VI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Czuję się winny, to nie jest normalne. — Jungkook uśmiechnął się szeroko, podając blondynowi ociekającego sosem kebaba, za którego ten zaraz się zabrał, nabierając sporo na widelec.

— Mam ochotę zapaść się pod ziemię, daruj sobie — mruknął, oblizując usta. Niby brunet ciągle go zapewniał, że nic się nie stało, nawet sam sobie zwalił i wymył buty, on jednak nadal czuł zażenowanie, bo nie chciał tak źle wypaść przy swoim kochanku. Miał się popisać, zaprezentować się tak genialnie, że Jungkook chwaliłby go dniami i nocami, on zaś zwyczajnie go obrzygał. Co za wstyd.

— Całkowicie niepotrzebnie. — Wyższy objął go ramieniem w pasie, ciągnąc w stronę zejścia z górki, na której znajdowała się ostatnia czynna budka z kebabem, której właściciel i tak już niechętnie sprzedał im jedzenie, z racji późnej godziny oraz chęci zwinięcia manatków. Taehyung w sumie chętnie by uciekł już do domu, wielki idiota jednak nie miał zamiaru nigdzie go puszczać, raz po raz wymyślając coraz to lepsze wymówki, by zatrzymać go przy sobie. Było to cholernie słodkie i pewnie by się rozczulił, gdyby nie poprzednia wpadka.

— Łatwo ci mówić, ty zawsze zachowasz twarz, a do mnie przylgnie łatka najgorszego obciągacza w historii gejowskiego seksu — stęknął, pakując do ust kolejną porcję jedzenia, na co mechanik zaśmiał się po raz któryś z kolei, ciągnąc go na ziemię, na której sam usiadł. Zaraz objął blondyna w pasie i posadził na kolanach, wtulając w swoje ciało.

— Dla mnie to był najsłodszy seks, jakiego doświadczyłem. Nigdy go nie zapomnę i naprawdę będą to pozytywne wspomnienia, bo jesteś uroczym maluchem. Nie obchodzi mnie to, że ci nie wyszło, to było do przewidzenia. To twój pierwszy raz, stresowałeś się i nie wiedziałeś co robić. — Jungkook ucałował jego czoło, więżąc szczupłą talię pomiędzy swoimi umięśnionymi ramionami, na co Tae cicho zamruczał, nabierając trochę jedzenia na widelec, który podsunął mężczyźnie.

— Nie brzydzę cię teraz? Rzygi są ohydne.

— Koteczku... Czy ja ci wyglądam na pizdusia, który ucieknie, bo zobaczył jak ktoś wymiotuje? Proszę cię, uwierz we mnie chociaż odrobinę. — Oblizał swoje usta z sosu, przywierając nimi do warg Tae, który zaskoczony przez chwilę wpatrywał się tylko w twarz wyższego, dopiero potem czule oddał pieszczotę, wtulając się przy tym plecami w umięśniony tors.

— Jesteś dziwny — westchnął, przymykając powieki.

— Przyzwyczaj się.

— Może kiedyś. Ciężko od tak przywyknąć do osoby, o której nic się nie wie — zerknął na bruneta, podjadającego właśnie jego mięso z widelca.

— Hm, co chcesz wiedzieć?

— W sumie znam tylko twoje imię, nic ponad to... Musisz powiedzieć mi wszystko.

— No dobrze. — Jungkook ucałował czoło chłopaka, następnie oparł brodę o jego ramię, przez chwilę się zastanawiając. Taehyung był niesamowicie ciekawy, starał się jednak tego nie okazywać, by przypadkiem ktoś nie pomyślał sobie, że jest nim zainteresowany. Bo przecież nie był. — Jestem Jeon Jungkook, mechanik. O dziwo aż dwa lata młodszy, ale tej różnicy nie widać, nie?

Kim zamrugał kilkakrotnie, wlepiając oczy w mężczyznę, który posłał mu tylko szeroki uśmiech, mocniej go do siebie przyciągając.

— Uczyłem się w technikum, teraz w międzyczasie sobie studiuję mechatronikę, ale jestem na tyle dobry, że normalnie już pracuję. Zresztą zatrudnia mnie wujek, więc trochę po znajomości. — Brunet zaczął delikatnie masować brzuch Tae, na co ten westchnął, odstawiając na bok niedokończone jedzenie. Przeniósł dłonie na palce Jungkooka, którymi począł się bawić, pozwalając jednak na te drobne pieszczoty. Nie wiedział dlaczego, ale przy mężczyźnie czuł się dziwnie odprężony, chociaż tak być nie powinno. Pieprzyli się, znali od niedawna, a tutaj proszę, siedzieli nocą na jakiejś górce, miziając się. Paranoja.

— Byłem całkiem dobrym uczniem, ale niekoniecznie chciałem pójść na studia. Zawsze wolałem tatuaże i maszyny, fizyczne zajęcia. Lubię po prostu się zmęczyć i przy tym dobrze wyglądać.

— Wyszło ci — odparł Tae, pocierając nosem o gorącą szyję młodszego. Od czasu do czasu trącił ją ustami, zostawiając wilgotny ślad po soczystym pocałunku, na co Jungkook zadowolony uśmiechał się, gibając się na boki z jego małym ciałkiem.

— Wiem i powiem ci, że warto było, skoro udało mi się wyrwać taką księżniczkę. Wracając jednak do mojej pasjonującej biografii... To chyba niemęskie, ale lubię musicale. Francuskie w szczególności.

— Coooo? — Taehyung poderwał się, odwracając cały przodem do młodszego. Jego serce aż zabiło mocniej, w końcu spotkanie kogoś, kto też to lubi, graniczyło z cudem. — Ja też! Jeju, le roi soleil to życie!

— Nie wyrywaj się tak. — Brunet przyciągnął go do siebie po raz kolejny, a Kim grzecznie objął go udami w pasie, opierając dłonie na umięśnionych ramionach, nie zakrytych żadnym materiałem, w końcu kurtka od dawna okrywała jego ciałko. Zacisnął palce na ozdobionej skórze, wpatrując się w wyższego tak, jakby właśnie przyniósł mu tonę słodyczy. — W sumie to bym o tym nie wspominał, ale Namjoon mówił, że lubisz, więc niby niechcący chciałem zarobić kilka punktów. No i sam wolę Mozart l'opera rock.

Taehyung uśmiechnął się szeroko, nie mogąc zapanować nad emocjami. Wspominanie o jego uzależnieniu było nierozsądne, jednak cieszył się, że Jeon nie wiedział o tym, bo w końcu mógł komuś poopowiadać o czymś, co sam znał na pamięć. W dodatku brunet naprawdę go słuchał i miał pojęcie, nawet bohaterów lubili tych samych. W jednej chwili zyskał w jego oczach bardziej, aniżeli ktokolwiek wcześniej.

Nawet nie zorientował się, kiedy minęło tyle czasu. Paplał jak najęty na temat teatru, przez politykę, a na matematyce skończywszy. Sam nie wiedział jak, dlaczego, jednak nie interesowało go to. Liczył się fakt, że Jungkook, poza pięknym ciałem i tatuażami, miał też coś w głowie i nawet, jeśli niekoniecznie podzielał jego zdanie w wielu kwestiach, to miło było z kimś pogadać ot tak. W dodatku młodszy raz po raz gdzieś go smyrał, macał i dotykał, nie szczędząc sobie też pocałunków, co bardzo mu odpowiadało, bo chociaż seks był fajny, to takie przytulanie również było wskazane.



— To kiedy znowu się widzimy, księżniczko? — Jungkook zacisnął dłonie na jego biodrach, przypierając drobne ciało do ściany budynku. Było już bardzo późno, nikt więc nie mógł ich zauważyć, mimo to Taehyung nieco się zestresował. Nie odsunął się jednak, głaszcząc delikatnie kark mężczyzny.

— Mogę wpaść po pracy do warsztatu i gdzieś pójdziemy, okej?

— Widzę, że polubiłeś te miejsce.

— Mam z nim miłe wspomnienia — zamruczał, pozwalając wyższemu na namiętne miętolenie swojego pośladka. Było to nieco dziwkarskie, kto jednak miałby go oceniać? No właśnie. Miał prawo dać się molestować.

— Zadbam, byś miał ich jak najwięcej. — Brunet przesunął tam i drugą dłoń, mocniej ugniatając, jakby pierwszy raz dotykał tyłeczek, na co starszy zaśmiał się, opierając swoje czoło o te mężczyzny. — Cholera. Chyba się zakochałem.

— Zaraz ci się palce spocą.

— Oj, spokojnie, nie takie rzeczy one robiły — zaśmiał się, przysuwając usta do tych Tae, zaraz je łącząc w dość spokojnym, delikatnym pocałunku, od razu odwzajemnionym przez mniejszego. Ich języki szybko odnalazły się w ich wnętrzach, pieszcząc zmysłowo. Jungkook niemal natychmiast narzucił swoje tempo, Tae jednak to nie przeszkadzało, uwielbiał bowiem bijącą od młodszego dominację. Sapnął tylko, gdy znalazł się nad ziemią, jednak nawet nagły zryw nie rozdzielił ich spragnionych siebie ust.

Pozwolił na rozpięcie swoich spodni, przyparcie się do ściany. Pozwolił na intruza w postaci dużej dłoni, który wtargnął się pod jego bieliznę, niemal od razu dobierając się do członka. Pozwolił na znaczenie swojej szyi krwistymi śladami. Nie mógł więc nie pozwolić na wpuszczenie pewnego gościa pomiędzy swoje pośladki, który pod gwieździstym niebem znowu doprowadzał go do uniesienia silniejszego, niż wstyd i strach przed odkryciem ich uzależnienia od własnych ciał.


***


Przeciągnął się zadowolony, sięgając po kubek ze świeżo zaparzoną kawą. Czuł się wyjątkowo dobrze i nawet leciutki dyskomfort w okolicach odbytu mu nie przeszkadzał. Po całym dniu i większości nocy spędzonej z Jungkookiem, był dziwnie zadowolony i chociaż nie znał na to zjawisko wytłumaczenia, to niespecjalnie go to martwiło. Liczył się fakt, że osiągnął spełnienie i dzisiaj zapewne znowu doświadczy tych przyjemnych pieszczot.

Zerknął na zegarek, upijając kilka łyków napoju. Nie miał zbyt wiele czasu, zaraz musiał się zbierać do firmy, bo chociaż ojciec traktował go dość ulgowo, to nienawidził spóźniania się, a za coś opłacić mieszkanie musiał. Zrzucenie obowiązku na Namjoona nie wchodziło w grę, w końcu sam się mu wprosił do domu, więc kulturka powinna zostać zachowana.

— Gdzie byłeś w nocy?

O wilku mowa.

— Na kebabie — odpowiedział jak gdyby nigdy nic. Nawet niespecjalnie skłamał.

— Całą noc? — Namjoon uniósł pytająco brew, zalewając i sobie kawę, którą rano musiała przygotować mu Dasom, on sam bowiem pewnie wsypałby tam pieprz, bo rano nic nie ogarniał.

— No nie tylko, aż tyle nie jem — odparł, wzruszając ramionami. Szybko dokończył swój napój, by uniknąć dalszej rozmowy, jednak przenikliwie spojrzenie brata zmusiło go do pozostania na swoim miejscu. — Oj no. Byłem ze znajomymi na piwie. Może kilku... Nie mam piętnastu lat, hyung. Mam prawo wracać po wieczorynce.

I tyle z jego dobrego zachowania. Czas na małe kłamstewka.

— Mogłeś dać znać, martwiłem się.

— Jeju... - Blondyn podszedł do starszego i pacnął go dłonią w czoło. - Spokój, hyung. Nie musisz się zamartwiać, jestem zawsze bezpieczny. No i dzisiaj też wrócę późno, żeby nie było.

— Gdzie idziesz?

— Na imprezę. W gruncie rzeczy też czasami lubię się zabawić.

— Jakbym nie wiedział. Znowu wraca ci faza na rozpustne życie — Starszy westchnął ciężko i pomieszał czarny płyn, wsypując uprzednio kilka kostek cukru. Blondyn sam był miłośnikiem słodkości, jednak ilość białego gówna, które rozpuszczało się w napoju, go przerażała. Ta kawa musiała aż mdlić.

— Może trochę? Potrzebuję relaksu - westchnął, odstawiając pusty kubek do zlewu. Posłał bratu jeszcze ciepły uśmiech i wyminął go, by dostać się do łazienki, w której względnie się ogarnął. Nie stroił się jakoś specjalnie, preferował naturalny wygląd, więc ograniczył się do ułożenia włosów za pomocą lakieru Dasom, on bowiem w takie pierdoły się nie bawił. Zresztą był ładny, nie musiał.


***


Nim Taehyung się obejrzał, minął miesiąc od czasu ich pierwszego wypadu poza warsztat. Spotykali się niemal codziennie poza weekendami, w te bowiem uczyli się i odpoczywali, by mieć siły na kolejne schadzki po pracy młodszego. Stało się to niemal rytuałem, że po odbębnieniu kilku godzin w biurze, biegł na autobus, by dostać się do warsztatu, gdzie przyglądał się seksownym, naprężonym mięśniom i od czasu do czasu dawał się przelecieć na maszynie któregoś z klientów.

Podobało mu się to. Za każdym razem, gdy Jungkook obejmował go na przywitanie, przez jego ciało przepływała fala dreszczy, niemożliwych do opanowania. Mężczyzna cholernie mocno na niego działał, wystarczyło w sumie samo spojrzenie, by miękły mu nogi, które posłusznie później rozkładał. Nie był w stanie na ten moment zliczyć ilość ich stosunków, bo chociaż nie pieprzyli się całą dobę, to i tak dwa razy dziennie się zdarzały, nie licząc oczywiście macanek. Wprawdzie Taehyung był nieco w swoich możliwościach ograniczony, bo obciągać się bał, jednak brunetowi to nie przeszkadzało i sam chętnie brał w usta jego interes, czy też ze smakiem pieścił dziurkę oraz gryzł pośladki. Najlepsze jednak w tej relacji było to, że Jeon naprawdę o niego dbał, jakby nie zależało mu na seksie, co blondyna całkowicie rozczulało. Ciągle dostawał jedzenie, na które po pracy młodszy zawsze go zabierał, opłacał małe wycieczki. Chociaż nie było to nic przesiąknięte luksusem, to Kimowi i tak się to podobało, bo miał zajęcie oraz wiecznie pełny brzuch, a czego taki chłopak jak on, mógł pragnąć więcej?

Jedyną osobą, która o relacji wiedziała, była nadal tylko Dasom. Namjoon nic nie podejrzewał, a przynajmniej młodszy miał taką nadzieję. Hoseok zaś coraz więcej ćwiczył i nie miał za bardzo dla Taehyunga czasu, co było mu na rękę, bo nie musiał go okłamywać. Ciągle nie zebrał się do tego, by zerwać chłopakiem, zawsze w końcu miał dla siebie jakieś usprawiedliwienie.

Sobotnie popołudnie mijało mu dość leniwie. Pomógł Dasom w kuchni, tego dnia bowiem był jakiś mecz, który Namjoon miał zamiar oglądać, zmuszając ich również do tego nudnego zajęcia, w dodatku zaprosił też jakiegoś kumpla. Trzeba było uzbroić się w przekąski i napoje, by jakoś to przeżyć, a zostawienie wszystkiego rudej, byłoby niegrzeczne, w końcu miała zrobić galaretki. Mieszał więc grzecznie sałatkę, opowiadając jej o swojej ostatniej niby-randce z brunetem, a ona o dziwo była naprawdę zainteresowana. Taehyung miał wręcz wrażenie, że mu kibicuje i chciałaby, by byli razem. Niestety oboje wiedzieli, że do tego nie dojdzie, co początkowo Kima smuciło, potem jednak nawet stwierdził, że nie chce mieć takiego faceta za chłopaka. Było to zbyt niebezpieczne, a on może i był puszczalską dziwką, ale dumę miał, nie chciał więc potem ryczeć w poduszkę, bo Kook to typowy international playboy. Emanował swoim ruchaństwem i niewyżytym penisem, a Tae nie lubił się dzielić.

Koło dwudziestej, gdy wszystko już było ułożone na stole, a Taehyung pochłaniał kolejną, tym razem zieloną przekąskę, w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Namjoon zadowolony ruszył w stronę drzwi i je otworzył, witając się z gościem. Gdy blondyn usłyszał jego głos, niemal zadławił się galaretką i zerwał z miejsca, biegnąc na korytarz, gdzie zadowolony Jungkook zdejmował kurtkę, potem witając się z Dasom.

— Jungkook? — Chłopak zamrugał kilkakrotnie, zagryzając nerwowo wargę. Nie sądził, że to właśnie on będzie ich gościem, bo w takim wypadku by się jakoś sensownie ubrał. Tymczasem miał na sobie tylko za dużą koszulkę uwaloną bitą śmietaną i dresy, które wygrzebał z dna szafy. Przed znajomymi brata się nie wstydził, bo wszystkich znał, ale przy swoim kochanku wolałby prezentować się perfekcyjnie. Jeszcze mu siebie obrzydzi...

— Cześć, Tae. Miło znowu cię zobaczyć.

Kim zacisnął wargi, robiąc miejsce dla Namjoona i Dasom, którzy zaprosili najmłodszego do środka, on jednak został, szybko podchodząc do chłopaka.

— Mogłeś mi powiedzieć, idioto — warknął, na co brunet tylko się zaśmiał i odstawiwszy buty na bok, objął go mocno, muskając ustami ciepłe wargi blondyna.

— Chciałem zrobić ci niespodziankę, księżniczko. Poza tym wyglądasz słodko, gdy jesteś taki nieogarnięty.

Taehyung szybko go odepchnął, robiąc się czerwony na twarzy. Jeszcze Namjoon by ich zobaczył i by się dopiero zaczęło dziać!

— Nie odsuwaj się — dodał, po czym wyciągnął z torby małe, ładnie zapakowane pudełko, które podał starszemu. Ten zmarszczył brwi, przyglądając się podarkowi, chociaż był w stosunku do niego nieco niepewny.

— Co to?

— Może by tak zacząć od 'dziękuję'? — Jungkook pogładził go po policzku, wymijając. — Prezent. Księżniczki powinny dostawać upominki, nie sądzisz?

Po tych słowach poszedł do salonu, a Kim w mgnieniu oka pobiegł do kuchni, gdzie rozpakował opakowanie, otwierając pudełko.

— Jeju... - sapnął, widząc małe, ale za to śliczne czekoladki w kształcie misiów, kotków i króliczków. Wszystkie ozdobione były kolorowymi cukierkami, przez co na buzi Tae pojawił się ogromny uśmiech.

Po raz kolejny skurwiel go miał. 


// Tae, Ty łatwa piczo. Czekoladki i już po tobie. Wstyd.

Dziękuję Kiri za sprawdzenie (i zapraszam do niej na super-mega ff "Taeah" z Vkookiem i Taegi. Polecam z całego serca, bo jest cudowne i Tae jest tam cute :____; I Kukson taki seksowny!).

Komentarze mile widziane, jak i jakiekolwiek opinie ^^ Kocham Was ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro