7. Witam cię "bangermajster".

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie powiem, ale od samego rana moje myśli krążyły wokół mojej "randki" z Bugajczykiem. Tak, nie mogłam się doczekać, ale jednocześnie się stresowałam, ale czym? Czy takie wyjście człowieka do czegoś zobowiązuje? Jasne, że nie. To nie jest tak, że nie chce żeby między nami się ułożyło, ale wszystko w swoim czasie. Chciałabym przede wszystkim dobrze go poznać, a jest jedna kwestia, która szczególnie mnie interesuje...

***

"Ubierz się normalnie" - tak też właśnie zrobiłam. Nałożyłam czarne rurki, jakąś koszulkę w jasnych kolorach i dżinsową kurtkę.

Kończyłam poprawiać swój makijaż, kiedy do domu wróciła Natalia.


- Wow, a gdzie ty się tak stroisz? - zdziwiła się blondynka, gdy zobaczyła mnie przed lusterkiem w łazience.

- Stroje? Normalnie wyglądam. - wzruszyłam ramionami.

- Niby tak, ale jakoś tak inaczej! - krzyknęła, abym ją usłyszała, bo szła właśnie do kuchni.

- Normalnie.. - powiedziałam sama do siebie patrząc w lustro. Usłyszałam dźwięk SMS'a.
Wyjełam telefon z kieszeni dżinsów i odczytałam wiadomość.

Igor 15:55
Czekam w samochodzie na dole.

Jaki punktualny. Nawet przed czasem. Jestem pod wrażeniem, naprawdę.

- Natalia, wychodzę. - oznajmiłam przyjaciółce zakładając buty.

- Niech zgadne.. ty też masz dziś randkę? - oparła się o ścianę uśmiechając się do mnie.

- Ty się lepiej na swoją szykuj, bo nie zdążysz się wypindrzyć do tej restauracji. - zażartowałam i pokazałam jej język, na co dziewczyna się zaśmiała.

- Ja idę dopiero na 20. - przewróciła oczami - To będzie kolacja, nie zapominaj. - wytkneła mnie palcem.

- Tak czy siak, miłej randki. - uśmiechnęłam się i cmoknęłam ją w policzek.

- A ciebie Igor dokąd zabiera?

- Też chciałabym wiedzieć. - odpowiedziałam wzruszając ramionami.

- Randka tajemnica? Super. - wyszczerzyła się.

- Spadam, bo czeka na mnie już. Nie chce być spóźniona na pierwszą randkę. - posłałam jej uśmiech i wyszłam.

Zjechałam windą na sam dół. Wyszłam przed klatkę i szukałam wzrokiem BMW szatyna, aż w końcu dostrzegłam Igora opartego plecami o samochód i palącego papierosa. Był ubrany cały na czarno. To chyba jego ulubiony kolor. Tak, zdecydowanie. Włosy jak zwykle idealnie wyżelowane, a na nosie okulary przeciwsłoneczne. Co z tego, że wcale nie świeci słońce. Zaśmiałam się sama do siebie i ruszyłam w jego stronę.

- Witam cię "bangermajster". - powiedziałam przez śmiech, gdy podeszłam do chłopaka.

- Słuchałaś? - zapytał z niedowierzaniem, a na jego twarzy wymamalował się uśmiech.

- Całkiem sporo nawet. - przyznałam - To gdzie jedziemy?

- Wsiadaj. - rozkazał i otworzył przede mną drzwi od strony pasażera. Bez słowa wsiadłam do samochodu, a Igor po chwili znajdował się tuż obok mnie za kierownicą.

Odpalił silnik i dał, jak to mówią, nieźle w pizde, bo spod mojego bloku odjechał z piskiem opon, a za jego BMW aż się kurzyło.

- Jesteś szalony. - wymamrotałam patrząc w szybę przede mną.

- Boisz się? - spytał z zalotnym uśmiechem patrząc na mnie przez chwilę. A przynajmniej tak mi się wydawało, bo przez te czarne okulary nie byłam w stanie określić na czym dokładnie skupiał swój wzrok.

- Chyba żartujesz. - zaprzeczyłam od razu.

- To może szybciej? - zaproponował przenosząc wzrok na drogę i już zmieniając bieg na wyższy.

- Bez przesady może, co? - spojrzałam nerwowo na szatyna, a on zaśmiał sie ze mnie.

Jechaliśmy kilkanaście minut, aż znaleźliśmy się gdzieś za Piastowem. Bugajczyk zaparkował samochód na poboczu i wysiadł z niego, więc zrobiłam dokładnie to samo co on. Spojrzałam przed siebie i niedaleko nas znajdował się niewielki most, na który prowadziło dość strome wejście, ale nie było tragedii.

- Chodź. - powiedział szatyn wyciągając w moją stronę rękę, gdy zbliżyliśmy się do stromego wejścia. Spojrzałam na niego niepewnie i zawahałam sie - Dasz mi rękę, żebyś nie spadła z tej stromej ścieżki, czy mam cię wnieść na górę? - zażartował unosząc brwi do góry. Uśmiechnęłam się do niego i chwyciłam jego dłoń.

Nawet sobie nie wyobrażacie, jakie ciarki przeszły po moim ciele, gdy dotknęłam jego ciepłej dłoni.

Pomógł mi wejść na górę, natomiast on sam szedł w taki sposób, jakby wchodził tędy codziennie i miał wszystko obcykane.
Dotarliśmy na górę i przyznam wam szczerze, nie wiedziałam, że istnieje tutaj takie miejsce*. Z tego mostu było widać cały Piastów. Naprawdę było tu ładnie. Zechciałam w tamtym momencie zostać tutaj do momentu, aż zapadnie zmrok, wtedy musi to wyglądać jeszcze lepiej.

- Zastanawiasz się pewnie dlaczego na pierwszą randkę zabrałem cie w takie miejsce, a nie do kina, czy gdziekolwiek indziej, prawda? - spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się lekko w odpowiedzi. - To moje miejsce na ziemi. Tutaj pisałem teksty do "Moonlight" i tutaj uciekałem za dzieciaka z domu, kiedy mój stary wykłócał się z moją mamą. Ryczałem wtedy jak dziecko. To miejsce jest dla mnie bardzo ważne. - mówił patrząc przed siebie - I nigdy nie przywiozłem tu żadnej dziewczyny. - dodał przenosząc wzrok na mnie.

Znów to samo uczucie, gdy wypowiedział te słowa. Przyjemne uczucie.
Patrzyłam na szatyna nie mogąc powiedzieć nawet słowa. Przez chwilę panowała między nami niezręczna cisza, aż w końcu byłam w stanie przerwać ją pytaniem.

- Nie miałeś łatwego dzieciństwa, prawda? - nie spuściłam z niego wzroku.

- Nie. - wypuścił głośno powietrze ustami - Ojciec od zawsze miał mnie w dupie. Pił, bił mamę, zabierał jej pieniądze.. Przez niego zacząłem ćpać. Zaczęło się od zioła wieku 13 lat. Później były gorsze dragi. - powiedział, a głos zaczął mu się łamać.

- Ej, Igor.. - podeszłam do niego bliżej i spojrzałam mu w oczy - Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy to wszystko co tu powiedziałeś. O wiele więcej niż to wszystko co do tej pory mówiłeś, czy zrobiłeś. - stanęłam obok niego i oparłam głowę na jego ramieniu. Po prostu czułam, że muszę to zrobić. Szatyn pogłaskał mnie po głowie. - Wiesz, że ja też jestem ćpunką? - wyznałam szeptem ze łzami w oczach.

- Co?! - wyparował Igor i stanął naprzeciwko mnie patrząc mi głęboko w oczy - O czym ty mówisz?

- Nie urodziłam się w Piastowie. Mój dom i rodzina znajdują się w Szczecinie. Ćpałam, aż w końcu dzięki Natalii znalazłam się na odwyku, na którym spędziłam pół roku. Rodzice jak się dowiedzieli, że mają córkę ćpunkę wypieli się i nie chcą mnie znać. Dlatego przeniosłam się do Piastowa, do Natalii. - powiedziałam załamanym głosem, a po moim policzku spłynęła łza.

Szatyn bez zastanowienia przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił głaszcząc po głowie. Poczułam jak złożył delikatny pocałunek na czubku mojej głowy. Nie myślałam teraz o niczym. Zacisnęłam w pięściach materiał jego ciemnej bluzy i wtuliłam się w niego. Czułam się najbezpieczniejsza na całym świecie.

- To dlatego zgarnełaś mnie wtedy z tego parku, prawda? - zapytał po chwili ciszy nie przestając mnie przytulać.

- Też, ale bez względu na to, czy doświadczyłam tego samego co ty, czy nie i tak bym ci wtedy pomogła, nie zostawiłabym cie tam. - wyszeptałam przytulona do niego.

- Spójrz na mnie. - poprosił a ja odkleiłam się od niego i spojrzałam mu w oczy - To już nie wróci. Wyszłaś z tego, rozumiesz? Ciebie to już nie dotyczy. - powiedział troskliwym głosem.

- A ty? - pociągnęłam nosem - Ciebie dotyczy. Dalej w tym siedzisz. Nie chce, żebyś to robił.

- Nie będę, obiecuję. - przełknął głośno ślinę, co wywołało we mnie wrażenie, że dużo go kosztowało to, co przed chwilą mi obiecał.

- Bardzo ci będzie ciężko? - zapytałam z grymasem na twarzy.

- Nie. - odpowiedział stanowczo - Wcześniej nie musiałem rzucać tego gówna, a teraz przynajmniej mam dla kogo je rzucić. - uśmiechnęłam się i znów do niego przytuliłam.

***


- Serio nazywają cie skarpeciarzem? - zapytałam Bugajczyka, gdy siedzieliśmy tyłem do siebie, on oparty o moje plecy, a ja o jego.

Zrobiło się już całkiem późno, ale wcale nam to nie przeszkadzało. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy już dobre kilka godzin.

Igor zaśmiał się na moje pytanie.

- Tak, serio. Wiesz, całkiem niedawno, jak jeszcze nie pracowałaś z nami, to jakiś gówniarz rozpoznał mnie z YouTube'a i zrobił mi zdjęcie za kasą jak sprzedawałem skarpetki. - opowiadał dalej się śmiejąc, przez co nie mogłam wytrzymać i też się zaśmiałam - Później wpuścił te fote do neta i tak się zaczęło z tym "skarpeciarzem". - wyjaśnił.

- Wiesz co ci powiem? - zaczęłam - Słucham trochę tego rapu, ale nigdy nie wpadłam na żaden twój kawałek w internecie.

- Może po to, żebyś nie zwariowała na moim punkcie wirtualnie, tylko żebyś mogła to zrobić w życiu realnym. - zgrywał się, a ja zaśmiałam się.

- Tak myślisz? - odwróciłam się do niego przodem, przez co przywitałam się z jego plecami. Uderzyłam go lekko pięścią w plecy, aby się odwrócił. Od razu zrozumiał moją sugestie i odwrócił się do mnie przodem.

- Tak właśnie myślę. - odpowiedział - To jedyne wytłumaczenie. - uśmiechnął się.

- Dziwi mnie to, że nie zrobiło się o tobie jeszcze głośno. Twoje kawałki są zajebiste. - stwierdziłam.

- To mój cel. Żeby właśnie ktoś mnie zauważył. Jestem w trakcie nagrywania i pisania nowych rzeczy. Dużo pomysłów mam też w głowie, których nie przelałem jeszcze na kartki. - odpowiedział patrząc na miasto, które wyglądało stąd obłednie po ciemku.

- To chyba tylko kwestia czasu, jak ktoś do ciebie napisze i zaproponuje ci współpracę.

- Razem z moim hypmenem też na to liczymy. - odpowiedział przenosząc na mnie wzrok.

- Masz hypmena? - zapytałam z uśmiechem.

- Tak. Adrian. Ten którego chciałem Ci przedstawić ale... - nie dokończył, bo zaczęłam się głośno śmiać. Szatyn zmarszczył czoło i posłał mi pytające spojrzenie. Niestety nie byłam w stanie mu odpowiedzieć, bo poważne rozbawiło mnie to, o czym właśnie się dowiedziałam.

- Wiki, o co chodzi? - zapytał, a na jego twarz wdarł się uśmiech.

- Znam tego Adriana. - odpowiedziałam, gdy już się uspokoiłam - Ale to nic, jak ci coś zaraz powiem, to nie uwierzysz.

- No mów. - popędzał mnie - A skąd ty go w ogóle znasz?

- Gdzie pracuje Adrian? - zapytałam unosząc brwi do góry, z moich ust nie znikał uśmiech.

- W jakiejś dużej firmie. Ale nadal nie rozumiem o co chodzi. - przechylił głowę na bok i wpatrywał się we mnie zaciekawiony.

- Twój hypmen pracuje w tej samej firmie co moja Natalia. - uśmiechnęłam się szeroko - I wiesz co jeszcze ci powiem? - zapytałam a chłopak pokiwał nerwowo głową. Był straszne zniecierpliwiony odpowiedzi - Oni są właśnie w tym momencie na randce. - przez chwile chłopak mi nie odpowiedział tylko wpatrywaliśmy się w siebie , aż w końcu zaczął się śmiać, a ja razem z nim.

- Mówisz poważnie? To sukinsyn, nic mi nie powiedział. - odpowiedział przez śmiech.

- Ja się dowiedziałam wczoraj. Poszli do jakiejś restauracji na kolacje. - oznajmiłam, gdy już opanowałam śmiech.

- No tak. To całkiem w jego stylu. Może i zaćpa czasem, rzadko, ale czasem, to mimo wszystko jeśli chodzi o kobiety jest właśnie taki. Ma do nich szacunek. Zawsze wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Zresztą, z pracą jest podobnie. - wyjaśnił - Jak widzisz, trochę inaczej niż ja.

- Jesteśmy do siebie tacy podobni, Igor. - spojrzałam na niego - No zobacz.. Oboje nie mamy za ciekawie z rodzicami, nigdy nie mieliśmy jakiegoś w miarę normalnego związku i oboje wylądowaliśmy na kasie w Big Star'ze. - chłopak zaśmiał się - W dodatku siedzimy tutaj i obojgu nam jest o wiele lepiej, niż jak byśmy poszli do jakiejś właśnie restauracji. - przewróciłam oczami i też się zaśmiałam.

- Masz rację, ale kiedyś cie tam zabiorę. - powiedział z uśmiechem patrząc mi w oczy.

- Serio? - zapytałam po czym przygryzłam dolną warge.

- Mhm. Też chciałbym się w końcu przekonać, jak wygląda randka w restauracji. - stwierdził, a ja się zaśmiałam.

- Jesteś niemożliwy. - palnęłam - Boli mnie już dziś brzuch ze śmiechu przez ciebie. - spojrzałam na niego z uśmiechem, po czym zerknęłam na zegarek - Aż szkoda, że już jest tak późno i powinnam wracać do domu. - posmutniałam.

- Wracajmy. - powiedział po czym wstał i pomógł mi zrobić to samo.

Wróciliśmy do samochodu i rozmawiając całą drogę dotarliśmy po około 20 minutach pod mój blok. Wysiadłam z samochodu, a Igor za mną i odprowadził mnie pod samą klatkę. Otworzyłam drzwi kluczem, po czym odwróciłam się w stronę Bugajczyka. Zrobił kilka kroków w moją stronę zmniejszając odległość między nami.

- Dziękuję za rozmowę i za wszystko, że w ogóle zgodziłaś się na to spotkanie. - powiedział patrząc mi w oczy.

- Wiedz, że chętnie zrobiłabym to jeszcze raz. - uśmiechnęłam się ciepło.

Jeden z kącikow ust szatyna powędrował lekko do góry, tak jak wtedy, kiedy pierwszy raz się przy mnie uśmiechnął w Big Star'ze, gdy miałam rozmowę o pracę. Nachylił się i delikatnie pocałował mnie w policzek. Dlaczego on musi tak ładne pachnieć?

- Do jutra. - szepnął i odsunął się.

- Do jutra. - odpowiedziałam z uśmiechem i weszłam do klatki zamykając drzwi za sobą.

Weszłam do windy i przez całą drogę na moje piętro nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który widniał na mojej twarzy. Wysiadłam z windy i otworzyłam z klucza drzwi. W domu nikogo nie było. Natalia nie skończyła jeszcze swojej randki. Ja postanowiłam ogarnąć się szybko i powędrować do łóżka.

Wróciłam z łazienki do pokoju i wzięłam do ręki telefon. Na ekranie wyświetliła mi się nieodczytana wiadomość.

Igor 23:58
Cieszę się, że mi zaufałaś. Dziękuję

Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym odpisałam.

Ja 00:03
To ty zrobiłeś większy postęp dzisiaj i to ja dziękuję. Dobranoc 😘

Wszystko wydawało się być takie idealne. Nigdy się nie czułam tak jak teraz. Chyba nawet nikt mnie w życiu tak nie uszczęśliwiał swoją obecnością. Tak bardzo bym chciała, żeby to się nigdy nie skończyło. Moje rozmyślenia przerwał sen.

***

* - miejsce, które opisuje główna bohaterka (wzgórze, most, z którego jest widok na cały Piastów) oczywiście nie istnieje, a przynajmniej jako mieszkanka sąsiedniej miescowości Piastowa nigdy takiego nie widziałam XD Jest ono fikcyjne 😌

Przepraszam, że dodaje rozdział tak późno, ale mam bardzo dużo nauki , wybaczcie 😢 Postarałam się chociaż nadrobić ilością słów - ponad 2000. Podzielcie się swoim zdaniem jak zwykle 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#reto