Peter Quill i Gamora

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Gamora! Te granaty są gazowe, czy z tych, co wysadzą mi sprzęt? Bo myślałem, żeby powiesić parę na swoim pasku. Ale nie chcę, jeśli są... - Quill
- Muszę prosić cię o przysługę - Gamora.
- Jasne.
- W ten czy inny sposób, nasza droga wiedzie do Thanosa.
- I po to są granaty. Przepraszam. O jaką przysługę chodzi?
- Jeśli nam się nie uda... Jeśli Thanos mnie dostanie... Musisz mi obiecać... Że mnie zabijesz.
- Co?
- Wiem coś, czego on nie wie. A jeśli się dowie, cały wszechświat będzie narażony.
- O co chodzi?
- Jeśli ci powiem, ty też będziesz wiedział.
- Jeśli to takie ważne... Nie powinienem?
- Tylko jeśli chcesz umrzeć.
- Dlaczego w tym wypadku zawsze ktoś musi umrzeć?
- Po prostu... Zaufaj mi. I ewentualnie mnie zabij.
- Wiesz, bardzo bym chciał. Naprawdę, ale ty... - Gamora zatyka mu usta dłonią.
- Przysięgnij na swoją matkę.
- Dobrze.
Kobiecie ścieka po policzku łza, którą Peter ociera. Gamora go całuje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro