CZ.4 27. Obiecuję..

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Wiktoria, przepraszam...

- Jak mogłeś to zrobić? - podbiegłam do szatyna, który całkowicie skuty siedział na ławce.

- Ja..nie...Wiki.. kłamałem. - mówił co chwile się jąkając.

- Wracamy do domu. - powiedziałam stanowczo ale starałam się być spokojna.

Chwyciłam go pod rękę i ruszyliśmy w stronę naszego bloku. Cała droga minęła nam w ciszy. Znaleźliśmy się pod klatką po kilkunastu minutach, a po chwili pod drzwiami mieszkania, które otworzyłam z klucza i wciągnęłam Bugajczyka do środka, a ten oparł się o ścianę i zaczął po niej osuwać na ziemie.

- Igor! - złapałam go w ostatnim momencie, aby nie upadł.

Zaprowadziłam go ostrożnie i po cichu do naszej sypialni. W łóżeczku spał już Kuba, więc tata na pewno też w salonie. Posadziłam Igora na łóżku , a on natychmiastowa opadł na nie całym swoim ciężarem. Zaczęłam zdejmować z niego te ubrania, które byłam w stanie zdjąć mu w tej pozycji.

Dzisiaj już się raczej nie dogadamy. Byłam załamana. Co tu się w ogóle dzieje?  To czego się dziś dowiedziałam...przeszło moje najśmielsze wyobrażenia.

Poszłam do łazienki wziąć prysznic po czym przebrałam się w piżamę. Wróciłam do sypialni i położyłam się obok szatyna po chwili zasypiając.

***

Otworzyłam oczy i ku mojemu zdziwieniu Igor już nie spał. Siedział po turecku na łóżku opierając łokcie o kolana i patrząc na swoje dłonie. Podparłam się na łokciach patrząc na niego przez chwilę bez słowa. Zauważył mnie, ale nie odezwał się, nawet na mnie nie spojrzał.

- Igor.. wszystko dobrze? - przerwałam cisze między nami.

- Nie..- odparł prawie niesłyszalnie nie odrywając wzroku od swoich dłoni.

- Spójrz na mnie. Porozmawiaj ze mną. - usiadłam w tej samej pozycji co on zmniejszając odległość między nami.

- Nie mogę, nie chcę i nie umiem o tym gadać..zresztą już wszystko wiesz.- westchnął cicho.

- Wiem tyle, że Fabian to twój przyrodni brat, ale nie rozumiem nadal co to zmienia. Czemu go tak nienawidzisz? Zrobił ci coś?

- Można tak powiedzieć.

- Zrozum, nie dogadamy się w ten sposób. Przecież jestem po twojej stronie, chcę ci pomóc..

- Chyba sama nie wierzysz w to co mówisz. - przerwał mi cicho się śmiejąc z kpiną - Od początku cię prosiłem, żebyś dała z nim sobie spokój, ale on był ważniejszy.

- Ty chyba żartujesz? - zapytałam niedowierzając - Nawet tak nie mów, nikt nie jest ważniejszy dla mnie od ciebie, czemu ty tego nie możesz zrozumieć, Igor? - położyłam swoją rękę na jego.

- Nie chce mi się o tym wszystkim gadać. - odparł szybko po czym wstał z łóżka zabierając swoją rękę z mojego uścisku.

Czyli, że co? Znowu ja? Znowu wszystko ja, cholera jasna. Co za ironia losu, wszystkiemu ja jestem winna. Temu, że mnie okłamał i nie powiedział prawdy o Fabianie, za to, że wczoraj się naćpał i za to, że jest zazdrosny o wszystko co się rusza to też moja wina.

Tak.

Masz racje.

Wyczujcie ten sarkazm.

A skąd ja mogłam wiedzieć o tym wszystkim? To on ciągle wszystko ukrywa i cholera.. nie chce tak żyć.

Chciałabym żeby wszystko było jak dawniej, ale w sumie co to znaczy "jak dawniej"? Przecież nasze życie nigdy nie było usłane różami i idealne, zawsze coś się działo, przez co nasze życie komplikowało się jeszcze bardziej.. i wiecie co wam powiem? To się chyba nigdy nie zmieni, a dlaczego? Ciężko mi to ot tak powiedzieć, ale najwidoczniej nadal się nie znamy. Tak to już jest. Myślisz, że znasz człowieka na wylot, że wiesz o nim wszystko, a okazuje się, że nie masz o nim bladego pojęcia nawet w jednym procencie. Nawet ludzie, którzy są ze sobą w związku przez dwadzieścia lat często dobrze się nie znają. Ale czy tak powinno być? Czy tak powinno to wyglądać?

Westchnęłam cicho i wstałam z łóżka po czym skierowałam się do kuchni, w której siedział szatyn.

- Nie możesz się tak zachowywać. - powiedziałam cicho stając w przejściu z rękoma skrzyżowanymi pod piersiami.

Bugajczyk nic nie odpowiedział jedynie skinął obojętnie głową. Podeszłam do niego i usiadłam na jego kolanach owijając ręce wokół jego szyi.

- Proszę cię, powiedz mi co się dzieje, kochanie..

- Wiki, ty myślisz, że to dla mnie takie łatwe, a nie.. to do chuja ani troche nie jest łatwe. Fabian jest człowiekiem, do którego za grosz nie mam zaufania, za to wszystko co kiedyś zrobił...

Zaczął opowiadać mi wszystko sprzed kilku dobrych lat. O tym jak rodzina Igora zmieniła się, gdy Fabian został adoptowany. Jest od Igora starszy dwa lata, więc zaczął buntować się nieco szybciej niż on, a Igor jak to chłopcy w jego wieku, zaczął naśladować starszego "brata". I zaczęło się picie, ćpanie, panienki na jedną noc.. jego ojciec zrobił się agresywny, bo zawsze lubił mieć wszystko pod kontrolą, a nie mógł poradzić sobie z Fabianem, a później też i z Igorem. Wiele razy cierpiała na tym jego matka..

-..nie żałuję tylko jednego.. w podstawówce dzięki niemu poznałem Borowskiego. To jedyne dobre wspomnienie jakie mam na myśl o tym człowieku.

Było mi cholernie przykro słuchając tego wszystkiego. Patrzyłam na niego bez słowa ze łzami w oczach. Gdy na mnie spojrzał i nasze spojrzenia sie spotkały, te łzy wypłynęły jedna po drugiej. Przyciągnęłam jego głowę do swojej klatki piersiowej, a jego dłonie zacisnęły się mocniej dookoła mojej talii. Werzcie mi, gdyby od razu to wszystko mi powiedział, cała sytuacja wyglądałaby inaczej. Uważam jednak, że Fabian zrozumiał swoje błędy i chciałby to wszystko naprawić, szczególnie swoje relacje z Igorem. Ja natomiast nie będę Igora do niczego namawiała, moim zdaniem to Fabian musi tutaj wykazać inicjatywę, a ja niestety nie stanę po jego stronie, nie tym razem..nie mogę. Za długo to robiłam i teraz widzę jak bardzo skrzywdziłam tym osobę, która jest kimś kto nie chciałabym aby cierpiał, tym bardziej z mojego powodu a przynajmniej z moim udziałem.

- Przepraszam za to wszystko.- powiedziałam w końcu - Ale gdybym wiedziała wcześniej...

- Wiem, że powinienem ci powiedzieć o wszystkim od razu, ale mimo wszystko bolało mnie to, że potrafiłaś stanąć po stronię faceta, który jest dla ciebie obcą osobą, niż po mojej.

- Masz rację..- przyznałam - Chciałam mu pomóc, ale to wszystko strasznie mnie oślepiło.. proszę cię jeszcze tylko o jedno.. nie ćpaj więcej, obiecaj mi to.- spojrzałam mu w oczy.

- Obiecuje..





🔜  next












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#reto