CZ.3 9. Napiszę dla niej piosenkę.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tydzień później
Igor pov

- I jak? Zaplanowałeś wszystko? - zapytał Borowski, gdy tylko wpadł do mojego mieszkania.

Wiktoria pojechała z Natalią na zakupy, a ja siedziałem w domu z Kubą i zastanawiałem się nad zaręczynami...

Chyba mnie nie pojebało do reszty , prawda?
ReTo chce się chajtać.
Możecie się śmiać, chuj w to.

- Adi, nie mogę tego zrobić sobie ot tak. To musi być naprawdę coś wyjątkowego. Nie oświadcze jej się w domu. - westchnąłem.

- To co planujesz?

- Nie zrobię tego dziś. Mam pewien pomysł, ale potrzebuję kilku dni, żeby to ogarnąć.

- Igor kurwa, ty i te twoje wymijające odpowiedzi.- przewrócił oczami - Może tak coś więcej mi powiesz o tym twoim "pomyśle". - zrobił w powietrzu znak cudzysłowia.

- Restauracja. Muzyka. Tylko ja i ona. - odpowiedziałem po chwili.

- Ty i restauracja? - zaśmiał się.

- Przestań się do chuja śmiać. - skarciłem go wzrokiem.

- Dobra, dobra. Sorry. - uniosł ręce w geście niewinności, a po chwili znowu wybuchnął śmiechem.

- Ale z ciebie debil. - przewróciłem oczami.

- Daj spokój, po prostu rzadko cie widywałem w garniaku i jakoś mi to nie pasuje. - powiedział nie przestając się śmiać.

- Kiedyś zabrałem ją na randkę do restauracji.

- No tak, faktycznie.- przytaknął - Jeżeli chodzi o zaręczyny to masz rację, to dobry pomysł.

- Mam jeszcze jeden plan. Napiszę dla niej piosenkę.

- Ty chyba żartujesz? - wytrzeszczył oczy - Dobra, przyznaję, to jest genialne.

- Nie musisz tego mi mówić, ja to wiem. - odparłem dumny z siebie.

- Tylko nie spierdol tego. - wytknął mnie palcem.

- Oo, dzięki. Ty to umiesz dodać otuchy. - powiedziałem z sarkazmem.

- Zawsze do usług. - zaśmiał się - Aha, Grucha kazał ci przekazać, że jutro musimy wyjechać godzinę później na koncert, bo ma coś do załatwienia. - zmienił temat.

- Spoko, nie ma o czym mówić. - wzruszyłem ramionami - Byle byśmy byli na czas we Wrocławiu.

- O to się nie martw.

Po chwili do kuchni, gdzie siedziałem z Adrianem, wszedł Kuba.

- Tatuś, jeśtem głodny. - stał w progu z grymasem i zabawkowym samochodem w ręku.

- Już cie zaraz nakarmię słońce. - odpowiedziałem.

- Wy to go rozpieszczacie, że nie wiem. - uniosł do góry brwi Borowski - Co go nie widzę, to ma nową zabawkę.

- Ostatnio ty mu kupiłeś pluszaka pedała. - spojrzałem na niego.

- Aj tam, od razu pedała. - wywrócił oczami - Dzieciaki lubią takie rzeczy, prawda Kuba? Podobał ci się prezent od wujka?

- Tak! - odpowiedział i podszedł do Adriana, a ten wziął go na kolana.

Patrzył na niego jakby był jego synem.

- No co się tak gapisz? Niedługo będziesz miał swojego. - zaśmiałem się.

- Albo swoją. - dodał.

- Możliwe. - odpowiedziałem i wstałem z krzesła.

Podszedłem do blatu i zacząłem robić jedzenie dla Kuby. Usadziłem małego w jego fotelu i postawiłem mu miskę z jedzeniem przed nosem.

- To co szkrabie, jesz sam, czy cie nakarmić? - uśmiechnąłem się do synka.

- Siam źjem. - chwycił łyżkę do rączki i zaczął jeść.

- Zdolny chłopak. - pochwaliłem go - Po tatusiu. - dodałem i przyglądałem mu się jak je.

Patrząc na niego miałem wrażenie, jakbym patrzył na siebie za dzieciaka. Wiem, ciągle to powtarzam, ale z dnia na dzień jest coraz bardziej podobny do mnie.

- Kuba to twoje oczko w głowie, co? - odezwał się Borowski. Uśmiechał się półgębkiem patrząc na mnie.

- Bardzo widać? - zaśmiałem się.

- Cholernie. - skinął głową - Jest do ciebie bardzo przywiązany, nie da się ukryć. Wpatrzony jak w obrazek.

- To mój mały klon. - uśmiechnąłem się szczerze - Ale oczy ma po Wiktorii.

- Właśnie, zaraz powinny wrócić. - Borowski spojrzał na zegarek - Już po 19.

W tym momencie usłyszałem jak drzwi do mieszkania otwierają się z klucza. Do środka wpadła Wiktoria i Natalia, śmiejąc się. Były całe obładowane torbami.

- Cześć wam! - powiedziała melodyjnie Wiktoria i cmoknęła mnie w usta, a później przywitała się z Adrianem i Kubą.

- Oszalałaś do reszty. - zacząłem się śmiać widząc ilość toreb, które miała w rękach.

- Nie przesadzaj. - machnęła ręką, na co przewróciłem oczami.

- A co wam tak do śmiechu? - zapytał Borowski.

- Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak bardzo brakowało mi tej idiotki. - powiedziała przez śmiech Natalia.

- Uważaj na słowa! - wytkneła ją palcem Wiktoria i obie wybuchnęły śmiechem, po czym wyszły do salonu.

- Baby. - podsumowałem.

Wyjąłem Kubę z fotela, a on pobiegł do salonu za dziewczynami.

Wiktoria pov

- Zbankrutuje kiedyś przez ciebie, zobaczysz. - pogroziłam palcem blondynce.

- Czasem każdy może zaszaleć, daj spokój. - uśmiechnęła się do mnie - Mówiłaś już Igorowi, że chcesz otworzyć własną klinikę?

- Nie, jeszcze nie. - odpowiedziałam.

Od kilku dni załatwiam sprawy związane z moim zawodem. Chcę wrócić do pracy, tylko tym razem w swoim zawodzie. Nie chce pracować w klinice publicznej, bo nie chce zarabiać najniższej krajowej, celuje trochę wyżej.

- Kiedy mu powiesz? - zapytała.

- Nie wiem, może nawet dzisiaj, albo jutro..- wzruszyłam ramionami - To jeszcze nic pewnego, powiem mu jak będę miała stuprocentową pewność, że to wypali.

- Będzie z ciebie dumny, jak my wszyscy zresztą. - spojrzała na mnie szczerze.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i przytuliłam ją.

Do pokoju wszedł Kuba.

- Mama, pobafiś się zie mnom? - zapytał swoim słodkim głosikiem.

- Pewnie kochanie, przynieś jakąś grę. - mrugnęłam do chłopca, a on poszedł do pokoju obok.

- Dobra kochana, my będziemy się zbierać, robi się późno. - odezwała się blondynka wstając z kanapy.

Poszła do kuchni i pogoniła Adriana, aby zbierał się razem z nią. Po chwili oboje wyszli.

- To jakie plany na wieczór? - poczułam na mojej talii dłonie szatyna. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego.

- Nie wiem jak ty, ale ja mam zapewniony wieczór przy grze. - wskazałam palcem na Kubę, który stał obok nas z grą w rękach patrząc na nas swoimi dużymi, brązowymi oczami.

Bugajczyk spojrzał na chłopca i zaśmiał się, po czym popatrzył na mnie z miłością.

- Zagram z wami.

- No co ty? - zaśmiałam się.

- Jutro jadę w trasę na cały weekend, chce się wami nacieszyć. Aż trzy dni nie będę was widział i się stęsknię. - zrobił minę zbitego psa.

Pogłaskałam go po policzku i cmoknęłam w usta. Wzięłam Kubę za rączkę i poszliśmy we trójkę do salonu. Usiedliśmy na dywanie i zaczeliśmy grać.

Cały czas się śmialiśmy i wygłupialiśmy. Nawet nie wiedzieliśmy kiedy zleciały aż dwie godziny.

- Chyba kończymy na dziś co Kuba? - spojrzałam na synka a on posmutniał - Ej, kochanie nie smuć się. Tata jedzie jutro do pracy i musi się wyspać wiesz? - posadziłam sobie go na kolanach i przytuliłam.

- Zawsze chciałem żeby tak było. - usłyszałam głos Igora.

- Jak? - zdziwiłam się.

- Tak jak teraz. Żeby każdy dzień, a chociaż wieczór wyglądał jak ten. Odkąd Kuba się urodził chciałem, żebyśmy stworzyli prawdziwą rodzinę. - wyjaśnił poważnie.

- Jedyne co mogę ci obiecać, to to, że już na pewno zawsze tak będzie. - spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się szczerze.

Wstałam i wzięłam Kubę na ręce.

- Idziemy się myć łobuzie. - powiedziałam do synka i poszłam z nim do łazienki.

Wykąpałam go i wypuściłam z łazienki, po czym sama wzięłam prysznic. Po wyjściu z wanny przebrałam się w piżamę i zmyłam makijaż.
Wróciłam do pokoju a łazienkę zajął Igor.

- Chyba czas spać, co kochanie? - podeszłam do Kuby, który ledwo patrząc na oczy, bawił się zabawkami.

Chłopiec skinął głową na "tak" i wyciągnął w moją stronę rączki. Wzięłam go na ręce i włożyłam do jego łóżeczka. Siedział i patrzył na mnie.

- Kocham Cie bardzo. - powiedziałam i pogłaskałam go po rączce, która mnie trzymał.

Po chwili położył się na poduszce, a ja starałam się go uspać. Nuciłam mu kołysankę, którą tak lubi, gdy śpiewa mu ją Igor. Po kilku minutach zasnął.

Usiadłam na łóżku i czekałam aż Igor wróci z łazienki.

Od ponad miesiąca nie ćpasz, znów z tego wychodzisz. Dla nich. Nawet cie nie ciągnie, nie potrzebujesz tego.

Dobrze wiedziałam dlaczego nachodziły mnie takie myśli. Bo było zupełnie odwrotnie. Nie raz jestem na gładzie i chętnie bym coś wciągnęła albo sobie wstrzyknęła, ale nie mogę. Całe leczenie poszło by na marne, a ja nie mogę znów zawieść wszystkich.

Moje rozmyślenia przerwał wchodzący do pokoju szatyn. Spojrzał na śpiącego Kubę i uśmiechnął się do mnie.

- Szybko zasnął.

- Bez twojej kołysanki chyba by się nie obeszło. - przewróciłam oczami i zaśmiałam się.

Bugajczyk zawtórował mi i usiadł obok mnie na łóżku.

- Chciałabyś mieć jeszcze jedno dziecko? - zapytał nagle.

Spojrzałam na niego wielkimi oczami i aż mnie zatkało.

- Kiedyś tak.

- Za jak długo? - uśmiechnął się.

- No chyba raczej nie teraz. - zaśmiałam się.

- Ja bym teraz chciał mieć córkę. - oparł głowę na łokciu i spojrzał na swoje dłonie.

- Naprawdę chciałbyś mieć drugie dziecko? - patrzyłam na niego niedowierzając.

- Drugie i trzecie, czwarte, a nawet piąte. - podniosł na mnie wzrok.

To brzmiało tak szczerze, ale nadal nie mogłam uwierzyć, że on naprawdę to mówi.
Złapałam go za rękę i przysunęłam się do niego.

- Jesteś cudownym ojcem, wiesz?

- Nadal mam wrażenie, że coś robię nie tak. Mimo, że jestem nim już ponad dwa lata to ciągle czuje, że coś robię źle. - wyszeptał.

- No co ty mówisz? Spójrz na niego. - popatrzyliśmy oboje na śpiącego Kubę - Widzisz? Jest jaki jest dzięki tobie. A jest wspaniały. Tak naprawdę przecież ty go wychowywałeś przez dwa lata. - spojrzałam na szatyna.

- Było mi tak strasznie ciężko, kiedy nie było ciebie. - przyznał dalej patrząc na Kubę.

- Wiem, przepraszam. - przytuliłam swoją głowę do jego i oplotłam ręce wokół jego szyi, a on objął mnie rękami w talii i przycisnął lekko do siebie - Ale dałeś sobie radę, nawet nie wiesz jaka dumna jestem z ciebie. - cmoknęłam go w czoło.

- Zawsze chcę, żeby miał więcej niż miałem ja jako dzieciak. Oddałbym mu wszystko. - odparł szczerze przenosząc na mnie wzrok.

- Niczego mu nie trzeba , ma wszystko. - uśmiechnęłam się lekko.

- A ty? - westchnął - Jesteś szczęśliwa?

- Najbardziej na świecie. - odpowiedziałam, po czym złożył krótki pocałunek na moich ustach - Chodź spać, jutro przecież jedziesz.

Położyliśmy się do łóżka, a ja ułożyłam głowę na klatce piersiowej Bugajczyka. Po chwili oboje zasneliśmy.



🔜 NEXT 💍💎💎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#reto