CZ.6 13. Nie wytrzymam kolejnych dni w tej pieprzonej niewiedzy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wpadamy do mieszkania pochłonięci w każdym stopniu sobą. Wchodzimy do sypialni , po czym brunet przywiera do mnie i zaczyna całować każdy element mojego ciała. Zdejmuje ze mnie sweter , a następnie klęka przede mną i składając mokre , i namiętne pocałunki na moim brzuchu , zdejmuje ze mnie spodnie. Sciągam z niego koszulkę , po czym wplatam palce w jego włosy.

Popycha mnie lekko do tyłu , przez co leże na łóżku na plecach , a on znajduje się teraz nade mną. Zaczyna całować moją skórę za uchem , schodzi na szyję , dekolt , brzuch , aż dociera do dolnej części mojej bielizny. Powoli zdejmuje ją ze mnie i widzę jak pozbywa się swoich spodni.

Zawisa znów nade mną i patrzy mi prosto w oczy. Czuję przyjemne ukłucie w podbrzuszu , które z każdym ruchem staje się coraz bardziej przyjemne.

________________________________________

Otwieram oczy i podnoszę wzrok do góry. Uśmiecham się , gdy widzę śpiącego Fabiana. Leżę wtulona w jego klatkę piersiową. Delikatnie jeżdżę palcem po jego torsie , aby go nie obudzić , wciąż się w niego wpatrując.

To był nasz pierwszy raz. Nigdy wcześniej tego nie zrobiliśmy. Po prostu nie czułam się gotowa , a on to rozumiał. Tak jak zawsze zresztą. Wierzcie lub nie , ale  naprawdę go kocham.

Siadam po turecku i wpatruję się w pierścionek , który mam na palcu. Jest piękny. I jest teraz jedynym pierścionkiem znajdującym się na moich palcach.

- Coś nie tak? - słyszę głos bruneta , a po chwili składa pocałunek na moim ramieniu.

- Nie. - przenoszę na niego wzrok - Po prostu jest cudowny. - odpowiadam , a on kładzie ręce na mojej talii i przyciąga mnie do siebie sadzając między swoimi nogami.

- Posłuchaj. - zaczyna opierając swoją głowę o moją - Mówiłem ci już wczoraj , że zrobię wszystko dla ciebie i , żeby nam było jak najlepiej. Chciałbym , żebyśmy się stąd wyprowadzili.

- Wyprowadzili? - dziwię się - Ale ja całkiem niedawno przeprowadziłam się z Kubą dopiero tutaj.

- Tak , wiem. - odpowiada - Ale chodziło mi o to , że chciałbym się wyprowadzić gdzieś dalej. Może Wrocław , Gdynia.. cokolwiek zechcesz.

- Myślisz , że to dobry pomysł? - patrzę na niego niepewnie.

- A ty nie? W tym domu... - przerywa i wzdycha - Mieszkałaś tutaj z Igorem.

- Dobrze , rozumiem. - zgadzam się - Możemy sprzedać ten dom. Wystawić propozycję sprzedaży nawet dziś , ale jest jeden warunek. - odwracam się do niego przodem i patrzę mu prosto w oczy.

- Jaki?

- Dopiero po moim rozwodzie z Igorem. - wyjaśniam.

- No jasne. - uśmiecha się do mnie - Kocham cię. - cmoka mnie w usta.

- Ja ciebie też.

Perspektywa Igora

Dzisiaj naszło mnie dziwne uczucie , a raczej nazwałbym to potrzebą. Znalazłem w swoim portfelu adres studia ,,Sekunda Studio" w Warszawie. Domyślam się , że to pewnie tam nagrywałem wszystkie kawałki nim zdarzył się ten cholerny wypadek. 

Zarzucam na siebie bluzę z Blind Wear. To podobno moja marka ciuchów , co najgorsze , nawet nie pamiętam jak ona powstała. I właśnie po to jadę do studia. Chcę zrobić wszystko , aby przypomnieć sobie chociaż najbardziej istotne rzeczy.

- Dokąd idziesz? - słyszę głos Julki , gdy zmierzam do drzwi wyjściowych.

- Muszę coś załatwić. - odpowiadam zakładając buty.

- Ale co?

- Jadę do studia.

- Co? Przecież stwierdziłeś , że nie chcesz już być raperem. - dziwi się na moje słowa blondynka i podchodzi do mnie.

- No bo nie chcę. - wzruszam ramionami.

- Więc? Po co tam jedziesz?

- Słuchaj , muszę sobie wszystko przypomnieć , rozumiesz? Nie wytrzymam kolejnych dni w tej pieprzonej niewiedzy.

- Ale stój. - łapie mnie za rękaw bluzy - Przecież już wszystko ci wyjaśniłam jak było.

- To za mało.

- Dlaczego po prostu nie porozmawiasz ze mną?

- Muszę już iść. - podchodzę do niej i całuję ją w usta - Pa.

Wychodzę z domu i wsiadam do auta. Odpalam papierosa i uchylam okno. Po chwili uruchamiam silnik i jadę w kierunku adresu studia.

Na miejsce dojeżdżam po kilkudziesięciu minutach. Wysiadam z auta i patrzę w kierunku budynku , na którym widnieje napis ,,Sekunda Studio".

- Dam radę. Muszę tylko wejść do środka. Przypomnieć sobie wszystko. - gadam sam do siebie i zaczynam zmierzać w stronę studia.

Podchodzę pod wejście i już teraz coś zaczyna mi się przypominać. W tym miejscu miałem bójkę z jakimś typem. Tylko o co chodziło...
Opieram się o ścianę i wysilam swoje myślenie , które po dłuższej chwili przynosi oczekiwany efekt.

*,, (...) Nagle ktoś pchnął mnie z tyłu.

- Co jest kurwa?! - odwróciłem się, a wtedy zostałem złapany za ramiona i odepchnięty plecami na mur.

Poznałem tę osobę. To był jeden z tych ludzi od długów. Przycisnął mnie do muru, oplatając palce wokół mojej szyi, po czym je zacisnął.

Jednym zdaniem: próbował mnie dusić.

- Jeszcze chyba czegoś nie oddałeś. - powiedział patrząc mi w oczy.

- Pierdol się. - warknąłem i uderzyłem go pięścią w twarz.

Wszystko nie było jednak takie łatwe, bo mój przeciwnik nie chciał zrobić za pizde i znów do mnie podszedł po czym sprzedał mi pięść w brzuch, a po chwili kolano. Bolało, ale mam zbyt duże ego, aby dać się napierdalać. Ruszyłem w jego stronę i wtedy miał już problem. Gdy próbował uderzyć mnie znów z pięści, zrobiłem unik i to on dostał. Tym razem tak mocno, że upadł na ziemię, a ja momentalnie wylądowałem okrakiem na nim...

Tylko bez skojarzeń,ok?

...i zacząłem go okładać pięściami, gdy nagle usłyszałem głos Gruchy.

- Igor, do chuja, co robisz?! - krzyknął i podbiegł do nas pomagając wstać mi z tego skurwysyna.

- I zapomnij, że cokolwiek ode mnie wydębisz, zrozumiałeś? - warknąłem i ostatni raz dostał w mordę.

Wyprostowałem się i stanąłem obok Dawida.

- O chuj tu chodzi? - zapytał.

- Napadł na mnie przed chwilą i chciał wyciągnąć hajs. - wyjaśniłem przecierając swoją wargę, która była rozcięta i krwawiła.

- To ten typ od twojego ojca? - uniosł na niego brwi z miną mówiąca "nie dość, że wyglądasz jak pizda, to jeszcze bijesz się jak pizda". Skinąłem głową w odpowiedzi, a wtedy Dawid podniósł go do góry i przycisnął do ściany tak, jak on mnie chwilę wcześniej - To co? Śpiewaj. Kto ci kazał to wszystko robić? - ciągnął go za język Grucha.

- No gadaj! - wrzasnąłem, gdy nie odpowiedział.

- Nic wam nie powiem. - odparł patrząc na nas z nienawiścią.

- O ile lecisz, że wszystko wyśpiewasz? - uśmiechnął się do niego ironicznie Dawid i sprzedał mu kolano w brzuch, na co on aż zwinął się z bólu - Twoje imię?

- Spierdalaj. - opierał się dalej.

- Wyjątkowo uparty. - zaśmiałem się - Gadaj. - burknąłem i złapałem go za mordę.

- Dobra, powiem. - syknął, a wtedy go puściłem. Grucha dalej trzymał go przybitego do muru - Suchy mi kazał. On jest założycielem gangu.

- Jakiego kurwa gangu?! - zapytałem w tym samym momencie razem z Gruchą.

- Twój ojciec był członkiem naszego gangu i zaciągnął się na bardzo dużą sumę pieniędzy, którą miał spłacić. Później jednak wyjechał i nie oddał nic, a potem się okazało, że go zabiłeś.

- Tego akurat nie żałuję. - odpowiedziałem - Nie dajecie mi spokoju już drugi rok, ile on był wam winny tej kasy?

- 50 tysięcy.

- Ile?! - nie do wiary. Miałem nadzieję, że się przesłyszałem.

- Słyszałeś.

- Kurwa Dawid, ty to słyszysz? - byłem w szoku, ale nie zamierzałem spłacać długów mojego wyrodnego ojca.

- Co z nim robimy? - zapytał Dawid.

- Puść go w cholere. Niech spierdala. - machnąłem ręką, a wtedy przyjaciel wykonał moją prośbę. Pchnął typa od ściany, a on poszedł w pizdu." *

Jestem w szoku. Miałem długi? Mój ojciec był gangsterem?
Przypomina mi się coś jeszcze... to ja go zabiłem.

- Ja pierdole..- szepczę sam do siebie.

Nachodzi mnie fala wspomnień. Tych złych niestety. Patrzę w jeden punkt przed siebie , gdy  przypomina mi się kolejna rzecz.

* ,,- Od dzieciaka zawsze byłeś pyskaty. A ja nigdy nie chciałem być ojcem. Byłeś jebaną wpadką, matka też cię nie chciała. - mówił.

- Mów za siebie. - przerwałem mu - Od matki wara trzy kroki, wystarczająco już jej zdrowia zszarpałeś. Ściągnąłeś mnie tu tylko po to, żeby mi o tym powiedzieć? Kreatywnie, nie powiem. Ale zawsze o tym wiedziałem. Jesteś zerem. Dno i wodorosty skurwysynu.

- Twoje słowa mnie nie ruszają. Poza tym, że chciałem ci to powiedzieć, chciałbym zrobić jeszcze jedną rzecz. - podszedł do mnie, a w jego ręku pojawił się pistolet, który przystawił mi do głowy - To. Wtedy będzie po sprawie.

- No dawaj, strzelaj! - warknąłem patrząc mu w oczy, ale nie pociągnął za spust - No dalej, tchórzysz? - zaśmiałem się sarkastycznie. - Frajer. - wycedziłem przez zęby.

W tym momencie rzucił pistolet pod swoje nogi i dostałem z pięści w brzuch. Zebrałem wszystkie siły i zacząłem się szarpać jeszcze raz. Poczułem, że sznury się poluzowały, ale czekałem na odpowiedni moment.
Wtedy znów dostałem w brzuch i w twarz. Splunąłem krwią przed siebie, a on chwycił ponownie pistolet i znów przystawił mi go do skroni.

- To były ostatnie słowa, jakie wypowiedziałeś. - syknął mi do ucha. Nagle usłyszałem przeraźliwy wrzask zza ściany. To był głos Wiktorii. Nim mój "tatuś" zdążył się zorientować, uwolniłem ręce ze sznurów, które wcześniej udało mi się poluzować w szarpaninie i złapałem za pistolet, zacząłem się z nim szarpać, aż w końcu mu go wyrwałem, pchnąłem go daleko od siebie, wyjebał się gdzieś w kącie. W tym czasie udało mi się rozwiązać sznury na nogach. Podszedłem do niego i złapałem go za koszule w okolicach szyi, po czym szarpnąłem do góry i znalazł się na własnych nogach. Przygwoździłem go do ściany.

- Role się odwracają. Nie będę za tobą tesknił i nigdy nie będę żałował tego, co teraz zrobię. Zgnij w piekle, śmieciu. - powiedziałem i wymierzyłem mu kulkę w łeb bez zastanowienia. Osunął się po ścianie, zostawiając na niej strumień krwi.

Usłyszałem czyjeś ciężkie kroki. W drzwiach stanął Borys i zaczął zmierzać w moim kierunku, ale nagle stanął w miejscu, a na jego twarz wdarł się grymas bólu. To było w chuj dziwne, nie wiedziałem co się stało. Zrobił ledwo krok do przodu i opadł na kolana, a później na ziemię. Wtedy zauważyłem stojąca za nim Wiktorie, a z niego wylała się plama krwi. W jego plecach znajdował się nóż wepchnięty do samego końca.

- Igor! - wyjęczała przez łzy i rzuciła mi się na szyję - Boże, żyjesz.. - płakała jak oszalała w moją koszulkę. Owinąłem ręce wokół jej talii i mocno do siebie przytuliłem" *

Nie mogę w to wszystko uwierzyć. W moich oczach pojawiają się łzy , które wypływają plamiąc moje policzki i bluzę. Dlaczego przypomina mi się to wszystko dopiero tu i teraz?

Wiktoria..

Była tam. Teraz już wiem co miał na myśli Fabian mówiąc mi , że Wiktoria zrobiłaby dla mnie wszystko. Tylko skoro tak bardzo się kochaliśmy , to co się zepsuło? Co takiego wydarzyło się przed wypadkiem , że się rozstaliśmy?
Mam w głowie mętlik i miliony pytań , a żadnej odpowiedzi.

Postanawiam wejść do studia.




///



#1
Tak , będzie dziś jeszcze jeden moi drodzy 🙈

🔜 next

xxnastyxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#reto