CZ.2 12. Chyba jesteś moim aniołem.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Trochę się zasiedzieliśmy, będziemy już wracać. - powiedział Igor patrząc na zegarek wskazujący godzinę 20:30.

- Ale daj spokój, Igor, gdzie będziecie jechać o tej porze aż do Piastowa, zostańcie do jutra. - zaproponowała kobieta. Igor spojrzał na mnie pytająco, a ja uśmiechnęłam się do niego i skinęłam głową.

- No dobrze, to zostaniemy. - zgodził się, na co jego matka bardzo się ucieszyła.

- Przynajmniej raz nie będę sama w tym wielkim domu. - zaśmiała się - Igor wiesz, który pokój? - zapytała wskazując palcem do góry, tak jakby chciała wskazać piętro wyżej.

- Tak, chyba się nie zgubię w tym labiryncie korytarzy. - wzruszył ramionami z uśmiechem.

Chwycił mnie za rękę i poszliśmy na górę. Znaleźliśmy się w przestronnym korytarzu z białymi panelami. Bugajczyk podszedł do jednych z drzwi i wszedł do pokoju, który kolorystycznie był podobny do korytarza.

- Czyli śpimy razem? - zapytałam z uniesionymi brwiami siadając na dwuosobowym łóżku.

- Jeżeli nie chcesz to mogę spać w innym pokoju. - spojrzał na mnie.

- Nie chce. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko, co odwzajemnił. Szatyn podszedł do mnie i usiadł obok mnie na łóżku.

- Chce ci podziękować. - powiedział odwracając wzrok w moją stronę.

- Nie rozumiem.. za co? - zdziwiłam się.

- Za wszystko. Za to, że tu jesteś, że chciałaś przyjechać, za to, że udajesz dalej moją dziewczynę, czego oczywiście wolałbym żebyś nie musiała udawać, ale przede wszystkim za to, że wierzysz dalej we mnie, bo to jest dla mnie bardzo ważne, twoje zdanie bardzo się dla mnie liczy. Chcę Ci jeszcze powiedzieć, że w pewnym sensie stałaś się dla mnie wzorem do naśladowania, jeżeli chodzi np. o narkotyki, bo jesteś silniejsza niż kto kolwiek mógłby sobie to wyobrazić. Dziękuję. - wyszeptał ostatnie słowo.

- Nie wiem co powiedzieć. - odparłam po chwili ciszy - Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy to, co powiedziałeś przed chwilą. - spojrzałam na niego - Mnie cieszy już sam fakt, że nie chcesz się poddać. I to powinna być dla ciebie największa nagroda.

- Wiesz co? Jak teraz sobie pomyślę o tym, co powiedziała dziś moja mama, że mnie naprawiłaś, to powiem ci, że ktoś po raz pierwszy nazwał to poprawnie tak, jak powinno to brzmieć. Gdybyś nie pojawiła się w moim życiu nic by się w nim nie zmieniło.

- A wiesz czego ja bym chciała? - zapytałam, a on pokręcił głową na "nie" - Żebyś przestał już wracać do przeszłości i tego co było, bo tego akurat nie da się już odkręcić, a żebyś skupił się na tym, żeby teraz poukładać sobie wszystko. - wyjaśniłam, a na jego ustach pojawił się uśmiech.

- Chyba jesteś aniołem. - odparł swoim zachrypniętym głosem, na co ja się zaśmiałam.

- Dlaczego tak uważasz?

- Nikt oprócz mojej mamy w życiu nie miał do mnie takiej cierpliwości.

- Chyba nabrałam jej przede wszystkim przez ten rok, gdy wróciłam do Szczecina. - przyznałam - Nie wiem, czy to zauważyłeś, ale ta przerwa dobrze nam zrobiła.

- Myślę, że tak. Dobrze to na nas wpłynęło, ale jednak przypłaciliśmy rozstaniem. - westchnął.

- Tak chyba musiało być, żeby to wszystko mogło się naprawić. - uśmiechnęłam się lekko.

- A tak właściwie to mogę cię o coś spytać? - skinęłam głową w odpowiedzi - Ty też chcesz naprawić to co było między nami, czy po prostu jesteś tu, bo kiedyś byłem kimś ważnym w twoim życiu i po prostu został ten sentyment? - zapytał, a ja w zasadzie znałam odpowiedź i nie chciałam jej już dłużej przed nim ukrywać.

- Igor, myślę, że znasz odpowiedź na to pytanie. - przechyliłam głowę i zaczęłam przyglądać mu się uważnie.

- W sumie to już sam nie jestem pewny. Nie chce na ciebie naciskać, ale z drugiej strony bardzo długo już trzymasz mnie w niepewności i robisz jednocześnie rzeczy, które wskazywałyby na to, że nadal coś do mnie czujesz, a też takie, które raczej tych uczuć nie okazują. - odparł gestykulując w charakterystyczny dla niego sposób rękami, a ja westchnęłam głośno na jego słowa.

- Nigdy nie przestałam cię kochać, rozumiesz? Nigdy. Nawet na sekundę. I pytanie, czy chciałabym to wszystko naprawić jest naprawdę pytaniem retorycznym, ale rozumiem, że mogłeś mieć wątpliwości, bo zachowywałam się raczej w sposób dwuznaczny i mogłeś różnie to odebrać. Ale tak, chcę to naprawić i gdyby tylko udało się to zrobić byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie. - po tych słowach poczułam jakąś taką wewnętrzną ulgę.
Od dawna to wszystko leżało mi na sercu i chciałam mu powiedzieć o tym, jednak miałam wrażenie, że nic z tego nie wyjdzie i to jest bez sensu. Teraz, gdy zrozumiał już swoje błędy wiem, że jest duża szansa na to, że będę umiała ponownie mu zaufać.

- Jeżeli oboje się postaramy to obiecuję, że ten stary Igor już nie wróci. - powiedział - Tym razem odejdzie na zawsze.

***

Rano pożegnaliśmy się z mamą Igora i ruszyliśmy w stronę Piastowa. Po powrocie do domu doprowadziłam się mniej więcej do ładu.

- Igor, idę na chwilę do Natalii i Adriana. - oznajmiłam szatynowi, który właśnie pisał coś w swoim domowym studiu - Przepraszam, nie chciałam Ci przeszkadzać.

- W porządku, nie przeszkadzasz. - uśmiechnął się.

- To pójdę już. - dodałam wskazując palcem na drzwi wyjściowe, a on skinął głową.

Udałam się do mieszkania Borowskich. Zapukałam do drzwi , które otworzył mi Adrian i od razu wpuścił mnie do środka.

- Myśleliśmy, że wrócicie jeszcze tego samego dnia, którego pojechaliście do Katowic. - uśmiechnął się do mnie.

- Gadałeś już z Igorem? - zaśmiałam się.

- No tak. Powiedział, że mniej więcej wszystko sobie wyjaśniliście. - powiedział wchodząc do salonu, a ja za nim. Na sofie siedziała Natalia.

- Wiki, hej. - przywitała mnie blondynka.

- Hej, możemy pogadać? - zapytałam.

- Jasne, od tego jestem. - uśmiechnęła się.

- Zostawić was same? - zapytał Borowski.

- Nie, zostań. - odpowiedziałam i poklepałam wolne miejsce obok mnie - Przemyślałam wszystko jeszcze raz i chce powiedzieć Igorowi o dziecku.

- Najwyższa pora. - westchnął.

- Tylko, że najpierw chce mieć pracę. Przynajmniej do momentu aż będę mogła pracować. Muszę coś znaleźć. Nie chce żeby musiał dawać mi pieniądze. Wiecie o co chodzi.

- Mój szef nadal szuka asystentki, jeśli byłabyś zainteresowana. Mogę podpytać. - odezwała się blondynka.

- Naprawdę? To by była fajna opcja. - uśmiechnęłam się do niej.

- No i pracowalibyśmy we trójkę. - poruszył zabawnie brwiami szatyn.

- No właśnie. - przytaknęła przyjaciółka - Jutro mam na rano, więc wieczorem dam ci odpowiedź.

- Dziękuję. - posłałam jej ciepły uśmiech.

- Nie ma za co, już ci mówiłam, że zawsze Ci pomogę. - objęła mnie ramieniem.

- Dobra, to ja będę lecieć. Dziękuję wam za rozmowę. - powiedziałam wstając.

- Przestań dziękować. - przewrócił oczami Borowski i oboje odprowadzili mnie do drzwi.

- Do zobaczenia. - pożegnałam się z nimi i wyszłam.

***

Gdy wróciłam Igora nie było w mieszkaniu, więc odpaliłam sobie film na laptopie i straciłam całkowicie rachubę czasu. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 23:18. Zadzwoniłam do Bugajczyka, ale nie odebrał i tak jeszcze kilka razy. Zaczęłam się martwić. Nagle usłyszałam jak ktoś przekręca zamek w drzwiach. Podbiegłam do przedpokoju, a w drzwiach stanął poobijany Igor z krwawiącym nosem.

- Boże, co ci się stało?! - krzyknęłam, gdy tylko go zobaczyłam. Podeszłam do niego i chwyciłam za brodę przyglądając się jego krwawiacej twarzy.

- Boli. - syknął przez zaciśnięte zęby.
Wyminął mnie i poszedł do salonu, zgarniając po drodze ręczniki papierowe. Usiadł na sofie i zaczął przecierać nimi nos. Patrzyłam na niego z grymasem na twarzy. Nie wyglądało to dobrze.

- Igor.. - zaczęłam znowu - Kto ci to zrobił?

- Myślałem, że ta akcja jest już dawno zamknięta, ale jak widać co się odwlecze to nie uciecze. - parsknął przytrzymując sobie papier przy nosie.

- Możesz jaśniej? - zmarszczyłam czoło.

- Ludzie mojego ojca. - gdy rzucił to hasło miałam najgorsze myśli w głowie.

- Co? Po tak długim czasie? - zdziwiłam się - Za co ci to zrobili?

- Mój ojciec miał jakieś niedokończone porachunki i długi. Wracałem od Gruchy, a oni we trzech złapali mnie w parku przy LO. Próbowałem się bronić, czy chociaż wyrwać i spierdalać, ale jeden na trzech... wyobraź to sobie. - westchnął - Rozkurwie coś zaraz!! - wrzasnął.

- Przestań, nie krzycz. - próbowałam go uspokoić.

- Nie mogę. Dlaczego akurat ja musze mieć takie życie, a mój ojciec musiał być jebanym kretaczem i oszustem. - warknął.

- To nie jest twoja wina.

- Daj spokój. Nie mam ochoty o tym kurwa gadać. - odpowiedział z naciskiem i wyszedł z salonu zamykając się w swoim pokoju i już z niego nie wyszedł.

***

Obudziłam się rano jako pierwsza. Siedziałam w kuchni jedząc śniadanie, gdy wszedł tu też Igor. Miał podpuchnięte oko i nos. Spojrzałam na niego krótko bez słowa i znów wróciłam do jedzenia.

- Przepraszam. - powiedział zachrypniętym głosem siadając przy stole. Podniosłam na niego wzrok, ale nie odpowiedziałam - Słyszysz?

- Słyszę. - odpowiedziałam oschle.

- Jesteś zła? - zapytał przechylając głowę na bok i patrząc na mnie.

- Nie jestem. - westchnęłam i podniosłam się ze stołka, aby umyć naczynie po śniadaniu.

- Chyba jednak jesteś. Byłem wkurwiony tym co się wczoraj stało, nie powinienem był wyładowywać swojej złości na tobie. - tłumaczył się.

- Naprawdę nie ma o czym mówić. Rozumiem to. Nie chciałeś gadać, okej. - powiedziałam patrząc na niego przez ramię - Tylko teraz zostaje kwestia tego, czy to co się wydarzyło wczoraj się już nie powtórzy.

- Nie wiem, ale znasz mnie. Nie pozwolę się tak traktować. - zacisnął pięści.

- Ale błagam nie nakręcaj się już. - skarciłam go.

- Dobrze. - westchnął głośno.

Skończyłam myć naczynie i stanęłam naprzeciwko niego opierając się o blat szafki.

- Słabo to wygląda. - powiedziałam patrząc na jego twarz.

- Wiem, mam nadzieję, że szybko zniknie, bo nie wyjdę tak na scenę w piątek.

- To nie jest teraz najważniejsze. - przewróciłam oczami.

- Ale bardzo ważne. Wyobrażasz sobie, żebym stanął w takim stanie przed setkami ludzi? - pytanie retoryczne - Nie. Ja też nie. - odpowiedział sam sobie, a ja pokiwałam tylko z niedowierzaniem głową.

W tym momencie dostałam SMS'a od Natalii.

Natalia 10:11
Wiktoria przyjedz do mnie do firmy na 12. Szef chce się z tobą spotkać jak najszybciej!

- Cholera! - krzyknęłam.

- Co się stało? - zapytał szatyn marszcząc czoło.

- Muszę być za dwie godziny w Warszawie w firmie u Natalii, a nie jestem w ogóle ogarnięta, do tego to jest spory kawałek drogi i nim tam dojadę minie półtorej godziny. - jęknęłam.

- Po co musisz tam jechać?

- Natalia załatwiła mi pracę, muszę tam być na rozmowie. - wyjaśniłam idąc szybko do łazienki, w której zaczęłam się malować.

- Spokojnie. Zawiozę cie. Będzie szybciej. - zaproponował stając oparty o ścianę w przedpokoju i przyglądając mi się.

- Super, dzięki wielkie. - odpowiedziałam nakładając na siebie szybko makijaż.

Po 15 minutach byliśmy gotowi do wyjścia. Wyszliśmy z mieszkania w kierunku samochodu i pojechaliśmy pod firmę.

***

Weszłam do wielopiętrowego wieżowca po czym udałam się w kierunku windy, gdy akurat spotkałam moją przyjaciółkę elegancko ubraną, jak zwykle zresztą w tej pracy.

- Czeka już na ciebie. Kojarzy cię z tego spotkania, co byłaś odebrać moje dokumenty. Jest raczej pozytywnie nastawiony, powinno się udać. - zapewniła mnie od razu.

- Mam nadzieję. - westchnęłam nerwowo.

- Trzymam kciuki. - pokazała mi swoje zaciśnięte palce i kopneła kolanem w tyłek na szczęście.

- Dzięki. - odpowiedziałam wsiadając do windy.

Igor pov.

Czekałem pod firmą na Wiktorie już ponad godzinę. Miałem ogromną nadzieję, że uda jej się zdobyć te prace. To miejsce wygląda na porządne. W końcu coś dla niej, a nie kasa w sklepie odzieżowym.

Paliłem papierosa przy samochodzie, gdy zobaczyłem Wiktorie idącą w moją stronę, jednak jej mina nie wskazywała nic dobrego.

- I jak? - zapytałem, gdy stanęła obok mnie. Patrzyła w ziemię i nie odpowiedziała na moje pytanie - Wiktoria , udało się? - dopytywałem.

- Tak! - krzyknęła z radości - Mam tę pracę. - odpowiedziała i rzuciła mi się na szyję.

- Nie wykręcaj mnie tak więcej. - skarciłem ją z uśmiechem, gdy się ode mnie odkleiła.

- Chciałam cie potrzymać jeszcze trochę w niepewności. - przewróciła oczami - Wracajmy do domu. Muszę ci coś powiedzieć...

***

Ostatni rozdział z maratonu. 💪 Późno, wiem, ale ważne, że jest, udało mi się go skończyć ! 👌💋

🔜 NEXT

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#reto