XII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 — Jungkook!

Taehyung wybiegł z łazienki i złapał młodszego za nadgarstek, niemal zmuszając do zatrzymania się. Nie musiał na szczęście za bardzo się wysilać, bo mężczyzna odwrócił się w jego stronę z uniesionymi brwiami, zaszczycając go nieco zdziwionym spojrzeniem. Jasnowłosy nic jednak nie powiedział, pociągnął go tylko z powrotem do toalety.

— O co chodzi, Tae? — Brunet oparł się o jedną ze ścianek, lustrując go uważnie wzrokiem. Starszy czuł, jak jego serce bije szybciej. Miał wręcz wrażenie, że zaraz padnie na zawał, bo chociaż był wyszczekany, to tym razem czuł się jak bezbronne dzieciątko.

— To nie tak, że mi na tobie nie zależy — szepnął, robiąc krok w jego stronę. Zanim ten zdążył zareagować, Tae obejmował już jego lekko wilgotną od potu szyję, całym ciałem przylegając do umięśnionego torsu. — Nie mów tak o mnie, bo nie chciałem cię zranić.

Po tych słowach między nimi zapanowała nieprzyjemna cisza, przez którą blondyn miał ochotę zwymiotować, bo niemiłosiernie go denerwowała. Dopiero po chwili do jego uszu dotarł upragniony głos.

— Liczy się efekt końcowy, księżniczko. Leciałeś na dwa fronty i musisz ponieść tego konsekwencje. — Jeon przeniósł dłonie na plecy mniejszego, delikatnie je głaszcząc. Pomimo napiętej atmosfery gest ten sprawił, że Tae poczuł się od razu lepiej. Dotyk młodszego zawsze go uspokajał i dzięki niemu wszystko wydawało się prostsze.

— Nie chcę ich ponosić — miauknął jeszcze ciszej, muskając wargami obojczyk bruneta. Nie poprzestał na tym jednak, bo po chwili obcałowywał całą szyję, jakby nie widzieli się tygodnie. Tym samym bardziej naparł na ciało mężczyzny, przyciskając go do ściany jeszcze mocniej.

— Musisz, Tae. — Głos Jungkooka nie brzmiał tak pewnie, jak przed chwilą. Nie potrafił oprzeć się pieszczotom, w końcu nikt nie potrafił doprowadzić go do takiego stanu, jak ten słodki blondyn. Nawet, jeśli był na niego wściekły, to nie miał serca go odepchnąć. To było zbyt przyjemne.

— Dajmy sobie szansę, Jungkookie. Przecież jesteśmy dla siebie stworzeni. Z kim innym będzie ci tak dobrze, hm? — Starszy uniósł brodę i wpił się w usta bruneta, niemal od razu wsuwając i język. Napierał on na nie delikatnie, ale i stanowczo, a Jeon nie pozostawał dłużny, bo chwilę później to Tae był oparty o ścianę, w dodatku w powietrzu, bo brunet złapał go za uda i przyparł do niej, przejmując kontrolę nad pieszczotą.

Tae nie miał zamiaru sprzeciwiać się temu ustawieniu. Miał teraz okazję dotykać umięśnionych ramion i klatki piersiowej, która unosiła się i opadała znacznie szybciej, niż przed chwilą. Ciało Jungkooka było gorące i podniecające, poddał się mu całkowicie. Cholernie mu brakowało chwil uniesień, które kiedyś miały miejsce non stop, gdy tylko nabrał na to ochoty. Po tych kilku dniach niemal zapomniał, jak cudownie czuł się przy mężczyźnie, jak bardzo uwielbiał być od niego zależny.

Nie przejmował się niczym. Nie interesowały go osoby, które wchodziły do toalety i miały idealny widok na ich umizgi. Nic teraz nie było ważniejsze od tych wielkich dłoni, tak namiętnie ugniatających jego pośladki, zresztą nie pierwszy raz zabawiali się na widoku. W jakiś sposób ich to podniecało, a że teraz byli lekko wstawieni, to tym bardziej mało co miało znaczenie.

Czuł na swoim brzuchu gorące dłonie Jungkooka. Sunęły one coraz wyżej, lubieżnie zgarniając całe ciałko dla siebie. Podobnie zresztą i wargi młodszego. Szybko odnalazły jego szyję i obojczyki, które z zapałem całowały, nie szczędząc też sobie lekkiego podgryzania i ssania. Mężczyzna znowu go znaczył, a Tae to uszczęśliwiało. Uwielbiał należeć do niego.

Nawet nie zarejestrował, kiedy jego członek zaczął mocno uwierać i boleć. Nie potrzebował wiele, by się się podniecić. Wystarczyło kilka prostych gestów ze strony bruneta, by był w gotowości. Tym razem nie było inaczej. Już miał szepnąć mu, by przeszedł do kabiny, gdy nagle usłyszał głos, którego totalnie się nie spodziewał.

— Taehyung?

Jasnowłosy otworzył oczy i spojrzał na Hoseoka, który zszokowany wpatrywał się w niego. Wyglądał na zagubionego, zranionego, ale też jakby nie do końca rozumiał, co się tu działo.

— Och... — Jungkook zerknął przez ramię na starszego, zagryzając wargę. Ostrożnie postawił Tae na podłodze, poprawiając jego podwiniętą koszulkę. — Chyba się wydało.

Kim poczuł jak nieprzyjemna gula rośnie w jego gardle. Totalnie nie wiedział co zrobić. Z jednej strony miał ochotę uciec i się popłakać, z drugiej wiedział, że powinien wszystko wyjaśnić. Niestety istniała też trzecia strona, która podpowiadała, by pierdolił wszystko i ulżył sobie, oddając się Jungkookowi. Pulsujący penis wręcz podskakiwał na myśl o tej opcji, jednak mózg nieco niechętnie do tego podchodził.

Zachowywał się okropnie względem Hobiego i tak, jak podczas pieszczot z Jungkookiem tego nie odczuwał i nawet w duchu cała ta sytuacja go bawiła, tak teraz, gdy mężczyzna stał naprzeciwko z wymalowanym na twarzy zawodem, dochodziła do niego żałość swojego zachowania. Może i był niedopieszczony, a Hoseok to pipa, jednak to, co teraz robił było naprawdę okropne. Przyszedł tutaj z nim, pił za jego pieniądze, a chwilę później niemal pieprzył się z kimś innym, w dodatku nawet niespecjalnie się z tym kryjąc. Dlaczego był aż tak głupi? Mógł chociaż zaciągnąć Jungkooka do kabiny... Albo w ogóle sobie darować.

— Uh, Hobi... — Zagryzł wargę, robiąc krok w stronę starszego, ten jednak pokręcił głową, a na jego ustach pojawił się uśmiech zażenowania.

— Tutaj chyba nie ma co wyjaśniać, Tae. Pogadamy kiedy indziej, czy coś...

Kim już miał za nim pójść, gdy ten opuścił pomieszczenie, jednak dłoń Jungkooka mu to uniemożliwiła.

— Jeżeli za nim pójdziesz, to do mnie możesz już nie wracać. Podejmij decyzję teraz, nie dam ci kolejnej szansy.

Zaskoczony jasnowłosy spojrzał na kochanka, rozchylając wargi. Czuł, że powinien za Hobim pobiec, przeprosić i jakoś wszystko to wyjaśnić, jednak Jeon był dla niego ważniejszy. Nie chciał go stracić, bo dzień bez jego obecności to dla niego stracone godziny. Może nie ufał mu i cały czas uparcie traktował jak zwykłego playboya, jednak i tak był dla niego wyżej w hierarchii, aniżeli tamten. Nawet związek czy długość znajomości nie miała tutaj znaczenia. To z Jungkookiem mógł zrobić wszystko i niczym się nie przejmować, porzucanie go więc na rzecz Junga było bez sensu.

— Teraz mi taką dasz? — zapytał w końcu, obracając się w jego stronę, by wtulić swoje ciało w te bruneta. Ten mocno go przytulił i ucałował w czoło.

— Nie od razu. Jeżeli nie odbudujesz tego, co zrujnowałeś, to nic z tego nie będzie. Jestem zawiedziony, zniesmaczony i naprawdę uważam, że zachowałeś się jak szmata. Nie zaufam ci za szybko, więc musisz się postarać. Same uczucie nie wystarczy, by stworzyć związek, księżniczko.

Kim nadął nieco policzki i stanął na palcach, by musnąć nos mężczyzny. Nie takich słów oczekiwał, jednak nie miał nawet jak wszystkiego negocjować. Jedynie ostatnie słowa nieco go ucieszyły.

— Uczucia? Jakie żywisz do mnie, Jungkookie?

— Różne. Gdyby nie Hoseok i ta wpadka, to byłbym na dobrej drodze, by cię pokochać, teraz jednak pozostanę na etapie zauroczenia — westchnął młodszy i odsunął się lekko od chłopaka. Złapał go za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z toalety, a następnie i klubu. — Wracamy do domu, dobrze? Nie mam nastroju na siedzenie tutaj.

A Taehyung tylko skinął głową, uśmiechając się do siebie. Nawet jeśli był dziwką, to przynajmniej oddał się najlepszemu facetowi na świecie.


***

— Hoseok? — Zaskoczony mężczyzna przesunął się w drzwiach, by wpuścić swojego kumpla, który z nietęgą miną przekroczył próg, na przywitanie kiwając głową.

— Ja tylko na chwilę — odparł, zsuwając ze stóp buty, by następnie przejść do salonu. Panował tam lekki bałagan, jednak nieszczególnie się tym przejął, bo Namjoon nie słynął z uporządkowanego życia i był strasznie nieogarnięty. Przesunął więc tylko ubrania na bok, by opaść na kanapę. Białowłosy po chwili do niego dołączył, podsuwając mu puszkę z colą.

— Taehyunga nie ma, jeśli o to ci chodzi. Siedzi w pracy.

— Wiem, spokojnie. Przyszedłem do ciebie, nie do niego.

Namjoon skrzywił się nieco, jednak nic nie powiedział. Zerknął tylko na kopertę, którą starszy położył na stole, zaraz po nią sięgając. Nie czuł się zbyt pewnie, wręcz odczuwał jakiś nieopisany lęk, nie miał jednak pojęcia dlaczego. Może to sprawka poważnego wyrazu twarzy Hobiego? Ewentualnie sam widok przedmiotu w jakiś sposób go odstraszał, bo przed oczami miał milion filmów, w których nigdy coś takiego nie wróżyło dobrze. Ba, zwiastowało olbrzymie problemy.

— Co to? — Zmarszczył brwi, jednak od razu otworzył pakunek, wyciągając kilka zdjęć. Były one niezbyt ostre, jednak dało się na nim wyłapać parę, która obmacywała się przy umywalkach w klubie. — Chyba nie rozumiem...

— To robił Taehyung w toalecie, gdy na chwilę się mnie pozbył — odparł Jung, krzyżując ręce na klatce piersiowej. — To ten przy ścianie oczywiście. Napakowany to twój dobry kumpel, pewnie poznajesz, hm?

Kim rozchylił wargi, przysuwając zdjęcie do twarzy. Fakt. Tatuaże były mu aż nadto znajome, jednak to było niemożliwe.

— Jungkook?

— Ta.

— Bredzisz... Niby z jakiej paki mieliby się pieprzyć? — Kim odrzucił zdjęcia na stół, opierając się o oparcie kanapy.

— Myślałem, że ty mi powiesz. To tylko zdjęcia z monitoringu, bo mój kumpel mi załatwił. Przyłapałem ich na gorącym uczynku, Jeon praktycznie ruchał twojego brata. Mam więc pewność.

Jasnowłosy zacisnął pięści, niemal natychmiast się unosząc. Na nowo sięgnął po kartki, analizując je po raz kolejny. To było wręcz abstrakcyjne. Tae i Kooka nic nie łączyło, praktycznie się nie znali. Raz tylko pracowali razem i nocowali w jednym pokoju po ich małej imprezce. Nie wierzył, że jego słodki braciszek mógł dać komuś, kogo spotkał dwa razy w życiu, w dodatku będąc w związku. To do niego po prostu nie pasowało. Może i był buntowniczy i zaczepny, ale nie odwaliłby takiego świństwa pod nosem swojego faceta.

— Wiesz czy oni tak od dawna, czy się spili i tak wyszło? — Z nadzieją spojrzał na kumpla, ten zaś westchnął i uśmiechnął się smutno.

— Słowa Jungkooka były dość jednoznaczne. Powiedział do Tae, że się wydało, więc raczej nie było to jednorazowe. Zresztą Tae ostatnio nie chciał pokazywać mi swojego ciała, ciągle ubierał się od stóp do głów. Chciał coś ukryć.

Namjoon przejechał dłonią po twarzy, a z jego ust uleciał jęk niezadowolenia. Co ten gówniarz wyrabiał i jak to się stało, że nie zauważył, że Jungkook potajemnie go dymał? Przecież oni w ogóle do siebie nie pasowali...  


// Ha, już myśleliście, że Jungkook taki stanowczy, męski. Nie ma tak! Chociaż wiadomo - drama dopiero się zaczyna.
Swoją drogą dziwnie było czytać hejty na Tae pod ostatnim partem xd jestem chyba przyzwyczajona do wyzywania Kuka, ale było to zabawne :D 
Opinie mile widziane (jak zawsze). W weekend mnie nie będzie (vkook party!), więc jeżeli coś będziecie chcieli, to dopiero w poniedziałek poodpisuję ;___;
Buziaki <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro