, rozumiesz?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Usnęłam u siebie na łóżku czekając na Natalię, która nie wróciła na noc. W nocy napisała mi wiadomość, że Adrian zaproponował jej nocleg u siebie, bo Igor nie wrócił do domu. Przekazałam jej, żeby powiedziała Borowskiemu, że Bugajczyk śpi u nas, aby się nie martwił.

Obudziłam się rano, w całkiem dobrym humorze. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 10:58. Cholera, trochę późno. Chciałam iść sprawdzić do salonu, czy Igor jeszcze śpi, ale usłyszałam jakieś rozmowy w kuchni. Jak się okazało Natalia zdążyła już wrócić i zawzięcie dyskutowała o czymś z szatynem.

- Dzień dobry. - powiedziałam wchodząc do kuchni i przecierając dłońmi zaspane oczy.

- Dzień dobry słońce. - przywitała mnie blondynka.

- Nasz śpioch wstał. - zaśmiał się Bugajczyk i pociągnął mnie za rękę sądzając na swoich kolanach.

- No i ciekawe kto to mówi. - przewróciłam oczami oplatając swoje ręce wokół jego szyi - To nie ja usnęłam wczoraj na sofie, nie doczekując nawet pierwszej w nocy. - burknełam żartobliwie przez co całe towarzystwo w kuchni się zaśmiało, łącznie ze mną.

- A ty co? - spojrzałam na blondynkę - Jak było z Borowskim? - poruszyłam zabawnie brwiami.

- Adrian jest... taki inny. - odpowiedziała Natalia rozmarzonym głosem - Jeszcze nigdy przy nikim tak się nie czułam, z nikim tak dobrze się nie dogadywałam i w ogóle. - popatrzyliśmy na siebie z Igorem, po czym posłaliśmy jej uśmiechy.

- Cały Borowski. - stwierdził Igor - Znam go. Jesteś dla niego ważna, staje na głowie, żeby widywać sie z tobą jak najcześciej poza pracą.

- Wiem, doceniam to. Mam nadzieję, że nie skończy się to jak zwykle..

- Nawet tak nie mów. - przerwałam jej.

- A co się stało? - zmarszczył brwi szatyn. Spojrzałam na niego i posłałam mu wymowne spojrzenie kręcąc przy tym przecząco głową, aby dać mu znak, że nie powinien o to pytać teraz - Sorki - powiedział, gdy już załapał.

- Nie ma sprawy, nie ma o czym mówić. Było minęło. - machnęła ręką blondynka - Igor zrobił ci kakao. - chwyciła w rękę kubek z napojem, który stał przy oknie obok mnie i postawiła go przede mną z uśmiechem.

- Dziękuję. - cmoknęłam szatyna w czoło, na co on wyszczerzył się zadowolony.

- Rozmawiałem z Natalią o naszym wyjeździe. Spakuj się dziś, bo wyjeżdżamy o 3 w nocy. - powiedział chłopak opierając głowę na moim ramieniu.

- Czyli już wszystko wiesz i nie jesteś na mnie zła? - spojrzałam na blondynkę, a ona uśmiechnęła się do mnie.

- Jasne, że nie. Wiem, że będziesz w dobrych rękach. - mrugnęła do Igora, na co oboje się zaśmialiśmy.

- Nie chwal dnia przed zachodem słońca. - stwierdziłam sarkastycznie biorąc łyk cieszy z kubka.

- Ej! - dźgnął mnie w żebra szatyn - Nie czujesz się bezpiecznie ze mną? - zapytał smutnym głosem patrząc na mnie z minął zbitego pieska.

- Oszalałeś? Wiesz, że żartuje. - przewróciłam oczami.

- No ja myślę. - burknął i znów ułożył głowę na moim ramieniu.

- Lecę się ogarnąć, będę w swoim pokoju jak coś. - oznajmiła Natalia i wyszła z pomieszczenia, zostawiając nas samych.

- Dlaczego mnie wczoraj nie obudziłaś? - zapytał szatyn unosząc na mnie swój wzrok.

- Spałeś tak słodko, aż szkoda mi było ciebie budzić. - odpowiedziałam, a Bugajczyk uśmiechnął się czule.

- Chyba postarałaś się o to, żeby było mi wygodnie, bo obudziłem się szczelnie okryty kocem. - poruszył zabawnie brwiami, a ja się zaśmiałam.

- Następnym razem zostawię cie w takiej pozycji w jakiej uśniesz, choć byś miał zamarznąć. - zażartowałam.

- Nie no. - zaprzeczył od razu - Nie miałem nic złego na myśli. - przewrócił oczami - Dobra słońce, będę wracał do siebie. - powiedział obejmując mnie mocniej w talii, a ja zrobiłam smutną minę - Ale widzimy się jeszcze później. Ogarnę wszystkie rzeczy na wyjazd, spakuje się. Ty zrób to samo i zadzwonię do ciebie.

- No dobrze. - zgodziłam się i przytuliłam do niego, po czym wstałam z jego kolan, aby pozwolić mu odejść.

Wstał i ruszył w kierunku drzwi, a ja za nim.

- Do później. - powiedział z uśmiechem przybliżając się do mnie i całując mnie w policzek. Odpowiedziałam mu uśmiechem i zamknęłam drzwi, gdy wyszedł.

***

Skończyłam swoje pakowanie jakąś godzinę temu i siedziałam w salonie rozmawiając z Natalią.

- Pewnie cieszysz się, że masz mnie z głowy na dwa tygodnie co? - spojrzałam na blondynkę.

- Co? - zmarszczyła czoło - Czemu tak mówisz?

- Oh, już nie udawaj, że nie wiesz. - zaśmiałam się - Będziecie mieli z Adrianem dwie wolne chaty. - poruszyłam zabawnie brwiami.

- No pewnie będziemy mieszkać razem przez ten czas. Raz tu, raz u niego, ale to nie znaczy, że się cieszę, że nie zobaczę cie przez dwa tygodnie. - przewróciła oczami - Równie dobrze mogłabym iść nocować do Adriana, a Igor przyszedł by tu, tak jak wczoraj. - uśmiechnęła się do mnie.

- To nie miało tak wyglądać.. - zmieszałam się i spuściłam wzrok na swoje dłonie.

- Nawet nie próbuj się usprawiedliwiać. - odpowiedziała od razu - Tak słodko razem wyglądacie.

- Nie jesteśmy razem. - spojrzałam na nią wymownie.

- Nie, ale to kwestia czasu. - machnęła ręką - Założę się, że z tego wyjazdu wrócicie jako para,hmm? I nie mów, że byś nie chciała.

- No dobra, może trochę. - przyznałam przewracając oczami.

- Do przewidzenia. - odpowiedziała wstając z sofy i wyjmując butelkę Whisky z barku.

- Co ty robisz? - zmarszczyłam czoło.

- Chyba możemy się napić ostatni raz przed twoim wyjazdem? - zapytała bardziej stwierdzając.

- Okej, polewaj. - rozkazałam i obie się zaśmiałyśmy.

Blondynka nalała alkoholu do dwóch szklanek i podała mi jedną.

- Więc.. za ciebie i Igora. - podniosła szklankę do góry i stuknęła nią o moją. Uśmiechnęłam się i wypiłyśmy zawartość szklanek do dna.

***

Natalia wyszła na spotkanie z Adrianem, a ja siedziałam oglądając film i sprawdzając jeszcze raz bagaże, gdy usłyszałam dźwięk telefonu. Pobiegłam po smartfona, który był w moim pokoju i przeczytałam imię szatyna na wyświetlaczu.

- No hej, już gotowy? - zapytałam od razu po odebraniu.

- Ja tak, a ty? - odpowiedział pytaniem.

- Ja też.

- Mam pomysł. Pomyślałem, że mógłbym przyjść po ciebie, wzięli byśmy twoje rzeczy i nocowałabyś u mnie, a w nocy pojechalibyśmy od razu stąd. Co ty na to? - zaproponował z wyczuwalnym w głosie uśmiechem.

- A Adrian? Nie nocuje w domu?

- Nie wiem, ale nawet jeśli to co, chyba nie boisz się spać ze mną na jednym łóżku. - odpowiedział na co się zaśmiałam.

- Nie no co ty. - zaprzeczyłam - Dobrze, możemy tak zrobić.

- Będę po ciebie za godzinę. Do zobaczenia. - oznajmił. Pożegnałam się i rozłączyłam.

Podeszłam do szafy i wyjełam z niej biały przewiewny sweterek i niebieskie dżinsy, i udałam się w stronę łazienki. Wzięłam relaksującą kąpiel trwająca około pół godziny i wyszłam z wanny ubierając się w przygotowane wcześniej rzeczy. Poprawiłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia.
Cały czas miałam wrażenie, że o czymś zapomniałam, ale zawsze tak mam przed dłuższym wyjazdem.
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie szybko kanapki i zjadłam je popijając herbatą. Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je, a w nich stał Igor. Wpuściłam go do środka.

- Zabierasz ze sobą te wszystkie rzeczy? - zapytał z uniesionymi brwiami, gdy zobaczył dwie duże torby stojące przy drzwiach. Uśmiechnęłam się wymownie i skinęłam głową w odpowiedzi - Typowa kobieta. - przewrócił oczami i zaśmiał się.

- Ej, tylko nie typowa. - wytknełam go palcem.

- Oj, Wiki.. - westchnął i podszedł do mnie kładąc swoje ręce na moich biodrach - Przecież wiesz, że dla mnie nie jesteś jak inne. - powiedział patrząc mi w oczy.

- Wiem. - odpowiedziałam cicho patrząc na niego spod oka. Szatyn uśmiechnął się do mnie i cmoknął mnie w czubek głowy.

- Chodźmy. - chwycił mnie za dłoń, co wywołało we mnie ciarki i pociągnął w stronę drzwi.
Wzięłam z wieszaka swoją dżinsową kurtkę, a Bugajczyk chwycił moje bagaże, po czym wyszliśmy z mieszkania zamykając za sobą drzwi na klucz.

***

Po jakichś 20 minutach byliśmy już pod drzwiami Bugajczyka. Wsadził klucz w drzwi, aby je otworzyć, ale nie mógł przekręcić klucza, co oznaczało, że ktoś jest w środku. Pociągnął za klamkę, a drzwi ustąpiły. Weszliśmy do środka. Przed drzwiami rozpoznałam znane mi buty i kurtkę.

- Natalia tu jest. - szepnęłam do szatyna, a on wychylił się w stronę salonu, w którym siedziała blondynka na kolanch Borowskiego i całowali się na kanapie.

Złapałam Igora za ramię i pociągnęłam do tyłu kładąc palec na ustach, co miało dać mu znać, żeby im nie przeszkadzał. Zaśmiał się cicho do mnie. Staliśmy w przed pokoju chowając się za ścianą jak dzieci i obserwując ich. Stanęłam w przejściu do salonu i chrząknęłam głośno.

- Ekhem, nie przeszkadzam? - zapytałam po czym razem z Igorem wybuchnelismy śmiechem. Natalia zaskoczyła z kolan Adriana i usiadła obok niego poprawiając się.

- Sorry stary, nie wiedzieliśmy, że tu jesteście. - odezwał się z uśmiechem Bugajczyk.

- Dlatego lepiej było podglądać? - burknął Borowski obejmując moją przyjaciółkę, która zalała się czerwonymi jak burak rumieńcami.

- Spoko Nacia. Nic się nie dzieje. - powiedziałam siadając obok niej.

- To strasznie głupio, że nas tak przyłapaliście. - odpowiedziała zmieszana patrząc na mnie.

- Sami swoi. - zaśmiałam się.

- Adi, Wiktoria będzie tu dziś spała, tak tylko ci mówię. - oznajmił Bugajczyk.

- Spoko, ja nie mam nic przeciwko. - odpowiedział patrząc na mnie z uśmiechem.

- To my pójdziemy do mnie. - stwierdził Igor drapiąc się po karku.

Wstałam z kanapy i poszłam za szatynem w kierunku jego pokoju.

- To co? Robimy dziś powtórkę z wczoraj? - zaśmiał się Bugajczyk poruszając śmiesznie brwiami.

- Chodzi ci o film? - uniosłam brew.

- Mhm, horror. Fajnie mi się ciebie przytulało. - powiedział siadając na łóżku, a ja obok niego.

- Już Ci coś wczoraj mówiłam na ten temat. - przewróciłam oczami.

- Ee, przypomnij, bo nie wiem o co konkretnie ci chodzi. - spojrzał na mnie.

- O to, że nie muszę oglądać filmu i się bać, żebyśmy mogli się przytulać. - odpowiedziałam patrząc na swoje dłonie.

- Okej. W takim razie... - przesunął się do mnie i objął mnie w talii, a ja odwróciłam się tyłem, przez co siedziałam w pozycji pół leżącej oparta i jego biodra - Posiedźmy sobie tak i porozmawiajmy.

- O czym? - spojrzałam na chłopaka.

- O nas. - uniosł brwi do góry z uśmiechem.

- O nas? - zdziwiłam się - A coś jest niejasne?

- No tak jakby.. - westchnął.

- Co masz na myśli?

- Nie wytrzymam już dłużej, muszę Ci powiedzieć. - powiedział splatając nasze dłonie.

- Więc mów. - spojrzałam na nasze ręce.

- Może powinienem wybrać sobie trochę lepszy moment, ale to się staje silniejsze ode mnie. - wypuścił głośno powietrze ustami.

- Igor, mów co się dzieje. - przekręciłam się bardziej w jego stronę, przez co nasze twarze były blisko siebie.

- Kiedy cie zobaczyłem, wtedy w Big Star'ze, jak przyszłaś na rozmowę o pracę, to już wtedy wiedziałem, że muszę się zmienić, bo taka dziewczyna jak ty nigdy nie spojrzy na kogoś takiego jak ja. - powiedział bawiąc się moimi palcami - Oszalałem totalnie na twoim punkcie. - dodał przenosząc wzrok na mnie - I kocham cie, jak nikogo na świecie, rozumiesz?

Patrzyłam mu w oczy, a moje ciało ogarnęło przyjemne ciepło. Poczułam motylki w brzuchu i ogromną radość w sercu. Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam.

- N..Naprawdę? - wyjąkałam.

- Naprawdę. Kocham Cie, najbardziej na świecie. Czuję, że możemy razem stworzyć coś poważnego, jeżeli czujesz to samo.

- Czuję. Czuję to samo i też cię kocham, Igor. - odpowiedziałam, a w moich oczach pojawiły się łzy szczęścia.

- Czyli, że.. Dasz mi szansę? - zapytał z nadzieją w głosie.

- Tak. - skinęłam głową.

Igor uśmiechnął się i mocno mnie przytulił. Gdy się ode mnie odkleił spojrzał mi w oczy i chwycił moja twarz w swoje ręce, po czym złączył nasze wargi w czuły pocałunek pogłębiając go po chwili.

- Już dawno chciałem to zrobić. - wyszeptał opierając swoje czoło o moje.

Oplotłam go rękami wokół szyi i mocno przytuliłam.

- Wiesz, że pierwsza wyznałam ci, że cię kocham? - zapytałam przytulona do niego.

- Co? Jak to? - zdziwił się i spojrzał mi w oczy.

- Wczoraj, jak u mnie zasnąłeś, położyłam cię i jeszcze kilka minut siedziałam obok ciebie. Nie mogłam się powstrzymać, głaskałam twoja twarz i wtedy wyznałam ci, że cię kocham. - powiedziałam patrząc prosto w jego brązowe jak czekolada oczy.

Szatyn uśmiechnął się do mnie czule i wtulił w zagłębienie mojej szyi.

- Najcudowniejsza.. - wymamrotał - Najcudowniejsza w moim życiu.

***

Budzik obudził mnie punkt 2 w nocy, ale Igor najwyraźniej miał dużo mocniejszy sen ode mnie, ponieważ nie obudził się na dźwięk budzika. Usiadłam na łóżku i chwyciłam go za ramię lekko nim potrząsając.

- Igor. Igor obudź sie - szturchałam go - Wstawaj! - podniosłam ton i dopiero wtedy szatyn otworzył oczy.

- Czemu tak krzyczysz, halo. - wyjęczał z tą swoją chrypą.

- Masz sen twardszy od niedźwiedzia. - przewróciłam oczami.

- No już, wstaje wstaje. - uspokoił mnie i podniósł się do pozycji siedzącej.

Wstałam i zaczęłam się przebierać w swoje ubrania.

- Nie podglądaj! - skarciłam go, kiedy zobaczyłam, że na mnie spogląda.

- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. - powiedział odwracając się do mnie tyłem, też się przebierając.

Przebrałam się i podeszłam do niego od tyłu oplatając go rękami wokół talii i przytulając się do niego. Chwycił mnie za dłonie i obrócił się w moją stronę.

- Chodź, zjemy coś. - cmoknął mnie w nos i pociągnął w stronę kuchni, w której pił piwo Adrian.

- Stary, co ty spać nie możesz? - zapytał Igor przecierając oczy.

- No jakoś nie za bardzo. - odpowiedział biorąc łyk alkoholu z puszki.

- Dlatego dobijasz się browcem? - zażartowałam siadając obok niego. Borowski zaśmiał się i dźgnął mnie w żebra.

- Ej! - poderwał się Bugajczyk - Nie dotykaj mojej dziewczyny. - powiedział, a ja się zaśmiałam, przez co Igor mi zawtórował.

- Dziewczyny? - zdziwił się - Jesteście razem?

- Od wczorajszego wieczora. - odpowiedziałam z uśmiechem.

- Jezu Chryste, dziewczyno, dziękuję Ci, że go w końcu ogarnęłaś! - ucieszył się wyrzucając ręce w powietrze - Gratuluję. - podszedł do Igora i przybił mu, tzw. "grabę".

- Nic wielkiego. - machnęłam ręką odpowiadając na jego "podziękowania". Zaśmialiśmy sie.

- Adrian, słuchaj. - zaczął Bugajczyk - Przygotuj się na to, że po naszym powrocie z Gdańska wracamy do studia.

- Uu, Reto ma nowy hicior? - zatarł ręce Borowski.

- Mam już co nieco ułożone w głowie, muszę to tylko przelać na papier. - odpowiedział mieszając jajecznice na patelni.

- Zdradzisz jakieś szczegóły? Może jaki tytuł planujesz? - próbował wyciągnąć z niego informacje Adrian.

- Bossman. - spojrzał na Borowskiego, a później na mnie.

- Czuję, że to będzie grube. - powiedziałam z uśmiechem.

- Bo będzie, Reto zawsze robi grube hity. - zaśmiał się Adrian biorąc kolejny łyk piwa.

- A ty masz ten zaszczyt, że możesz stać obok i mu pomagać. - dogryzł mu szatyn.

- Ej, nie tylko. - oburzył się.

- Dobra, wiem, że pomagasz mi nie tylko stojąc obok. - zaśmiał się i wyjął trzy talerze, na które nałożył jajecznice.
Jeden talerz podstawił mi pod nos, a drugi Borowskiemu, po czym chwycił trzeci i dosiadł się do nas do stołu.

- Nie pochwaliłeś się, że jesteś dobrym kucharzem. - powiedziałam biorąc kolejną już porcje jajecznicy z talerza.

- Wiktoria, oszalałaś? To tylko jajecznica. - przewrócił oczami Adrian - On w ogóle nie umie gotować. - wskazał widelcem na Bugajczyka.

- Ha, ha, ha. Jaki ty zabawny. - burknął szatyn z pełnymi ustami.

- Tak? To poproś go, żeby usmażył ci kurczaka, albo chociażby zrobił rosół. Dwie lewe ręce. - zaśmiał się, a ja odruchowo mu zawtórowałam, patrząc się z politowaniem na biednego Igora.

- Następnym razem będziesz wpierdalał suchy chleb. - odpowiedział z sarkastycznym uśmiechem szatyn.

- Dajcie spokój już! - przerwałam ich wymianę zdań - Jajecznice robi zajebistą, a nad resztą popracujemy. - powiedziałam odkładając talerz do zlewu i chciałam go umyć, ale Igor się podniósł i odsunął mnie od zlewu sadzając z powrotem na moim miejscu.

- O nie, nie, nie. Ty zmywasz Borowski, za karę. - burknął do niego poważnie.

- Kurwa. - zaklnął - Nienawidzę tego robić.

- Dlatego właśnie to zrobisz. - uśmiechnął się do niego sarkastycznie szatyn i zaśmiał, a ja pokiwałam głową z niedowierzaniem na ich dziecinne zachowanie - Wiktoria, zbieraj się powoli. Idę zanieść torby do samochodu. - oznajmił wymijając mnie w progu. - Aha! - zawrócił się wychylając się w stronę Borowskiego - Podeślę ci link do bitu, żebyś mógł się wczuć.

- Jasne. - odpowiedział Adrian dokańczając piwo.

Szatyn wziął na ramiona dwie moje torby, jedną swoją w rękę i wyszedł do samochodu.

- Wy tak zawsze sobie docinacie? - zapytałam przez śmiech Borowskiego.

- Tak. Znamy się od piątej klasy podstawówki. Traktujemy się jak bracia. Przeprowadziłem się do Piastowa i to on mi wszystko pokazał. To jest Piastów, czyli jego miasto. - stwierdził patrząc na mnie.

- A tak w ogóle to.. - zaczęłam, ale przerwałam drapiąc się po karku - Jak tam z Natalią? Między wami jest coś poważniejszego, z tego co widziałam wczoraj.

- To prawda. Nie musisz się martwić, nie mam wobec niej złych zamiarów, naprawdę. - spojrzał na mnie - Kocham ją. Jeszcze jej o tym nie powiedziałem, boję się jak zareaguje.

- Nie ma na co czekać. Zrób to i to jak najszybciej. Myślisz, że gdyby nie czuła do ciebie tego samego to by się z tobą całowała tak jak wczoraj? Myślisz, że w ogóle by się z tobą całowała? - zapytałam z uniesioną brwią. - Ona jest porządna dziewczyna.

- Wiem, nigdy nie pomyślałem inaczej. Powiem jej, jeszcze dziś. - odpowiedział, a ja uśmiechnęłam się do niego.

- Trzymam kciuki. - pokazałam mu moje zaciśnięte palce - Dobra, będę już szła, czeka na mnie. - oznajmiłam wstając od stołu i ruszając w stronę drzwi.

- Uważajcie na siebie, Igor jeździ jak wariat. - ostrzegł mnie czekając aż założę buty i kurtkę.

- Tak, wiem. Zdążyłam się przekonać. - przewróciłam oczami - To do zobaczenia. - pomachałam mu.

- Odzywajcie się jak dojedzecie. Pa! - pożegnał mnie i zamknął za mną drzwi.

Zjechałam windą na parter i wyszłam z klatki w stronę BMW szatyna. Czekał na mnie paląc papierosa.

- Gotowa na podróż? - zapytał wyrzucając na bok używkę.

- Gotowa. - uśmiechnęłam się, po czym cmoknęłam go w usta i wsiedliśmy do samochodu ruszając w stronę naszego celu.

***

Witam was moje czytelniczki 😘 Dzisiaj nieco dłużej się dla was rozpisałam, nudziło mi się XD
Piszcie swoje opinie, jak zawsze 😊
Mam jeszcze pytanie w sprawie maratonu. Jak byście chciały, aby on wyglądał? Bardziej tak standardowo, że dodam np. 4 części jednego dnia, czy może wolałybyście nieco inaczej, konkretnie chodzi mi o to, że dodam długi rozdział powiedzmy ok. 7-8 tysięcy słów lub więcej? Czekam na wasze decyzje 😉 Miłego weekendu! 💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#reto