3. Czy to jest ten Igor?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Wiktoria, otwórz te drzwi! Przepraszam, nie chciałam cie zdenerwować! - Natalia od kilku minut pukała do drzwi próbując wydostać mnie z pokoju, ale na marne.

Cały dzień tu przesiedziałam, wychodziłam tylko jak Natalii nie bylo w domu, aż w końcu zapadł zmrok. Stwierdziłam, że muszę się przewietrzyć. Tak, koniecznie.

Wciągnęłam na siebie czarne rurki i bluzę. Otworzyłam drzwi i minęłam blondynkę, która przed nimi stała. Zaczęłam zakładać buty.

- Dokąd idziesz? Serio będziesz się obrażać?! - rozłożyła bezradnie ręce.

- Natka, nie jestem już zła. - spojrzałam na nią wkładając ręce do kieszeni bluzy - Idę się po prostu przejść.

- Widziałaś, która jest godzina? - skarciła mnie wzrokiem blondynka.

- Znam się jeszcze na zegarku. - przewróciłam oczami - Nie wiem, o której wrócę. Pa!

Czekałam przed drzwiami na windę, która szybko się zjawiła i zjechałam na parter. Wyszłam z klatki i ruszyłam przed siebie zakładając kaptur na głowę. Szłam właśnie wiaduktem, a światła samochodów oświetlały mi drogę. Z wiaduktu nogi pokierowały mnie do parku przy LO. Przechodziłam chodnikiem, gdy usłyszałam śmiechy i rozmowy. Jeden z męskich głosów wydał mi się znajomy. Stanęłam w bezpiecznej odległości i obserwowałam dwóch chłopaków, którzy zawzięcie dyskutowali o czymś. Jeden z nich odszedł, przez co drugi został sam i pech chciał, że odwrócił się w moją stronę od razu mnie zauważając, a ja od razu go rozpoznałam.

- Igor? - zapytałam niepewnie.

- Wiktoria! Chodź do mnie! - szatyn machał do mnie rękami jak dziecko. Uniosłam brwi ze zdziwienia i ruszyłam w jego stronę.

- Dobrze się czujesz? - usiadłam koło szatyna na ławce.

- Mhm, ale nie siadaj tutaj! Utopisz się! Nie chcę, żebyś się utopiła, Wiktoria! - krzyknął do mnie chłopak.

- Co ty bredzisz, Igor! - spojrzałam na niego i dopiero w tym momencie zobaczyłam jego rozszerzone i czerwone źrenice.

Był naćpany.

- Co brałeś, do cholery?! - podniosłam ton.

- No nic-c. - zająkał się i położył na ławce, umieszczając głowę na moich kolanach.

- Wstawaj. - złapałam go za ramiona i ustawiłem z powrotem w pozycji siedzącej. Szatyn oparł głowę o moje ramię. - Odprowadzę cie. Gdzie dokładnie mieszkasz? - chwyciłam go za brodę i uniosłam głowę.

- Tam gdzieś. - machnął ręką przed siebie.

Świetnie. Dużo się dowiedziałam. Bugajczyk naćpany w trzy dupy. Zresztą, czemu mnie to dziwi? Mogłam się tego spodziewać.

- Igor.. - szepnęłam do chłopaka, który przestawał w ogóle kontaktować. - Ile wziąłeś? - nie odpowiedział. Westchnęłam.

- Chodź. Podnoś się. - przełożyłam sobie jego rękę przez głowę i prowadziłam do mojego mieszkania.

Musiałam go przenocować, nie mogłam przecież zostawić go na ławce w parku totalnie naćpanego. Miałam tylko nadzieję, że Natalia mnie nie zabije.

Szłam praktyczne niosąc Bugajczyka, ale jakoś udało mi się dotrzeć z nim do mojego bloku. Wsiadłam z nim do windy i gdy byliśmy już pod drzwiami, otworzyłam je zdyszana kluczem. Wniosłam go do mieszkania i zaprowadziłam na kanapę w salonie.

- Wiktoria, mogę wiedzieć co ty robisz? - usłyszałam za sobą głos przyjaciółki.

- Spotkałam go całkowicie naćpanego w parku. Nie mogłam go zostawić. On już w ogóle nie kontaktuje. - usiadłam koło chłopaka na łóżku i przykryłam go kocem.

- Czy to jest ten Igor? - zapytała blondynka siadając na fotelu.

- Mhm.. - mruknęłam opierając łokcie o kolana i przypatrując się szatynowi.

- On jest ćpunem? - uniosła do góry brew.

- Nie wiem. Ale jeżeli tak.. to muszę z nim pogadać. - spojrzałam na przyjaciółkę.

Natalia rozumiała mnie bez słów. Nie mówiła tego na głos, ale wiedziała, że boli mnie widok ćpających osób przez to, że spędziłam pół roku na odwyku i sama byłam od narkotyków kiedyś mocno uzależniona. Kiedyś to ona zbierała mnie z osiedla, aby moi rodzice mnie nie przyłapali. W końcu postawiła mi ultimatum - albo przyznam się sama rodzicom i pójdę na odwyk, albo ona im powie. Tak więc powiedziałam im, pojechałam na odwyk, a oni totalnie kopnęli mnie w dupe. Nie mam nikogo oprócz niej.

- Idź się prześpij. Rano z nim porozmawiasz. - powiedziała blondynka szeptem.

Spojrzałam jeszcze raz na Igora. Ten widok przypomniał mi siebie sprzed roku, kiedy to mnie trzeba było zbierać. Nie wiem czemu, ale nie chciałam, żeby ten chłopak zmarnował się przez ten pierdolony nałóg. To dziwne uczucie bo praktyczne go nie znam, powinien być mi obojętny.

Bez słowa wstałam i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i długo leżałam patrząc w sufit nim zasnełam.

***

Obudziłam się rano jako pierwsza. Zajrzałam do salonu, w którym w dalszym ciągu spał Igor. Podeszłam do szatyna i chwyciłam go lekko za ramiona.

- Igor! - potrzasnęłam nim - Obudź się, Igor! - powiedziałam głośniej.

Chłopak otworzył powoli oczy i w swoim tempie usiadł na łóżku.

- Kurwa.. - zaklnął pod nosem. - Gdzie ja jes.. - zaczął, ale przerwał, gdy mnie zobaczył. Spojrzałam na niego zażenowana, ale także i ze smutkiem - Wiktoria? Co ja tu robie? - zapytał szatyn wpijając we mnie swój wzrok.

- Spotkałam cię całkowicie nafukanego w parku. Zero kontaktu było z tobą. Nie chciałeś żebym siadała na ławkę, bo bałeś się, że się utopie. - wytłumaczyłam , a brązowooki spuścił głowę w dół, wyraźnie zmieszany zaistniałą sytuacją.

- Ja.. przepraszam cie. - powiedział posyłając mi krótkie spojrzenie, po chwili znów spuszczając głowę.

- Igor, co ty najlepszego robisz? - wyszeptałam patrząc na szatyna.

- Nie rozumiesz tego. I nie zrozumiesz. - burknął - Głupio mi, że widziałaś mnie w takim stanie i przyniosłaś tu jak jakiegoś menela pewnie. - spojrzał na mnie.

- Przecież nie mogłam zostawić cię totalnie spizganego na ławce. - przekonywałam go.

- Słuchaj.. Nic nie pamiętam. Był może ktoś ze mną wcześniej? - zmarszczył brwi.

- Był jakiś chłopak, ale był wcale nie w lepszym stanie od ciebie. Stałam chwilę, a on zaraz odszedł. Dopiero wtedy mnie "zauważyłeś". - westchnęłam głośno.

- Adrian.. Zajebie go. - warknął - Przyprowadziłaś do domu znajomego z pracy, który twoim zdaniem zachowuje się gorzej niż baba w ciąży?. - szatyn uniosł do góry jedną brew cytując moją wypowiedź z pierwszego dnia pracy w Big Star'ze i uśmiechnął się zalotnie.

- Ugh, przestań! - walnąłam go lekko pięścią w ramię - Zapomnijmy o tym. - uśmiechnęłam się lekko. - Mam pytanie.. - chłopak kiwnął głową na znak, że mogę pytać- Co brałeś i ile?

- Nie chcesz wiedzieć. - odpowiedział krótko.

- Jak bym nie chciała to bym nie pytała. - przewróciłam oczami - Więc?

- Amfetamine. Nie pamiętam ile. - wzruszył ramionami.

Przełknęłam głośno ślinę.

- Wszystko w porządku? - zapytał Bugajczyk.

- Tak. - odpowiedziałam starając się być jak najbardziej przekonująca.

Kiedyś prawie przedawkowałam amfetamine, dlatego wiem jak to pachnie.

- Dzięki wielkie, że mi pomogła Wiki. - szatyn spojrzał na mnie i szczerze się uśmiechnął - Jestem twoim dłużnikiem. Będę leciał na chatę. Rozkurwię tego frędzla, za to że mnie zostawił w tym parku, jak tylko wpadnę do domu.

- Lepiej idź doprowadz się do porządku. - spojrzałam na niego z grymasem na twarzy. Po jego wcześniej idealnie ułożonych włosach nie było już śladu.

- To będzie druga rzecz jaka zrobię po powrocie. - zaśmiał się i ruszył w kierunku drzwi wyjściowych. Ze swojego pokoju wyszła akurat Natalia.

- Cześć. - przywitała się z szatynem - Jestem Natalia. - podałam mu dłoń.

- Cześć, Igor. - uśmiechnął się lekko.

- Wiem, dużo o tobie słyszałam. - blondynka wyszczerzyła się. Od razu skarciłam ją wzrokiem za to co właśnie palnęła.

- Serio? - zapytał z sarkazmem Igor i spojrzał na mnie z zadziornym uśmiechem. - Do zobaczenia Wiktoria. - szatyn przybliżył się do mnie i cmoknął mnie w policzek - Jeszcze raz dziękuję. - szepnął, tak, abym tylko ja to usłyszała i wyszedł.

- Noo Wiktoria! - klasnęła w dłonie blondynka- Wczoraj tak nie było tego widać, ale teraz bardzo dobrze. Ten Igor to całkiem niezły jest, bierz się za niego!

- Oszalałaś chyba. Pracujemy razem. - odpowiedziałam poważnie, a Natalia przewróciła oczami.

- Jak uważasz. Twoja strata. - machnęła ręką i znów zniknęła w swoim pokoju.

Zamknęłam drzwi za szatynem i usiadłam w kuchni. Myśli pochłonęły mnie całkowicie. Może on wcale nie jest takim dupkiem jak myślałam?

Sądziłam tak, bo nie wiedziałam jeszcze, co wydarzy się później...

*****

CHCIAŁAM PODZIĘKOWAĆ BARDZO OSOBOM KTÓRE ZAGŁOSOWAŁY NA TĘ OPOWIEŚĆ I JĄ SKOMENTOWAŁY!

Jeżeli czytasz, a kilkoro was czyta, bo widzę 😆😉 to zostawcie w komentarzu swoją opinie. Jest to bardzo ważne dla mnie, motywuje mnie do dalszego pisania. Dzięki jeszcze raz! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#reto