CZ.4 1. Wszystko będzie dobrze.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kolejny dzień zaczyna się tak samo. Wstaje rano z łóżka po nieprzespanej nocy. Zmrużyłam oko może na godzinę lub dwie.

Sprawdziłam od razu telefon, czy nie przyszła może jakaś wiadomość w sprawie Igora, ale nie, nie ma nic.

Kuba nadal śpi, więc na spokojnie poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro.

Szczerze?

Nie chciałam oglądać tego widoku.

Dlaczego?

Po prostu od pół roku nie ma dnia, abym nie płakała chociaż przez chwilę. Gdy jestem z Kubą staram się tego nie robić, bo nie chce go stresować, ale i tak wiele razy już widział mnie jak płacze.

Podkrążone oczy, wory pod nimi i zapadniete policzki.

Odejdź od lustra bo pęknie.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je, a przed nimi stał Adrian. Odsunęłam się od drzwi i wpuściłam go do środka.

- Wiktoria, jak ty wyglądasz..- spojrzał na mnie oczami pełnymi żalu - Jadłaś coś? - zapytał chwytając mnie za dłoń i sadzając na stołku po czym zaczął szukać czegoś do jedzenia w lodówce.

- Nie mam ochoty jeść. - odpowiedziałam szeptem patrząc martwo w jeden punkt.

- Wiki błagam cie - stanął naprzeciwko mnie i chwycił za ramiona - Musisz się wziąć w garść. Kuba na to wszystko patrzy. - powiedział patrząc mi prosto w oczy. Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać jak dziecko.

- Adrian, ja nie mogę. Szlag mnie trafia rozumiesz? Nie umiem normalnie funkcjonować, nie wiem co się z nim dzieje, gdzie jest, czy żyje w ogóle. - mówiłam przez łzy nie odrywając się od Borowskiego nawet na chwilę.

- Nie płacz, znajdziemy go obiecuję ci to. - głaskał mnie po głowie - Też się o niego martwię, bo nie wiem co się stało, codziennie o tym myślę.

- Nie wiem już co mam robić. - spojrzałam na niego - Każdego dnia mam ochotę wyjść i nie wrócić, skończyć po prostu to wszystko, tak cholernie się boję, że on nie wróci. - po moich policzkach spłynęły kolejne łzy - Nadal tu jestem tylko ze względu na Kubę. Nie mogę go zostawić.

- Spójrz na mnie. - chwycił moją twarz w obie swoje ręce i spojrzał na mnie - Pomożemy Ci okej? Uwierz mi, Igor jest dla mnie jak brat, wiesz przecież o tym. Nie odpuszczę dopóki go nie znajdę. Chłopaki tak samo. Zaufaj mi. - powiedział nie odrywając ode mnie wzroku.

- Ja..- zaczęłam po czym westchnęłam - Ja po prostu nie wiem co mam już robić. Jestem bezsilna i to najbardziej mnie przytłacza. - wytarłam łzy ze swoich policzków.

- Nie możesz być teraz sama. Weź jakieś rzeczy swoje i Kuby, zamieszkasz z nami na jakiś czas. - podszedł znów do lodówki i wyjął z niej pomidora, ser i szynkę. Następnie wyjął chleb i po chwili podstawił mi pod nos dwie kanapki z ciemnego pieczywa.

- Adrian to nie jest dobry pomysł. Zostanę tutaj, dam sobie radę. Też macie dziecko, Maja potrzebuje teraz waszej uwagi i czasu..

- Powiedziałem już coś. - przerwał mi.

- Uwierz mi, naprawdę sobie poradzę, Adi..- jeknęłam.

- Nie chce słuchać żadnych wymówek. Nie wyjdę stąd bez was. Rozumiesz? - wytknął mnie palcem.

Spojrzałam na niego i westchnęłam głośno przymykając powieki. Nie zamierzał odpuścić.

- Ehh rozumiem. Dobrze.

- No, a teraz proszę zjedz to. - wskazał głową na kanapki , które mi zrobił.

- Muszę? - zapytałam patrząc na niego z grymasem.

- Musisz.

Przewróciłam oczami i zaczęłam jeść mimo, że w ogóle nie miałam na to ochoty.

***

- Wszystko spakowałaś? - zapytał Borowski stojąc przy drzwiach z dwoma dużymi torbami.

- Tak, jeżeli czegoś będzie mi brakować to po prostu po to przyjdę. Przenoszę się tylko dwa bloki dalej, a nie na drugi koniec Polski. - zauważyłam.

- Dobrze już dobrze. Chodźmy. - wziął nasze torby i wyszedł z nimi.

Wzięłam Kubę za rękę i wyszliśmy z mieszkania. Zakluczyłam je po czym weszliśmy wszyscy do windy i zjechaliśmy na parter.

Ruszyliśmy w stronę bloku Adriana i Natalii. W ich mieszkaniu byliśmy po niecałych dziesięciu minutach.

W progu od razu przywitała nas Natalka.

- Kochana..- powiedziała i od razu mnie do siebie przytuliła - Jak się trzymasz? - zapytała patrząc na mnie.

- Tak jak widać. - spuściłam wzrok na swoje dłonie.

- Wszystko będzie dobrze. - pogłaskała mnie po ramieniu.

- Tak, będzie..- szepnęłam i czułam że zaraz znowu się rozpłaczę - Pójdę rozpakować rzeczy moje i Kuby do pokoju. - dodałam, na co blondynka skinęła głową.

Wzięłam Kubę za rękę i zaprowadziłam go do pokoju. Zaczęłam rozpakowywać nasze rzeczy, gdy usłyszałam cichy płacz chłopca.

- Co się dzieje Kuba? - podeszłam do chłopca i od razu posadziłam sobie na kolanach.

- Tata mnie nie kocha, bo mnie ziośtawił. - przetarł oczy rączkami.

- Słoneczko to nie prawda. - odpowiedziałam od razu patrząc z żalem na swoje dziecko.

- To kiedy wlóci? - znów zaczął płakać.

Serce pękało mi na miliony małych kawałeczków. Nawet nie wiecie jaki to ból, gdy wasze dziecko mówi takie rzeczy.

Przytuliłam Kubę do siebie.

- Nie może tu na razie być, wiesz? - pocałowałam go w czoło - Wyjechał do pracy, ale wróci, zobaczysz, już niedługo. - uśmiechnęłam się, aby przestał płakać. Poskutkowało. Przestał. Owinął rączki wokół mojej szyi i wtulił się we mnie.

Czułam się gorzej niż kiedykolwiek. Najgorzej. Musiałam okłamywać własnego syna. To co widzę codziennie w jego oczach i słyszę w jego głosie sprawia, że obwiniam się o to wszystko, że nie pomogłam Igorowi, mimo że kompletnie nie miałam o niczym pojęcia.

Pojechał do studia razem z Adrianem, Kacprem i Gruchą. Wyszedł z niego najpóźniej, bo chciał w ciszy dopracować kolejny numer. Najprawdopodniej ktoś czekał na niego przed studiem, ale nie ma żadnych dowodów. Ktoś był tak sprytny, że zakradł się do budynku, gdy nikogo nie było i uszkodził monitoring. Przez to praktycznie nie wiadomo co tam zaszło. Policja przypuszcza tylko po śladach butów, które ktoś tam zostawił, ale to dużo nie świadczy. Myśleliśmy, że to żaden dowód, a te ślady mogą należeć do któregoś z chłopaków, ale policja miała jakieś swoje sposoby i okazało się, że należą do kogoś innego. Tyle, że każdy może mieć takie buty. Teoretycznie dalej jesteśmy w dupie i nie możemy nic zrobić co sprawia, że mam ochotę zrobić komuś krzywdę. Chciałabym, aby ten koszmar już się skończył.

Igor, gdzie jesteś? ..

Tak jak obiecałam, wracam 😊 Uprzedzam tylko, że rozdziały będą trochę krótsze, ponieważ jak sami wiecie pisze też drugą książkę i po prostu ciężko jest pisać obie, ale postaram się, żeby wszystko grało. 🔥

🔜 NEXT








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#reto