CZ.4 24. Stary, musisz się ze mną napić. Teraz.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Igor pov

Tego jest już naprawdę za wiele. Nie mam do niej siły. Nie mam na to WSZYSTKO JUŻ KURWA SIŁY. Nienawidzę tego śmiecia i Wiktoria dobrze o tym wie, ale nie... Ona jest najmądrzejsza na świecie, gdyby chociaż raz mnie posłuchała...ten jeden jedyny raz. Czy proszę o tak wiele?

Wyszedłem z klatki otwierając jej drzwi z impetem przez co obiły się o ścianę. Nie wsiadłem do samochodu. Czułem, że dziś będzie to bez sensu. Wyjąłem telefon i wybrałem numer do Adriana.

- Siema stary, co jest grane? - usłyszałem jego głos w słuchawce.

- Borowski, pod twoim blokiem, za minute. - rzuciłem i rozłączyłem się.

Ruszyłem od razu w kierunku bloku Adriana. Na miejscu byłem tak jak mówiłem - po minucie. Stanąłem pod klatką, pod którą po chwili pojawił się Borowski.

- Ej Bugajczyk, co z tobą? - zapytał marszcząc czoło widząc mój stan.

- Ja go kiedyś kurwa zabije. - warknąłem chodząc w te i z powrotem.

- Łołołoł. - pojawił sie przede mną i chwycił mnie za ramiona - Kogo?

- No jak myślisz?! - wrzasnąłem wyrzucając ręce w powietrze - Fabiana!

- Poczekaj, na spokojnie. O co chodzi?

- Mówiłem mu, że ma się trzymać z dala od Wiktorii, a on co zrobił? - zapytałem z kpiną - Zbliżył sie do niej ponownie. Mało tego, ale też i do Kuby. Czemu ona jest taka kurwa oporna. Powiedz mi, wytłumacz czemu?

- Igor..- zaczął i westchnął - Nie możesz tak się zachowywać, nie tędy droga.

- To co mam zrobić? Już nie pamiętasz co przez niego się stało kilka lat temu? Boje się, po prostu się o nich boję.. - kucnąłem i schowałem twarz w dłoniach.

- Stary, to było już dawno, ludzie się zmieniają.. wiem, że może ciężko ci w to uwierzyć, bo fakt, rzadko tak się zdarza, ale może warto..

- Co warto? Mam się z nim zaprzyjaźnić na nowo? I co? Udawać że nic sie nie stało? Adrian, przez niego zginęła niewinna dziewczyna, pamietasz co wtedy się działo na tej imprezie? Sam mało nie zesrałeś się w majtki, bo bałeś sie o własne życie.

- Wiem, rozumiem cie doskonale, naprawdę. Ale ona chyba dostrzegła w nim tą lepszą stronę. - westchnął i kucnął obok mnie.

- I tym najbardziej się przejmuje.. on zawsze chciał mi wszystko zabrać. Takim był właśnie kumplem. Boję się, że ją też będzie chciał mi odebrać..

- Nie pierdol głupot. Wiki cię kocha, w ogień by za tobą wskoczyła.- odparł pewnie.

- No właśnie widze..- powiedziałem z sarkazmem.

- Nie łam się. Klęcząc tu i prawie płacząc nic nie załatwisz. Naprawdę czujesz się aż tak bezradny?

Jego słowa uderzyły we mnie mocno. Teraz chciałem tylko iść do Fabiana i obić mu mordę. Najlepiej tak, żeby sie już nie obudził. Czasem kurwa żałuję, że pomogłem mu w tym jebanym lesie. Przynajmniej byłby jeden problem mniej.

- Stary, musisz się ze mną napić. Teraz. - stwierdziłem wstając na równe nogi na co Borowski się zaśmiał.

- Skoro naprawdę musisz.. wiesz, że zawsze ci pomogę. - powiedział i przybił mi grabę.

Adrian pov

- Stary, jesteś kompletnie pijany. - zwróciłem się do Bugajczyka, który ledwo kontaktował siedząc na ławce z butelką wódki i bujając się na boki.

Byłem w o wiele lepszym stanie od niego, bo brałem mniejsze łyki wódki od niego.

- Ale Adi, ja wcale nnie jjestem pijany. - jąkał się.

- No wcale ani troche. - przewróciłem oczami - Chodź, śpisz dziś u nas.

- Nie. - spojrzał na mnie trzeźwo i wytknął palcem - Najppierw musze sie ddogadać z tym no.. Całym Fabianem.

- Nigdzie nie pójdziesz w takim stanie. - powiedziałem stanowczo.

- Ale..

- Kurwa, Bugajczyk! - strzeliłem go w ryj, ale nie za mocno - Ogarnij się do chuja! - otworzył szeroko oczy dalej się kiwając.

Wziąłem go pod rękę i ruszyliśmy w kierunku naszych bloków.

- Adi, co jja takijego jej zrobiłeem, co? - wymamrotał, gdy praktycznie niosłem go do swojego mieszkania.

- O kim ty gadasz?

- Ja ją tak chholernie kuchrwa kocham. - westchnął głośno po czym zatrzymał się w miejscu i najzwyczajniej w świecie zrzygał się pod swoje nogi. I przy okazji pod moje.

- Brawo mistrzu. - wyjąłem z kieszeni chusteczki i wytarłem mu usta.

Pociągnąłem go w swoją stronę, aby nie upadł w to, co przed chwilą zwrócił.
Na miejscu byliśmy po jakichś piętnastu minutach. Powiem wam, że idzie sie o wiele dłużej i ciężej niosąc przy tym w połowie trupa.

Weszliśmy do windy i wjechaliśmy na odpowiednie piętro. Otworzyłem drzwi z klucza i zerknąłem na wiszący na przeciwko wejścia zegar. 2:02. Natalia już na pewno dawno śpi, więc zaciągnąłem Igora do salonu , aby nie obudzić Natalii. Położyłem go na kanapie i zdjąłem mu czapke, okulary i buty. Przykryłem kocem i w tym momencie usłyszałem wibracje mojego telefonu. Wyszedłem cicho z pokoju i udałem się do kuchni aby na spokojne odebrać telefon, bo właśnie Wiktoria do mnie dzwoniła.

- Halo? - powiedziałem cicho będąc już w kuchni.

- Adrian, jak dobrze, że chociaż ty odebrałeś. - odetchnęła z ulgą - Bo ten idiota nie odbiera od kilku godzin! Wiesz może gdzie on jest?

- W moim salonie. Śpi tak najebany, że sam nie wiem jakim cudem udało mu się tak schlać. Cały czas siedziałem obok niego.

- Bogu dzięki, bałam się, że zrobił coś głupiego.

- Bo zrobił. Jakbyś go widziała w tym momencie... to byś to potwierdziła

- Najważniejsze że nic mu nie jest. - odparła cicho.

- Wiki, wiem, że to nie moja sprawa, ale pogadaj z nim na spokojnie. Igor naprawdę wariuje przez tego Fabiana.

- Ale Adi, myślisz, że nie próbowałam? On od razu dostaje szału. Nie chce o tym nawet słyszeć, od razu się unosi. - wyjaśniła.

- Jesteś pewna tego co robisz? Tak dobrze znasz Fabiana, że tak mu zaufałaś? Igor zna go lepiej, może on faktycznie ma racje.

- Co ty gadasz za głupoty, gdyby nie on Igor by się nie znalazł rozumiesz? Nie dałabym sobie rady, gdyby mi nie pomógł, byliśmy bezradni, w ciemnej dupie..dopiero on nas naprowadził. Jak możesz tak mówić?

- Staram się po prostu postawić w jego sytuacji.. też bym był wkurwiony.

- Adrian, Igor nie ma racji. Nie tym razem. On myśli, że pozjadał wszystkie rozumy, a to nie jest prawda. - westchnęła - Przy okazji mam wrażenie, że mi nie ufa..

- Dziwisz się? On wie jaki jest Fabian, boi się, że cię straci..

- Dobrze, obiecuje, porozmawiam z nim o tym, okej? - zapytała nagle.

- Okej. Jak rano wstanie , powiem mu , że dzwoniłaś. Dobranoc.

- Dobranoc. - odpowiedziała i rozłączyła się.

🔜 next 💪👊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#reto