CZ.3 6. Szlag mnie trafia przez niego.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miesiąc  później
Igor pov.

Wiktoria od miesiąca chodzi na te spotkania do Grupy Anonimowych Narkomanów. Cała ta terapia bardzo jej pomaga i byłbym zadowolony, gdyby nie jeden problem, który nazywa się Daniel.

Dziś byłem w studiu, a Wiktoria na kolejnym spotkaniu. Wróciłem później, a jej nadal nie było w domu. Dzwoniłem do niej od godziny, ale nie odbierała, włączała się poczta. Byłem wkurwiony, miałem w głowie najgorsze myśli.

Kuba był u Adriana i Natalii, więc wyszedłem z mieszkania, gdy pod blok akurat podjechał czarny mercedes. TEN KURWA MERCEDES. Myślałem, że mnie chuj strzeli, gdy zobaczyłem, że Wiktoria z niego wysiada, a ten kutas za nią. Chciał ją objąć, ale strząchnęła jego ręce.

Upierdole mu te łapska przy samej dupie.

Bez słowa ominąłem Wiktorie i ruszyłem w jego kierunku z zaciśniętymi pięściami. Miałem przyspieszony oddech i aż kipiałem ze złości.

- Igor! - złapała mnie za rękę.

- Puść.  - warknąłem i wyrwałem się z jej uścisku.

- Igor do cholery opanuj się. - znów mnie złapała tym razem za przedramie i pociągnęła w swoją stronę.

W tym momencie samochód odjechał.
KURWA!

- Ja mam się opanować? Ja mam się do kurwy nędzy opanować?! - krzyknąłem - Czemu masz wyłączony telefon? Czemu tak długo wracałaś i przede wszystkim czemu kurwa wracałaś z nim?!

- Uspokój się.  - podeszła bliżej mnie i chwyciła moją twarz w swoje dłonie - Pociągi się zepsuły, a nawet nie mogłam do ciebie zadzwonić, bo telefon mi się rozładował. - tłumaczyła patrząc mi głęboko w oczy.

Wziąłem kilka ciężkich oddechów i wypuściłem powietrze ustami. Otuliła mnie rękami i zacisnęła palce na moich barkach. Położyła głowę w zagłębieniu mojej szyi, a ja nie mogłem wykonać żadnego ruchu, po prostu nie umiałem lub nie chciałem. Byłem tak bardzo wkurwiony. 

- Zajebie go. - wysyczałem przez zaciśnięte zęby.

- Ciiii, już dobrze. - głaskała mnie po plecach.

To mnie uspokaja. Uwielbiam to. Uwielbiam ją. Nie umiem się długo na nią złościć. Przytuliłem ją mocno do siebie i nie puszczałem. 

- Kocham Cie. Najbardziej na świecie. Szlag mnie trafia przez niego.

- Nic mnie nie łączy z nim, naprawdę. - spojrzała mi w oczy. Czułem jak do moich napływają łzy. 

- Wiem o tym, ale wiem też, że on chce mi ciebie odebrać, czuje to. - spojrzałem w dół i wtedy zostałem złamany.  Po moich policzkach spłynęły łzy, które ona zaczęła wycierać.

- Kochanie, proszę.  - wyszeptała - Nie chce go. Chcę tylko ciebie. Nikogo innego. - po tych słowach pocałowała mnie, a ja odwzajemniłem jej pocałunek pogłębiając go.

Jest moja. I tylko moja.

"Moje ego to nie bajka, często przez nie mam koszmary
Stary, diabeł na ramieniu sprawdza, tylko czy ma ciary
Kurwa, chyba go przerażam, chcesz to weź se go na bary
Bo widzi co tu odwalam i dla niego nie do wiary, to [...]"

Wiktoria pov.

Igor poszedł odebrać Kubę od Adriana i Natalii, a ja wróciłam do domu. Bugajczyk chodzi ostatnio ciągle poddominowany, widzę, że jest w chuj zazdrosny. Nie ukrywam, że jestem świadoma tego, że Daniel jest mną zainteresowany, ale on wie, że mam chłopaka i możemy być tylko przyjaciółmi, otwarcie mu o tym powiedziałam. Czasem się zapędza, ale wtedy przypominam mu jakie są nasze relacje. Z drugiej strony nie dziwię się Igorowi, że tak reaguje. Pewnie reagowałabym podobnie.

Co ja kurwa w ogóle mówię..oczywiście, że reagowałabym podobnie.
A nawet jeszcze gorzej.

Wzięłam prysznic, umyłam wlosy czekoladowym szamponem, ubrałam piżamę i czekałam na chłopaków w salonie przy jakimś teleturnieju, gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To SMS. Od jakiegoś numeru, którego nie miałam zapisanego.

882452426 22:30
Cieszę się, że mogłem cie odwieźć, dziękuję 😘

Aha? Po treści wiadomości widać, że jest to SMS od Daniela, tylko...skąd ma mój numer? Ja mu go nie podałam, ale od razu zapisałam jego.

Ja 22:33
Daniel, skąd  masz mój numer?

Daniel 22:35
Spokojnie, znam jedną z dziewczyn, z którymi kiedyś pracowałaś w firmie, więc mi podała. Bardzo chciałem  go mieć.  Przepraszam.

Nie odpisałam już na to. Nie wiedziałam co. Bałam się z nim pisać, nie chce żeby zrobił sobie jakiejś nadziei.

Zamek w drzwiach przekręcił się i po chwili usłyszałam śmiech Kuby. Poszłam do przedpokoju, a chłopiec od razu ucieszył się na mój widok.

- Mama! - zapiszczał i podbiegł do mnie.

- Maluszek mamusi wrócił. - podniosłam go na ręce i obrociłam dookoła własnej osi, na co zareagował głośnym śmiechem - Ciii. - położyłam palec na swoich ustach - Już jest późno, wiesz misiu? - cmoknęłam synka w jego małe czółko. Postawiłam go na podłodze, a on pobiegł do salonu - Nie uciekaj, zaraz idziesz się kąpać! - zawołałam za nim.

Nawet sobie nie wyobrażacie ile to dziecko ma w sobie energii. MNÓSTWO.

Spojrzałam na Igora, który był smutny.

Wszystko twoja wina głupia.

Podeszłam do niego bliżej i spojrzałam się w jego oczy.  Najpiękniejsze jakie widziałam. Uśmiechnęłam się do niego lekko. Jego kąciki ust też delikatnie się podniosły.

- Kocham Cie, wiesz? Nigdy nie przestanę.  - powiedziałam nie spuszczając z niego wzroku.

Szatyn zmniejszył odległość między nami i mocno mnie do siebie przytulił. 
Przecież tylko on jest mi potrzebny do szczęścia i nasz syn. Kocham ich najbardziej na świecie. Życie bym za nich oddała.  Bo niby kogo mam oprócz nich? Nikogo. Mamy tylko siebie. Siebie nawzajem. Nikogo więcej. Nie daje mu powodów do zazdrości, ale wiem, że i tak nic to nie zmienia.

- Ja Ciebie też, bardzo. Najmocniej. - szepnął nie przestając mnie przytulać.

- Zajmę się tylko Kubą i wracam do ciebie, okej? - spojrzałam na niego, a szatyn skinął głową.  Uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w usta, po czym wróciłam po synka do salonu.

- Chodź tutaj łobuzie. - wzięłam go  na ręce i podrzuciłam do góry. 

Oplótł rączki wokół mojej szyi i zaniosłam go do łazienki. Nalałam trochę wody do wanny, po czym wsadziłam do niej Kubę i zaczęłam go myć.  Chłopiec cieszył się i uderzał rączkami w wodę rozchlapując przy tym.

- Kuba, rozlewasz wodę.  - zwróciłam mu uwagę, a on spojrzał na mnie tymi swoimi dużymi brązowymi oczami.

Identyczne do oczu Bugajczyka, przysięgam. Czekoladowe kulki wpatrywały się we mnie. Uśmiechnęłam się, a Kuba zrobił to samo znów zaczynając rozchlapywać. Wyjełam go z wanny i zawinęłam w ręcznik, po czym zabrałam do salonu, gdzie przebrałam go w piżamę. Następnie złapałam jego małą rączkę i zaprowadziłam do sypialni, gdzie siedział Igor. Chłopiec od razu do niego podbiegł. Strasznie go kocha.  Nic dziwnego. Ja kocham go równie mocno.

- Mama cie umyła, mały brudasie? - zażartował bujając Kubę na kolanach.

Zaśmiałam się pod nosem na te słowa.  Uwielbiam na nich patrzeć. Są tacy słodycy i kochani. Moje dwa skarby.

- Chodź synku, spać. - wziął go na ręce i włożył do jego łóżeczka. Przyglądałam się temu z uśmiechem. 

Kuba położył się, a Igor głaskał go po głowie. Po chwili stało się coś, co kompletnie mnie zszokowało. Bugajczyk zaczął śpiewać Kubie kołysankę.

"W górze tyle gwiazd,
w dole tyle miast.
Gwiazdy miastu dają znać,
że dzieci muszą spać.

Ach śpij, kochanie.
Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz – dostaniesz.
Czego pragniesz, daj mi znać,
ja Ci wszystko mogę dać.
Więc dlaczego nie chcesz spać?

Ach śpij, bo nocą,
kiedy gwiazdy się na niebie złocą,
wszystkie dzieci, nawet złe,
pogrążone są we śnie,
a Ty jeden tylko nie."

Gdy skończył śpiewać Kuba już spał. Nie miałam słów, aby opisać jakie uczucie mi teraz towarzyszyło.  To było takie...urocze.

Szatyn odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął, co odwzajemniłam. Po chwili wstał i usiadł obok mnie na łóżku po turecku, tak jak ja. Chwycił moje obie dłonie w swoje i spojrzał na mnie. 

- Jak to zrobiłeś? - zapytałam spoglądając krótko na śpiącego Kubę. 

- Lubi kiedy mu śpiewam.  - uśmiechnął się lekko.

- Ja też lubię.  Zaśpiewasz coś dla mnie? - zapytałam szeptem.

Odwrócił mnie tyłem do siebie , usadził między swoimi nogami i objął w talii rękami, po czym zaczął mi śpiewać do ucha:

"Witam, znów kolejny dzień
Dawaj mi, bo pengi chcę, chcę
Nie chcę już na ręcznym, nie
Ale też nie chodzi, że chciałbym tylko kończyć w niej
Chciałbym dostać sms, w którym ona kocha mnie
Odpowiedzieć "Ja Cię też"
Życzyć jej miłego dnia, nawet do niczego jak jest, to brak
Jej, niech to szlag
Siedzę z ziomkami i znowu bakamy, już tak od tygodnia
Jak wracam nocami, w lodówce też pustki zjadamy, jest bomba
Wory pod oczami, to my pod bletkami, to nic, że nie mamy
Zbyt hajsu, bo jak już coś wpadnie, spalamy to wnet
Spalamy to gnie, choć cieszę japę
To wiem, że mi czegoś brakuje, bo nie ma tu jej
A chciałbym mieć w końcu kogoś
Przy kim się obudzę, bo liżę ojej [...] "

Spojrzałam na niego i pocałowałam, najpierw powoli, a później coraz bardziej pogłębialiśmy nasze pocałunki. 

- Pójdę do łazienki szybko się ogarnąć i idziemy spać, hm? - powiedział, gdy przestalismy się całować.
Skinęłam głową, a on znów mnie pocałował i wyszedł z pokoju.

Wrócił po jakichś piętnastu minutach w samych bokserkach. Pokój wypełnił się zapachem jego perfum i żelu pod prysznic. Położył się obok mnie i okrył nas szczelnie kołdrą. Wtuliliśmy się w siebie.

- Dobranoc kochanie. - usłyszałam cichy szept - Kocham Cie. - poczułam jego ciepłe usta na moim ramieniu.

Odwróciłam się w jego stronę i ułożyłam głowę w zagłębieniu jego szyi.

- Ja ciebie też, dobranoc.

Igor pov

Obudził mnie rano Kuba. Wziąłem go do kuchni i zrobiłem śniadanie jemu, sobie, a na Wiktorie czekało na blacie.

Po zjedzeniu wziąłem talerz, na którym znajdowały się francuskie tosty i poszedłem z Kubą do sypialni. Wiktoria nadal spała. Położyłem talerz na stoliku nocnym, a Kubę posadziłem sobie na kolanach. 

- Widzisz skarbie jaką masz śliczną mamę? - powiedziałem do chłopca - Najpiękniejszą na świecie. - Kuba klasnął w rączki i zaczął się śmiać, przez co obudził Wiktorie. 

Na jej twarzy pojawił się grymas, na co się cicho zaśmiałem. Przetarła twarz rękami i otworzyła oczy. Uśmiechnęła się od razu na nasz widok.

- Dzień dobry. - odwzajemniłem jej uśmiech.

Jest taka idealna rano. Bez makijażu, nieułożone włosy. Ma delikatną skórę i tak naprawdę żaden makijaż nie jest jej potrzebny.

- No hej. - szepnęła cicho zaspanym głosem z uśmiechem podnosząc się do pozycji siedzącej  i pogłaskała Kubę po rączce. 

- Zrobiliśmy ci śniadanie. - wskazałem ruchem głowy na stolik nocny.

Spojrzała na niego, a później na mnie z podejrzanym usmieszkiem.  Wzięła talerz do rąk i przyjrzała się temu co na nim się znajdowało.

- Tosty francuskie? - zaśmiała się - Zaskakujesz mnie. Pamiętam jak uczyłam cie robić sałatkę. Dziękuję.  - spojrzała na mnie czule i cmoknęła w policzek.

- No widzisz , jeszcze nie raz cie zaskocze. - poruszyłem śmiesznie brwiami na co ona zareagowała śmiechem. 

Postawiłem Kubę na podłodze a on poszedł w stronę swoich zabawek.

- Jedziesz dziś do studia? - zmieniła temat jedząc.

- Tak, właśnie zaraz wychodzę.  A ty..masz dziś terapię? - spojrzałem na nią i znów mi się przypomniała wczorajsza akcja. 

Pierdolony kutas

- Nie, dziś nie. - odpowiedziała i wzięła kolejną porcję posiłku do ust.

Nie przestawałem jej się przyglądać.

- Czemu tak na mnie patrzysz? - zaśmiała się.

- Bo jest na co. - oparłem łokieć na kolanie a na nim głowę i dalej na nią patrzyłem. 

- Nie żartuj.  Wyglądam okropnie rano. - machnęła ręką jak to miała w zwyczaju.

- Wyglądasz najlepiej rano. Najchętniej to bym cie zjadł, gdyby nie to, że właśnie zjadłem sześć takich testów. - odparłem, a ona wybuchnęła śmiechem.

Kocham ten śmiech

- Jesteś niemozliwy. Chodź no tutaj do mnie. - wyciągnęła ręce w moją stronę, a ja przysunąłem się do niej bliżej. Zarzuciła mi ręce na szyję i wtuliła we mnie, a ja w nią. 

Mógłbym nigdy jej nie puszczać



🔜 NEXT 🙈💎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#reto