46 - To na czym skończyliśmy?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Uwielbiam to miejsce - uśmiecham się, gdy Sebastian ciągnie mnie w stronę plaży nad Wisłą.

- Ja też, spędziłem tu mnóstwo czasu, gdy byłem jeszcze małym gnojkiem - parska śmiechem, na co mu wtóruję i po chwili znajdujemy się już na piasku. Chłopak rozkłada koc, na którym kładziemy się skierowani w stronę wody.

- Wiesz, kiedyś miałam tu taką przygodę, która zawsze wywołuje u mnie śmiech - uśmiecham się, gdy o tym pomyślę.

- Opowiesz mi? - kątem oka zauważam, jak chłopak przenosi na mnie wzrok.

- Jasne - oblizuję wargi i biorę głęboki wdech - Więc było wtedy lato, miałam może z osiem lat. Przyszliśmy tutaj razem z Igorem w jeden z wakacyjnych dni. Rodzice nie pozwalali nam nigdy tutaj przychodzić bez ich opieki, ale w wakacje Igor się mną opiekował, gdy rodzice pracowali, mimo że miał wtedy tylko dziesięć lat. Złamaliśmy wtedy zakaz rodziców i przyszliśmy tutaj bez ich wiedzy. Pamiętam, że kiedyś byłam strasznie samolubnym dzieckiem. Przyniosłam ze sobą jakieś wiaderka, łopatki i inne takie bzdury do zabaw w piasku. Gdy się bawiłam, podbiegł do mnie chłopiec i zabrał moją foremkę w kształcie żółwia i perfidnie śmiał się uciekając razem z nią w dłoni - zaczynam się śmiać - Zaczęłam za nim biec, a gdy go dogoniłam nie chciał mi jej oddać. Podskakiwał do góry, mimo że był wyższy ode mnie i machał nią na wszystkie strony, przez co nie mogłam jej sięgnąć. Tupałam nogami i prawie się popłakałam - po raz kolejny zaczynam się śmiać - Popchnęłam go, a on się przewrócił. Ja upadłam na niego i dopiero wtedy odzyskałam moją foremkę.

- Wiesz co... dziwne, ale miałem kiedyś strasznie identyczną sytuację - chłopak marszczy brwi - Zabrałem jakiejś dziewczynce foremkę i miałem niezły ubaw, gdy widziałem jak się złości.

- Poczekaj... to niemożliwe.

- Zuza, to byłem ja - wyjaśnia, a ja nie mogę uwierzyć.

- Nie wierzę, jakim cudem? Zanim odeszłam zaczęłam na niego krzyczeć, że...

- Że jeszcze będę miał z tobą doczynienia i cię popamiętam - przerywa mi.

Wpatruję się w niego szeroko otwartymi oczami, a z wrażenie uchylam usta układając je w literę "O". Po chwili oboje zaczynamy się śmiać.

- To naprawdę byłeś ty? - bardziej stwierdzam niż pytam - Boże.

- Niewiarygodne - zaczyna przenosząc wzrok przed siebie - Poznaliśmy się dziesięć lat temu, a później wpadliśmy na siebie aż w Gdańsku. I kto by pomyślał, że ta złośnica z plaży za kilka lat będzie moją najlepszą przyjaciółką, oparciem, dziewczyną... wszystkim w jednym - wyznaje przenosząc wzrok w moje oczy.

Uśmiecham się szczerze nie odrywając od niego wzroku. To wszystko wydaje się być takie dziwne.

- Kocham cię - wyznaję skanując jego twarz wzrokiem - Jeszcze nigdy nikomu tego nie mówiłam, ale... do nikogo jeszcze nie czułam czegoś takiego jak do ciebie, Sebastian - odnajduję w sobie odwagę na wyznanie mu tego.

- Ja też cię kocham - odpowiada z lekkim uśmiechem przygryzając wargę - Nawet nie wiesz jak cholernie dużo dla mnie to wszystko znaczy - zakłada kosmyk moich włosów za ucho i łączy nasze usta w czułym pocałunku, który od razu odwzajemniam.

Każdy kolejny pocałunek pogłębia coraz bardziej, a mi się to coraz bardziej podoba. Gdy czuję jego dłonie, dotykające mojej skóry na brzuchu, czuję przyjemne uczucie przechodzące przez całe moje ciało.

- Chodź - przerywa pocałunki i nagle wstaje z koca.

Chwyta moje dłonie i pomaga mi wstać. Zdziwiona patrze jak byle jak składa koc, po czym niespodziewanie podnosi mnie na ręce, na co reaguję śmiechem i piskiem, po czym szybkim krokiem niesie mnie do wyjścia z plaży. Po chwili znajdujemy się pod autem. Otwiera samochód, po czym wchodzimy na tylne siedzenia.

Przygryza wargę skupiając swój wzrok na moich ustach i przejeżdża dłonią w górę mojego uda.

- To na czym skończyliśmy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro