20. Chciałbym, żebyś już się obudził, wiesz?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wysiadłam z pociągu w Piastowie i udałam się do parku przy LO, gdzie wtedy znalazłam Igora naćpanego. Usiadłam na ławce i zaczęłam myśleć co mam robić dalej. Skąd mam wziąć kokaine i to w dodatku trzy gramy? Nikogo tutaj nie znam, a tym bardziej z takiego środowiska. Myślałam intensywnie, aż przypomniałam sobie, że mam przy sobie telefon Igora. On na pewno ma numer do jakichś dilerów, przecież obracał się z takimi ludźmi. Wyjełam jego telefon i zaczęłam szukać w jego kontaktach kogoś, kto mógłby być dilerem, chociażby po nazwie. Nie było to łatwe, ale w końcu rzucił mi się w oczy jeden kontakt "Ćpun". Oby on mi pomógł, bo inaczej nie wiem co zrobię. Wybrałam od razu jego numer i zadzwoniłam. Długo nikt nie odbierał, ale w końcu usłyszałam czyjś głos w słuchawce.

- Igor, stary mefedroniarzu, co się stało, że do mnie dzwonisz? - rzucił z euforią przechlanym głosem.

- Nie rozmawiasz z Igorem. - burknełam.

- Kim jesteś? - jego głos momentalnie zmienił się o 180 stopni.

- Potrzebuje twojej pomocy.

- Nic nie rozumiem. Znamy się? - zapytał zdziwiony.

- Nie, nie znamy, muszę coś od ciebie kupić. Załatwisz mi trzy gramy koki? Na dziś wieczór. - przeszłam do rzeczy.

- Co?! - wybuchnął śmiechem - Dziewczynko, oszalałaś? Nie brzmisz mi na kogoś kto chce wąchać kwiatki od spodu w tak młodym wieku.

- To nie dla mnie. Proszę. Zapłacę ile chcesz.

- Nawet cie nie znam, dlaczego miałbym Ci cokolwiek załatwić? - jego głos brzmiał poważnie.

- Bo zrobisz to dla kasy. To jak będzie? - burknełam.

- No dobra. - zgodził się a ja od razu odetchnęłam z ulgą - Tylko będzie cię to sporo kosztować.

- Ile?

- Osiem stów. - odpowiedział.

- Kurwa. - zaklnęłam - Nieważne. Cena nie gra roli. Stoi.

- Bądź dziś o 23 na Głównej przy torach od strony ulicy. Tylko niech nikt cię nie zobaczy. - rozkazał.

- Bez obaw. Nara. - rzuciłam i rozłączyłam się.

Od kilku minut mój telefon nie przestawał dzwonić. To Natalia dzwoniła na przemian z Adrianem. Pewnie wrócili do szpitala i zobaczyli, że znów mnie nie ma. To był jednak mój najmniejszy problem w tym momencie. Najważniejsze, że udało mi się załatwić ten towar. Teraz muszę wrócić szybko do domu i wziąć pieniądze. Miałam nadzieję, że nie przyjdzie do głowy Natalii albo Borowskiemu szukać mnie dziś w Piastowie.

Ruszyłam w stronę mieszkania mojego i Natalii. Rozejrzałam się, czy nie ma w pobliżu gdzieś samochodu Adriana. Gdy go nie dostrzegłam weszłam na klatkę i wjechałam windą na odpowiednie piętro po czym weszłam do mieszkania. Wbiegłam do mojego pokoju i nerwowo zaczęłam szukać w barku mojej kasy. Po znalezieniu wzięłam z niej tyle, na ile umówiłam się z tym chłopakiem i schowałam kasę do spodni. Po chwili wyszłam z mieszkania. Założyłam kaptur na głowę i szłam z rękami w kieszeni. Miałam jeszcze pół godziny do spotkania, więc szłam powoli.

Adrian pov.

Wiktoria zniknęła. Nigdzie jej nie ma. Cały teren przeszukałem z Natalią. Nie odbiera telefonu od kilku godzin. Kurwa. Boję się, że nie wytrzymała i zaćpała gdzieś. Co się do chuja z nią dzieje.

- Idę do Igora. - powiedziałem wchodząc do sali i nie czekając na odpowiedź mojej dziewczyny.
Cały czas dzwoniła do Wiktorii, ale wyłączyła telefon.

Usiadłem obok łóżka przyjaciela i spojrzałem na niego.

- Chciałbym, żebyś już się obudził, wiesz? Nie zachowuj się jak cipa. Wróć. - powiedziałem po czym głośno westchnąłem.

Oparłem się o oparcie krzesła i siedziałem tak dobre dwie godziny. Nagle stało się coś, w co nie mogłem uwierzyć. Na twarzy Igora pojawił się grymas. Zesztywniałem. Minęło kilka sekund i otworzył oczy.

- Igor.. - szepnąłem - Słyszysz mnie? - pomachałem mu ręką przed oczami.

- Gdzie ja jestem? - zapytał ledwo słyszalnym głosem. Myślałem, że zaraz się popłacze ze szczęścia. On naprawdę się obudził.

- Natalia! - wybiegłem przed sale - Zawołaj lekarza. - powiedziałem jednym tchem.

- Co się stało?! - zmarszczyła czoło.

- Igor się obudził.

- Serio?! - zapytała z uśmiechem i niedowierzaniem.

- Zawołaj! - pośpieszyłem ją, a ona pobiegła do pokoju lekarzy, a ja wróciłem na moje miejsce przy łóżku Igora.

- Co ja tu robię? - spytał patrząc na mnie. Był osłabiony. Było to słychać po głosie.

- Stary, ale nam narobiłeś strachu... - powiedziałem z szerokim uśmiechem. Kamień spadł mi z serca - Przyćpałeś morfine. Mało się nie zabiłeś!

- Cholera.. Jest tu Wiktoria? - przymknął powieki, a po chwili spojrzał na mnie.

Kurwa. Co ja mam mu powiedzieć?
Nie odpowiedziałem nic. Zaprzeczyłem tylko ruchem głowy. Na jego twarzy pojawił się smutek i odwrócił ode mnie wzrok.

- Nie ma jej.. - wyszeptał - Mogłem się nie budzić..

- Zaraz ci przywalę tak mocno za to co mówisz, że znów będziesz spał trzy dni. - oburzyłem się i spojrzałem na niego poważnie.

- To spałem aż trzy dni? - zmarszczył czoło.

- Mhm. Wiktoria tu była.

- Naprawdę? Gdzie ona jest? - na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.

- Musiała wrócić do domu. - skłamałem. Przecież nie mogę mu powiedzieć, że zniknęła bez słowa, a jeszcze dziś zjarała się ziołem. Jest zbyt słaby.

W tym momencie do sali wszedł lekarz i kazał mi wyjść. Spojrzałem na Igora i wykonałem polecenie lekarza.

Wiktoria pov.

Od kilku minut czekałam w umówionym z chłopakiem miejscu. Gdy wybiła równo 23, obok mnie pojawił się wysoki facet w kapturze na głowie. Miał na oko 25 lat.

- To z tobą gadałem przez telefon? - zapytał rozglądając się.

- Tak. Masz to? - mówiłam zniecierpliwiona.

- Ciszej. - skarcił mnie- Kasa pierwsza. - spojrzałam na niego krzywo i pokazałam mu pieniądze, po chwili wystawiając drugą rękę, aby położył mi na niej towar. Wyjął z kieszeni spodni torebkę z proszkiem i zamknął mi ją w pięści, po czym schował pieniądze - Kim ty w ogóle jesteś?

- Nie twój interes. - burknełam. Wtedy chłopak złapał mnie mocno za nadgarstki i szarpnął.

- Grzeczniej. - warknął - Zrobiłem Ci przysługę. Zazwyczaj nie sprzedaje obcym. Więc mów kim jesteś i komu to zanosisz. - spojrzałam na niego przerażona i uwolniłam się z jego uścisku przecierając obolałe miejsca na nadgarstkach.

- Jestem Wiktoria. Igor to mój chłopak. - odpowiedziałam z grymasem bólu na twarzy.

- No proszę. A dla kogo to? Dla niego? To nie mógł sam zadzwonić? - uniosł brew do góry.

- Nie, nie dla niego. Ma kłopoty. Muszę mu pomóc. - wyjaśniłam - Taki jeden facet nie daje mu spokoju.

- Zaraz zaraz... - przerwał mi - Ten facet, który go szantazował z tymi dragami?

- Tak, a skąd o tym wiesz? - zmarszczyłam czoło.

- Dziewczyno, pojebało cie do reszty! - warknął na mnie - Nie wiesz na co się piszesz. Odpuść to sobie. Igor nie może tego załatwić?

- Nie może, ma problemy ze zdrowiem. - przewróciłam oczami.

- Ten to zawsze lubił się wjebać w jakieś bagno. - westchnął - A ty albo jesteś bardzo głupia, albo musisz naprawdę cholernie go kochać. No nic. Na siłę cie nie powstrzymam i tak zrobisz co uważasz. Ale nie widziałaś mnie jak coś. - zrobił palcami znak, że ma mnie na oku. Skinęłam głową i odeszłam.

***

Obudziłam się na ławce w parku. Nie wróciłam do domu. Za bardzo bałam się, że przyjedzie tam Adrian z Natalią. Przetarłam twarz dłońmi i włączyłam swój telefon, który wyłączyłam wczoraj.
Świetnie. 50 nieodebranych od Natalii i 27 od Adriana. Do tego jakieś wiadomości.

Natalia 23:26
Gdzie ty jesteś do jasnej kurwy!!

Natalia 23:56
Co się z tobą dzieje? Odezwij się!

Adrian 00:02
Wiktoria nie wiem co się z tobą dzieje, ale wracaj do szpitala. Igor odzyskał przytomność! Pyta o ciebie!!

Gdy przeczytałam ostatnia wiadomość moje serce zabiło mocniej. ON SIĘ WYBUDZIŁ. Zaczęłam uśmiechać się jak porąbana sama do siebie. Do oczu napłynęły mi łzy szczęścia.
Moją radość jednak zniszczył kolejny sms.

507123568 08:59
Dziś o 17:30 na granicy Piastowa z Pruszkowem. Bądź sama w przeciwnym razie inaczej zatańczymy.

Pierdol się. Nienawidzę tego śmiecia. Powinnam być teraz w szpitalu przy osobie, którą kocham i właśnie wybudziła się ze śpiączki. I choć bardzo tego chciałam, nie mogłam tego teraz zrobić. Obiecałam sobie, że wrócę tam dziś wieczorem, jak tylko załatwię sprawę z tym frajerem.

***

Czas leciał mi dziś niewiarygodnie wolno. Szwędałam się po Piastowie cały dzień, czułam się jak bezdomna. Postanowiłam wrócić na chwilę do domu, aby się przebrać. Poszłam do mieszkania, szybko się umyłam i przebrałam, po czym wyszłam niezauważona przez nikogo.

17:15 powoli zbliżałam się do miejsca, w którym kazał mi pojawić się ten typ. Nie wiedziałam jak on wygląda co przerażało mnie jeszcze bardziej. Stałam stąpając z nogi na nogę, aż w oddali zobaczyłam postawną męską sylwetkę. Wzdrygnęłam się na ten widok. Wyglądał strasznie. Jakieś blizny na twarzy, ani jednego włosa na głowie. Jak jakaś mafia! Albo jakby co najmniej go dopiero co z paki wypuścili.

- Kogo my tu mamy. Wiktoria Czajkowska. - powiedział zaciągając się cygaretką, gdy stanął obok mnie.

- Załatwmy to jak najszybciej. Masz tu tą swoją kokaine i odwal się. - wyjełam torebkę z kieszeni i wcisnęłam mu ją do ręki. Zaśmiał się szyderczo, na co posłałam mu pytające spojrzenie.

- Nie tak szybko, szmato. - warknął z uśmiechem na twarzy.

Nie wiedziałam o co tu chodzi. Chciałam cofnąć się krok do tyłu, ale wpadłam na kogoś. Odwróciłam się nerwowo i zobaczyłam drugiego faceta. Kurwa. To się wjebałam.

- Jesteś naprawdę głupia, jeśli pomyślałaś, że załatwisz mi te prochy i wtedy dam sobie spokój. - zaśmiał się - Chce Bugajczyka i dorwę go. Jestem już o krok bliżej. - rzucił cygaretke na ziemię.

- O czym ty pierdolisz? - zmarszczyłam czoło.

- Będzie chciał cie ratować, więc przyjdzie po ciebie, a ja go w końcu dopadnę. - zaśmiał się i zatarł ręce.

To było ostatnie co usłyszałam i widziałam, bo dostałam czymś ciężkim w głowę i straciłam przytomność.

***

Obudziłam się w jakiejś piwnicy. Miałam związane ręce i nogi. Przeszywający chłód przeszedł przez moje ciało.
Kurwa mać, nie tak to miało wyglądać. Zaczęłam się szarpać, aby poluzować sznury, ale były za mocno zaciśnięte. Czułam wibracje w mojej kieszeni. Czyli nie zabrał mi telefonu? Nie zorientował się, że go mam? Dziwne.
Gdy zrozumiałam, że na nic moja szarpanina z samą sobą, oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać.
Wiktoria, jesteś taka naiwna. To od początku było zaplanowane. Ta umowa między mną, a tym skurwysynem to był tylko pretekst, aby mnie zwabić. Wpadłam na własne życzenie. Tylko co mam teraz robić?
Myśli cały czas kłębiły się w mojej głowie. To był jakiś koszmar. Nagle usłyszałam, jak drzwi do piwnicy się otwierają, a w nich staną mężczyzna około 50 lat. Nie widziałam go wcześniej. Byłam przerażona. Wszedł do środka i podszedł do mnie.

- Powiesz grzecznie, gdzie jest Bugajczyk, czy będzie trzeba ci pomóc? - spojrzał na mnie bez żadnego wyrazu na twarzy. Był dziwnie spokojny. Nie odpowiedziałam na jego pytanie, spuściłam wzrok na ziemię - No pytam się. Gdzie on jest?! - wrzasnął.

- Gówno cie to obchodzi. - warknęłam i splunęłam na niego. Wytarł ręką moją ślinę ze swojej twarzy i chwycił mnie za włosy. Bolało. Zacisnęłam zęby, aby tylko nie pokazać, że się boję.

- Ty mała wredna suko. Gadaj, albo inaczej to załatwimy. - wycedził przez zęby.

- Pierdol się, nic ci nie powiem. - odpowiedziałam, a on rzucił mnie na ziemię i zaczął zrywać ze mnie ubrania.
To, co stało się później, było największym koszmarem, jaki przeszłam w życiu.

3 dni później.
Igor pov.

Wiktoria nadal nie pojawiła się w szpitalu. Wiedziałem, że to oznacza tylko to, że po prostu nie chce mnie widzieć, ale to bolało. Odkąd się wybudziłem ze śpiączki cały czas o niej myślę, każdego dnia mam nadzieję, że przyjdzie, ale nie przychodzi.

- Adrian. - zwróciłem się do Borowskiego, który siedział razem z Natalią przy moim łóżku - Mógłbyś pojechać do domu i przynieść mi kilka rzeczy? Jakieś ubrania no i telefon. Został chyba w domu.

- Jasne stary. Pojadę po te rzeczy. - skinął głową - Natalia z tobą zostanie. - blondynka uśmiechnęła się lekko w moją stronę.

- Dzięki. - odpowiedziałem i poprawiłem się na łóżku do pozycji siedzącej. Adrian wstał i wyszedł z sali.

- Jak się czujesz? - zapytała Natalia, kiedy Borowski zniknął za drzwiami.

- Dużo lepiej. Wiesz może kiedy mnie stąd wypuszczą?

- Z tego co mówił lekarz trzymają cie tu już tylko na obserwacji, więc jeśli wszystko będzie dobrze to myślę, że już niedługo. - odpowiedziała patrząc na mnie.

- Natalia.. rozmawiałaś może z Wiktorią? - spytałem, a dziewczyna od razu się zmieszała. Zmarszczyłem czoło - Co jest?

- Nie nic. - uśmiechnęła się sztucznie.

- Przecież widzę. Powiedz. - naciskałem.

- Naprawdę nic Igor, wszystko jest w porządku. Wiktoria nie może tu być, bo przecież pracuje, wasz urlop już się skończył. - powiedziała bawiąc się swoimi palcami.

- No tak, faktycznie. Zapomniałem. - westchnąłem - Ale nie siedzi tam całymi dniami. Musisz coś wiedzieć więcej.

- Nic mi nie mówiła. - odparła po czym spojrzała w okno.

- Dziwnie się zachowujesz. - uniosłem brew do góry. Nie odpowiedziała.
Do sali wszedł lekarz i kazał jej wyjść.

Adrian pov.

Dotarłem do naszego mieszkania i zacząłem pakować rzeczy Igora do małej torby. Wszedłem do salonu i przetrzepałem cały pokój w poszukiwaniu jego telefonu, ale go tam nie znalazłem. Później przeszukałem też pokój Bugajczyka, aż w końcu cały dom.

- Cholera. Nigdzie nie ma tego telefonu. - powiedziałem sam do siebie i zacząłem się zastanawiać, gdzie jeszcze nie szukałem - Zaraz, zaraz...

Ostatnio byłem tutaj z Wiktorią. Ona czekała sama w pokoju. Kurwa. Musiała zabrać ten telefon. Co ona znów wykombinowała i gdzie w ogóle jest? Wyjąłem swój telefon i zacząłem dzwonić, na numer Igora, ale nikt nie odebrał. Rozłączyłem się i westchnąłem głośno. Wziąłem torbę z rzeczami i wyszedłem z mieszkania zamykając je wcześniej i udałem się do samochodu. Ruszyłem w stronę szpitala.

Po jakichś 45 minutach znów byłem pod salą przyjaciela. Wszedłem do środka, gdzie siedziała Natalia z Igorem i rozmawiali.

- Przywiozłem ci te rzeczy. - oznajmiłem kładąc torbę na ziemi.

- Dzięki wielkie. Masz mój telefon? - zapytał patrząc na mnie.

- Nie ma go w domu. Na pewno gdzieś nie zgubiłes? - próbowałem tak to rozegrać, aby nie drążył dalej tego tematu, bo co niby miałem mu powiedzieć? Prawdę? Przecież on by się załamał. Zniknięcie Wiktorii martwii już i mnie, i Natalie, to nie był dobry pomysł, aby się o tym dowiedział.

Wtedy w sali rozległ się dźwięk mojego telefonu od nieznajomego mi numeru, ale miałem pewność, że gdzieś już go widziałem. Zastanowiłem się chwilę po czym odebrałem.

- Halo?

- No witam Pana Borowskiego. - usłyszałem obcy dla mnie głos.

- Yy, przepraszam, ale z kim rozmawiam? - zapytałem, a oczy Natalii i Igora od razu powędrowały na mnie.

- Przekaż Bugajczykowi, że ma 24 godziny, aby uratować swoją księżniczkę, albo ona zginie. - zamarłem. Na moment chyba przestałem oddychać. Wszystko stało się jasne, dlaczego Wiktoria zniknęła. Ten typ od dragów ją ma.

- Gdzie ją zabrałeś? - warknąłem.

- Nie wnikaj, bo wsiąkniesz. - zaśmiał się - Igor będzie wiedział, gdzie ma się udać. Pamiętaj. 24 godziny, albo znów dam ją przelecieć moim ludziom, a później sam się nią zajmę.

- Zostaw ją w spokoju słyszysz?! - podniosłem ton. Co oni jej zrobili? Patrzyłem na Igora, który zacisnął pięści. Wiedział już, że coś jest nie tak. Natalia patrzyła na mnie pytająco.

- Czekam. - dodał i rozłączył sie.

- Kurwa!! - zaklnąłem.

- Z kim rozmawiałeś? - zapytał Igor.

- Natalia musimy mu wszystko powiedzieć. Wszystko, albo ona zginie. - odparłem chodząc w kółko po pokoju.

- Możecie mi wyjaśnić co się tutaj do kurwy nędzy dzieje?! - krzyknął szatyn.

- Igor... - zaczęła Natalia.

- Ja mu powiem. - przerwałem jej - Posłuchaj mnie. To nie tak, że Wiktoria ma w dupie co się z tobą dzieje. Siedziała tutaj odkąd tylko cie tu przywieźli. Siedziała cały czas przy tobie, płakała, trzymała cie za rękę, rozmawiała z tobą, spała przed salą na krzesłach.. - mówiłem, a on zmarszczył czoło i przyglądał mi się uważnie - Później pojechałem z nią do Piastowa, bo chciała na chwilę iść do domu, a później wracając zajechaliśmy do nas. Na stole w salonie leżała skrytka z dragami, której nie zdążyłem sprzątnąć. Spuściła wszystkie prochy w kiblu, ale zabrała ze sobą skręta i zrobiła to na tyle sprytnie, że tego nie widziałem. Później na ławce za szpitalem zjarała się tym ziołem. Przerosło ją to wszystko. Każdego dnia siedziała tutaj wtulona w ciebie i nie wiem co chciała osiągnąć biorąc to zielsko...

- Kurwa do rzeczy, gdzie ona jest? - przerwał mi nerwowo.

- Jak byłem wtedy z nią u nas musiała zabrać twój telefon. Wiesz kto do mnie dzwonił? - spojrzałem na niego. Cały drżałem na myśl o tym, że muszę mu to powiedzieć. Wkurwi się. Igor spojrzał na mnie i posłał mi pytające spojrzenie - Ten pojeb, który chciał was dopaść. Powiedział, że masz 24 godziny, aby ją uratować, albo ją zabije, mówił, że wiesz gdzie masz się udać.

- Pierdolony śmieć, zabije go! - wrzasnął na całą sale - Wychodzę stąd. - powiedział wstając z łóżka.

- Igor nie możesz, jeszcze cie nie wypisali! Znajdziemy ja, tylko powiedz gdzie mamy jej szukać. - wtrąciła sie Natalia.

- Nie ma kurwa opcji. Wyjdę na żądanie. On chce mnie. Rozkurwie tego sukinsyna! - warknął zakładając na siebie swoje ubrania.

Igor pov.

Biegłem w stronę wyjścia ze szpitala, gdy wpadłem na mojego lekarza.

- Co pan robi? Powinien Pan leżeć w łóżku.

- Wypisuje się. I to natychmiast. W tym momencie. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.

- To nie jest dobry pomysł. - próbował mnie powstrzymać.

- Prosze Pana, nie obchodzi mnie to. Proszę jak najszybciej zrobić wypis. - warknąłem.

- Prosze się uspokoić. Wychodzi pan na własne życzenie. - odparł srogo i poszedł w swoją stronę.

Po chwili obok mnie pojawił się Adrian i Natalia, po paru minutach lekarz z wypisem. Podpisałem go i jak najszybciej poszliśmy do samochodu Adriana.

- Wieź mnie pod stacje w Piastowie. - rozkazałem zapinając pasy.

- Chyba nie chcesz tam iść sam idioto? - skarcił mnie Borowski.

- Właśnie, że chce. I tak zamierzam zrobić. - odpowiedziałem odpalając papierosa.

- Wszystko będzie dobrze. - próbował mnie uspokoić.

- Szlak mnie trafi jak pomyślę, co ten fiut mógł jej zrobić! - wrzasnąłem.

- Uspokój się kurwa! - krzyknął na mnie.

- Wiktoria była załamana twoim stanem. Nawet nie chce myśleć, co mogło jej przyjść do głowy..- szepnęła Natalia.

- O kurwa.. - zaklnął Borowski.

- Co jest? - spojrzałem na niego.

- Jaki ja jestem durny.. - uderzył się z otwartej ręki w czoło - Jak wracałem z nią wtedy do szpitala wypytywała mnie o tego typa. Kim jest itd. Co jeśli ona sama się z nim skontaktowała bo chciała, żeby dał wam spokój?

- A ty oczywiście wszystko jej powiedziałeś?! - warknąłem na niego.

- Nie wiedziałem, że ona wymyśli coś tak głupiego..

- Jedź szybciej. - rozkazałem, a po kilkunastu minutach byliśmy już pod stacją w Piastowie.

- Wracajcie do domu i czekajcie tam na nas. - powiedziałem wychodząc z samochodu i trzaskając za sobą drzwiami.

Szedłem najszybciej jak mogłem do granicy Piastowa z Pruszkowem. Przysięgam, jeżeli ten chuj chociaż ją tknie, zabije go na miejscu.

***

Hej hej! 😗 Wstawiam dla was kolejną dawkę adrenaliny 😁 Mam nadzieję, że wam się podoba, czekajcie na kolejny rozdział 😚😚

🔜 NEXT

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#reto