6 - Jesteś zwykłym śmieciem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Niesprawdzony,jak zawsze 👋👋💔

Sebastian

- No stary, już prawie zapomniałem, jak wyglądasz - obok mnie pojawia się Mateusz, gdy tylko wejdę do budynku uczelni.

- Bez przesady - odpowiadam i kieruję się na odpowiednie piętro.

- Ja przesadzam? Ty chyba zapomniałeś z jakiego powodu miałeś poderwać tę laskę - przypomina.

- Wiem z jakiego, nic się nie dzieje - wzruszam ramionami.

- Jasne - parska - Ty mi będziesz takie kity wciskał? Ziomek, kiedy ostatni raz poszliśmy na jakąś imprezę, czy w jakikolwiek sposób spędziliśmy razem czas? Cały wolny czas poświęcasz siostrze Bugajczyka, którego zresztą nie cierpisz.

- Przecież gadamy codziennie w szkole, stary - marszczę czoło - Fakt, może ostatnio odstawiłem cię trochę na bok...

- Trochę? Brakuje mi naszych wspólnych imprez, wypadów na piwo i obczajania dupeczek - posyła mi szeroki uśmiech.

- To ty je obczajałeś, nie ja - zauważam - I to ty zawsze lubiłeś bezinteresowny seks, ja nigdy nie traktowałem dziewczyn przedmiotowo. To one chcą wskoczyć mi do łóżka.

- Doprawdy? Nigdy? - unosi na mnie brwi.

- Dobra, nieważne. Zdarzyło się kilka razy na jakiejś imprezie. Ale to nie mój rytuał co weekendowy - przewracam oczami.

- Okej. W takim razie, jak nazwiesz to co teraz robisz? - stajemy w miejscu pod odpowiednią salą, a Mati opiera się ramieniem o ścianę i skanuje mnie wzrokiem.

- Słuchaj, chcę trochę dopiec Igorowi, to wiadome. Ale coraz bardziej się nad tym wszystkim zastanawiam - wzdycham wkładając ręce do kieszeni jeansów.

- Jezu, zakochałeś się? Oddawaj mojego starego Sebe, kurwa - wyrzuca ręce w powietrze.

- Nie zakochałem - zapewniam - Ale lubię ją, bardzo i... ona chyba mnie też.

- To odpuść, po prostu.

- Ta, po prostu - parskam - Ale nie chcę...

- Ja pierdolę - przykłada dłoń do czoła i spuszcza głowę w dół - Udzielają ci się te pieprzone amory. Masz jeszcze czas na laskę, stary. Teraz żyj, smakuj różnych kobiet... co ty? Chcesz się do jednej ograniczyć?

- O czym ty pieprzysz w ogóle? - patrzę na niego jak na idiotę - Po pierwsze, to tylko moja koleżanka, po prostu dobrze dogaduję się z laską, takie to dziwne?

- Ta? Traktujesz ją jak kumpla? - mruży na mnie oczy i wpatruje się w moje oczy uważnie, jakby chciał coś wyczytać z nich.

- No tak - zapewniam po chwili.

- Nieważne - odpuszcza. Nareszcie - Idziesz na stołówkę?

- Tak, chodź - klepię przyjaciela w ramię i razem kierujemy się na stołówkę.

W drodze przedyskutowaliśmy jeszcze raz kwestie naszych spotkań i obiecałem Mateuszowi, że poświęcę mu trochę więcej czasu. Dlatego też zaczynamy planować najbliższy weekend i wyjście do klubu.

Po chwili wchodzimy na stołówkę, a ja od razu zauważam w rogu, przy tym samym stoliku co zawsze, Bugajczyka kłócącego się z Zuzką. Robi jej obciach przy swojej dziewczynie, jak i swoich kumplach. Marszczę czoło, a Igor łapie za rękę brunetki i podwija rękaw jej bluzy do góry. Domyślam się, że właśnie jego oczom ukazał się tatuaż, na który wczoraj namówiłem Zuzię. Gdy słyszę, jak zaczyna na nią krzyczeć, nie wytrzymuję. Odchodzę od Matiego bez słowa i ruszam w ich stronę.

- Ej, nie przeginasz przypadkiem trochę? Zostaw ją - wtrącam się stając obok brunetki.

- Wypierdalaj, to wszystko twoja wina! - wrzeszczy na mnie.

- Igor, uspokój się - próbuje go uspokoić blondynka, która jest jego dziewczyną, bodajże Ola.

- Właśnie, na chuj robisz sceny? Wszyscy na to patrzą - zauważam.

- Masz zostawić ją w spokoju, rozumiesz? - cedzi przez zęby. Parskam śmiechem i zauważam jak jego szczęka się zaciskuje.

- Słuchaj mnie, kurwa - celuję w niego palcem - Jesteś jedyną osobą, która nie daje jej jebanego spokoju, rozumiesz?

- Gówno wiesz - parska - Czemu nie uczepiłeś się innej laski, tylko akurat jej? Chcesz mi kurwa na nerwach zagrać?!

Brawo, jeden zero dla ciebie.

Chociaż, okoliczności nieco się zmieniły.

- Ty chyba nienormalny jesteś, powinieneś się leczyć.

- Sebastian, chodź, nie warto - Zuzia łapie mój nadgarstek i pociąga mnie do tyłu, wyraźnie zdenerwowana tą kłótnią.

- No ta, idź z nim kurwa, masz rację, już mu dałaś dupy?! - wrzeszczy, na co zwraca na nas uwagę kilku osób.

- Igor! - upomina go Ola i ciągnie w swoją stronę.

- A ty jesteś zwykłym śmieciem, dojadę cię, przekonasz się. Nienawidzę cię! - po tych słowach spluwa prosto w moją twarz.

Stoję zszokowany tym, do czego właśnie posunął się ten człowiek. Wszyscy patrzą na nas z szeroko otworzonymi oczami. Są w nie mniejszym szoku ode mnie.

Zabieram ze stołu chusteczkę i wycieram twarz. O nie, teraz kurwa przegiąłeś. Nie wytrzymuję i nim ktokolwiek zdąży się zorientować, robię krok w jego stronę i wymierzam mu pięść w twarz.

Głowa chłopaka odskakuje lekko do tyłu, a z nosa zaczyna lecieć mu krew. W pomieszczeniu słychać ciche szmery i szepty, niektórzy opuszczają pomieszczenie, lub tylko oddalają się, aby popatrzeć. Też mi kurwa jest na co.

Zuzia stoi sparaliżowana tym co właśnie się stało, przykładając dłoń do ust.

Bugajczyk wyciera krew kapiącą z nosa i po chwili oddaje mi. Zaczynamy się szarpać. Kumple tego pojeba próbują nas rozdzielić, doskakuje do nas też Mateusz, jednak nic to nie daje. Już dawno chciałem mu zajebać.

- Stop, dosyć! - słyszę dobrze znany mi głos, a po chwili rozdziela nas zastępczyni dziekana wydziału - Bugajczyk! Czekaj! Do gabinetu dziekana! Ale to w tej chwili! - podnosi na nas głos kobieta w starszym wieku wskazując palcem na wyjście.

Bez słowa wychodzę z pomieszczenia i po chwili już znajduję się pod odpowiednimi drzwiami. Nie żałuje ani trochę tego, że mu przywaliłem. Nie będzie odzywał się w ten sposób o swojej siostrze, ani mnie obrażał. Dość już znosiłem jego numerów.

Po chwili pod gabinetem pojawia się Bugajczyk, a za nim zastępczyni dziekana. Otwiera przed nami drzwi do gabinetu. Wchodzimy do środka, dziekan siedzi za biurkiem, wykonując swoją pracę.

- O co poszło? - pyta widząc nasze poobijane twarze.

- O nic - odburkuje szatyn.

- Na twoim miejscu Bugajczyk, nie pyskowałbym. Masz już kilka bójek na swoim koncie - odpowiada ostro.

- Stanąłem w obronie koleżanki - wyjaśniam. Zaczynam tłumaczyć całe zajście, Igor kilka razy przerywa mi, by wcisnąć swoje dwa grosze. Jak on mnie wkurwia. Zrobił się jeszcze gorszy niż ostatnio. O chuj mu chodzi?

- Dobra, nie będę wnikał w szczegóły - przerywa nam dziekan - Nie obchodzi mnie kto zaczął. Za karę zostaniecie po wykładach i wysprzątacie całą uczelnie. Pani sprzątającej przyda się dzień wolny.

- Słucham? - pytam z niedowierzaniem.

- Że niby ja mam tu sprzątać? Razem z nim? - oburza się Bugajczyk.

- Tak, może w końcu skończą się numery z wami dwojgiem w roli głównej - wzdycha - Do widzenia.

Wstaję z krzesła i wychodzę z gabinetu. Coś czuję, że to się tak nie skończy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro