CZ.6 18. Gdybym cię nienawidziła nie byłoby mnie tu
Siedzę z Kubą w szpitalu już kilka godzin. Kuba był tak zmęczony płaczem , że zasnął na moich rękach. Postanawiam więc odwieźdź go do domu i wrócić tutaj.
Wychodzę ze szpitala z chłopcem na rękach. Docieram do samochodu i sadzam synka na tylne siedzenia przypinając go pasami bezpieczeństwa.
Sama siadam za kierownicą , po czym odpalam silnik i jadę w kierunku domu.
Na miejsce docieram po kilkunastu minutach. Parkuję auto pod bramą , po czym wysiadam i ponownie biorę Kubę na ręce. Idę do drzwi i otwieram je z klucza kierując się następnie od razu do pokoju chłopca. Kładę go do łóżka i przebieram w piżamę. Siadam obok leżącego synka i układam go na poduszce okrywając szczelnie kołdrą. Patrzę jeszcze chwilę na niego , po czym całuję go w czoło i po cichu wychodzę z jego pokoju.
Schodzę po schodach na dół mając nadzieję , że nie wpadnę na Fabiana. Przeliczyłam sie jednak , ponieważ gdy jestem już przy drzwiach wyjściowych słyszę jego głos.
- Wychodzisz?
- Tak jak widać. - odpowiadam obojętnie nawet na niego nie patrząc.
- Tak teraz będziemy ze sobą rozmawiać? Tak będziesz mnie traktować? Jak wroga? - pyta spokojnie.
Nie odpowiadam i patrzę w jeden punkt przymykając powieki. Nie chcę się denerwować i znów kłócić.
- Odpowiesz coś? Cokolwiek.
- Co mam ci powiedzieć? Fabian , przesadziłeś.
- Dlaczego o wszystko obwiniasz mnie? Przecież wiesz jaki jest Igor. Dobrze zdajesz sobie sprawę z tego , że to on mnie sprowokował.
- Ale nie musiałeś zrzucać go ze schodów. - odpowiadam z lekkim naciskiem - Mogłeś go zabić.
- Nie chciałem tego , czemu mi nie wierzysz?
Przenoszę wzrok na niego i widzę jak patrzy na mnie z żalem w oczach. Może i nie planował tego , ale miał powody , by to zrobić.
- Dlatego , że chcesz się go pozbyć. Chcesz , abym całkowicie odcięła się od niego , a doskonale wiesz , że Igor jest ojcem mojego dziecka i to nigdy nie będzie możliwe. On zawsze będzie obecny w moim życiu , rozumiesz? Nie zabiorę Kubie ojca dlatego , że tobie się tak podoba , nie zrobię tego. - mówię stanowczo - Jeśli nie potrafisz tego zaakceptować.. to może się pośpieszyliśmy z mieszkaniem razem i tymi zaręczynami.
- Zaraz. Co ty chcesz mi powiedzieć? - na jego twarzy maluje sie teraz strach.
Podchodzi do mnie bliżej i stoimy teraz ze sobą twarzą w twarz.
- Chcesz wszystko skreślić?
- Tego nie powiedziałam. Miałam na myśli to , że może powinieneś najpierw oswoić się z myślą , że Igor jest dla mnie ważny przez to , ile razem przeszliśmy , a przede wszystkim ze względu na Kubę.
- Staram się , ale to ty mnie oszukałaś. - patrzy mi prosto w oczy.
- Słucham?
- Powiedziałaś , że we dwoje doszliście do wniosku , że wasz rozwód będzie najlepszym wyjściem. Gdy spytałem , czy próbował namówić cię do powrotu , zaprzeczyłaś. Tymczasem on wpada tutaj , każe mi zostawić cię w spokoju i wszczyna awantury , a ty o wszystko obwiniasz mnie.
- Nie powiedziałam ci tego , bo nie ma to dla mnie kompletnie żadnego znaczenia. Nie kocham już Igora , zrozumiałam , że między nami niczego już nie ma , oddałam się w całości tobie , a ty robisz mi sceny zazdrości. To ty mi nie ufasz.
- Bo wiem do czego jest zdolny i wiem też ile was łączyło , i jak silnie uczucie między wami było , i pewnie nadal jest. Nie widzisz , że przez niego oddalamy się od siebie?
Patrzymy sobie chwilę w oczy bez słowa. W kącikach jego oczu dostrzegam łzy. Chcę go przytulić i powiedzieć mu , że bardzo go kocham jednak nie po tym co zrobił. Zawiódł mnie.
- Wychodzę. - odpowiadam po chwili ciszy.
- Jedziesz do niego? Teraz będziesz siedzieć tam dniami i nocami? - próbuje mnie zatrzymać zasłaniając mi drzwi swoim ciałem - Chcę ci przypomnieć , że jesteś moją narzeczoną , powinnaś stać po mojej stronie.
- A ja chcę przypomnieć tobie , że jeszcze jestem żoną Igora. I muszę przy nim być. Zejdź mi z drogi. - odsuwam go od drzwi , po czym wychodzę.
Wsiadam do samochodu i nim odjadę siedzę jeszcze chwilę patrząc przed siebie. Do oczu napływają mi łzy. To wszystko jest tak trudne.
________________________________________
Czekam pod salą , aż pozwolą mi wejść do środka. Jest już późny wieczór jednak mam nadzieję , że nie będą robić mi problemów.
Po chwili z sali wychodzi lekarz , który mówi mi krótko o stanie zdrowia Igora , pozwala mi wejść do środka , po czym odchodzi do pokoju lekarzy.
Wszystko na szczęście skończyło się dobrze. Igor ma tylko lekkie wstrząsienie mózgu. Poza tym nie ma żadnych komplikacji.
Nim wejdę do środka staję przed drzwiami i biorę kilka głębokich wdechów. Nie wiem czy jestem gotowa , aby go zobaczyć.
Po chwili jednak przełamuję się. Naciskam klamkę w drzwiach i wchodzę do środka.
Igor śpi na łóżku. Podchodzę do niego i siadam na krześle. Patrzę na jego ciało - ręce i klatkę piersiową , ponieważ leży bez koszulki.
Zawsze uwielbiałam jego tatuaże. Podnoszę rękę do góry i delikatnie palcami jeżdżę po jego tatuażach. Zaczynam od tych na jego palcach , później rękaw na ręku , aż docieram do klatki piersiowej.
Przenoszę wzrok na jego twarz , a z moich oczu zaczynają wypływać łzy.
Nie umiem tak łatwo zapomnieć. Nie zdajecie sobie sprawy z tego , jak ciężko jest się pogodzić z tyloma odrzuceniami i ranami , które sprawiają wam osoby , które kochaliście najbardziej.
Wycieram łzy , a nagle oczy szatyna otwierają się. Patrzy teraz prosto w moje , przez co czuję się lekko skrępowana , ale nie przerywam tego , nie uciekam wzrokiem. Uśmiecha się i kładzie swoją dłoń na mojej.
- Nadal ci sie podobają , hum? - pyta bardziej stwierdzając ledwo słyszalnym tonem.
- Nie rozumiem. - patrzę na niego uważnie.
- Tatuaże. - na jego ustach znów maluje się uśmiech i spuszcza wzrok na swoje tatuaże na ręku - Czułem jak mnie obmacywałaś. - śmieje się bardzo delikatnie i ponownie przenosi swój wzrok na mnie.
Zawstydza mnie , ponieważ nie wiedziałam , że to czuje.
- Nie chciałam cię obudzić. Przepraszam. - odpowiadam prawie szeptem.
- Mogę cię o coś prosić? - patrzy prosto w moje oczy.
- Jasne.
- Nie płacz już więcej przeze mnie.
W tym momencie spuszczam wzrok na podłogę. Jestem w szoku. Wszystko czuł , słyszał i prawdopodobnie widział , gdy na chwilę spuściłam z niego wzrok.
- Igor.. to nie przez ciebie.
- Wiem , że jestem gnojem. Może i nienawidzisz mnie nawet w tym momencie , ale wiedz , że ja ciągle kocham cię tak mocno , jak ty mnie nienawidzisz za to , co zrobiłem. Tak samo jak wcześniej. Zawsze będę. - zaczyna gładzić kciukiem zewnętrzną stronę mojej dłoni , którą trzyma w swojej.
- Gdybym cię nienawidziła nie byłoby mnie tu.
Zauważam jak jego oczy robią się szklane. Odwraca głowę w drugą stronę i wyciera dyskretnie łzy , które wypłynęły na jego policzek , a mi zaraz pęknie serce.
Co mam poradzić na to , że bezwzględu na to co by nie zrobił , dalej jest dla mnie ważny i wciąż go kocham , mimo że oszukuję siebie , Fabiana i wszytkich wokół , że to nie prawda. Niektóre rzeczy , słowa i czyny są po prostu niewybaczalne. Kocham go , jednak nie mogę do niego wrócić. Nie mogłabym znieść myśli , że mówił to samo co mi i dotykał , całował i przytulał tak samo jak mnie , jakąś inną kobietę i to w dodatku moją siostrę.
- Przepraszam cię. - szepcze i podnosi na mnie wzrok - Za wszystko. Wiem. To już setny raz , ale..
- Nie rozmawiajmy o tym Igor. - przerywam mu.
- Nie mogę znieść tego , że on śpi z tobą w jednym łóżku. - dalej kontynuuje , a mnie aż zatyka z każdym kolejnym jego słowem - Wiem , że nie byłem lepszy. Ale łatwiej jest osądzić kogoś niż siebie samego. Ciągle myślę o tym , że zasypia obok ciebie i widzi jak się budzisz. Ciągle o tym myślę , bo to on , a nie ja.
Po tych słowach zabieram rękę z jego uścisku. Czuję , że zaraz się rozpłaczę. Nie chcę , żeby widział moje łzy. Nie mogę i nie chcę mu pokazać tego , że dalej coś do niego czuję.
Wstaję z krzesła i wychodzę z sali bez słowa. Gdy tylko ją opuszczam obraz rozmazuje mi się od łez.
///
🔜 next
xxnastyxx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro