-_2_-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pierwsze co poczuł Wadowice to pulsujący ból głowy i kłujący w płucach. Poczuł bandaże na nogach i twarzy. Usłyszał miarowe pikanie. Wokół niego zbierał się ten charakterystyczny zapach szpitala.

Otworzył z trudem oczy. Od razu zauważył wokół siebie inne puste łóżka. Ale po chwili usłyszał ciche ale ciężkie dyszenie więc spojrzał w prawo.

Leżał tam Kraków.

Zakryty od stóp do głów bandażami. Na ustach spoczywało urządzenie pozwalające mu lepiej oddychać. Widział pod jego bandażem na oku spaloną skórę.

Jego skrzydła były wyraźnie złamane. Błona między nimi nabrała więcej ubytków. Nie budził się jednak mimo syków i szeptów. Krótko mówiąc nasz smoczy przyjaciel był w stanie krytycznym.

Oboje byli podpięci do kroplówki chociaż gołym okiem było widać że to starszemu miastu się bardziej oberwało.

Po chwili do sali wszedł lekarz od góry żółty, potem biały a na końcu czerwone. Wadowice go rozpoznał - Bielsko-Biała. Miasto się jednak zdziwił. Lekarz sam nie wyglądał zbyt dobrze - był zgarbiony, na dwóch policzkach miał plastry i bandaże.

Bielsko-biała powitał go skinieniem głowy i sprawdził jego temperaturę i ogólny stan zdrowia. Potem przeszedł do Krakowa. Bielak (?) skrzywił się gdy zobaczył termometr.

- Co z nim? - zapytał chrapliwie młodsze miasto.

- Nie budzi się od ponad 3 tygodni... Dobrze że ty się wybudziłeś... - mruknął Lekarz.

3 tygodnie? Wadowice tu leżał 21 dni?

- Poświęcił się dla ciebie... - kontynuowało miasto. - Zakrył ciebie skrzydłami... - zrobił wdech. Widać było że chce powiedzieć coś ważnego. - Nie będzie już nimi mógł latać...

Wadowice zamarł. Gdyby Kraków był przytomny zacząłby pewnie krzyczeć i płakać. Dla niego to była tragedia. Na szczęście stolica tego nie słyszała.

- Nie mów mu tego jak się obudzi... - poprosił smutno Bielsko-biała i wyszedł. Wadowice chwilę tak leżał bezczynnie. Wtem usłyszał jak jego telefon dzwoni na powiadomienie.

Miasto podniosło go z szafki i spojrzało w ekran. Gdańsk wysłał mu zapytanie czy widział Gdynię. Od kilku dni nie może jej nigdzie zobaczyć, nawet do pracy nie przyszła. To był kolejny szok. Gdynia była pracowitą kobietą.

Wadowice odpowiedział zwykłym "nie wiem, nie widziałem". Po chwili jeszcze dopisał że leży w szpitalu i odłożył telefon. Po chwili gapienia się w sufit zasnął.

Teraz przenieśmy się do Gdańska.

Miasto płakało cicho w swoim pokoju. Mocno tęsknił za Gdynią i bał się o nią. Nie spał i nic nie jadł ani nie pił. Był w stanie załamania. Pytał się wszystkich o nią. Może ją porwali? Gdzieś się zgubiła? Zginęła? Czemu pomorskie miasto się tak o nią martwiło?

Gdynia bardziej traktowała Gdańsk jako przyjaciela niż jako drugą połówkę ale Gdańsk wręcz przeciwnie. Chciał żeby została jego dziewczyną. Kochał ją. Nie umiał jednak tego wyznać.

Chciał to zrobić dzisiaj lecz po prostu się obudził, poszedł do pracy i nigdzie nie mógł jej znaleźć. Wrócił do domu i siedział płacząc.

Nagle usłyszał pukanie do drzwi.

_-_-_

Długo wyczekiwany rozdział więc oto proszę owy rozdział :D

A i wpadajcie na yt:

https://youtube.com/@ksionrzkip1sze?si=F0YxEohOc2kih5hy

~DUPA<333

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro