CZ.4 22. Tato, wiem kiedy kłamiesz.
Wiktoria pov
Chciałam na spokojnie o wszystkim pomyśleć więc zadzwoniłam do szefa, że dziś popracuje w domu i dokończone papiery przyniosę po weekendzie , a co trzeba prześlę jeszcze dziś mailem.
Zabrałam się za te papiery, by mieć to z głowy i wieczorem zadzwonić do taty. Przejrzałam całą teczkę tej papierkowej roboty i wiecie co? Im dłużej tam pracuje tym bardziej zastanawiam się czemu oni tak marnują drzewa na ten papier?
SZANUJMY DRZEWA!
Wszystko zajęło mi około trzech godzin. Wysłałam co trzeba a reszte ukończoną schowałam do teczki i włożyłam do odpowiedniej półki w biurku, gdzie znajowały sie wszystkie moje dokumenty.
Dochodziła godzina dwudziesta pierwsza więc wykąpałam Kube, zrobiłam mu kolację i położyłam do łóżka.
- Ziaśpiewaś mi kołysiankę? - zapytał chłopiec patrząc na mnie swoimi zmęczonymi już oczkami.
- Chyba jesteś już na to za duży, co? Czas się od tego odzwyczaić Kubuś. - zaśmiałam się cicho pod nosem.
- No plosie, ziaśpiewaj, mamusiu..- jęknął po czym ziewnął.
- No dobrze. - zgodziłam się po czym zaczęłam cicho śpiewać tę kołysanke co zwykle.
Po chwili chłopiec zasnął. Przykryłam go szczelnie kocykiem i wyszłam do kuchni. Usiadłam przy stole i wzięłam do ręki telefon odblokowywując jego ekran.
Teraz nadszedł ten czas..
Chwila prawdy..
Wybrałam numer do taty i zadzwoniłam. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci... myślałam, że już nie odbierze i miałam się rozłączyć, ale w ostatniej chwili odebrał.
- Cześć córeczko, stało się coś, że dzwonisz tak późno? - zapytał zmartwionym głosem.
- Tato, mogę cię o coś zapytać? - odparłam po chwili ciszy.
- No pewnie, o wszystko. - odpowiedział z pewnością.
- I odpowiesz mi szczerze?
- Oczywiście.
- Żadnych kłamstw? - dopytywałam.
- Wiki, mów do rzeczy, o co chodzi? - zapytał lekko poddenerwowany.
- Czy ty i mama... - zawahałam się.
- Czy my, co?
- Czy to możliwe, abym miała siostrę? - zapytałam, a w słuchawce usłyszałam tylko cisze - Halo, tato jesteś?
- Tak, jestem. - odpowiedział zszokowany.
- Więc..? Czy to może być prawda?
- Wiki, nie.. - jego głos zadrżał.
- Tato, wiem kiedy kłamiesz.- powiedziałam pewnie, a on westchnął głośno do słuchawki.
- Córeczko, to nie jest rozmowa na telefon, nie uważasz? Co ty znów wymyśliłaś?
- Czyli to prawda...
- Tego nie powiedziałem. - poprawił mnie od razu - Przyjadę w niedzielę, okej?
- Dobrze..pa. - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
W tym momencie nabrałam pewności, że tata coś przede mną ukrywa. Nie umie kłamać, przeważnie tego nie robi. Ale o co w tym wszystkim chodzi? Skoro mama zaszła jeszcze raz w ciąże, to czemu nie mogła zostawić tego dziecka?
Arek... gdyby był inny i nie musiałabym przez niego posuwać się do tego, co zrobiłam, mogłabym z nim o tym porozmawiać. Był ode mnie kilka lat starszy, musiałby coś pamiętać. Ale to znaczyło tylko jedno...że on o tym wiedział i, że też mnie oszukał.
Ale teraz to nieważne. Jak tylko o nim myślę, przypomina mi się wszystko co się stało, a chce jak najszybciej o tym zapomnieć , mimo że minęło tyle czasu.
Ponownie odblokowałam telefon i napisałam wiadomość do Igora.
Do: Igi
O której będziesz?
Od: Igi
Myślę, że tak do północy się uwiniemy, więc przed 1. Stało się coś kochanie?
Do: Igi
Nie, po prostu tęsknię i chciałabym pogadać..ale jestem zmęczona trochę, więc jeśli nie wysiedzę to pogadamy rano. Słuchaj.. przepraszam za to, że rano tak się uniosłam.. nie chciałam tego.
Od: Igi
Postaram się wrócić wcześniej, ale nie mogę ci tego obiecać.. mamy sporo rzeczy do nagrania jeszcze. Ale chociaż sprobuje. Nie przejmuj się , nie jestem zły , nigdy się na Ciebie nie gniwam , a przynajmniej nie długo. Kocham Cię , bardzo ❤
Do: Igi
Ja Ciebie też ❤
Odłożyłam telefon i poszłam pod prysznic. Umyłam się, po czym to samo zrobiłam z włosami. Wyszłam z wanny i wytarłam sie ręcznikiem, a następnie założyłam piżamę. Wytarłam dokładnie włosy, po czym je rozczesałam i swobodnie opuściłam na plecy i ramiona. Udałam się do pokoju, gdzie usiadłam wygodnie na łóżku po turecku. Wyjęłam stare zdjęcia i zaczęłam je oglądać. Na pierwszym zdjęciu od razu po otworzeniu albumu było moje zdjęcie z tatą. Było ich kilka. Na niektórych byłam ja z Arkiem, czy Arek z tatą, lub my wszyscy łącznie z mamą. Minęły dobre dwie godziny, gdy uważnie przeglądałam każde zdjęcie. Na następnym była mama. Tylko mama. Wyjęłam zdjęcie z foli i patrzyłam na nie z bliska.
- Ile bym dała mamo, żebyś tu była.. - szepnęłam i poczułam jak obraz przed oczami mi się rozmywa, a do oczu napływają łzy.
Po chwili spłynęły po moich policzkach i poczułam jak duże i ciepłe ręce otulają mnie i przyciągają do siebie. Nie musiałam nawet podnosić wzroku, po perfumach już wiedziałam kto to. Nie usłyszałam jak wrócił. Zresztą, kto inny mógłby to być?
Wtuliłam sie w bluze szatyna i rozpłakałam jeszcze bardziej.
- Kochanie co sie dzieje? Czemu płaczesz? - zapytał głaszcząc mnie po włosach.
- Gdyby tu była pomogłaby mi. - odparłam mocząc materiał jego bluzy.
- O czym mówisz? Co się stało?
- Dzwoniłam do taty.. - powiedziałam wycierając łzy.
- Czyli jednak.. - westchnął patrząc na mnie smutno.
- Tak - przytaknęłam- I wiesz co? Nie zaprzeczył. To znaczy, zaprzeczył, ale kłamał, bo zaraz powiedział, że to nie na telefon.
- Mogę mieć rację? - zapytał nieśmiało - Julka może być twoją siostrą?
- Myślę, że tak. - odparłam patrząc przeszklonymi oczami przed siebie.
Szatyn ponownie mnie objął mocno do siebie tuląc. Pocałował bardzo delikatnie czubek mojej głowy i głaskał po plecach.
- Nie płacz, to taki powód do płaczu, że być może masz siostrę? - zapytał cicho szepcząc do mojego ucha.
- Nie o to chodzi..- odkleiłam sie od niego i spojrzałam mu w oczy - Jeżeli to prawda to przecież oszukali mnie, a ta dziewczyna? Ona nawet nie ma o tym zielonego pojęcia, jestem pewna..
- Wszystko sie jakoś ułoży, słońce. - pogłaskał zewnetrzną stroną swojej dłoni mój policzek - Pomogę ci.
- Kocham cie tak strasznie, wiesz? - powiedziałam zapłakanym głosem - Gdyby nie ty nie miałabym o wielu rzeczach pojęcia, na przykład o tym. Bardzo cię kocham - dodałam i własnowolnie owinęłam ręce wokół jego szyi po czym ułożyłam głowę w jej zagłebieniu.
Zacisnął dłonie wokół mojej talii składając delikatne pocałunki na moich ramionach i w zagłębieniu szyi.
- Ja ciebie też bardzo kocham. - szepnął jeszcze mocniej mnie przytulając - Jesteś moim całym światem. - spojrzał na mnie lustrując całą moją twarz i poprawiając włosy za ucho - Połóż się. Jutro na spokojnie pogadamy, okej? Ja tylko szybko skocze pod prysznic i do ciebie wracam.
Skinęłam głową, po czym ułożyłam sie wygodnie na poduszce pod kołdrą. Igor wyszedł z pomieszczenia i nie było go jakieś piętnaście minut. Przez ten czas nie udało mi się zasnąć.
- Nie śpisz jeszcze? - usłyszałam zachrypnięty głos Bugajczyka. Wszedł do sypialni w samych bokserkach a zapach jego perfum uniósł się lekko w całym pomieszczeniu.
- Jakoś nie mogę. - westchnęłam.
Po chwili szatyn wślizgnął się pod kołdrę obok mnie i objął mnie rękami.
- Teraz pójdzie łatwiej. - pocałował czule moje usta - Dobranoc skarbie.
🔜 NEXT
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro