Rozdział 60

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leon wziął przerażonego chłopaka na ręce i zaniósł na górę, do ich pokoju. Sięgnął po koc leżący w szafie. Nie miał problemu z wyciąganiem go, bo Aru przykleił się do niego jak koala i ani myślał go puścić.

Alfa w końcu musiała go jednak od siebie odkleić, by móc go owinąć w miękki materiał.
Szczeniak w dalszym ciągu płakał cicho. Za dużo emocji jak na jeden dzień.

Wadera owinęła go w miękki, duży koc, a potem wzięła go na ręce i w połowie położyła się na łóżku, żeby chłopakowi było wygodnie.
Aru płakał jeszcze jakieś pół godziny, aż w końcu powoli zaczął się uspokajać, najpewniej zmęczony płaczem i stresem.

Leon położył dłoń na jego plecach i gładził je delikatnie, czasem zahaczając też o jego głowę.

---

Kuba powoli wsunął się do pomieszczenia. Na zewnątrz zaczynało się już ściemniać. Zauważył swojego partnera, który spokojnie coś czytał. Na nim słodko spała młodsza beta.
- I jak? - Spytał Leon.
- Nawet się nie pytaj. - Westchnął. - A co z nim? - Spytał po chwili, patrząc z lekkim współczuciem na Czarnego.
- Zmęczył się płaczem i zasnął... - Leon również westchnął. - Co mamy z nim zrobić? - Spytał i zerknął na swojego chłopaka. Ten położył się obok niego i pogłaskał betę.
- Zostawmy go dzisiaj u nas. Boję się, że Bartek może czegoś spróbować. - Mruknął i wstał, po czym przebrał się w jakieś dresy i koszulkę. Leon zrobił to samo, a potem wrócił na łóżko i znów położył na sobie zawiniątko.
- Dobranoc... - Szepnął Kuba. Leon odpowiedział mu i szybko cmoknął go w usta, a potem wtulił głowę w jego klatkę piersiową i zamknął oczy, zasypiając po chwili. Było wcześnie, ale oni byli wycieńczeni całym dniem.

-*Następnego dnia*-

Czarny czuł, jak jego serce bije o jego żebra. Miał taki przerażający koszmar! Czuł jednak, że ktoś go obejmuje, a jemu samemu jest ciepło i wygodnie. 

Zaraz jednak jego serce stanęło na chwilę, tylko po to by po ułamku sekundy przyśpieszyć jeszcze bardziej. Wyczuwał wyraźny zapach watahy, zwłaszcza Kuby i Leona. Niepewnie otworzył oczy, a potem prawie wrzasnął, gdy zobaczył, że leży na drzemiącej waderze.

Spokojnie i ostrożnie z niego zszedł, a potem zbladł. Jego tabletki. O kurwa! Na dobrą sprawę nawet nie miał skąd ich teraz wziąć!
Znów zachciało mu się płakać.

Rozejrzał się i wyjrzał przez okno. Światło niemiło zakuło go w oczy, a ten syknął, przykładając dłoń do głowy. Czuł się jak na kacu stulecia.
Strasznie go suszyło, głowa go bolała, a on sam był dziwnie słaby i przemęczony.

- Obudziłeś się? - Dobiegł go zaspany głos, na który aż podskoczył. Odwrócił się i zobaczył, że Leon siedzi na łóżku i właśnie przeciera swoje oczy. - Jak się czujesz? - Wadera wstała i podeszła do niego, a potem szczelnie go przytuliła i pogłaskała po głowie.
Po chwili ten lekko oddał uścisk.

- Chodź, nakarmię cię. - Wyciągnął dłoń do młodszej bety. Ten po chwili niepewnie ją złapał, na co jego opiekun uśmiechnął się. Czarnemu wcale nie było do śmiechu. Stracił dobry, bezpieczny dom, stracił swoją ukochaną drugą połówkę. Stracił wszystko...

Spuścił wzrok i jak grzeczny piesek dał się poprowadzić do kuchni. Leon posadził go przy stole, a chłopak położył ręce na chłodnym blacie i położył na nich głowę.

Wadera po chwili odwróciła się. Zmartwił ją stan chłopaka.
Alfa podeszła do niego i położyła przed nim talerz kanapek i kubek kakao.
Czarny uniósł głowę. Nawet nie zerknął na jedzenie. Lekko przekręcił głowę i przylgnął policzkiem do swoich przedramion, ze smutkiem wpatrując się w kubek ciepłego kakao. Jego Kamil też mu takie robił... 

Leon zauważył zachowanie młodszego. Usiadł na krześle obok i wziął go na kolana, a potem zgarnął kanapkę w dłonie. Chciał go nakarmić, ale Czarny tylko wtulił swoją głowę w zagłębienie jego szyi. Potrzebował trochę troski.
I tak miał zamiar odejść, ale najpierw chciał się jakoś pozbierać. A miał przeczucie, że Leon mu w tym pomoże.

- No dalej, mały. - Zachęciła go alfa. - Otwórz buzię. Musisz coś zjeść...

- A wypijesz chociaż kakałko? - Spytał tonem jakby mówił do dziecka. Złapał kubek w dłoń i podał becie. Aru złapał ciepłe naczynie w dłonie i przytulając się do alfy zaczął powoli pić ciepły napój.
Przykleił się do przyjemnie ciepłego ciała alfy i tak już został, na chwilę się odrywając, żeby oddać kubek.
- Jesteś uroczy. - Skomentował Leon i przytulił go do siebie. Aru westchnął. On nie chciał być "uroczy". Chciał, żeby było tak, jak kiedyś. Tabletki, walki, polowania... Wolność...
Obiecał sobie, że tej nocy stąd ucieknie. Musiał stąd odejść. Zamknął oczy.

Alfa wzięła go na ręce i poszła do salonu. Położyła chłopaka obok siebie, a sama wzięła jakąś książkę i zaczęła ją czytać. 

---

Po paru minutach Czarny zaczął przysypiać.
- Cześć. - Usłyszał i momentalnie poderwał się na równe nogi.

Stanął na czterech łapach i nastroszył futro. Przed nim stanął szary wilk, lekko machając ogonem. Leon dopiero po chwili zorientował się co się dzieje i również wstał, po czym także się zmienił i stanął przed Czarnym, w gniewie wpatrując się w oczy szarej bety.
- Cześć, Szczeniaczku. - Zaczął Bartek, z lśniącymi oczami wpatrując się w granatowe tęczówki.
- Ani kroku dalej. - Warknęła alfa.
- Odsuń się, chcę porozmawiać z moim Przeznaczonym. - Wysyczał, mocno akcentując dwa ostatnie słowa.
- NIE! - Warknął Leon. Jego oczy rozbłysły na czerwono.
- Przepuść mnie. - Bartek zbliżył się o krok. Aru lekko się skulił.
- NIE! - Ryknął Leon. 
- Co tu się dzieje? - Kuba wpadł do pomieszczenia, lecz widząc zaistniałą sytuację od razu zorientował się o co chodzi. - Bartek, odsuń się. - Warknął, a potem podszedł do partnera i również się zmienił, stając przed Czarnym. Beta zapragnęła zniknąć. Skuliła się jeszcze bardziej, prawie dotykając brzuchem podłogi. - ODSUŃ SIĘ POWIEDZIAŁEM! - Ryknął wściekły. Czarny przytulił się do podłogi.

W końcu Kuba zdenerwował się na tyle, że w paru susach doskoczył do Bartka, złapał go za kark i wytargał gdzieś.
Leon odwrócił się do bety i widząc jego stan pochylił się i przytulił swój pysk do pyska Czarnego.
- Nie bój się, malutki. Już dobrze... - Szeptał cicho, przyciskając swój pysk do miękkiej, czarnej sierści. - Chodź, zrobię ci jeszcze kakałka. - Zaproponował i zmienił się w człowieka, a potem odmienił też jego i wziął go na ręce.

***

Także tak...

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro