14. Masz trzy sekundy, żeby stąd spierdalać, albo ci pomogę.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

3 dni później

Wyjazd z Piastowa był czymś, czego potrzebowałam. Tutaj czułam się przynajmniej trochę jak w domu, ale z drugiej strony mnie to przytłaczało. Szczecin leży stosunkowo niedaleko Gdańska i pewnie dla tego odnosiłam takie wrażenie. Piastów był dla mnie obcym miastem. Czułam, że czegoś mi tam brakuje i wcale nie była to rodzina.

Dziś była idealna, majowa pogoda. W sam raz, żeby iść na plażę.
Nie spałam od 7, a była 8. Igor dalej spał.
Zrobiłam śniadanie i poszłam z nim na górę. Może jedzenie wyciągnie go z łóżka. Weszłam do sypialni i zobaczyłam śpiącego na brzuchu szatyna z przytuloną do twarzy poduszką, którą obejmował obiema rękami. Podeszłam do niego i usiadłam na skraju łóżka, kładąc jedzenie na półce obok chłopaka. Nie chciałam go budzić. W końcu mamy urlop, niech się wyśpi.
Siedziałam obok niego przeglądając internet i sms'ując z Natalią.

Natalia 9:28
Nawet nie uwierzysz co się stało wczoraj..

Ja 9:30
Mów!

Natalia 9:32
Adrian zapytał mnie, czy będę jego dziewczyną! 💑 Ranyyy! Jestem taka szczęśliwa.

Ja 9:34
No w końcu, już myślałam, że nigdy tego nie zrobi. Ale i tak się spóźnił! W noc wyjazdu rozmawiałam z nim i miał z tobą porozmawiać tego samego dnia. Ale ważne, że jesteście razem.

Natalia 9:36
Ty jakoś się nie pochwaliłaś, że opuściłaś Piastów nie będąc już singielką 😏

Ja 9:38
Przepraszam, wiem 😏 Jakoś nie było kiedy...

Natalia 9:41
Mówiłam, że wrócicie jako para, ale nie sądziłam, że już wyjeżdżając nią zostaniecie! 😁

Ja 9:43
No ja tym bardziej! Ale cieszę się 🙌

Natalia 9:50
Super, że jesteś szczęśliwa. Kochana, odezwę się później, bo jestem w pracy i szef już suszy mi łeb! 😤 Pa! 😘

Ja 9:51
Pa 😘

Po skończonej konwersacji z Natalią dalej siedziałam na łóżku obok szatyna po turecku, wpatrzona w telefon. Facebook, instagram, snapchat i te sprawy.

- Co tam takiego ciekawego? - usłyszałam zachrypnięty głos szatyna.

- Nawet nie zauważyłam, że się obudziłeś. - uśmiechnęłam się do niego - A na internecie nic w sumie. - wzruszyłam ramionami - Czekałam po prostu aż się obudzisz.

- Jak długo nie śpisz? - zapytał wpatrując się we mnie.

- Wystarczająco długo, aby zrobić Ci śniadanie i sterczeć godzinę obok ciebie. - zmrużyłam na niego oczy z uśmiechem.
Bugajczyk uniosł głowę do góry i spojrzał na półkę, na której leżał talerz z omletem z bekonem, serem i salsą pomidorową.

- Cholera, skąd wiedziałaś, że uwielbiam bekon? - spojrzał na mnie z takim wyrazem twarzy, jakby miał zjeść zaraz ten bekonem wzrokiem.

- Nie wiedziałam. - zaśmiałam się - To był spontan. Użyłam tego co znajdowało się w kuchni.

- Chodź tutaj. - złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Położyłam się obok niego, kładąc głowę na jego klatce piersiowej, a on przytulił mnie do siebie.

- Co ja bym bez ciebie zrobił, hmm? - mruknął prosto do mojego ucha.

- Pewnie głodował. - dogryzłam mu, na co westchnął, ale zaśmiał się.

- I w dodatku jeszcze złośliwa.

- Nie jestem złośliwa. - przewróciłam oczami i podniosłam się - Wstawaj Bugajczyk, spójrz za okno, szkoda marnować dnia. Zjadaj to i się ogarnij. - wskazałam palcem na talerz - Za godzinę chce cie widzieć gotowego do wyjścia, bo idziemy się opalać. - oznajmiłam wstając z łóżka.

- Godzinę? - zapytał z niedowierzaniem- Chociaż dwie!

- Nie ma mowy! Wstawaj. - stanęłam przed łóżkiem krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Szatyn wypuścił głośno powietrze ustami patrząc w sufit.

- Dobra, już wstaje. Niech ci będzie. - odpowiedział wstając z łóżka.

- Super! - ucieszyłam się i wyjełam z szafy biały top z czarnymi napisami, czerwone sportowe, krótkie spodenki i strój kąpielowy - Idę do łazienki też się ogarnąć. - oznajmiłam, w końcu nadal też byłam w piżamie. Igor skinął głową i zaczął jeść omlet, który zrobiłam.

Wyszłam z sypialni i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, po czym ubrałam się w świeże ubrania.
Wzięłam nieduże lusterko i kosmetyki do kuchni. Usiadłam z nimi przy stole, gdzie było dobre światło dziennie i zaczęłam się malować.
Prawie kończyłam kiedy na dół zszedł Igor wyciągając się po drodze.

- Zaraz się przerwiesz. - zażartowałam widząc jego wygibasy.

- Moja droga, czy ty nie wyglądasz dziś zbyt... hmm - przerwał i szukał słowa- Zbyt seksownie? - spojrzałam na niego spod zmarszczonych brwi.

- Wolałbyś, żeby twoja dziewczyna wyglądała jak bezguście? - oburzyłam sie.

- Jasne, że nie. - zaprzeczył opierając się o krzesło z dwóch stron od tyłu, przez co lekko mnie osaczył. - Wiedząc, że jestem tu z tobą, możesz chodzić nawet nago. - poruszył zalotnie brwiami - Ale tylko po domu oczywiście! - znów zmarszczyłam brwi i posłałam mu zażenowane spojrzenie. Chłopak stał cały czas w tej samej pozycji wyszczerzony do mnie, co widziałam w odbiciu lusterka.

- Jednak jesteś głupi. - przewróciłam oczami.

- Oj tam.. głupi od razu. - zaśmiał się - Mam po prostu bujną wyobraźnię.

- Bardzo. - skwitowałam złośliwie. Wywrócił oczami i zajął łazienkę.

Ogarnęliśmy się w ciągu godziny i wyszliśmy w stronę plaży. Szliśmy około 5 minut. Naprawdę jest bardzo blisko! Tak bardzo mi się tutaj podoba, że mogłabym tu zostać z Igorem na zawsze.

Rozłożyliśmy swoje rzeczy najbliżej wody jak tylko się dało. Rozebrałam sie do bikini i ułożyłam wygodnie na kocu, i zaczęłam smarować olejkiem do opalania, ale nie mogłam dosięgnąć pleców. Siłowałam się, aby się do nich dostać własnymi rękoma, co bardzo rozbawiło Bugajczyka.

- Mógłbyś? - zapytałam błagalnym tonem podając mu olejek.

- Z wielką chęcią. - cmoknął mnie w czubek głowy i zaczął smarować moje plecy.

- Chcesz coś do picia? - zapytał nie przerywając czynności.

- Coś mocniejszego. - odpowiedziałam.

- Słucham? - spojrzał na mnie spod uniesionych brwi.

- Jestem dużą dziewczynką. - uśmiechnęłam się sarkastycznie - Poza tym, jesteśmy tu razem, więc będziesz mnie pilnował, skoro musisz. Po jednym piwie się nie uchlam do nieprzytomności.

- Ja nie wiem czy masz mocną, czy słaba głowę. - stwierdził siadając obok mnie.

- To czas byś się przekonał. - spojrzałam na niego wymownie.

- Dobra, to idę. Czekaj tu.

- Nigdzie się nie wybieram. - odparłam zakładając okulary przeciwsłoneczne.

Szatyn wstał i ruszył w stronę baru znajdującego się niedaleko na plaży. Było go widać dobrze z naszego miejsca. Leżałam na kocu w stronę słońca oparta na łokciach.

- Hej, co taka ładna pani robi tutaj sama? - usłyszałam obcy mi głos. Zsunełam lekko okulary z nosa i przyjrzałam się postaci. Przede mną stał umięśniony brunet w bokserkach i uśmiechał się do mnie zawadiacko.

- Nie jestem tutaj sama. - powiedziałam z naciskiem na ostatnie słowo - Mój chłopak poszedł do sklepu. - nie przejął się za bardzo moimi słowami, bo usiadł obok mnie na kocu zdecydowanie za blisko. Moje ciało się napięło, poczułam się skrępowana, więc odsunęłam się trochę.

- Jakoś go nie widzę. - odparł pewnie rozglądając się dookoła.

- Posłuchaj, lepiej stąd idź, bo jak wróci to nie będzie przyjemnie. - ostrzegłam go. Igor będzie wściekły.

- Oho, a co mi zrobi? - zapytał arogancko - Straaaasznie się boję. - dodał przeciągając pierwsze słowo.

- Zaraz się przekonasz. - usłyszałam za sobą głos Igora - Masz trzy sekundy, żeby stąd spierdalać, albo ci pomogę. Raz.. dwa.. - zaczął liczyć.

Cholera.

- Uspokój się, typie. - zaśmiał się nieznajomy.

- Igor proszę cię.. - próbowałam uspokoić szatyna, który stał cały napięty z wkurwienia. Podszedł do chłopaka i chwycił go do góry za barki odpychając na bok.

- Wypierdalaj! - warknął w jego stronę.

- Luz! - uniosł do góry ręce - Fajna dupa z tej twojej laski. - puścił mi oczko.

- Zabije go.. - mruknął Bugajczyk i poderwał się chcąc ruszyć w jego stronę, ale złapałam go za rękę.

- Prosze cie. - wyjąkałam - Już odchodzi. - spojrzałam w stronę bruneta, który oddalał się coraz bardziej od nas.

- Wkurwił mnie. - warknął.

- Już dobrze. - oparłam głowę na jego ramieniu, a on pogłaskał mnie po głowie.

- Myślałem, że mnie szlak trafi jak zobaczyłem go obok obok ciebie flirtującego. - westchnął zdenerwowany.

- Powiedziałam, że jestem tu z tobą.

- Wiem, ale nie poskutkowało. Gdybyś mnie nie zatrzymała to bym go zajebał na oczach wszystkich. Jesteś tylko moja. - pocałował mnie w czubek głowy.

- Już cicho. - uspokajałam go, głaszcząc po ramieniu - Kocham Cie wiesz?

- Ja ciebie tez. - odpowiedział obejmując mnie.

Po kilku minutach Igor się uspokoił. Zapomnieliśmy o tej całej sytuacji. Cały dzień aż do po południa wygłupialiśmy się na plaży, piliśmy kupiony przez niego alkohol i kąpaliśmy w morzu. Najbardziej podobało mi się, jak Igor wziął mnie na barana i wrzucił do wody. Nie zostałam mu dłużna i pchnęłam go przez co też wpadł do wody i niestety.. jego idealnie ułożone włosy poszły się jebać. Zresztą, moje też. Dobrze, że użyłam kosmetyków wodoodpornych, przewidziałam takie zabawy!

***

- Wiesz co, jestem głodna. - stwierdziłam leżąc na kocu obok szatyna.

- Idziemy na obiad? Nie jadłaś nic od rana. - zauważył patrząc na mnie.

- Jestem za. - potwierdziłam i wstaliśmy, po czym zaczęliśmy zbierać swoje rzeczy.

Ubraliśmy się w swoje ubrania i ruszyliśmy w stronę jakiejś restauracji. Nie wiedzieliśmy konkretnie gdzie chcemy iść.

- Na co masz ochotę? - zapytał, łapiąc mnie za rękę.

- Zjadłabym kurczaka w pięciu smakach. - odpowiedziałam po chwili namysłu.

- Chińszczyzna? - spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami.

- Strasznie dziwi cie to co lubię jeść, widzę. - zaśmiałam się.

- No trochę, bo jesteśmy nad morzem, myślałem, że będziesz chciała rybę. - uśmiechnął się.

- O nie, nie dziś. - pokiwałam przecząco głową.

- A ja chętnie. - wzruszył ramionami.

Poszliśmy do najbliższej restauracji, w której były dania, które chcieliśmy zamówić. Usiedliśmy przy stoliku przy oknie i złożyliśmy zamówienia. Po skończonym posiłku wyszliśmy z restauracji i ruszyliśmy w stronę naszego wynajętego mieszkania.

Igor pov.

Siedziałem w salonie sam, układając tekst do "Bossmana", kiedy zadzwonił mi telefon. Nie odebrałem. Nie sprawdziłem nawet kto to. Po chwili ktoś znów próbował się do mnie dodzwonić i tak jeszcze kilka razy. Usłyszałem dźwięk smsa. Poirytowany sięgnąłem po leżący na półce telefon i odczytałem wiadomość, od numeru, który dobrze znałem.

507123568 20:19
Ostro igrasz Bugajczyk. Ostrzegałem cie, ale chyba nie wziąłeś mojej groźby na poważnie. Znajdę cie, gdziekolwiek jesteś i tą twoja panienkę też, a wtedy będziesz miał przejebane.

Zagotowało się we mnie. Gdyby nie Wiktoria i obawy przed tym, że wszystko się wyda, już dawno bym go rozszarpał, ale ze względu na jej bezpieczeństwo chcę ją trzymać jak najdalej od tego gówna. Postanowiłem odpisać.

Ja 20:30
Odpierdol sie od nas, a szczególnie od niej. Daj jej spokój. Spotkamy się w swoim czasie i wtedy to ty będziesz miał przejebane.

Nie czekałem długo na odpowiedź.

507123568 20:33
Nawet szybciej niż myślisz gnoju. Nie odpuszczę ci.

Miałem ochotę rzucić telefonem o ścianę, ale opanowałem się. Wybrałem numer do Adriana i zadzwoniłem.

- Co tam stary? - usłyszałem głos Borowskiego.

- Czy ten fiut jeszcze cie nachodzi? - zapytałem zdenerwowany.

- Nie, a co się dzieje?

- Wysyła do mnie jakieś groźby i dzwoni jak pojebany. - warknąłem.

- Uspokój się, on nie wie gdzie jesteście.

- Ty nie wiesz do czego on jest w stanie się posunąć. Jak będzie chciał, a chce, to znajdzie nas szybciej niż myślisz. - wstałem z łóżka i zacząłem chodzić w kółko - Boję się o Wiktorie.

- Nic się jej nie stanie. - uspokajał mnie- Posłuchaj, powęsze trochę w Piastowie. Ktoś na pewno go zna i może nam pomoże.

- Tylko uważaj na siebie i na Natalie. Lubi uderzać w czułe punkty osób, do których się przypierdoli. - ostrzegłem go.

- Igor, co ty odjebałeś, że on ci tak nie daje żyć? - westchnął głośno.

- Ojebałem go kiedyś na narkotyki, które były warte kupę kasy. Poszliśmy na układ, że aby się "spłacić", będę mu załatwiał jakieś dragi, bo na niego często mają oko psy, a jego dilerzy siedzą za kratami. Poszedł mi na rękę, bo powiedział, że będzie mi za nie płacił. Nie miałem kasy, aby kupować narkotyki i dawać mu je za darmo. Teraz ze względu na Wiki muszę się od tego odciąć definitywnie. - opowiedziałem całą historie.

- Niezle się wjebałeś, nie powiem. Zawsze miałeś pojebane pomysły.

- Nie wkurwiaj mnie bardziej. - wziąłem głęboki wdech - Natalia wie?

- Wie, obiecała, że nic nie powie, ale nie może się wydać, że ona o tym wiedziała, bo Wiktoria jej nie wybaczy, że zataiła przed nią coś takiego.

- Jasne, nie ma sprawy podziękuj jej.

- Dobra Igor, będę się odzywał, jak będę coś wiedział.

- Dzięki. Na razie. - pożegnałem się i rozłączyłem.

Wyłączyłem telefon, żeby ten psychol nie wydzwaniał do mnie i nie pisał tych pojebanych smsów. Stałem na środku pokoju z zaciśniętymi pięściami, gdy do pokoju weszła Wiktoria.

- Wszystko okej? - zapytała marsząc czoło.

- Tak. - opowiedziałem próbując brzmieć jak najnaturalniej.

- Wyglądasz jakbyś ducha zobaczył. - powiedziała podchodząc do mnie.

- Zawsze tak mam jak pisze nowe teksty. - wymusiłem uśmiech. Dziewczyna patrzyła na mnie podejrzliwie. Błagam, wiem, że nie jest głupia, ale nie może się domyślić, że coś jest nie tak.

- Mhm, no dobrze. - wzruszyła ramionami. Uff. - Pokażesz co tam wymyśliłes? - zapytała podchodząc do leżącej na łóżku kartki z tekstem. Odciągnąłem ją od niej za biodra i przyciągnąłem do siebie.

- Dopiero jak wszystko będzie gotowe. - uśmiechnąłem się. Na jej twarzy pojawił się grymas, ale skinęła głową - Idziemy się jeszcze przejść?

- Dokąd? - spojrzała na mnie i rozchmurzyła się.

- Chyba jeszcze nie byliśmy w tym parku obok. - stwierdziłem poprawiając jej włosy - Potem możemy iść jeszcze na plażę.

- Podoba mi się ten pomysł. - uśmiechnęła się.

- Super. - cmoknąłem ją w usta, po czym złapałem za rękę i wyszliśmy z domu kierując się w stronę parku.

***

Po powrocie oboje byliśmy wykończeni tym łażeniem. Zająłem łazienkę na parę minut, po czym blondynka zrobiła to samo. Położyliśmy się do łóżka, w stylu "łyżeczki". Długo nie mogłem zasnąć, podczas gdy Wiktoria dawno już spała. W głowie miałem cały czas te smsy i rozmowę z Adrianem. Te myśli były w chuj przytłaczające. Po intensywnym myśleniu udało mi się w końcu zasnąć.

***

Witam ponownie dzisiaj 💋 Postarałam się i jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba 😊 Miłej nocy! ❤

🔜 NEXT

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#reto