15 - To dla mnie za dużo, przepraszam

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jeśli nie śpicie, to cudownie 😂😘

Piosenka już dawno się skończyła, a ja dalej wpatruję się w ekran, nie wiedząc do końca co mam o tym myśleć.

Przecieram twarz dłonią i wyjmuję płytę z laptopa, po czym zabieram wszystkie potrzebne rzeczy, w tym tą właśnie płytę. Zamykam pokój na klucz i udaję się do pokoju Oliwii. Po chwili pukam już do pokoju dziewczyny.

- Tak szybko? - pyta wpuszczając mnie do środka.

- Zobacz co znalazłam na wycieraczce - zaczynam kładąc przed niebieskowłosą przedmiot.

- Płyta? - patrzy na mnie pytająco.

- Posłuchaj, co się na niej znajduje - proponuję siadając obok niej.

Po chwili dziewczyna wkłada płytę do laptopa, a z urządzenia zaczyna lecieć piosenka.

- O cholera - parska przez śmiech dziewczyna, która jest w kompletnym szoku - Nieźle mu odbiło na twoim punkcie, brawo laska.

- Ciebie to śmieszy, Oliwia? - patrzę z przerażeniem na dziewczynę.

- No ale czym ty sie tak denerwujesz? Przecież to słodkie - obejmuje mnie ramieniem.

- Po prostu się nie spodziewałam czegoś takiego, to jest...

- Mocne? Tak, wiem - odpowiada nie czekając na moją odpowiedź - Już widzę ten teledysk, w którym się przytulacie, może nawet całujecie, a po nagrywaniu...

- Przestań - przerywam jej, na co dziewczyna zaczyna się śmiać.

- Zuzka, mam być szczera? Wiesz ile lasek chciałoby być na twoim miejscu? Nawet kurcze nie masz pojęcia, serio. Przyznam, że nawet ci zazdroszczę. Dla mnie nigdy nikt nic nie napisał - posyła mi szczere spojrzenie z uśmiechem.

Opadam na oparcie kanapy i wypuszczam głośno powietrze ustami.

Z jednej strony to naprawdę miłe, a z drugiej... to potężne słowa, których nie powinno się rzucać na wiatr. Ciężko mi uwierzyć, że on naprawdę czuje tak, jak śpiewa w tej piosence.

Dwa dni później

Jem dziś lunch w samotności. Oliwka tuła się z Bartkiem gdzieś po uczelni, a ja jestem skazana na wyłącznie swoje towarzystwo.

Zmierzam do wyjścia ze stołówki, ale w drzwiach zderzam się z Sebastianem.

- Szukałem cię - zaczyna po chwili.

- To dobrze, bo ja ciebie też - odpowiadam od razu.

- Po zajęciach pojedziemy na plan, okej?

- Jasne - odpowiadam i momentalnie rezygnuję z tego, o co chciałam go zapytać.

- Super. Wszystko okej? Jesteś jakaś... inna - zauważa.

- Jest w porządku. Pójdę już - wymuszam krótki uśmiech i chcę go wyminąć, ale chłopak wzdycha i pociąga mnie za nadgarstek. Cofa się do tyłu, a po chwili oboje znajdujemy się w ustronnym miejscu za stołówką.

- Słuchałaś płyty? - pyta z uśmiechem skanując mnie wzrokiem.

- Słuchałam - spuszczam wzrok. Od momentu jak usłyszałam tą piosenkę coś się we mnie dziwnego zadziało. Chyba przeraża mnie to wszystko, przerasta to, co zostało zawarte w tej piosence.

- Podoba ci się?

- Jest całkiem niezła - przyznaję.

- Tylko niezła? - unosi moją głowę do góry za podbródek.

- Przemyślałeś w ogóle to wszystko, zanim to stworzyłeś? - krzyżuję dłonie pod piersiami.

- Wypuszczam tylko kawałki, których jestem pewien na sto procent, z tym nie jest inaczej. Wierz mi lub nie, ale jestem w tej piosence kurewsko szczery, bez względu na to, czy jeszcze kiedykolwiek spojrzysz na mnie tak jak kilka tygodni temu. Ale obiecałem ci, że przekonasz się, że mi zależy.

- Muszę już iść - unikam jego wzroku próbując odejść, ale on po raz kolejny nie pozwala mi tego zrobić.

- Zaczekaj - nalega przyciągając mnie do siebie. Naprawdę za dobrze czuję się, gdy jesteśmy tak blisko siebie, to chore. Miałam wymazać ze swojej głowy jego osobę, ale jak mam to zrobić, jeśli on mi skutecznie to uniemożliwia? - Zastanów się jeszcze. Obiecuję, że nie pożałujesz, nie zawiodę cię tym razem.

- Proszę cię, puść mnie - wyrywam rękę z jego uścisku - Do zobaczenia później.

Tym razem naprawdę udaje mi się w końcu odejść. Dlaczego on nie potrafi mi dać spokoju? On nie rozumie, że swoim zachowaniem rozpala we mnie coraz mocniejsze uczucia. Każdy jego powrót do tematu sprawia, że łamię się coraz bardziej, jednak nie planowałam zostawać z nim na nowo przyjaciółmi, a tym bardziej zaczynać czuć coś więcej. Coś, co ciężko mi jest określić, bo na pewno nie jest to miłość. Mimo wszystko, nikt inny nie sprawia, że czuję się tak dobrze w jego towarzystwie, jak w towarzystwie Sebastiana. I to jest chore.

×××

Właśnie skończyliśmy nagrywanie klipu. Jutro tylko ewentualne poprawki, ale prawdopodobnie nie będę już potrzebna.

Przebieram się w garderobie w swoje ciuchy i wzdycham, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Czułam się naprawdę wyjątkowo podczas nagrywania tego klipu. Praktycznie cały czas byliśmy blisko, musieliśmy trzymać się za ręce, przytulać, wygłupiać. Najbardziej niepokoi mnie to, jak cholernie mi się to wszystko podobało.

Po moim policzku spływa łza, którą od razu wycieram.

Wychodzę z garderoby i żegnam się ze wszystkimi, którzy brali udział w nagrywaniu klipu i odchodzę z miejsca, po chwili czuję szarpnięcie za ramię, przez co odwracam się do tyłu, a przed sobą znów widzę Sebastiana.

- Zuza... - patrzy prosto w moje oczy. W jego natomiast zauważam coś, jakby zrezygnowanie, nie do końca umiem wyczytać co się w nich znajduje.

- To naprawdę nie jest odpowiedni moment, uwierz mi.

- Dziś naprawdę zrozumiałem, że strasznie mi ciebie brakuje - wyrzuca na jednym wydechu.

- Trzeba było po prostu zapomnieć o tym wszystkim, po co na siłę utrudniamy sobie życie, co? Mogliśmy zakończyć to w zgodzie, po cholerę to wszystko? Dlaczego tak grasz na moich uczuciach?! - podnoszę głos - Dobrze się z tym czujesz? - do moich oczu napływają łzy. Spuszczam wzrok i mrugam kilka razy, aby ich nie pokazywać - Zrozum, że wcale nie jest mi łatwo. Tez chciałabym, aby było jak dawniej, a może nawet i lepiej, może nawet coś więcej, ale to nie moja wina, że tak cholernie ciężko mi zaufać ponownie komuś, kto tak perfidnie chciał mnie wykorzystać.

Chłopak wpatruje się we mnie bez słowa. Dosłownie całą moją osobę skanuje wzrokiem. Dopiero po kilkusekundowej ciszy, zamiast coś odpowiedzieć, gwałtownie przybliża się do mnie , chwyta moją twarz w swoje dłonie i wciska na moje usta pocałunek, który niekontrolowanie, chcąc nie chcąc, od razu odwzajemniam.

Po chwili odklejamy się od siebie. Patrzę mu chwilę w oczy, po czym chwytam jego nadgarstki i odsuwam od swojej twarzy.

- To dla mnie za dużo, przepraszam - oznajmiam półszeptem, po czym odwracam się i, żeby sobie nie utrudniać, po prostu ruszam w stronę akademika, nie odwracając się za siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro