-_3_-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nie.. Nie. Nie.. Nie! NIE! - Z szeptu przeszedł do krzyku. Klęczał w lesie przy jego psie. Duży Rottweiler leżał na miękkim mchu i trawie w kałuży krwi. Został zagryziony przez dzikie zwierzęta. Miasto znalazł go po długich poszukiwaniach. Z dużej rany na brzuchu lała się krew. Jego właściciel próbując go ratować miał ręce całe w krwi. Było za późno. Zwierzę już skonało. Jego puls wyparował. Łapy przestały się ruszać a ukrwione oczy się nie otwierały.

Z policzka Łodzi zaczęły się lać słone łzy. Pies był z nim praktycznie od skończenia szkoły. Pamiętał jak odbierał go ze schroniska jako szczeniaka. Jak skakał na niego i go lizał. Jak z powodu jego zachowania dał mu imię Kręciołek.

Teraz leżał martwy. Nie mógł uwierzyć. Nie mógł się ruszyć. To była dla niego fikcja. Nawet nie zdążył się z nim pożegnać. Wilki czy inne bestie rozszrapały go. Zabiły. Łódź zacisnął pieści. Chciał zemsty. Chciał sprawiedliwości. Ale co mógł zrobić?

Nagle go olśniło. Źle olśniło.

Pierdolony wilki. Zabije je. Wybije je co do jednego. W całym świecie nie zostanie ani jeden z tych włochatych maszyn do zabijania.

Oj, dzisiejszej nocy poleje się krew. Krew wilków. To będzie noc kiedy ofiara goni drapieżcę.

Łódź wstał. Drżały mu dłonie. Jego oczy rozbiegane patrzyły w las szukając wzrokiem jakiegoś zwierza. Musiał. Musiał pomścić Kręciołka.

Zauważył wiewiórkę. Podążał za nią wzrokiem jak schodzi z drzewa i szuka w mchu jedzenia.

Stała się rzecz dziwna. Wręcz nierealna. Miasto skoczył na wiewiórkę. Jego ręce zastąpiły wielkie łapy z pazurami niczym szable. Tylne łapy były masywniejsze jakby stworzone do skakania. Na głowie pojawiły się podwójne uszy podobne do królika i trochę do psa. Były oklapnięte ale falowały lekko gdy skakał. Na całym ciele wyrosło futro w łaty. Oczy były jak u kota. Mieniły się na lazurowo. Zwierz wyglądał jak przerośnięty królik skrzyżowany z psem. Puszysty ogon zawijał się gniewnie.

Gdy w łapy stworzenia znalazła się wiewiórka rozprzestrzeniła się krew po jego pazurach. Rozszarpał małą wiewiórkę w przypływie emocji. Z nozdrzy potwora poleciał biały dym.

Łodzio-potwór zaryczał jak lew połączony z ciężkim gwizdkiem.

Bójcie się stworzenia lasu. Nadchodzi Rovolinn - nowy władca lasu.

_-_-_

Zabijecie mnie za zabicie Kręciołka?

Mam się bać. _.?

~Gejdodo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro